Dziś jest:
Czwartek, 5 grudnia 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Komentarze: 0
Wyświetleń: 18698x | Ocen: 23
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
WIELE OSÓB JEST PRZEKONANYCH, ŻE MIAŁO KONTAKT Z WYŻSZĄ ŚWIADOMOŚCIĄ
„Źródło” – o tym mówią wszystkie religie. Wszystko jest jednym, wszystko ma jeden początek, wszystko jest ze sobą połączone, ta niebywała masa energii (planety, przestrzeń kosmiczna, powietrze, ludzie, kamienie, rośliny) ma jakieś centrum, które dla uproszczenia nazwijmy „źródłem”. Wielkie światowe systemy religijne przekonują, że można się z tym źródłem komunikować na takiej samej zasadzie, jak z drugim człowiekiem.
Jeśli bowiem założymy, że tylko człowieka nie stworzyły przypadkowe (niczym w szaleńczym kasynie gry) kombinacje pierwiastków, lecz „coś posiadające osobowość”, to oczywiste jest stwierdzenie, że owa siła musi nie tylko obserwować z zaciekawieniem każdą ludzką czy jakąkolwiek inną istotę, ale nawet można się z nią komunikować.
Wielcy mędrcy ze Wschodu ostrzegają nieświadomych ludzi, że każde wypowiedziane słowo skierowane w stronę „źródła” jest wysłuchane i przemyślane na takiej samej zasadzie, na jakiej my analizujemy prośbę bliskiej nam osoby skierowanej do nas... Trzeba przyznać, że kiedy odrzemy religię z jej „lukrowanych ozdobników”, wtedy obraz świata budowany na jej dogamtach jest naprawdę fascynujący
Czy „źródło” daje ludziom znaki? Oto historia wydająca się to potwierdzać.
Witam Fundację!
Jestem ciekaw, czy spotkaliście się kiedyś z taką historią, która mi się przydarzyła. Przez wiele lat byłem żołnierzem zawodowym, teraz jestem na emeryturze. Wojsko było bardzo przepełnione myśleniem antykościelnym i antyreligijnym i bardzo łatwo było ulec temu, co też mi się przytrafiło.
W czasie mojej służby widziałem kilka rzeczy, które pokazywały, że jest jeszcze inny wymiar naszej rzeczywistości. Ale jedna historia bardzo mi utkwiła w pamięci. Młody żołnierz był bardzo męczony przez starszych żołnierzy, aż wreszcie popełnił samobójstwo. Powiesił się na pasku w łazience. Byłem jednym z pierwszych osób, które dotarły na miejsce. Razem ze mną był też G. mój zmiennik ze zmiany, razem dokonaliśmy takiego potwornego odkrycia. Widok wiszących zwłok był straszny, to był taki młody chłopak. Mój zmiennik powiedział wtedy coś takiego:
„Widzisz, jakby był ten Bóg o którym mówią te głupie ludzie naiwni, to by do czegoś takiego nie dopuścił.”
Nie pamiętam dokładnie słów, ale to było mniej więcej jakoś tak. Ja zapytałem wtedy, co musiałby teraz zrobić ten Bóg, żebyśmy mogli uwierzyć, że jest. I wtedy G. powiedział, że pewnie chyba musiałoby się rozstąpić niebo, żeby uwierzył w niego. Wyszliśmy z baraku, w którym były łazienki. Wiem, że to co piszę nie uwierzycie mi, ale niebo się nagle rozstąpiło. Była bardzo deszczowa pogoda, niski pułap chmur, ale one się rozstąpiły na naszych oczach i przez dziurę w chmurach wystrzelił promień światła, który oświetlił barak. Wrażenie było takie, że zarówno ja jak i G. stanęliśmy jak wryci. Ten dziwny promień światła nagle zgasł i znowu chmury stanowiły jeden blok.
Do tej pory na samą myśl o tym zdarzeniu mam ciarki na plecach. Wiem, że mi możecie nie uwierzyć, ale to się zdarzyło wiele lat temu naprawdę.
Wierzę, że nie jestem sam, któremu cos takiego się zdarzyło i nie wierzę, że to był przypadek.
Z wyrazami szacunku
Piotr
Ten e-mail stał się pretekstem do powstania bardzo ciekawego projektu w ramach prac naszej Fundacji. Opowieść pana Piotra jest nie tylko przejmująca, ale mamy wiele podobnych opisów. Oczywiście wszystko można zbyć pogardliwym, pełnym wyższości śmiechem, jak to „ludzie sobie dorabiają nie wiadomo co do zwykłych zjawisk fizycznych”, ale… zanim to ktoś zrobi, niech się dziesięć razy zastanowi. Są bowiem historie tak fenomenalne, że mówienie o przypadku nie ma mowy. Przygotowujemy tekst o „,motylu i tęczy” (załoga FN zna tę historię i możemy śmiało napisać, że dosłownie „ścina z nóg”), ale także niektóre historie opowiedziane przez policjantów są niezwykle ciekawe.
W jednym z odcinków dokumentalnej serii „Tajemnice Rezydencji” (serial był emitowany na kanale ID) była przedstawiona makabryczna historia z USA. Dwójka ludzi razem ze swoimi dziećmi najpierw uciekała przed policją, a następnie popełnili samobójstwo wysadzając ten samochód na drodze na oczach przerażonych policjantów. Jeden z nich opisał niezwykłą scenę:
- Przez chwilę ten samochód stał nieruchomo, a nagle zniknął w kuli ognia od detonacji ładunku wybuchowego, który był ukryty w samochodzie. Dopiero po chwili do naszego radiowozu dotarła fala uderzeniowa, która prawie zepchnęła nas z drogi. Nie mogłem uwierzyć, że ci chorzy ludzie z nienawiści i szaleństwa zdecydowali się zabić siebie i dwójkę niewinnych, małych dzieci… Ale po chwili stała się rzecz niebywała. To był bardzo ciepły, słoneczny dzień, na niebie nie było żadnych chmur. Tymczasem dosłownie w sekundę po tym, jak wysadzili ten samochód, nad nami pojawiła się czarna chmura, z której zaczęły wylatywać pioruny i uderzać w szczątki tego auta. Rozpętała się burza z gradem, deszczem i tak silnym wiatrem, że nigdy czegoś takiego jak żyję nie widziałem… Dla nas, policjantów obserwujących ten przejmujący spektakl było oczywiste, że ten czyn zdenerwował samego Boga, który w ten sposób wyraził swój gniew. Burza za znikła równie szybko jak się pojawiła, a kilku policjantów, którzy przecież niejedno w życiu widzieli, klęczało przerażonych na kolanach…”
Komentarze: 0
Wyświetleń: 18698x | Ocen: 23
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Artykułem interesują się
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie