Dziś jest:
Czwartek, 5 grudnia 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Komentarze: 0
Wyświetleń: 4441x | Ocen: 13
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
NIEZWYKŁE RELACJE DAWNYCH WIELKICH PODRÓŻNIKÓW O LUDZIACH Z GŁOWAMI PSA
Temat rasy „psogłowych po raz pierwszy pojawił się na pokładzie okrętu Nautilus przy okazji lektury książki Johna Ashtona "Curious Creatures in Zoology", którą mamy w naszej Bibliotece FN.
Istnienie ludzi o głowach psa jeszcze w XVII wieku uważane było za coś absolutnie oczywistego ze względu na opowieści wielkich podróżników tamtych czasów jak Marco Polo. Takie głowy mieli tylko mężczyźni w plemieniu zamieszkującym na jednej z wysp na Oceanie Indyjskin.
W książkach pojawiają się jako Cynocefale. Słowo to pochodzi od starożytnych greckich słów "cyno", co oznacza pies i "cefali", czyli „choroba głowy”. Relacje o ludziach z „głową psa” pojawiają się w opowieściach podróżników przemierzających różne kultury na całym świecie, od starożytnego Egiptu, przez starożytną Grecję aż do średniowiecznej Europy i Afryki. Co ciekawe – ślady „ludzi-psów” znajdziemy także w mitologii chrześcijańskiej.
Pewien włoski mnich o imieniu Odoric z Pordenone spotkał się z plemieniem „ludzi o głowach psa” na małej wyspie, którą miejscowi nazywali Nicoveran. Pso-głowi zostali przez mnicha dokładnie opisani – według jego relacji były to istoty brutalne i posiadające formę zorganizowanej religii, wielbiące woły i noszące różne złote i srebrne przedmioty kultu.
Francuski inkwizytor Kardynał Pierre d'Ailley napisał w 1410 r., że w Indiach istniała rasa ludzi o psich głowach, a także posiadająca tylko jedno oko odmiana istot określanych jako Carismaspi. Odkrywca Giovanni da Pian del Carpine wspomina również o rasie pso-głowych, które to plemię zamieszkiwało tereny na północ od Dalai-Nor (Ocean Północny) i mieszkających nad jeziorem Bajkał. Rzeczywiście, wizerunki ludzi o głowach psa pojawiały się na mapach tamtych czasów, podobnie jak smoki i inne cudowne bestie, którymi twórcy map lubili przyozdabiać swoje dzieła.
Bardzo dużo o „ludziach z głowami psa” napisał wielki odkrywca Marco Polo. Oto fragment jego relacji o pobycie na wyspie na Oceanie Indyjskim, którą nazwał Angarman:
... Angaman jest dużą wyspą. Ludzie nie mają króla i wyznają przeróżne bóstwa, a sami mężczyźni przypominają z wyglądu dzikie bestie. Zapewniam was, że wszyscy mężczyźni z tej Wyspy Angamanain mają głowy podobne do psów, a także psie zęby i oczy. Są oni po prostu jak wielkie psy chodzący na dwóch nogach! Mają dużą ilość przypraw do potraw. Jednocześnie oni są najbardziej okrutnym plemieniem jaki istnieje na Ziemi. Jedzą każdego, kogo mogą złapać, jeśli nie jest z ich rasy.
Ostatnio wątek ludzi o głowach psa pojawił się w korespondencji do naszych kolegów z Projektu MESSING od jednej z osób, która jest w projekcie. Ten tekst jest tak ciekawy, że publikujemy go poniżej, gdyż dotyczy św. Krzysztofa, który jest często przedstawiany właśnie… z głową psa!
TAJEMNICA ŚW. KRZYSZTOFA
/źródło: wikipedia/
Jest świętym znanym głównie z legend, choć badania historyczne dowodzą, że pochodził z Azji Mniejszej i poniósł męczeńską śmierć za panowania Trajana Decjusza, ok. 250 roku.
Według świeckich podań ludowych był olbrzymem: miał cztery metry wzrostu i niezwykłą siłę, dzięki której przenosił pielgrzymów przez rzekę. Na popularnych wizerunkach przedstawiany jest z Dzieciątkiem Jezus na barkach. Wedle legend święty zapadł się w dno rzeki pod ciężarem Dziecka. Wtedy ono rzekło: Dźwigasz cały świat, gdyż ja jestem ten, któremu służysz pomagając innym.
We wschodnich ikonach – greckich czy bułgarskich – święty przedstawiany jest jako rycerz o psiej głowie (Cynocefal), trzymający w jednej dłoni włócznię, a w drugiej tarczę lub krzyż. Wyobrażenie to związane było z panującą wersją legendy o chłopcu, nazwanym przez rodziców imieniem Reprobus (rieprew, niegodny, odrażający) z powodu nie tylko olbrzymiego wzrostu i siły, ale również niekształtnej głowy przypominającej psi łeb. Męczeńską śmiercią miał przebłagać Boga, by dał mu duszę. Przeżywał tortury zanim został ostatecznie ścięty mieczem lub spalony na stosie.
[poniżej list do Projektu MESSING]
[…] Zgłębiłam trochę temat tego psogłowego św.Krzysztofa i wygląda na to, że jest w tej wersji chętniej często w prawosłanej ikonografii przedstawiany. Legenda głosi, że był olbrzymi, miał wielką siłę i należał do plemienia Psogłowych. Dosłownie tak wikipedia albo inne źródła w google podaje.
W wyniku różnych perturbacji życiowych przeszedł na wiarę "jedyna wtedy właściwą" czyli chrześcijaństwo , czymś tam się zasłużył i tak to stał się świętym, patronem kierowców i podróżników. (!)
Inna historia związana z plemieniem ludzi o psich głowach przewinęła mi się ostatnio kilka miesięcy temu w czasie przygotowań do wyprawy birmańskiej.
Otóż sam Marco Polo w swoje książce "Opisanie świata" wydanej także kilkakrotnie w jęz. polskim wspomina o tym, że jak dotarł na daleki wschód, to spotkał tam ludzi wysokich, silnych o człowieczym korpusie, ale głowach psa. Wydawali oni z siebie wg. niego dźwięki przypominające szczekanie i porozumiewali się tak między sobą.
A przypomnę, że Marco Polo wyruszył w swoją podróż wcale nie w tak bardzo zamierzchłych czasach, bo końcem 13 wieku naszej ery. Nawet mam tą książkę teraz w domu, ponieważ bardzo polecał ją nasz pilot i po przylocie od razu pognałam do biblioteki, żeby wypożyczyć i przeczytać. […]
[…]Posyłam 3 zdjęcia z książki Marco Polo o psiogłowcach, bo ciekawe trochę. Opis Marco Polo oraz dodatek w odnośnikach współczesnych. Interesujące jest ze w Średniowieczu akurat było dosyć popularne takie przedstawianie Świętych, a również to co jest w odnośniku jak wtedy lokalizowano ich ojczyznę. Dosyć różne miejsca na kuli ziemskiej, nawet nad Bałtykiem[…]
/zdjęcia stron z tej książki/
Wątek ludzi o „głowach psa” jest w jeszcze kilku naszych książkach, które są tylko w wersji angielskojęzycznej. W ten sposób sprawa „pso-głowych” po raz pierwszy pojawiła się w historii serwisu FN, a przez ponad 20 lat istnienia serwisu wydawało się, że pisaliśmy o wszystkim… ;)
Na koniec jeszcze dwie rzeczy. Jasnowidz Krzysztof Jackowski zadzwonił na pokład okrętu Nautilus i przekazał ciekawą wiadomość, którą dostał od naszego czytelnika. Okazało się, że dawna i zapomniana przez niego sprawa okazała się kolejnym „strzałem w dziesiątkę”, o czym świadczą zdjęcia tekstu z gazety. Zdjęcia trafiły do naszego archiwum – pokazujemy je poniżej.
Dzień Dobry,
Słyszałem, że Pan kolekcjonuje artykuły na temat spraw rozwiązanych przez siebie. Przesyłam skan z Gazety Lubuskiej z 25.3.1999.
Pozdrawiam, miłego dnia :)
Mamy nadzieję, że czas świąteczny mija wam miło i sympatycznie także dzięki temu, że odwiedzacie „pokład okrętu Nautilus”. My testujemy nowe urządzenia, które zakupiliśmy w ostatnich dniach na wyposażenie naszego pojazdu – już niedługo jedziemy na pierwszy eksperyment z serii "Otwarte Niebo".
I jeszcze dwa zdjęcia przysłane nam przez stałego czytelnika. One także trafiają do Archiwum FN!
Komentarze: 0
Wyświetleń: 4441x | Ocen: 13
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Artykułem interesują się
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie