Dziś jest:
Sobota, 7 grudnia 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Komentarze: 0
Wyświetleń: 2646x | Ocen: 0
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 0/5
USO CZYLI NIEZIDENTYFIKOWANE OBIEKTY PODWODNE – CZY OBCY MAJĄ BAZY NA DNIE OCEANÓW?
Podczas ostatniego spotkania zespołu projektu „Otwarte Niebo” poruszona została sprawa USO, czyli Niezidentyfikowanych Obiektów Podwodnych. Wszystko za sprawą książki, która właśnie trafiła do biblioteki FN.
Jest tam zaskakująca teza – obcy mają swoje bazy na dnie oceanów. Na podstawie faktów popierających tę tezę przedstawionych w książce można wywnioskować, że wejścia do tajnych baz są w tak głębokich miejscach, że są tam w stanie docierać tylko najlepsze, najbardziej wytrzymałe ziemskie batyskafy, a i tak USO mają silne pola maskujące, które potrafią schować się przed naszą radiolokacją, kamerami itp.
USO to skrót od angielskich słów “Unidentified Submerged Object”, czyli niezidentyfikowane obiekty podwodne. Tej grupie obserwacji poświęcamy zdecydowanie za mało miejsca, a te relacje należą czasami do jeszcze ciekawszych, niż zwykłe obserwacje UFO. W naszych archiwach także znajdują się ciekawe materiały wideo na ten temat – poniżej jeden z nich.
Tego typu obiekty bardzo często potrafią nie tylko błyskawicznie wynurzyć się nad powierzchnię wody, ale nawet podlecieć do statku i „wyłączyć prąd” na całej jednostce. Mamy w archiwum FN opowieść polskiego marynarza, który w latach 80-tych służył na statku pod banderą cypryjską. W czasie jednego z rejsów przeżył spotkanie z USO. Opisuje, że z Morza Sargasowego wyłonił się obiekt przypominający dwa połączone ze sobą talerze. Miał średnicę około 20 metrów. Podleciał do burty statku, a wtedy zgasło światło i zamilkły silniki. Postaramy się poświęcić relacji tego marynarza oddzielny tekst na stronach.
Relacji ze świata mamy mnóstwo, także kilka książek poświęconych wyłącznie USO. Najsłynniejszy przypadek obserwacji USO miał miejsce w 1967 roku w Shag Harbour w Nowej Szkocji, gdzie podobno taki obiekt uległ katastrofie. Obiekt miał wrzecionowaty kształt i ok. 18 metrów długości. Kanadyjska policja stanowa dokładnie sporządziła raport o tym incydencie. Ciekawe, że do uszkodzonego obiektu USO podpłynęły dwa inne obiekty, które wyraźnie przybyły na pomoc. Potrafiły one bezszelestnie unosić się w powietrzu, mieniły się różnymi światłami i – według świadków – były pod inteligentną kontrolą.
W Polsce mieliśmy bardzo ciekawe obserwacje ludzi, którzy widzieli wynurzający się taki obiekt z jeziora. Tak było w 1999 roku, kiedy to ratownik wyławiający nad ranem topielca zauważył potężny statek powietrzny w kształcie spodka, który bezszelestnie wynurzył się z jeziora, chwilę posiwiał nieruchomo w powietrzu, po czym wystrzelił w niebo.
Prawdziwą kopalnią relacji o USO są polscy marynarze, których wiele razy spotykaliśmy podczas naszych podróży. Jedną z najciekawszych relacji zdobyliśmy podczas rejsu żaglowcem „Dar Młodzieży”. Jej autorem jest Marek Meller, bosman na żaglowcu. Jego relację o USO chcemy koniecznie zaprezentować w tym materiale.
I jeszcze jedna opowieść z tych, które udało nam się zdobyć i mamy ją na pokładzie okrętu Nautilus. Jej autorem jest p. Marcin, który jest nadal marynarzem i prosił o zachowanie anonimowości. Oto fragment jego relacji:
„Był wrzesień 2006 roku, znajdowaliśmy się ok. 200 kilometrów od wybrzeży Brazylii. Był wieczór, nie pamiętam dokładnie, ale mogła być 21.00. Zostałem zawołany przez moich kolegów, którzy stali na burcie i coś pokazywali rękami. Wtedy zauważył intrygujący widok. W odległości ok. 20 metrów od statku pod wodą było widoczne jasne światło, które wyraźnie przemieszczało się. Nagle przepłynęło pod statkiem, a my poczuliśmy wyraźne wibracji. Przebiegnięcie na drugą stronę zajęło nam kilka sekund, ale zdążyłem zauważyć, jak obiekt wyleciał z wody i zmieniając barwę na jaskrawo czerwoną nabrał wysokości i zniknął w chmurach. Ten incydent widziało ok. 20 osób. Szkoda, że nikt się tym nie zainteresował. Moim zdaniem był to pojazd zaawansowanej technologii, nie sądzę, żeby na Ziemi gdziekolwiek można by coś takiego zrobić. Był spoza naszej planety. Od tej pory wiem, że nie jesteśmy sami.”
Na koniec jeszcze jedna relacja o USO – najstarsza w naszym archiwum.
Od dawna twierdzimy, że Ziemia jest od tysięcy lat odwiedzana przez pojazdy z obcych światów. Nie ingerują, ale dyskretnie obserwują. Dowód? Wszystkie ważne wydarzenia, jak rewolucje, przełomowe zwroty w losach wojen, istotne spotkania zmieniające bieg dziejów – z nimi zawsze są związane małe incydenty. Na czym one polegają? Ludzie na niebie obserwowali tajemnicze obiekty.
Oczywiście nikt wtedy nie interpretował tego tak jak dzisiaj to czyni np. Fundacja NAUTILUS, czyli że były to pojazdy z obcych światów. Myślano, że są to aniołowie, duchy zmarłych przodków czy też po prostu znaki opatrzności. Przyjdzie czas na opisy z czasów Rewolucji Październikowej, ale tym razem poświęćmy chwilę Krzysztofowi Kolumbowi – odkrywcy Ameryki.
Wszyscy znamy tę historię. 22 maja 1492 Kolumb przybył do portu Palos, w którym zgodnie z królewskim nakazem miał otrzymać dwie karawele. Miasto oddało mu do dyspozycji karawele Niña i Pinta. Statki miały około 20 metrów długości i 7 metrów szerokości.
Na okręt flagowy Kolumb wydzierżawił od Juana de la Cosa większy statek Santa María. 3 sierpnia 1492 karaka Santa María (280 ton) oraz dwie karawele - Pinta (240 ton) i Niña (100 ton), na których przebywało łącznie około 90 ludzi, podniosły kotwice.
Po postoju w Las Palmas na Wyspach Kanaryjskich 5 września eskadra statków ruszyła na zachód. Po ponad dwumiesięcznej żegludze, podczas której zaczęło dochodzić do głosu zniecierpliwienie, 12 października 1492 o drugiej nad ranem jeden z marynarzy Rodrigo de Triana dostrzegł ląd. Wyprawa wylądowała prawdopodobnie na Wyspie Watlinga (zwanej przez Indian Guanahani), niewielkiej wyspie grupy Bahama.
Marynarze statku Kolumba opisywali potem, że w momencie przybicia do brzegów obserwowali na niebie niezwykły spektakl. Widać było jasne, nieruchomo stojące obiekty. Pojawiła się także kula ognia, która przeleciała na niskiej wysokości obok statku i runęła w morze wzbijając fontanny wody. W tym czasie obiekty na niebie cały czas pozostawały w tym samym miejscu.
Ciekawe, że pewne pozostałości tych opowieści znajdziemy na obrazach, które pokazują ten niezwykły moment. Oto jeden z nich. Zrobiliśmy nawet powiększenie tego obiektu i trochę go przekształciliśmy na programie graficznym, dzięki czemu widać jego kształt.
Jest pewne, że „ktoś” potrafi manipulować czasem i bez problemu przenosi się do ważnych momentów historycznych, aby na własne oczy zobaczyć te wydarzenia siedząc wygodnie w powietrznych statkach. Przypomina to trochę widownię w teatrze, tylko na deskach zamiast sztuki rozgrywa się prawdziwe życie.
Komentarze: 0
Wyświetleń: 2646x | Ocen: 0
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 0/5
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Artykułem interesują się
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie