Dziś jest:
Niedziela, 6 października 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Zachowamy Twoje dane tylko do naszej wiadomości, chyba że wyraźnie napiszesz, że zezwalasz na ich opublikowanie. Adres email do wysyłania historii do działu "XXI Piętro": xxi@nautilus.org.pl
czytaj dalej
O sprawie napisały rosyjskie media, w tym portal oane.ws
http://oane.ws/news/2014/11/23/rossiyskie_uchenye_nashli_kamen_s_mikrochipom_vozrastom_250_mln_let
Chodzi o kamień, w którym rzekomo znajduje się fragment mikroprocesora. Zdjęcie przedrukowaujemy poniżej:
Rosyjscy naukowcy uważają, że kamień z "mikroprocesorem" ma przynajmniej 250 mln lat. Jak podają rosyjskie media, naukowcy z Rostowa nad Donem dokonali niezwykłego odkrycia. Odnaleźli kamień z zatopionym wewnątrz mikroczipem. Według wstępnych ustaleń wiek znaleziska szacowany jest na 250 milionów lat. Ma to oznaczać, że na Ziemi istniała kiedyś nieznana rozwinięta cywilizacja. Artefakt odnaleziono w lecie 2013 roku. Kamień zawiera coś, co jest uważane za nieznany rodzaj mikroczipa. Sugeruje to istnienie na Ziemi jakiejś innej, bardziej zaawansowanej w porównaniu do naszej, cywilizacji. Szacowany wiek znaleziska jest na tyle szokujący, że niektórzy nie wierzą w to, co rzekomo odnaleziono.
Odnalezienie kamienia z mikroczipem zawdzięczamy szczęściu lokalnego rybaka Wiktora Morozowa z Labinska. To on przekazał go do badań specjalistom. Naukowcy z Politechniki Nowoczerkaskiej i Politechniki Południowej, podobno studiowali odkrycie i stwierdzili, że kamień zawiera na ślady technologii mikroprocesorowej, której zasady działania nie da się rozpoznać.
czytaj dalej
Nasz kolega latem patrolując pola wokół Emilcina nagrywał wszystko na wideo. Dopiero teraz zauważył ciekawe wygniecenie, które może być legiem (naturalnym wygnieceniem przez wiatr), ale mimo wszystko jest... warte zaprezentowania. Oto jego krótki raport:
...zrobiłem zrzut z dość długiego filmu.Z lewej strony widać tak jakby dolny zarys ufo odgnieciony w zbożu. Nie widać śladów dojścia ludzi,zwierząt-więc tak myślę że to może być miejsce odgniecione dolną częścią obiektu.Film z 19.7.14 ,czyli szkoda że dopiero teraz miałem czas pooglądać filmy z wakacji pod kątem niezwykłości.Można było dotrzeć w to miejsce -poszukać śladów podpór,kulek ferrytu.Teraz juz dawno po żniwach i z bliska już tego nie zbadamy.Co o tym myslicie?
Miejsce jest na południe od polanki Wolskiego ok 1 kilometra-tam latamy pokosiaczyć-brak drutów,mało drzew i można bezpiecznie latać na kilku metrach.Tak zwana SLK-Strefa Lotów Koszących.Miejsce jest bezludne -cała strefa ,nikt tam nie chodzi ,a ludzie są tylko w czasie pracy w polu,sadzie.Miejsce idealne do dyskretnego parkowania ufo,szczególnie nocą.
czytaj dalej
Rosyjscy naukowcy złożyli sensacyjne oświadczenie - przed pojawieniem się człowieka na Ziemi istniała superrozwinięta cywilizacja. Do takiego wniosku doszli badacze z obwodu rostowskiego i Kraju Krasnodarskiego po unikatowym znalezisku mieszkańca z miasta Łabinsk.
Podczas połowu ryb Wiktor Morozow znalazł nieznany mu kamień, w którego środku znajdował się mikrochip - podaje periodyk „Mir Nowostiej”. Po analizie znaleziska specjaliści wywnioskowali, że należy do bardziej rozwiniętej niż ludzkość cywilizacji, która zamieszkiwała Ziemię przed nami. Unikatowe znalezisko zachowało się z pradawnych czasów dzięki umieszczeniu w kamieniu - wyjaśniają naukowcy.
W laboratorium Nowoczerkasskiej Politechniki w obwodzie rostowskim Katedra Geologii przeprowadziła ekspertyzę w zakresie ustalenia wieku znaleziska. Okazało się, że niezwykły kamień liczy około 250 mln lat. Ten fakt stanowi dowód istnienia na Ziemi superrozwiniętej cywilizacji na długo przed pojawieniem się człowieka pierwotnego. Prawdopodobnie osiągnięcie jej poziomu jest dla nas możliwe tylko w dalekiej przyszłości.
Czytaj dalej: http://polish.ruvr.ru/news/2014_11_25/Naukowcy-udowodnili-supercywilizacja-istniala-na-Ziemi-przed-ludzkoscia-2686/
czytaj dalej
...Naukowcy badają tajemniczy posąg z Syberii. Czy zakodowano na nim przesłanie dla współczesnego człowieka?
Odkryty w 1894 roku drewniany posąg jest dwa razy starszy niż egipskie piramidy i zawiera tajemnicze przesłanie. Jego sekrety mają przybliżyć naukowcy z Niemiec, którzy zostali poproszeni o zbadanie starożytnego idola - poinformował "Siberian Times" na swoich stronach internetowych. Naukowcy wierzą, że rzeźba zawiera zaszyfrowane przesłanie dla współczesnego człowieka.
Ten starożytny przykład ludzkiej kreatywności został odkryty w XIX wieku w torfowisku na głębokości ok. czterech metrów w okolicach miasta Kirowgrad w południowej części pasma gór Ural. Znaleziony został w kilku częściach na terenie kopalni złota. Wywodzi się z okresu kultury szigirskiej.
Posąg ma wysokość niemal trzech metrów, choć badacze twierdzą, że pierwotnie miał ponad pięć metrów. Niestety nie wszystkie części udało się odnaleźć. Niektóre z nich uległy zniszczeniu, ale zostały uwiecznione na rysunkach. Naukowcy twierdzą, że statua liczy 9,5 tys. lat.
Obecnie znalezisko znajduje się w Muzeum Historii w Jekaterynburgu. Problemy finansowe nie pozwoliły niestety na dokładniejsze badanie posągu.
Badanie tego postumentu to jak spełnienie marzeń. W całej Europie nie ma takiego okazu - powiedział profesor Thomas Terberger. Jak na razie wiadomo, że rzeźba została wykonana z modrzewia, który liczy 159 lat.
Posąg szigirski ma siedem twarzy. Badacze wierzą, że ornamenty, którymi jest pokryty, zawierają zaszyfrowane przesłanie oraz wiedzę, którą ludzkość straciła. Z kolei - jak podaje "The Daily Mail" - rosyjscy eksperci twierdzą, że zakodowane informacje dotyczą stworzenia świata i że jest to przesłanie od starożytnych dla współczesnego człowieka.
Pracownicy muzeum, gdzie aktualnie znajduje się znalezisko, uważają, że posąg był pewnego rodzaju drogowskazem. Ornamenty odczytują oni jako detale tej starożytnej mapy. Linie proste i strzałki wskazywać mają drogę i ilość dni, które trzeba przeznaczyć, by dotrzeć do celu. Niektóre z nich mają wskazywać drogę wodną, inne ukształtowanie terenu.
Rezultaty badań niemieckich naukowców mają być znane pod koniec lutego, najdalej w marcu przyszłego roku.
czytaj dalej
...Nasz czytelnik polecił wszystkim wykład o "Strategii Szatana" autorstwa księdza Piotra Glasa. Nawet mając dystans do tego typu wykładów można posłuchać i dowiedzieć się wielu ciekawy rzeczy. Ksiądz Glas atakuje tzw. szeroką ławą zaliczając chyba nawet takich ludzi jak nas do obozu, który zwalcza, ale... wybaczamy mu ten błąd wynikający z niewiedzy. I polecamy te materiały do uważnego obejrzenia, gdyż zagrożenie ze strony niewidzialnych i demonicznych istot jest oczywiście realnym problemem współczesnego świata.
[...]
Sent: Sunday, November 23, 2014 9:23 AM
To: nautilus@nautilus. org. pl
Subject: Ks. Piotr Glas, egzorcysta - Strategie działania szatana
Ciekawy cykl.
http://www.parafiamaryi.pl/component/webplayer/video/14.html
Ciekawe świadectwo tego samego księdza na temat Medjugorje:
http://www.youtube.com/watch?v=oqt-WOWpVT0
Pozdrawiam,
JR
czytaj dalej
...Katastrofa na Uralu. Część wsi dosłownie zapadła się pod ziemię
Do olbrzymiej katastrofy doszło w regionie Perm w centralnej Rosji, gdzie prawdopodobnie w wyniku spiętrzenia podziemnych gazów w pobliżu kopalni potażu nastąpił wybuch. W jego wyniku wody podziemne ruszyły wartkim strumieniem i doprowadziły do "wessania" olbrzymich pokładów ziemi. W środku wsi położonej 3,5 km od kopalni powstała ogromna dziura o głębokości kilkuset metrów. Prawdopodobnie pochłonęła kilka domów i być może ludzi w nich żyjących.
Do katastrofy doszło w środowy wieczór, jednak w ciągu dwóch dni, jakie upłynęły od katastrofy, władze konsorcjum Uralkali - właściciela kopalni - nie wydały oficjalnego oświadczenia w tej sprawie, stwierdzając jedynie, że na miejscu pracują geolodzy, a kopalnia zaprzestała działalności.
Ogromna dziura w środku wsi
W środowy wieczór, nieopodal kopalni Solikamsk-2 leżącej w regionie permskim, około 1000 kilometrów na wschód od Moskwy, doszło do gwałtownego osunięcia się ziemi. Powstał potężny lej, który - jak można wnioskować ze zdjęć - pochłonął kilka domów, bo powstał w środku jednej z syberyjskich wsi.
Rosyjskie władze, ani władze konsorcjum nie informują o ewentualnych ofiarach. Wiadomo jedynie, że 1300 górników pracujących w kopalni pozostało w domach, a ta decyzją rady nadzorczej Uralkali wstrzymała prace.
Wybuch, woda, wessana ziemia
Lej powstał prawdopodobnie w wyniku spiętrzenia gazów i wybuchu kilkaset metrów pod powierzchnią ziemi. W kopalni Solikamsk-2 wydobywa się potaż, rodzaj soli potasowej wykorzystywanej w produkcji nawozów sztucznych, a także do produkcji wybielaczy i mydła. W okolicach kopalń, w których wydobywa się potaż, takie spiętrzenia gazów są bardzo częste. Potaż to zanieczyszczona forma węglanu potasu.
Do katastrofy w pobliżu kopalni na Uralu doszło najprawdopodobniej w skutek wybuchu spiętrzonych gazów. Te doprowadziły do nagłego zachwiania równowagi w przepływach wód podziemnych. Wraz z nimi zaczęły się przemieszczać wielkie pokłady ziemi, a woda, szukając dla siebie ujścia, wymywała korytarze na głębokości ok. 500 metrów. W miejscu, w którym pojawił się lej, ziemia musiała być bardziej niestabilna i została "wessana".
Dziura ma wymiary 20 na 30 metrów i głębokość ok. 400 metrów.
Solikamsk-2 to jedna z największych kopalni potażu na świecie. Konsorcjum Uralkali, którego właściciele są blisko powiązani z Kremlem, to jedni z głównych graczy na rynku potażu na świecie. Uralkali ma wierzycieli m.in. w Kanadzie. Od lat funkcjonuje dzięki olbrzymim kredytom i do końca roku miała wypłacić wierzycielom prawie 2 mld dol. Akcje konsorcjum staniały od czwartku o 28 proc. i prognozowany jest dalszy spadek ich cen.
Jeżeli sytuacja się nie wyjaśni, a górnicy nie wrócą szybko do pracy, efekt katastrofy mogą odczuć konsumenci na całym świecie. Odbije się to na cenach środków chemicznych używanych w domach oraz w rolnictwie.
czytaj dalej
Nasza czytelniczka (od wielu lat w Załodze Nautilusa) opisała wielce orygonalą obserwację UFO wraz z pewnym - powiedzmy - dodatkowym elementem. Zacytujemy ją w całości z zachowaniem oczywiście pełnej anonimowości:
-----Original Message-----
From: B. [...]
Sent: Friday, November 14, 2014 6:35 PM
To: FN
Subject: czy obcy są wśród nas?
Witam Pana Kapitana i pozdrawiam Załogę.
Właśnie przeczytałam o tym, że naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego wysunęli hipotezę, że na Ziemi, wśród ludzi, żyją "obcy".
W związku z tym przypomniało mi się następujące wydarzenie. To miało miejsce w Warszawie, ok. 6 lat temu. Mieszkałam wtedy przy ul. Szeligowskiej, przy skrzyżowaniu z ul. Połczyńską. To była granica administracyjna miasta. Za nią stały już tylko niskie budynki, a między nimi było jeszcze sporo pól uprawnych.
Miałam wtedy dużego psa, z którym wychodziłam na spacer bardzo późno, bo chciałam, żeby pobiegał bez kagańca i smyczy. Była godzina dobrze po 23.00. Spacerując z psem doszłam do ul. Połczyńskiej i zatrzymałam się na skraju chodnika i trawnika biegnących wzdłuż ul. Połczyńskiej. Znajdowałam się ok. 30 m od skrzyżowania z ul. Szeligowską. Wokół nie było żadnego człowieka. Jedynie, co jakiś czas, przejeżdżały po jezdni samochody.
Zatrzymałam się w pobliżu latarni, bo pies obwąchiwał słup i trawę wokół. Nie spuszczałam go z oka;, bo nie chciałam, żeby daleko odszedł. W pewnym momencie poczułam tak jakby "ktoś ściągał mnie wzrokiem";. Spojrzałam do góry i zobaczyłam poruszające się światło, które ruchem jednostajnym i powolnym leciało w moim kierunku z prawej strony.
Światło wyglądało jak duża gwiazda. Leciało ( chyba dość nisko, ale nie umiem tego sprecyzować) wzdłuż jezdni ( ul. Połczyńska) w stronę miasta. Z początku myślałam, że patrzę na przednie reflektory, oddalonego znacznie ode mnie, samolotu. Patrzyłam uważnie starając się dostrzec boczne, migające, światła i usłyszeć warkot silnika. Nie dostrzegłam żadnych dodatkowych świateł, ani nie słyszałam silnika, a obiekt cały czas ruchem jednostajnym zbliżał się w moim kierunku, . Nie odrywałam od niego wzroku i cały czas intensywnie starałam się zrozumieć na co patrzę.
Jednocześnie katem oka zauważyłam przechodzącego przez skrzyżowanie mężczyznę. Szedł szybko chodnikiem wzdłuż ul. Połczyńskiej, również w moim kierunku. Ulica była jasno oświetlona. Stałam "jak wryta"; w jednym miejscu i patrzyłam na nadlatujące coraz bliżej światło, ale jego średnica wydawała się cały czas taka sama, co mnie zdziwiło. W pewnej chwili pomyślałam, żeby zagadnąć idącego mężczyznę i spytać go, czy też widzi to co ja, ale uświadomiłam sobie, że światło leci za jego plecami, tylko po drugiej stronie jezdni.
Mężczyzna szedł szybko, równym, długim krokiem z taką sama prędkością z jaką poruszało się światło. Usłyszałam dość głośny szelest materiału kurtki. Kurtka i spodnie były ciemne. Kidy mężczyzna zbliżył się do mnie na ok 5 m, nagle przypomniałam sobie o psie. Odwróciłam się i spojrzałam na psa, ale ten wcale nie reagował na idącego człowieka i spokojnie wąchał trawnik. Zawołałam na psa, ale nie zareagował. W tym momencie, kiedy patrzyłam na psa, mężczyzna minął mnie i wtedy znów spojrzałam na światło. Ono również mnie minęło i teraz znajdowało się po mojej lewej stronie, ale na tej samej co uprzednio wysokości i leciało z taka sama prędkością. Słyszałam cały czas oddalające się kroki ( a właściwie szelest kurtki) przechodnia i kiedy ten oddalił się ode mnie na ok. 20-30 m światło ostro skręciło prawo i unosiło się do góry na skos, ale leciało nadal wolno. Pamiętam, że myślałam czy to może być UFO, ale - pomyślałam, że leci zbyt wolno.
Dokładnie, kiedy to pomyślałam światło gwałtownie przyspieszyło i zniknęło w ułamku sekundy. Stałam w miejscu i miałam mętlik w głowie. Miałam dziwne przeświadczenie, że ten człowiek i to światło mają związek. Uświadomiłam sobie, że mężczyzna szedł trochę sztucznie( trochę jak automat). Nie rozglądał się, ale cały czas patrzył wprost przed siebie. Przez cały czas nie zmienił prędkości poruszania się i szedł bardzo szybko. Szedł cały czas środkiem chodnika (po linii prostej). Światło pozostawało cały czas za nim trochę z tyłu. Przypomniałam sobie, że miał jasną, gładką twarz, regularne rysy i ciemne, ale nie czarne włosy. Zapamiętałam również (nie wiem dlaczego zwróciłam na to uwagę) że miał na kurtce z przodu dużo kieszeni.
"Film" z tego zdarzenia co jakiś czas do mnie powraca. Ciągle też powracają wątpliwości. Jestem pewna, że światło nie było na pewno żadnym samolotem, dronem, helikopterem , latawcem ani tp. Nie mam jednak pewności, czy ten człowiek miał z nim jakiś związek. Nie przyjrzałam mu się dobrze, bo moją uwagę przykuwało światło, ale kiedy myślę o tym zdarzeniu odczuwam dziwny niepokój.
Pozdrawiam
B. [...]
PS. Dane adresowe i osobowe pozostawiam tylko do wiadomości redakcji.
czytaj dalej
Dostaliśmy ciekawy materiał od naszego czytelnika, który nosi tytuł - Opis świata astralnego, świata po Przemianie i założeń "Inicjatywy 2045"
Pragnę przesłać fragment "Autobiografii Jogina", w którym guru Sri Yukteswar opisuje jak wygląda życie po śmierci. Kolejny tekst to fragment channelingu, w którym pewna istota opisuje wszystko, co czeka Ziemię po oficjalnym ujawnieniu prawdy o kosmitach. Ostatni tekst to cele "Inicjatywy 2045", która do 2045 roku pragnie stworzyć nieśmiertelnego ludzkiego awatara. Myślę, że wszystkie 3 teksty, można by pokazać na stronie Fundacji Nautilus. Całość jest w załączniku.
Pozdrawiam serdecznie,
Marcin [nazwisko do wiadomości red.]
- Mistrzu godny uwielbienia, proszę mi powiedzieć coś więcej o świecie astralnym. - Chociaż rozluźniłem lekko swój uścisk na prośbę Sri Jukteswara, obejmowałem go nadal ramionami. Obejmowałem swój skarb nad skarby, mego guru szydzącego ze śmierci, aby do mnie dotrzeć!
- Istnieje wiele planet astralnych, na których pełno jest astralnych istot - rozpoczął Mistrz. – Aby podróżować z jednej planety na drugą, mieszkańcy ich posługują się astralnymi środkami, to jest masami światła i poruszają się prędzej niż elektryczność i radioaktywne energie. Świat astralny, zbudowany z rozmaitych subtelnych drgań światła 1 barw, jest setki razy większy aniżeli materialny kosmos. Cały świat fizycznego stworzenia podobny jest do małego mocnego kosza wiszącego pod ogromnym świetlistym balonem astralnej sfery. Podobnie Jak wiele fizycznych słońc i gwiazd wędruje w przestrzeni, tak istnieją też niezliczone astralne układy słoneczne i gwiezdne. Planety ich mają astralne słońce i księżyce o wiele piękniejsze niż fizyczne. Astralne ciała niebieskie przypominają zorze polarne, a astralna zorza słoneczna olśniewa bardziej aniżeli zorza księżycowa o łagodnych promieniach. Astralny dzień i noc są dłuższe aniżeli dzień i noc na Ziemi. Świat astralny jest niezmiernie piękny, czysty, jasny i pełen ładu. Nie ma w nim martwych planet ani nieurodzajnych krajów. Nie ma też plag ziemskich - chwastów, bakterii, owadów i wężów. Inaczej niż na Ziemi, gdzie istnieją różne klimaty i pory roku, na planetach astralnych panuje równa temperatura wieczystej wiosny, a tylko czasem pada świetlisty biały śnieg i deszcz różnobarwnych świateł. Planety astralne obfitują w opałowe jeziora, jasne morza i tęczowe rzeki. Zwykły świat astralny "Hiranialoki" zaludniony jest milionami istot astralnych, które wcześniej lub później przybyły z Ziemi, jak rownież niezliczoną ilością wróżek, syren, ryb, zwierząt, chochlików, gnomów, półbogów i duchów, przebywających na różnych astralnych planetach, zależnie od swych karmicznych właściwości. Istnieją rozmaite sfery rezydencji, czyli wibracyjne dziedziny dla dobrych i złych duchów. Duchy dobre mogą swobodnie podróżować, złe natomiast są uwięzione w ograniczonych strefach. W ten sam sposób jak istoty ludzkie żyją na powierzchni ziemi, robaki wewnątrz gleby, ryby w wodzie, a ptaki w
powietrzu, istoty astralne o rozmaitym stopniu rozwoju mają wyznaczone odpowiednie wibracyjne strefy. Wśród upadłych ciemnych aniołów, wypędzonych z innych światów, panują tarcia i wojny przy pomocy astralnych pocisków lub myślowych - wzbudzonych "mantrami" wibracyjnych promieni. Istoty te mieszkają w przepojonych mrokiem i posępnością dziedzinach niższego świata astralnego, wyczerpując swą złą karmę. W ogromnych przestrzeniach ponad ciemnym astralnym więzieniem wszystko jest promienne i piękne. Z natury swej świat astralny jest bardziej niż Ziemia zharmonizowany z Boską wolą i planem doskonałości. Każdy przedmiot astralny powstaje dzięki woli Boga, a częściowo przez akt woli astralnych istot. Istoty te posiadają zdolność zmieniania lub uwydatniania piękna i kształtu wszystkiego oraz przywilej modyfikowania i udoskonalania według ich woli astralnego świata. Na Ziemi ciało stałe można przeobrazić w płynne lub w inną postać tylko z pomocą naturalnych lub chemicznych procesów, natomiast stałe ciała astralne można zmieniać w astralne płyny, gazy lub w energię momentalnie przez sam akt woli mieszkańców tego świata. - Ziemia jest areną wojen i morderstw na morzu, lądzie i w powietrzu - mówił dalej mój guru - natomiast w świecie astralnym panuje szczęśliwa harmonia i rownowaga. Istoty astralne zależnie od swej woli dematerializują lub materializują swą postać. Kwiaty, ryby lub zwierzęta mogą chwilowo przeobrażać się w astralnych ludzi. Każda istota astralna może swobodnie przybierać każdą postać i porozumiewać się z łatwością z innymi. Nie ogranicza ich pod tym względem żadne określone i niezmienne prawo natury; od każdego astralnego drzewa można z powodzeniem zażądać, aby wydało z siebie na przykład mango lub inny pożądany owoc, kwiat, a nawet jakikolwiek inny przedmiot. Istnieją wprawdzie pewne karmiczne ograniczenia, nie ma ich jednak w świecie astralnym w zakresie pożądania rożnych form. Wszystko wibruje twórczym światłem Boga. Nikt nie rodzi się z kobiety; istoty astralne materializują swe potomstwo z pomocą swej woli kosmicznej w specjalnie kopiowanych astralnie skondensowanych formach. Istoty, które niedawno utraciły fizyczne ciało, przybywają do rodzin astralnych na ich zaproszenie, przyciągane przez podobne umysłowe i duchowe skłonności. Ciało astralne nie jest wrażliwe na chłód ani gorąco, czy inne naturalne warunki. Anatomia jego obejmuje astralny mozg czyli tysiącpłatkowy lotos światła oraz sześć obudzonych centrów "suszumny" - czyli astralnej mózgowo-rdzeniowej osi. Serce wciąga energię kosmiczną jak i światło oraz pompuje je do astralnych nerwów i komórek ciała. Istota astralna może oddziaływać na swe ciało "żywotronową" siłą lub "mantrycznymi" wibracjami. Ciało astralne jest ścisłym odpowiednikiem ostatniej fizycznej postaci. Istoty astralne zachowują ten sam wygląd, jaki miały w młodości w swej ostatniej fizycznej postaci podczas ostatniego swego pobytu na Ziemi. Czasem istota astralna zachowuje, tak jak ja to uczyniłem, swój starczy wygląd. - Mistrz, emanujący z siebie
samą kwintesencję młodości, uśmiechnął się wesoło.
- Odmiennie niż w przestrzennym, trójwymiarowym świecie fizycznym, który poznaje się tylko za pośrednictwem pięciu zmysłów, sfery astralne można widzieć przy pomocy wszystkoobejmującego szóstego zmysłu intuicji - mówił dalej Sri Jukteswar. - Za pomocą samego intuicyjnego odczuwania wszystkie istoty astralne widzą, słyszą, wąchają, smakują oraz dotykają. Posiadają one troje oczu, z których dwa są częściowo zamknięte. Trzecie i zarazem główne oko, Umieszczone pionowo na czole, jest otwarte. Istoty astralne posiadają wszystkie zewnętrzne organy zmysłowe - uszy, oczy, nos, język i skórę - lecz posługują się zmysłem intuicji, aby doznawać wrażeń zmysłowych, mogą one posłużyć się każdą cząsteczką swego ciała-mogą one widzieć uchem, nosem lub skorą. Potrafią również słyszeć oczami lub językiem, jak również poznawać smak za pomocą uszu lub skory i tak dalej. (Przykładów tego rodzaju zdolności nie brakuje nawet na Ziemi, jak świadczy o tym np. przypadek Heleny Keller i innych rzadko spotykanych osób). Fizyczne oko człowieka narażone jest na niezliczone niebezpieczeństwa i łatwo ulega zranieniu lub uszkodzeniu; ciało eteryczne także może być czasem zranione lub potłuczone, lecz można je od razu uleczyć samym aktem woli.
- Gurudewa - czy każdy człowiek astralny jest piękny?
- W świecie astralnym jest rzeczą znaną, że piękność jest cechą duchową, a nie właściwością
zewnętrznej budowy - odpowiedział Sri Jukteswar. - Dlatego istoty astralne małe przywiązują znaczenie do rysów twarzy. Mają one jednak swobodę ubierania się w nowe barwne z astralnej materii ciała. Podobnie jak ludzie światowi wkładają nowy strój na uroczyste okoliczności, tak istoty astralne mają nieraz sposobność do przyozdabiania się specjalnie dobranymi kształtami. Radosne uroczystości na wyższych planetach astralnych, takich jak w "Hiranialoce", odbywają się wówczas, gdy jakaś istota dzięki duchowym swym osiągnięciom wyzwala się ze świata astralnego i jest gotowa do wstąpienia do nieba świata przyczynowego. Przy takich sposobnościach Niewidzialny Ojciec Niebieski i święci, którzy są w Nim pogrążeni, materializują się w ciałach według swego uznania i przyłączają się do astralnego święta. Człowiek żarliwie pobożny postrzega Boga w postaci Bożej Matki albo pojmuje
Nieskończonego w aspekcie ojcowskim. Indywidualność, w którą Stwórca wyposażył każde ze swych stworzeń, umożliwia spełnienie wszelkich życzeń i postulatów. - I ja i mój guru uśmiechnęliśmy się szczęśliwi. - Przyjaciele z innych dawniejszych wcieleń z łatwością rozpoznają się w astralnym świecie – opowiadał dalej Sri Jukteswar swym pięknym, podobnym do fletu głosem.
- Ciesząc się nieśmiertelnością przyjaźni przekonują się o niezniszczalności miłości, co do której często nasuwają się wątpliwości w chwili smutnego, pozornego rozstania się z ziemskim życiem.
Intuicja istot astralnych przenika zasłony i obserwuje ludzi na Ziemi, człowiek jednak nie może widzieć świata astralnego dopóki nie rozwinie się w nim przynajmniej w pewnej mierze jego szósty zmysł - Tysiące mieszkańców Ziemi miało chwilowe przebłyski widzenia astralnych istot lub astralnego świata. - Przebywając w "Hiranialoce" istoty o zaawansowanym rozwoju pozostają podczas długiego astralnego dnia i nocy najczęściej w stanie przebudzonym i ekstazie, pomagając wyzwolić się ziemskim duszom. Istoty "Hiranialoki" mają od czasu do czasu astralne wizje podobne do snów. Umysły ich są zazwyczaj pochłonięte świadomym stanem najwyższej szczęśliwości nirbikalpy.
Mieszkańcy różnych światów astralnych podlegają jeszcze mentalnym cierpieniom. Wrażliwe umysły wyższych istot na planetach podobnych do "Hiranialoki" odczuwają ostry ból w razie popełnienia jakiejś pomyłki w postępowaniu lub postrzeganiu prawdy. Te bardziej rozwinięte istoty usiłują zharmonizować każdy swój czyn i myśl z doskonałością duchowego prawa.
Porozumiewanie się mieszkańców świata astralnego odbywa się całkowicie na drodze astralnej telepatii i telewizji, nie ma tam nieporozumień i zamieszania, które mieszkańcy Ziemi muszą cierpieć z powodu pisanego lub mówionego słowa. Jak na ekranie kina ludzie zdają się poruszać i działać w szeregu świetlnych obrazów, choć wcale nie oddychają - zupełnie tak samo istoty astralne zachowują się i działają jak inteligentnie kierowane i uporządkowane obrazy świetlne, bez konieczności oddychania tlenem. Człowiek dla utrzymania się przy życiu potrzebuje ciał stałych, płynnych i gazowych oraz energii, natomiast istoty astralne odżywiają się głownie światłem kosmicznym.
- Mistrzu mój, czy istoty astralne w ogóle jedzą? - Chłonąłem jego zdumiewające objaśnienia wszystkimi możliwymi sposobami - umysłem, sercem i duszą. Ponadmaterialne prawdy są realne i niezmienne, podczas gdy przelotne doświadczenia i wrażenia zmysłowe są zawsze tylko chwilowe i względnie prawdziwe, bo tracą niebawem całą swą żywość w pamięci. Słowa mego guru odbiły się tak głęboko na pergaminie mej istoty, że w każdym czasie, przestawiwszy swój umysł w stan nadświadomy, mogę wyraźnie ożywić swe boskie doświadczenie.
- W świecie astralnym rosną obficie świetliste, podobne do promieni jarzyny - odpowiedział mi guru. - Istoty astralne spożywają rośliny i piją nektar płynący ze wspaniałych fontann światła i z astralnych strumieni i rzek. Podobnie jak na Ziemi można wydobyć z eteru niewidzialne obrazy osób i ukazać je w telewizyjnym aparacie, po czym znów rozpływają się one w przestrzeni, tak stworzone przez Boga niewidzialne astralne obrazy jarzyn i roślin unoszących się w eterze mogą być zmaterializowane na astralnej planecie aktem woli jej mieszkańców.
W ten sposób materializują się najbujniejsze twory wyobraźni tych istot, jak na przykład całe ogrody pachnących kwiatów, które potem wracają do stanu eterycznej niewidzialności. Chociaż mieszkańcy niebiańskich planet w rodzaju "Hiranialoki" są niemal całkowicie wolni od konieczności jedzenia, to możliwy jest jeszcze wyższy stopień niczym nie uwarunkowanego istnienia, przysługujący w świecie przyczynowym duszom prawie że całkowicie wyzwolonym, które nie jedzą nic oprócz manny szczęśliwości.
Wyzwolona od ziemskiego istnienia istota astralna spotyka mnóstwo swych krewnych - ojców, matki, żony i przyjaciół, pozyskanych podczas różnych inkarnacji na ziemi, w miarę jak pojawiają się oni w różnych częściach astralnego świata. Toteż bywa ona w kłopocie, gdy ma zdecydować, kogo ma bardziej kochać: uczy się w ten sposób obdarzać wszystkich jednakową boską miłością jako dzieci i zindywidualizowany przejaw Boga. Chociaż zewnętrzny wygląd kochanych osób mógł się zmienić odpowiednio do nowych ich przymiotów rozwiniętych w późniejszym życiu, istota astralna przy pomocy nieomylnej intuicji rozpoznaje je, przebywające wszystkie ongiś w innych sferach istnienia i wita je w nowej ich astralnej siedzibie.
Ponieważ każdy stworzony atom wyposażony jest w niezniszczalność – przeto przyjaciela astralnego można rozpoznać zawsze bez względu na kostium, jaki przywdzieje, zupełnie tak samo jak na Ziemi rozpoznaje się aktora pomimo jego przebrania, jeśli tylko dokładnie się go obserwuje. Okres życia w świecie astralnym jest znacznie dłuższy niż na Ziemi. Dla normalnie rozwiniętych istot astralnych wynosi on od pięciuset do tysiąca lat, mierzonych wedle ziemskiej miary czasu. Podobnie jak niektóre drzewa potrafią przeżyć większość drzew o całe tysiąclecia, tak niektóre astralne istoty żyją znacznie dłużej aniżeli wynosi przeciętny okres życia astralnego. Ludzie przybywający do świata astralnego zatrzymują się w nim dłużej lub krócej, odpowiednio do ciężaru swej fizycznej karmy, która po oznaczonym okresie czasu ściąga ich z powrotem na Ziemię.
Istota astralna nie zmaga się boleśnie ze śmiercią, gdy przychodzi czas utracenia przez nią świetlistego ciała. Mimo że wiele z tych istot jest nieco zdenerwowanych, kiedy zachodzi potrzeba porzucenia przez nich ciała astralnego, by żyć nadal w bardziej subtelnym ciele pozamaterialnym. Świat astralny jest wolny od przymusowej śmierci, choroby i starości. Te trzy plagi są przekleństwem ziemi, gdzie człowiek pozwala swej świadomości utożsamiać się niemal całkowicie z ułomnym ciałem fizycznym, które stale wymaga powietrza, pożywienia i snu, aby w ogóle mogło istnieć. Śmierci fizycznej towarzyszy ustanie oddechu i rozpad komórek ciała. Śmierć astralna polega na rozproszeniu się "żywotronów", owych wiecznych jednostek energii, które składają się na życie istot astralnych.
Przy śmierci fizycznej człowiek traci świadomość swego fizycznego ciała, lecz staje się świadomy swego subtelnego ciała w świecie astralnym. Doświadczywszy we właściwym czasie astralnej śmierci, człowiek przechodzi ze świadomości astralnych urodzin i zgonu do przeżycia na nowo fizycznego urodzenia się i śmierci. Te powtarzające się cykle astralnego i fizycznego życia są nieuniknionym przeznaczeniem nieoświeconych istot. Opisy nieba i piekła, znajdujące się w pismach świętych, budzą niekiedy u ludzi głębsze niż podświadome wspomnienia długiego łańcucha doświadczeń radości w astralnym i rozczarowań w ziemskim świecie.
- Ukochany Mistrzu - zapytałem - czy mógłbyś opisać bardziej szczegółowo różnicę pomiędzy narodzeniem się na nowo na Ziemi i w sferach astralnej i przyczynowej? - Człowiek jako zindywidualizowana dusza jest zasadniczo istotą o ciele przyczynowym - odrzekł mój guru. -
Ciało to jest matrycą trzydziestu pięciu idei potrzebnych Bogu jako podstawowe lub przyczynowe siły myślowe, z których później stworzył subtelne ciało astralne o dziewiętnastu elementach oraz ciężkie ciało fizyczne o szesnastu elementach. Dziewiętnaście elementów ciała astralnego to elementy myślowe, emocjonalne i ,,żywotroniczne" (praniczne). Do tych dziewiętnastu składników należą: inteligencja, ego, czucie i umysł (świadomość zmysłowa), pięć narzędzi poznania, czyli subtelnych odpowiedników zmysłów wzroku, słuchu, węchu, smaku i dotyku, pięć narzędzi działania, czyli mentalnych odpowiedników wykonawczych zdolności rozmnażania się, wydzielania, mowy, ruchu i manualnych czynności oraz pięć narzędzi "siły życiowej", które mogą dokonywać w ciele funkcji krystalizacji, asymilacji, eliminacji, przemiany i krążenia.
To subtelne połączenie dziewiętnastu elementów trwa nadal po śmierci ciała fizycznego, które zbudowane jest z szesnastu ciężkich metalicznych i niemetalicznych pierwiastków. Bóg wymyślił w Sobie wielką ilość rozmaitych idei i dokonał ich projekcji na ekranie swych marzeń. W ten sposób pojawiła się Pani Kosmicznego Marzenia przystrojona we wszystkie swe niezmierzone i nieskończone ozdoby względności.
W trzydziestu pięciu kategoriach myślowych ciała przyczynowego Bóg wypracował całą złożoność ciała astralnego o dziewiętnastu składnikach i ciała fizycznego człowieka o szesnastu elementach. Przez kondensację sił wibracyjnych, najpierw subtelnych, a potem cięższych, stworzył On ciało astralne człowieka, a w końcu jego fizyczną postać. Zgodnie z prawem względności, dzięki któremu Pierwotna Przyczyna stała się oszołamiająco zróżnicowana, kosmos przyczynowy i ciało przyczynowe są odmienne od astralnego kosmosu i astralnego ciała. Podobnie świat fizyczny i ciało fizyczne człowieka różnią się w sposób charakterystyczny od innych form stworzenia.
Ciało fizyczne zbudowane jest z obiektywizowanych i zestalonych marzeń stwórcy. Dwojnie przeciwieństw zawsze są obecne na ziemi: choroba i zdrowie, ból i przyjemność, zysk i strata. Istoty ludzkie napotykają w trójwymiarowej materii ograniczenia i opór. Gdy choroba lub inne przyczyny podważą poważnie ludzkie pragnienie życia, przychodzi śmierć; wówczas człowiek porzuca przejściowo ciężki płaszcz ciała. Dusza jednak pozostaje nadal w ciałach astralnych i przyczynowych. (Termin "ciało" oznacza tu wszelkie mieszkanie duszy, ciężkie lub subtelne. Trzy ciała, fizyczne, astralne i przyczynowe, są klatkami ptaka rajskiego.) Siłą zespalającą, która łączy razem te trzy ciała, jest pragnienie.
Siła niespełnionych pragnień jest źródłem całej niewoli człowieka. Pragnienia fizyczne człowieka mają swe źródło w jego egoizmie i zmysłowych przyjemnościach. Pragnienia astralne skupiają się dokoła przyjemności o charakterze wibracyjnym. Istoty astralne znajdują przyjemność w eterycznej muzyce sfer i zachwycają się widokiem wszelkich stworzeń jako niewyczerpaną grą światła. Mogą one również wąchać, smakować i dotykać światła. Pragnienia astralne człowieka są wtedy związane z jego astralną zdolnością projekcji wszelkich przedmiotów i doświadczeń jako form światła czy sfery skondensowanych myśli czy marzeń. Pragnienia sfery przyczynowej znajdują spełnienie w samym tylko postrzeganiu. Istoty osadzone w samym tylko ciele przyczynowym, prawie że już całkiem wolne, widzą cały wszechświat jako urzeczywistnię
idei-marzenia Boga; potrafią one zmaterializować wszystko w samej myśli.
Dlatego istoty świata przyczynowego uważają, że zarówno przyjemności fizyczne, jak i rozkosze astralne są grube i tłumią delikatną wrażliwość duszy. Istoty te spełniają swe pragnienia przez natychmiastową ich materializację. (Podobnie jak Babadżi pomógł Lahiri Mahasayi uwolnić się od podświadomego pragnienia pałacu, pragnienia pochodzącego z jakiegoś dawniejszego życia, jak to opisano w rozdziale 34). Kto okryty jest tylko delikatną zasłoną ciała przyczynowego, może podobnie jak Stwórca powoływać wszechświaty do bytu, ponieważ wszelkie stworzenie uczynione jest z kosmicznej tkaniny-marzenia, dusza przybrana w lekką
materię świata przyczynowego posiada ogromną moc realizacyjną. Dusza z natury swej jest niewidzialna i może być dostrzeżona tylko dzięki obecności jej ciała lub ciał.
Już sama obecność ciała oznacza, że jego istnienie stało się możliwe dzięki niespełnionym marzeniom. Dopóki dusza ludzka znajduje się zamknięta w jednym, dwóch lub trzech naczyniach cielesnych, szczelnie zatkanych korkami niewiedzy i pragnień, nie może się ona zlać z oceanem Ducha. Gdy grube fizyczne naczynie zostanie rozbite młotem śmierci, pozostałe dwa naczynia - astralne i przyczynowe – nadal przeszkadzają duszy w świadomym zjednoczeniu się z Wszechobecnym życiem. Gdy człowiek dzięki mądrości osiąga stan wolny od pragnień, wówczas potęga tego stanu unicestwia pozostałe dwa naczynia. Dusza wyłania się nareszcie wolna; stanowi ona wówczas jedność z Niezmierzoną Przestrzenią. Poprosiłem swego boskiego guru, aby rzucił nieco więcej światła na wysoki i tajemniczy świat
przyczynowy.
- Świat przyczynowy jest nieopisanie subtelny. Aby go zrozumieć, trzeba mieć ogromną zdolność koncentracji; trzeba bowiem umieć zamknąwszy oczy wizualizować świat astralny i świat fizyczny w całym ich ogromie - świetlisty balon ze stałym koszem - jako istniejące tylko w idei. Jeśli dzięki tej nadludzkiej koncentracji uda się komuś przeistoczyć lub rozwiązać oba te światy z całą ich złożonością w same czyste idee, to będzie mógł on dotrzeć do świata przyczynowego i stanąć na linii granicznej stapiania się umysłu i materii.
Z owego punktu będzie widział wszystkie stworzone rzeczy - ciała stałe, płyny, gazy, elektryczność, energię, wszystkie istoty, bogów, ludzi, zwierzęta, rośliny, bakterie - jako formy świadomości, podobnie jak człowiek może zamknąć oczy i rozumieć, że istnieje, chociaż ciało jego jest niewidzialne dla jego fizycznych oczu i jest dla niego obecne tylko jako wyobrażenie. Cokolwiek istota ludzka może uczynić w wyobraźni, to istota świata przyczynowego może uczynić w rzeczywistości. Inteligencja ludzka o najbujniejszej wyobraźni potrafi najwyżej sięgnąć, w myśli tylko, od jednej skrajności do drugiej, skoczyć z jednej planety na drugą, rzucić się w nieskończoną przepaść wieczności lub wzbić się jak rakieta w baldachim galaktyki, czy zabłysnąć reflektorem na Drodze Mlecznej w gwiezdnych przestworzach.
Natomiast istota świata przyczynowego posiada o wiele większą wolność i potrafi momentalnie i bez wysiłku objawić swe myśli obiektywnie, bez jakichkolwiek trudności materialnych lub astralnych czy karmicznych ograniczeń. Istoty świata przyczynowego rozumieją, że świat fizyczny zbudowany jest nie z elektronów, a świat astralny nie z "żywotronow", lecz oba stworzone zostały z najdrobniejszych cząsteczek myśli Bożej, posiekanych i podzielonych przez "Mayę", prawo względności, które wyraźnie interweniuje, aby oddzielić stworzenia od ich stwórcy. Dusze w świecie przyczynowym poznają się wzajemnie jako zindywidualizowane punkty radosnego Ducha; ich myśli-rzeczy są jedynymi przedmiotami, które je otaczają. Widzą one, że różnica pomiędzy ich ciałami i myślami jest tylko natury pojęciowej.
Jak człowiek zamknąwszy oczy może sobie wyobrazić oślepiające białe światło lub bladobłękitną mgłę, tak istoty świata przyczynowego potrafią samą swą myślą widzieć, słyszeć, wąchać, smakować i dotykać; dzięki potędze umysłu kosmicznego potrafią stworzyć każdą rzecz lub ją zniweczyć. W świecie przyczynowym zarówno śmierć jak i ponowne urodzenie dokonują się w myśli. Istoty mające ciało przyczynowe spożywają tylko ambrozję wieczyście nowej wiedzy. Piją ją ze źródeł pokoju, wędrują po bezdrożnej ziemi postrzeżeń, pływają w bezbrzeżnym oceanie szczęśliwości. Ba! Ich jasne ciała myślowe ogarniają tryliony stworzonych przez Ducha planet, dostrzegają nowe bańki wszechświatów, gwiazdy mądrości, spektralne marzenia o złotych mgławicach na niebiańskim łonie nieskończoności!
Wiele istot pozostaje przez tysiące lat w świecie przyczynowym. Dzięki głębszym ekstazom dusze wyzwolone wydobywają się z małego ciała przyczynowego i przywdziewają ogrom całego świata przyczynowego, wszelkie oddzielne wiry idei, partykularne fale nocy, miłości, woli, radości, pokoju, intuicji, ciszy, samoopanowania i skupienia roztapiają się w wiecznie radosnym Morzu Szczęśliwości. Dusza już nie musi doświadczać radości jako zindywidualizowana fala świadomości, lecz zanurza się w Jednym Kosmicznym Oceanie ze wszystkimi swymi falami - w wiecznym uśmiechu, dreszczu i pulsowaniu radości. Gdy dusza wydobywa się z kokonu trzech ciał, uwalnia się na zawsze od prawa względności i staje się niewypowiedzialnym Zawsze Istniejącym. ("Kto zwycięży, uczynię go filarem w świątyni Boga mego, a więcej
z niej nie wyjdzie (tj. nie będzie się wcielał na nowo)... "Kto zwycięży, dam mu siedzieć z sobą na tronie moim, jakom ja też zwyciężył i zasiadłem z Ojcem moim na tronie Jego" - Objaw. 3:12-21).
Oto motyl wszechobecności, a na skrzydłach jego wyryte są gwiazdy, księżyc i słońce! Dusza rozwinięta w Ducha pozostaje sama w dziedzinie bezświetlnego światła, bezmrocznej ciemności, upojona ekstazą radości boskiego marzenia o kosmicznym stworzeniu. - Dusza wolna! - zawołałem ze czcią. - Gdy dusza ostatecznie się wydobywa z trzech osłon cielesnych złudzeń - mówił Mistrz dalej – jednoczy się z Nieskończonym bez utraty swej indywidualności. Chrystus osiągnął tę ostateczną wolność zanim jeszcze urodził się jako Jezus. W ciągu trzech okresów swej przeszłości, symbolizujących się w Jego ziemskim życiu jako trzy dni Jego śmierci i zmartwychwstania, osiągnął On moc zbudzenia się w pełni w Duchu.
Człowiek nierozwinięty musi przejść przez niezliczone ziemskie astralne i przyczynowe wcielenia w celu wydobycia się z tych ciał. Mistrz, który osiągnął tę ostateczną wolność, może wybrać powrót na ziemię w roli proroka, prowadzącego inne dusze ludzkie z powrotem ku Bogu lub, jak ja to uczyniłem - wybrać pobyt w świecie astralnym. Zbawiciel ujmuje tam nieco z brzemienia karmy mieszkańcom i w ten sposób pomaga im zakończyć cykl reinkarnacji w świecie astralnym i przejść na stałe w świat przyczynowy.
Dusza wyzwolona może także udać się do świata przyczynowego i pomagać przebywającym tam istotom w skróceniu ich życia w ciele przyczynowym, a przez to w osiągnięciu Absolutnej Wolności. - O zmartwychwstały! Chcę wiedzieć więcej o karmie, która zmusza dusze do wracania do trzech światów. - Pomyślałem sobie, że mógłbym bez końca słuchać mego wszystkowiedzącego Mistrza. Nigdy za jego życia ziemskiego nie byłem w mocy przyswoić sobie naraz tak dużo jego mądrości. Obecnie po raz pierwszy uzyskałem jasny i określony wgląd w zagadkowe obszary na pograniczu życia i śmierci. - Karma fizyczna, czyli pragnienia człowieka, musi się całkowicie wyczerpać zanim stanie się możliwy jego stały pobyt w astralnych światach - wyjaśniał mi guru przejmującym głosem. - Dwa rodzaje istot przebywają w sferze astralnej.
Ci, co mają jeszcze ziemską karmę do pozbycia i wobec tego muszą zamieszkać z powrotem w grubym ciele fizycznym, aby spłacić swe karmiczne długi, mogą być zaliczeni po śmierci fizycznej raczej do chwilowych gości aniżeli do stałych mieszkańców świata astralnego. Istoty o niespłaconej ziemskiej karmie nie mogą po śmierci astralnej przejść do wysokiej sfery kosmicznych idei świata przyczynowego, lecz muszą krążyć tam i z powrotem pomiędzy światem fizycznym a światem astralnym, zdobywając stopniowo świadomość swego fizycznego ciała z jego szesnastu grubymi składnikami oraz ciała astralnego z jego dziewiętnastu subtelnymi elementami. Za każdym jednak razem po utracie ciała fizycznego nie-rozwinięta istota ziemska pozostaje po większej części w głębokim odrętwieniu snu śmierci i mało jest świadoma piękna astralnej sfery.
Po wypoczynku astralnym człowiek taki powraca do świata materialnego po dalsze lekcje i stopniowo przyzwyczaja się, dzięki powtarzaniu swej podróży, do światów o subtelnej astralnej budowie. Z drugiej strony, normalnymi czyli stałymi mieszkańcami astralnego świata są istoty wyzwolone na zawsze z wszelkich materialnych ograniczeń; nie mają one potrzeby powracania więcej do grubych drgań Ziemi. Istoty te mają do spłacenia tylko astralną i przyczynową karmę. Po śmierci astralnej przechodzą one do nieskończenie subtelniejszego świata przyczynowego. Utraciwszy pod koniec pewnego okresu, określonego przez prawo karmiczne, myślową formę ciała przyczynowego, te rozwinięte istoty powracają dom"Hiranialoki" lub na inną podobną, wysoką astralną planetę i rodzą się w nowym ciele astralnym, aby wyrównać swą niespłaconą astralną karmę.
- Synu mój, teraz możesz głębiej zrozumieć, że zmartwychwstałem z woli Bożej - mówił dalej Sri Jukteswar - raczej jako zbawca wracających ze świata przyczynowego i reinkarnujących się w sferze astralnej dusz aniżeli tych istot świata astralnego, które przybywają z Ziemi. Jeśli na istotach, które przybywają z Ziemi pozostają ślady materialnej karmy, to nie mogą one wznieść się do bardzo wysokich planet astralnych w rodzaju "Hiranialoki". - Podobnie jak ludzie, którzy nie nauczyli się z pomocą medytacji cenić wyższych radości i korzyści astralnego życia, wskutek czego po śmierci pragną powrócić do ograniczonych, niedoskonałych przyjemności Ziemi, tak wiele istot astralnych w okresie po normalnym rozpadzie ciała astralnego nie potrafi przeżywać wysokiego stanu duchowego szczęścia w świecie przyczynowym, lecz zatrzymawszy swą myśl na grubym i jaskrawym szczęściu świata astralnego, pragnie znaleźć się z powrotem w astralnym raju.
Istoty te muszą spłacić najpierw swą ciężką karmą astralną zanim po śmierci astralnej będą mogły uzyskać prawo do trwałego pobytu w świecie przyczynowym, tak nieznacznie oddzielonym od Stwórcy. Tylko taka istota, która już nie ma żadnych pragnień doznawania przyjemności w pięknym dla oka świecie astralnym i nie da się skusić do powrotu do niego, pozostaje w świecie przyczynowym. Dopełniwszy tam dzieła likwidowania całej przyczynowej karmy czyli zalążków przyszłych pragnień, uwięziona dusza zrzuca ostatnią z trzech form niewiedzy i wynurzywszy się z ostatniego zamknięcia w ciele przyczynowym, łączy się z wieczystym.
- Czy teraz rozumiesz?
- Mistrz uśmiechnął się czarująco. - Tak, dzięki twej łasce. Nie mam słów wdzięczności! Nigdy ani z pieśni, ani z opowiadań nie otrzymałem tyle wiedzy dającej natchnienie. Chociaż hinduskie pisma święte mówią o światach przyczynowym i astralnym oraz o trzech ciałach człowieka, to jakże blade i dalekie od rzeczywistości są te ich stronice w porównaniu z żywą prawdą przeżyć mego zmartwychwstałego Mistrza! Dla niego nie istniał żaden nieznany świat, z którego granic żaden podróżny nie wraca!
- Przenikanie się trzech ciał człowieka znajduje swój wyraz w troistej jego naturze w rozmaity sposób - mój wielki guru mówił dalej. - Podczas swego pobytu na Ziemi istota ludzka jest mniej lub bardziej świadoma swych trzech ciał. Gdy człowiek celowo posługuje się swymi zmysłami, smakując, wąchając, dotykając, słuchając lub patrząc, wówczas zasadniczo działa on głownie z pomocą swego fizycznego ciała. Gdy wyobraża sobie, że coś lub kogoś chce, działa głownie przy pomocy astralnego ciała. Ciało przyczynowe czynne jest wówczas, gdy człowiek myśli lub zagłębia się w introspekcji albo medytacji; kosmiczne, genialne myśli zjawiają się u człowieka, który nawykowo posługuje się swym ciałem przyczynowym. W tym znaczeniu można sklasyfikować ogólnie każdą jednostkę ludzką jako: "człowieka materialnego", "człowieka energii" lub jako "człowieka intelektualnego".
Przez około szesnaście godzin dziennie człowiek utożsamia się ze swym fizycznym narzędziem. Potem śpi: jeśli ma sny, pozostaje w swym ciele astralnym, stwarzając bez wysiłku wszelkie przedmioty, podobnie jak to czynią istoty astralne. Jeśli sen człowieka jest głęboki i wolny od obrazów, może on na kilka godzin przenieść swą świadomość lub poczucie swego ,ja" do ciała przyczynowego; taki sen daje nowe siły. Człowiek mający sny kontaktuje się ze swym astralnym, a nie przyczynowym ciałem; sen jego nie jest w pełni pokrzepiający. Z miłością obserwowałem Sri Jukteswara w czasie jego cudownego wykładu.
- Boski Guru - rzekłem - ciało twe wygląda tak samo jak wtedy, gdy ostatnio płakałem nad nim w aszramie w Puri. - O tak, moje ciało jest doskonałą kopią starego, materializuję lub dematerializuję tę postać, kiedy zechcę, o wiele częściej aniżeli to czyniłem za życia na Ziemi. Dzięki szybkiej dematerializacji podróżuje obecnie momentalnie ekspresem świetlnym z planety na planetę, lub właściwiej, z astralnego świata do przyczynowego lub fizycznego. - Moj boski guru uśmiechał się. - Chociaż w tych dniach poruszałeś się tak szybko, nie miałem żadnej trudności w odszukaniu cię w Bombaju!
- O Mistrzu, tak głęboko martwiłem się z powodu twej śmierci! - Ach, pod jakim względem umarłem? czy nie ma w tym jakiejś sprzeczności? - Oczy Sri Jukteswara mrugały z miłością i rozbawieniem.
- Ty tylko marzysz na Ziemi; na Ziemi widziałeś tylko moje ciało-marzenie - mówił guru dalej. – Potem pogrzebałeś to ciało-marzenie. Teraz moje subtelniejsze ciało fizyczne, które oglądasz, a nawet teraz ściskasz zbyt mocno! zmartwychwstało na innej, subtelniejszej planecie wyobrażonej przez Boga. Pewnego dnia to subtelniejsze ciało-marzenie jak i subtelniejsza planeta-marzenie również umrze; one także nie są wieczne. Każda bańka-marzenie musi wreszcie prysnąć przy bliższym jej dotknięciu. Dostrzegaj, mój synu Yoganando, różnicę pomiędzy marzeniem a Rzeczywistością. Ta idea wedyjskiego zmartwychwstania zdumiała mnie. (Idea życia i śmierci jako względności samej myśli.
Wedanta uczy, że Bóg jest jedyną rzeczywistością; każda istota czy indywidualne istnienie jest "mayą" czyli ułudą. Ta filozofia monizmu uzyskała najwyższy swój wyraz w Komentarzach Siankary do Upaniszadów). Zawstydziłem się, że współczułem Mistrzowi, kiedy widziałem jego martwe ciało w Puri. Zrozumiałem wreszcie, że mój guru zawsze był w pełni oświecony w Bogu, że zdawał sobie sprawę, iż jego życie i śmierć na Ziemi oraz jego obecne zmartwychwstanie nie są niczym więcej jak tylko względnością Boskich idei w kosmicznym marzeniu.
Chciałbym zwrócić waszą uwagę na niektóre ze zmian, których możecie oczekiwać po Przemianie. Istnieją pewne obszary na Ziemi, które są obecnie prawie niezamieszkane. To zmieni się od razu na Alasce, w Kanadzie i Rosji w pobliżu koła podbiegunowego, w Patagonii, na Saharze, Równinie Serengeti, w Dżungli Amazońskiej i na wielu innych miejscach. Galaktyczni umieszczą swoje statki z kontrolowaną klimatyzacją w tych obszarach. Będziecie zapraszani, aby odwiedzać i doświadczać cudów natury w tych miejscach bez niebezpieczeństwa przebywania na powierzchni ziemi.
.
Niektóre stworzenia, które obecnie zamieszkują Ziemię przeniosą swoją fizyczność w miejsca bardziej odpowiednie dla ich obecnego cyklu ewolucyjnego. Śmiertelnie jadowite węże, skorpiony, jadowite owady, gryzonie, szczury i różnorodne nieznośne formy, które dobrze żyją w środowisku dwoistości, nie będą dłużej w stanie tu prosperować.
.
Natychmiastowo ujrzycie w waszej świadomości z powrotem stworzenia z Królestwa Magii takie jak: Jednorożce, Smoki, Pegazy, Feniksy, Gobliny, Elfy Chochliki, Wróżki, Gnomy i wiele innych. Zaproszą was oni to swojego królestwa na pogawędkę i będą dzielić się z wami swoją magią.
.
Przyłączą się również do was przodkowie Indian i rdzennej ludności, którzy poprosili o powrót do swoich fizycznych form, aby zamieszkiwać tereny, które zawsze były czczone, oraz aby podtrzymywać Matkę Ziemię wraz z jej naturalnymi, magicznymi królestwami. Otrzymają na to zgodę na każdym kontynencie. Będziecie zapraszani do podróżowania w różne miejsca na Ziemi, do świętych miejsc, jak i na wakacje. Będziecie zaproszeni w te miejsca na wypoczynek, regenerację, jak również pielęgnację i uzdrowienie.
.
Zasiane zostanie pozaziemskie ziarno, które posiada dziewiczą siłę witalną w tym drzewa, krzewy, kwiaty, owoce i warzywa w miejscach, gdzie wcześniej nie mogłoby utrzymać swojego wzrostu. To ziarno utworzy nowe ogrody w miejscach, w których poprzednio kilometrami ciągnął się piach. To są super ziarna, które wzrastają bardzo szybko przy bardzo małej opiece. Źródła wodne, strumienie, jeziora i rzeki wytrysną tam, gdzie wcześniej teren był wyschnięty. Tereny trawiaste oraz całe życie istniejące na nich powróci również do swojego ekosystemu. Morza będą domem dla stworzeń, które dawno temu były uważane za wymarłe.
.
czytaj dalej
Monitorujemy przeróżne miejsca na świecie, które słyną z na przykład rzeczy niewytłumaczalnych. Nasz monitoring obejmuje także miejsca tzw. objawień maryjnych.
Każdego roku, 13 listopada, w pompejańskim sanktuarium obchodzona jest rocznica przywiezienia obrazu do Pompejów. To fundamentalne wydarzenie w historii pompejańskiego kościoła i misji różańcowych w tej Dolinie, które z czasem rozszerzyły się na cały świat.
Jeśli ktoś trafi na tę rocznice do Sanktuarium, będzie miał okazję dotknąć ten obraz. Tylko tego dnia jest zdejmowany z ołtarza głównego, zobaczmy:
Niedługo właśnie w XXI PIĘTRZE zostaną umieszczone ciekawe materiały dotyczące objawienia w Fatimie. Warto tutaj od czasu do czasu zaglądąć...
czytaj dalej
Smuga oczywiście sama w sobie może być ciekawa lub nie, ale opis okoliczności wykonania zdjęć jest już bardzo ciekawy. Zdjęcia prezentujemy na samym dole wiadomość zamieszczonej w XXI PIĘTRZE, a przysłał nam je czytelnik.
From: [...]
Sent: Thursday, November 13, 2014 8:52 PM
To: FN
Subject: Tajemnicza smuga
Witam ponownie!
31-go lipca 2014 roku w godzinach późnowieczornych, nad niebem mojego 40-tysięcznego miasta latały wojskowe samoloty odrzutowe. Wydało mi się to dziwne, więc chciałem to sprawdzić. Wstałem na chwilę od biurka i chwyciłem aparat cyfrowy, po czym podszedłem do otwartego okna w kuchni, aby przyjrzeć się gwiaździstemu niebu, które było bardzo dobrze widoczne.
Nie zastanawiając się długo, włączyłem aparat, który ustawiłem na szybki tryb seryjny. Następnie skierowalem obiektyw mojego aparatu w stronę jednego z wojskowych samolotów odrzutowych. Na serii kilkunastu zdjęć nie było nic nadzwyczajnego, poza jednym zdjęciem, na którym uwieczniłem „coś”, czego nie widziałem gołym (nieuzbrojonym) okiem. Jest to dziwna smuga w kolorze ciemno pomarańczowym. Co to jest lub może być? Pierwszy raz spotkałem się z czymś takim.
Chwilę potem, gdy już przejrzałem wszystkie zdjęcia z mojego aparatu, znowu usłyszałem charakterystyczny dźwięk wydobywający się z silników samolotu odrzutowego. Zbliżyłem się do okna i ku mojemu wielkiemu zdziwieniu ujrzałem jaskrawo-czerwony obiekt świetlisty, który kierował się w stronę moich okien, a następnie... skęcił pod kątem około 90 stopni. Za tym tajemniczym obiektem latającym leciał wojskowy samolot odrzutowy. Dokładnie ten moment chciałem uchwycić, ale mój aparat niczego nie zarejestrował, co wydało mi się dziwne. Dlatego załączyłem tylko to jedno zdjęcie z tajemniczą smugą.
Przy tej okazji chciałbym zaznaczyć, że nad moimi oknami nie wiszą żadne kable antenowe, ani linie wysokiego napięcia. Dodam tylko, że tajemniczy obiekt świetlisty nie mrugał, jak to ma miejsce w przypadku świateł nawigacyjnych, które włączane są po zapadnięciu zmierzchu i w porze nocnej na ziemskich pojazdach latających.
Wszystko wskazywało na to, że wojskowe samoloty odrzutowe, które w tym dniu i czasie latały w różnych kierunkach i prędkościach, zostały wysłane w celu podjęcia próby przechwycenia obcego obiektu.
MICHAŁ
P.S. A tak wygląda tajemnicza smuga w przybliżeniu (zdjęcie w załączniku).
czytaj dalej
Od czasu do czasu piszemy o nieżyjącym już niezwykłym człowieku, Sai Babie. Warto zaprezentować historię nadesłaną przez jedną z naszych czytelniczek.
-----Original Message-----
From: [dane do wiad. FN]
Sent: Sunday, August 24, 2014 7:39 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Sai Baba
Szanowni Państwo,
Zaglądam od czasu do czasu na pokład Nautilusa, z zainteresowaniem czytam wasze artykuły i historie ludzi.
Choć moje życie obfituje w wiele różnych, pięknych duchowych przeżyć, nie czułam do tej pory chęci ani potrzeby podzielenia się nimi. No cóż, każdy z nas kroczy swoją własną ścieżką, doświadczając cudów, nie zawsze jednak nasze cudowne przeżycia mogą zainteresować innych z prostej przyczyny - bo były one przeznaczone dla określonej duszy, która na swojej drodze potrzebowała akurat takiego doświadczenia do własnego rozwoju i wykonania kolejnego kroku do poszerzenia swojej kosmicznej świadomości.
Kiedy przeczytałam artykuł o doświadczeniach chorej osoby, której ukazał się Sai Baba, choć sama ona nie wiedziała, kto to jest, poczułam przemożną chęć podzielenia się fragmentami moich własnych doświadczeń. Kiedy ma się własne doświadczenia, przeżycia i własne "cuda" - żadne oszczerstwa, kalumnie jak i stek pisanych bzdur - choćby i codziennie na wszystkich portalach - nie jest w stanie zachwiać wiarą w tego niezwykłego człowieka/awatara. Pozwalam więc sobie krótko przytoczyć własne doświadczenie...
Na początku 1999 roku pojechaliśmy z mężem i małymi córkami ( 7 i 8 lat) do Sai Baby. Wyjazd trochę szalony, bo kiedy kupiłam pierwszą książkę Sai Baby, nie miałam pojęcia kto to jest, jednak jego magiczny, przyciągający wzrok i uśmiechnięta twarz z okładki sprawiły, że ją kupiłam bez wahania. Kiedy zaczęłam ją czytać wygrzewając się na słońcu, po kilku minutach usnęłam i wtedy przyśnił mi się Sai Baba.. Nie pamiętam, co do mnie mówił, ale mówił długo i z uśmiechem a ja byłam przepełniona nieziemskim szczęściem. W czasie snu wszystko doskonale słyszałam, rozumiałam, zgadzałam się, przytakiwałam, jednak kiedy obudziłam się po kilku minutach, nic nie pamiętałam, krzyknęłam jedynie do siedzącego obok męża : "muszę jechać do Sai Baby !". Mąż był kompletnie zaskoczony i zdziwiony, nic nie rozumiał, próbował dowiedzieć się do jakiej baby muszę jechać.
Skończyłam czytać książkę i po kilku tygodniach zaczęłam powoli myśleć o wyjeździe do Sai Baby. Mój mąż w międzyczasie, ukradkiem przeczytał tą książkę i stwierdził, że on jedzie ze mną... No cóż, nie ukrywałam zadowolenia i kiedy siedzieliśmy z mężem i zaczęliśmy omawiać przygotowania do podróży, z kim zostawimy córki, itd. - na to wybiegła ze swojego pokoju nasza młodsza córka i zaczęła krzyczeć prawie ze łzami w oczach " nie możecie mnie zostawić, ja też muszę jechać do Sai Baby!", powtarzała to w kółko. Był to dla nas szok, no bo ona książki nie czytała i nie wiedziała, kto to jest, jednak znając jej niesamowitą intuicję, postrzeganie pozazmysłowe, od razu stwierdziliśmy, że jedziemy całą rodziną.
O naszym trzytygodniowym pobycie w Puttaparthi mogłabym długo pisać... Przebywanie w tak niesamowitym miejscu, uczestniczenie w darshamach ( przeważnie z córkami i to z ich nieprzymuszonej woli) było niesamowitym doświadczeniem i nauką, lekcją pokory i miłości. Każde z nas obserwowało siebie jak i zachodzące w nas zmiany.
Raz jeden siedziałam przy wyłożonym, czerwonym chodniku, przez który miał iść Sai Baba. Było to pod koniec naszego pobytu i byłam już "wyleczona" z chęci, aby znaleźć się jak najbliżej niego, aby wziął właśnie mój list z prośbami itd. I właśnie wtedy, kiedy siedziałam przepełniona pokorą i wdzięcznością,za to, że już niczego nie pragnę dla siebie i że mogę po prostu być w tym miejscu - właśnie wtedy, Swami przechodząc obok mnie, spojrzał mi głęboko w oczy... Trwało to może 5-10 sekund...Zapamiętam je do końca życia, jak i niesamowitą, niebiańską, bezgraniczną miłość, która na mnie spłynęła. Z radości, emocji, wszystkiego razem łzy płynęły do końca dnia. Mój mąż jak i moje córki mieli swoje własne doświadczenia, każdy został czymś "obdarzony".
Wyjechaliśmy stamtąd uskrzydleni, oczywiście ze materializowanym przez niego wibuthi, obiecując sobie, że tam wrócimy.
Oboje z mężem dużo podróżujemy, przeważnie zabieramy ze sobą wibuthi, choć nie zawsze. Raz, kiedy moje życie wisiało na włosku, na szczęście miałam go ze sobą.
Otóż dwa lata później wybraliśmy się z dziećmi do Malezji. Choć podróż wydawała się "bezpieczna" zdrowotnie ( zawsze przechodziliśmy też odpowiednie szczepienia), tym razem ukąsił mnie jeden niewłaściwy komar i kilka dni przed powrotem do Polski zapadłam na gorączkę Denga. Nagle dostałam 40-41 st. gorączki, która utrzymywała się i nie opadała mimo leków, na całym ciele zaczęły pojawiać się krwotoczne wysięki... Wyglądało to dramatycznie, ludzie widząc mnie,odsuwali się, hotelowa pielęgniarka, kiedy mnie zobaczyła, zaczęła płakać....
Zostałam zawieziona do szpitala. Kiedy prowadzona przez pielęgniarki ( nie miałam już siły iść) pokonywałam z wysiłkiem kroki, byłam pewna, że są to moje ostatnie chwile życia, że nie zdążę zobaczyć nawet lekarza...
Wizyta trwała bardzo krótko. Kiedy lekarz zobaczył moje wybroczyny na ciele, zapytał, kiedy wracam do kraju i poradził aby tam udać się do lekarza. Stwierdził też, że to Denga i powinnam brać więcej tabletek na zbicie temperatury i to wszystko. Nie chciał mnie zatrzymać w szpitalu, unikał mojego wzroku, chciał pozbyć się mnie jak najszybciej.
Po powrocie do hotelu nie miałam już zupełnie na nic siły, leżałam w łóżku zapadając w sen, majaki, nie wiedziałam czy śnie, czy to jawa. Ponownie przyśnił mi się Sai Baba, ale tym razem, uśmiechając się powiedział tylko "przecież masz wibuthi". Kiedy wybudziłam się, poprosiłam aby mąż podał mi wibuthi, wzięłam odrobinę na język i zasnęłam. Obudziłam się po kilku godzinach, czułam, że gorączka opadła, miałam siłę wstać. Nie chcąc budzić męża wyszłam do łazienki aby zmierzyć temperaturę, tym razem było już tylko 38,8. Położyłam się i znowu zasnęłam. Rano temperatura była trochę niższa, wracałam do sił, wybroczyny zaczęły znikać z mojego ciała. Wiedziałam, że będę żyć.
Po powrocie do kraju poszłam od razu do lekarza chorób tropikalnych. Kiedy obejrzał resztę wybroczyn na moim ciele, kazał natychmiast zrobić badania krwi i zagroził szpitalem. To on dopiero w Polsce uświadomił mi, jak groźna jest to choroba dla nas, Europejczyków. Kiedy zobaczył wyniki i wysłuchał moich opowieści, powiedział - To jest CUD, że Pani żyje".
No i jak nie wierzyć w cuda? :)
przesyłam serdecznie pozdrowienia dla całej Załogi Nautilusa, dziękując, za to, że jesteście
[dane do wiad. FN]
czytaj dalej
Wiele osób mówi słowa, że ten czy tamten dom ma duszę. A może jest w tym coś więcej? A może naprawdę każda budowla jest także jakąś istotą? Oto ciekawy e-mail od naszej stałej czytelniczki:
From: [...]
Sent: Sunday, October 19, 2014 9:09 AM
To: Fundacja Nautilus
Subject: Re: Niezwykły przypadek nawiedzonego domu
Witam Załogę!
Pozwolę sobie na mały wywód ponieważ temat jest bardzo na czasie.
Moja refleksja
Z mojego doświadczenia popartego wiedzą z zakresu Feng-Shui wynika ,że wszystkie budynki które popadły w ruinę z jakiś tam powodów mają swoją specyficzną aurę ,która częstokroć może wpływać negatywnie na otoczenie. Każdy obiekt tak jak każdy człowiek ma swoją datę urodzenia, która niesie ze sobą specyficzną energię i jak to w naszym dualnym ziemskim świecie bywa ma w sobie, w różnych proporcjach światło i cień. To właśnie te energie mają decydujący wpływ na żywotność budynku , która może być bardzo różna. Mogą być w harmonii z otoczeniem lub nie ,mogą sprzyjać ich użytkownikom bądź nie .I te wszystkie relacje energetyczne mogą doprowadzić do przedwczesnej śmierci obiektu , do różnych tragedii jej mieszkańców bądź do przyciągnięcia różnych bytów energetycznych ale może być też tak, że obiekt będzie bardzo sprzyjał użytkownikom i będzie służył przez długie lata aż do śmierci technicznej ,a nawet dłużej przy odpowiednich remontach. Pisząc o odpowiednich remontach mam na myśli świadome remonty , w których nie kierujemy się najnowszymi trendami w tym zakresie a własnymi potrzebami sprzyjającymi nam , naszym bliskim i otoczeniu. Należy pamiętać ,że wszystko to co wnosimy do przestrzeni wchodzi z nią w reakcję z różnym skutkiem , również wszystko to co napływa z Wszechświata i wszystko to co jest przyciągnięte. Wszelkie relacje i wydarzenia są w tej przestrzeni zapisywane inaczej rzecz ujmując pozostawiają ślad, który po pewnym czasie może funkcjonować jako samodzielna świadoma forma energetyczna, mając bardzo silny wpływ na otoczenie./nie koniecznie muszą to być duchy/
Kiedyś zadałam sobie pytanie: A co dzieje się z budynkami , czy obiektami po śmierci technicznej? Za jakiś czas miałam okazję osobiście badać ten temat i odpowiedzieć sobie na pytanie.
A oto wnioski: Po śmierci technicznej budynek nie ma swojej "duszy" , jest martwy pod tym względem choć częstokroć wygląda okazale, absolutnie nie wspiera mieszkańców. Patrząc na niego oczami wszechświata widzimy w nim jeden wielki "grobowiec" ,do którego ściągają wszelkiego rodzaju byty oddziaływując na ich lokatorów. Budynek ,który miałam okazję badać po naturalnej śmierci technicznej ,stojąc przez pewien czas pusty przyciągał do siebie grupy młodych ludzi ,którzy odprawiali w nim różnego rodzaju rytuały łącznie z rytualnym seksem, przyciągał wszelkiego rodzaju byty oraz dusze tragicznie zmarłych podczas II WŚ.W taką przestrzeń ,po pewnym czasie wprowadziła się rodzina tak naprawdę niczego nie świadoma.
To co tam się działo było jednym wielkim pasmem nieszczęść w postaci chorób, okaleczeń i śmierci. W jednej małej przestrzeni zgromadziły się trzy aspekty cienia: kosmicznego/czas,los/, ziemskiego/miejsce ,przestrzeń/ i ludzkiego/nasze postępowanie ,myśli/ powodując wiele traumatycznych wydarzeń.
Na zakończenie chciałam zwrócić uwagę na to mianowicie, że to właśnie My , ludzie możemy wszystko zmienić kierując się intuicją pod jednym warunkiem: wcześniej pozbawimy się lęku i strachu ponieważ żaden podszyty strachem pesymista nigdy nie odkrył sekretów gwiazd, nie pożeglował ku niezbadanym lądom ani nie otworzył nowych niebios dla ludzkiego ducha....nie wspomnę o kreatywnym życiu
Tak jak dzieci możemy dostrzegać ,lub wyczuwać wszelkiego rodzaju energie , oceniać jej charakter , zmieniać i przekształcać ,a w razie potrzeby odsyłać do światła.
Łącze pozdrowienia wraz z następująca myślą:
"Wydaje się ,że popełniliśmy straszliwą omyłkę, utożsamiając się wyłącznie ze swoją świadomością, wyobrażając siebie ,że jesteśmy tylko tym co o sobie wiemy. Jest w Nas znacznie więcej ,są części przemawiające językami do których trzeba dopiero przywyknąć . Aby nauczyć się ich języka ,musimy bardzo uważnie wsłuchać się w przedziwne mity umysłu i zwracać uwagę na wszystko co się wydarza, bez względu na to czy się to zgadza z Naszymi ortodoksyjnymi wyjaśnieniami .Albowiem jak powiada Jung "to ważne i zbawienne, aby mówić również o rzeczach niepojętych".
Pozdrawiam serdecznie
R. [dane do wiad. red. FN]
czytaj dalej
Dość osobliwa przepowiednia dotycząca dalszych losów Ukrainy, którą na pokład Nautilusa przysłała jedna z czytelniczek serwisu.
From: [do wiedzy FN]
Sent: Wednesday, September 17, 2014 12:04 AM
To: nautilus
Subject: przepowiednie
Witam,
własnie jestem po przeczytaniu artykułu na temat imterpretacji przedowiedni dotyczących Polski i nasuwa mi sie jedna myśl.
Otórz od niedawna mam męża z ukrainy i będąc w sierpniu w odwiedziny u jego rodziny jak wiadomo był temat co to będzie dalej i ogolnie tematy polityczne. Po czym brat mojej teściowej powiedział "babcia zawsze powtarzała że i tak będziemy należec do Polski" na co całe rodzeństwo przytakneło że pamięta.
Dodam że własnie wspomniana babcia (dla mojego meża prababcia) miała dar jasnowidzenia i niektóre rzeczy mówiła z taką pewnoscią jakby były oczywiste.
Mojej teściowej gdy ta była dzieckiem powtarzała "tylko nie wychodź za leworęcznego bo będziesz musiała sie tułać po świecie". Tak sie składa że mój teść jest leworęczny a teściowa zaraz po urodzeniu dwójki dzieci musiała zotawić je pod opieką swojejv teściowej a sama wyjechała do Włoch pracować i jest tam do dziś wraca tylko w wakacje.
Pozdrawiam
[...]
czytaj dalej
Żart? Być może. Na pewno dość ciekawie zrobiony. To, że niektórzy ludzie potrafią lewitować jest rzeczą oczywistą. Choć akurat dzieci najmniej, ale... oto e-mail od czytelnika serwisu FN
From: [do wiad. FN]
Sent: Wednesday, November 05, 2014 5:12 PM
To: Fundacja Nautilus
Subject: Lewitujące dziecko w lesie?
Natrafiłem na ciekawy film ukazujący dość niecodzienny widok lewitującego dziecka. Nie wiem czy to fake czy też nie, ale mimo wszystko nagranie robi wrażenie.
Pozdrawiam
czytaj dalej
Otrzymujemy e-maile, ale także zwykłe listy. Wśród tych "z ostatnich tygodni" jeden jest dość osobliwy. Autor przedstawia w nim swoją wizję wydarzeń w ciągu najbliższych 12 miesięcy. Można odnieść wrażenie, że w owej wizji w sposób znaczący opiera się raczej na swojej intuicji, ale... oto ta wizja.
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
rozwiń playlistę zwiń playlistę
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie
Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.