Dziś jest:
Poniedziałek, 2 grudnia 2024

Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy... 
/Albert Einstein/

XXI Piętro
HISTORIE PRZESŁANE PRZEZ ZAŁOGANTÓW
Wyślij swoją historię - kliknij, aby rozwinąć formularz


Zachowamy Twoje dane tylko do naszej wiadomości, chyba że wyraźnie napiszesz, że zezwalasz na ich opublikowanie. Adres email do wysyłania historii do działu "XXI Piętro": xxi@nautilus.org.pl

Twoje imię i nazwisko lub pseudonim

Twój email lub telefon

Treść wiadomości

Zabezpieczenie przeciw-botowe

Ilość UFO na obrazie




JASNOWIDZENIE A... PRĘDKOŚĆ ŚWIATŁA
Czw, 27 luty 2014 08:24 komentarze: brak czytany: 1299x

Gazeta "Echo dnia" przedrukowała fragment książki Krzysztofa Jackowskiego "Zmarli mówią". To dość ciekawa sprawa związana z tym, że dla jasnowidzenia nie ma "odległości". Jasnowidz swoim umysłem może sięgać w czasie zero na sam koniec wszechświata i czyni to... w czasie zero. Czy to oznacza, że myśl przez wszechświat porusza się z prędkością nieskończenie razy szybciej niż światło? A może inaczej.......

czytaj dalej

Gazeta "Echo dnia" przedrukowała fragment książki Krzysztofa Jackowskiego "Zmarli mówią". To dość ciekawa sprawa związana z tym, że dla jasnowidzenia nie ma "odległości". Jasnowidz swoim umysłem może sięgać w czasie zero na sam koniec wszechświata i czyni to... w czasie zero. Czy to oznacza, że myśl przez wszechświat porusza się z prędkością nieskończenie razy szybciej niż światło? A może inaczej - słowo 'prędkość" jest tu chyba nawet nie na miejscu. Oto fragment wspomnianej książki:

- Czy zastanawiał się Pan, na jaką odległość działa pańskie jasnowidzenie? - zapytał mnie pewien mężczyzna tuż po jednej z moich prelekcji.
- Nie bardzo rozumiem, o co panu chodzi? - zdziwiłem się.
- Na przykład, gdyby pan miał znaleźć człowieka za granicą, a wizję wykonywałby pan w Polsce. Potrafiłby pan tak?
Zaśmiałem się, uznając owo pytanie za co najmniej dziecinne. - Myślę, ba, wręcz jestem pewny, że to kompletnie nie ma znaczenia. W jasnowidzeniu odległość nie istnieje, gdyż wówczas nie poruszam się w przestrzeni fizycznej, lecz kontaktuję się z psychiką poszukiwanego. Myśl pojmuje sens odleglości, lecz nie musi jej pokonywać.
- Uważa pan, że to naprawdę nie ma znaczenia? - zapytał mnie, przerywając mój wywód.
- Zapewniam, że nie. Chociażby, dlatego i aż dlatego, że materia i przestrzeń istnieje tylko wtedy, kiedy odbiera ją logika.
- Nie rozumiem.
- A czym dla logiki jest odległość? - spytałem. - Czy pan jest świadomy tego, że odległość kilometra to nie jest rzeczywistość, a wymysł człowieka? Jest to umowna skala dla istot myślących, którą same ustaliły. I tak samo się to odnosi do milimetra, metra czy lat świetlnych.



zwiń tekst



PAREIDOLIA CZYLI DOSZUKIWANIE SIĘ CZEGOŚ W PRZYPADKOWYCH KSZTAŁTACH
Pon, 24 luty 2014 20:51 komentarze: brak czytany: 1409x

...Nie ma dnia, żebyśmy nie dostali na pocztę FN e-maila z plikami zdjęć, w któryś ktoś tam dostrzegł "twarz". A to w stercie liści, a to cieniach malujących mozaikę w oknie wolnostojącego domu, a to w chmurze czy czymkolwiek innym. Oczywiście odpowiadamy na takie e-maile, ale w dużej mierze są one efektem tzw. pareidolii, czyli zjawiska dopatrywania się znanych kształtów w przypadkowych.......

czytaj dalej

...Nie ma dnia, żebyśmy nie dostali na pocztę FN e-maila z plikami zdjęć, w któryś ktoś tam dostrzegł "twarz". A to w stercie liści, a to cieniach malujących mozaikę w oknie wolnostojącego domu, a to w chmurze czy czymkolwiek innym. Oczywiście odpowiadamy na takie e-maile, ale w dużej mierze są one efektem tzw. pareidolii, czyli zjawiska dopatrywania się znanych kształtów w przypadkowych szczegółach.

Nasz grafik na potrzeby tego wpisu wykonał dwie grafiki, które nazwał "istotą z innego wymiaru". Udał mu się bardzo osobliwy efekt... Kiedy patrzymy na zdjęcie "z bliska", nie widzimy nic poza smugami i niewyraźnymi cieniami. Ale jeśli tylko "oddalimy się od komputera" i wtedy spojrzymy na grafikę naszego oficera, wtedy widać... zresztą - zobaczcie sami.




zwiń tekst



CZY TEN KOPIEC Z ZIEMI USYPAŁO… ZWIERZĘ?
Pt, 21 luty 2014 14:32 komentarze: brak czytany: 1345x

... Niby rzecz banalna – kopiec z ziemi. Tak, oczywiście – kret, pies lub cokolwiek innego ryjącego pod ziemią, ale… w przypadku akurat tego kopca kilka rzeczy jest zastanawiających. Po pierwsze - według naszego czytelnika powstał w ciągu 15 minut. Po drugie - zaskakujące są jego wymiary. Po trzecie wreszcie – poruszające są okoliczności jego wykonania.     -----.......

czytaj dalej

... Niby rzecz banalna – kopiec z ziemi. Tak, oczywiście – kret, pies lub cokolwiek innego ryjącego pod ziemią, ale… w przypadku akurat tego kopca kilka rzeczy jest zastanawiających. Po pierwsze - według naszego czytelnika powstał w ciągu 15 minut. Po drugie - zaskakujące są jego wymiary. Po trzecie wreszcie – poruszające są okoliczności jego wykonania.

 

 

-----Original Message-----

From:

Sent: Friday, February 14, 2014 9:23 AM

To: "

Subject: Re: Dziwny kopiec ziemi

 

Witam,

 

W nawiązaniu do rozmowy telefonicznej przesyłam zdjęcia i krótki film nagrany telefonem;

Zaskakującym jest fakt ilości ziemi i wielkość kopca średnica około 70cm i wysokości 30cm oraz to że po zebraniu ziemi okazało się że trawa jest nie naruszona (dokładnie sprawdzałem, a na taką ilość ziemi powinna cała ręka wpaść) na jednym ze zdjęć kawałek dalej widać "normalny" kopiec kreta (jako skalę użyłem psa... byłem w lekkim szoku:), zastanawiającym jest to iż kopiec powstał w przeciągu 15 minut....

 

Oto zdjęcia:



















 

I film przysłany przez czytelnika:

 



zwiń tekst



UFO NA NIEBIE W TRAKCIE TELEDYSKU?
Pt, 21 luty 2014 14:36 komentarze: brak czytany: 1391x

...Bardzo często zdarza się, że czytelnicy serwisu dostrzegają w trakcie filmów czy programów (albo jak w tym przypadku teledysków) coś dziwnego na niebie. Witam Załogę Nautilusa. Dziś przeglądając komentarze na fanpage'u mojej ulubionej wokalistki znalazłam jeden, który szczególnie mnie zainteresował. Osoba w tym komentarzu zauważyła coś, na co nikt wcześniej .......

czytaj dalej

...Bardzo często zdarza się, że czytelnicy serwisu dostrzegają w trakcie filmów czy programów (albo jak w tym przypadku teledysków) coś dziwnego na niebie.

Witam Załogę Nautilusa.

Dziś przeglądając komentarze na fanpage'u mojej ulubionej wokalistki znalazłam jeden, który szczególnie mnie zainteresował. Osoba w tym komentarzu zauważyła coś, na co nikt wcześniej nie zwrócił uwagi, otóż w teledysku do jednej z najpopularniejszych piosenek tej wokalistki w minucie 3:42-3:44 widać na niebie obok pioruna 2 przemieszczające się światła, które wg. tej osoby wyglądają jak światła UFO. Obejrzałam ten fragment i ciężko mi się nie zgodzić z tą osobą, że światła rzeczywiście wyglądają dość dziwnie... Poniżej zamieszczam link do tego teledysku na youtube w najlepszej jakości, jaką znalazłam.


https://www.youtube.com/watch?v=OkOJGgqcwro




Tak myślę, że pioruny nie musiały być prawdziwe, bo wtedy autorzy teledysku musieliby czekać specjalnie na burzową noc, aby go nakręcić, a burze przecież nie zdarzają się zbyt często, więc pioruny najprawdopodobniej mogły być jedynie efektem specjalnym, tak więc może i te światła powstały w wyniku jakiejś pomyłki osoby, która zajmowała się tworzeniem tych efektów specjalnych... Zupełnie nie znam się na edycji filmów i dodawaniu do nich efektów specjalnych, Wy się na tym bardziej znacie ode mnie, więc proszę o Waszą opinię, zaintrygowały mnie te światła.

Pozdrawiam.

 



zwiń tekst



BUDDYZM I SAI BABA - dr Art Ong Jumsai
Pt, 21 luty 2014 11:34 komentarze: brak czytany: 1622x

...Nowe wiadomości dla osób, które interesują się postacią niedawno zmarłego Sai Baby.  [...] Oto 3 odcinki rozmowy z przyszłym gościem naszego spotkania ogólnopolskiego (w tym roku w Łodzi) – dr Art Ong Jumsai’em, przeprowadzona w 2006 roku w Singapurze.  Dalsze odcinki w drodze...   Rozmowa z dr Art Ong Jumsai’em, cz. 1/8 http://youtu.......

czytaj dalej

...Nowe wiadomości dla osób, które interesują się postacią niedawno zmarłego Sai Baby.

 [...]

Oto 3 odcinki rozmowy z przyszłym gościem naszego spotkania ogólnopolskiego (w tym roku w Łodzi) – dr Art Ong Jumsai’em, przeprowadzona w 2006 roku w Singapurze. 

Dalsze odcinki w drodze...

 

Rozmowa z dr Art Ong Jumsai’em, cz. 1/8 http://youtu.be/PEQkLUCjYus

Rozmowa z dr Art Ong Jumsai’em, cz. 2/8  http://youtu.be/hbi1DYL4564

Rozmowa z dr Art Ong Jumsai’em, cz. 3/8  http://youtu.be/hbi1DYL4564

 

Na naszej stronie www można  poczytac jego wykład o medytacji, gdzie wspomina także swoja prace w NASA

http://www.sathyasai.org.pl/aktualnosci.php?tekst=t5.2#jumsai


a także artykuł z Heart to Heart o jego wykładzie w Meksyku na temat edukacji Sathya Sai


http://www.sathyasai.org.pl/aktualnosci.php?tekst=t5.2#edu

 



zwiń tekst



RADIM, NASZ CZŁOWIEK W POBLIŻU STREFY 51! - pierwsza relacja
Nie, 9 luty 2014 18:17 komentarze: brak czytany: 1602x

Radim Žárský to prawdziwy, rasowy pasjonat UFO. Mieszkający na stałe w Republice Czeskiej z racji swoich obowiązków zawodowych ma możliwość podróżowania w różne zakątki naszego świata, gdzie może wykonywać także projekty związane z UFO. Tym razem los rzucił go do samej "jaskini lwa", czyli w pobliże słynnej Strefy 51 - od kilku tygodni mieszka w Los Angeles. .......

czytaj dalej

Radim Žárský to prawdziwy, rasowy pasjonat UFO. Mieszkający na stałe w Republice Czeskiej z racji swoich obowiązków zawodowych ma możliwość podróżowania w różne zakątki naszego świata, gdzie może wykonywać także projekty związane z UFO. Tym razem los rzucił go do samej "jaskini lwa", czyli w pobliże słynnej Strefy 51 - od kilku tygodni mieszka w Los Angeles.

Już wcześniej zapowiadał, że na miejscu zamierza także prowadzić normalne prace badawcze jako "jeden z nas". Ponieważ akurat w Nevadzie trudno się nudzić, jeśli ktoś interesuje się UFO, więc możemy się spodziewać wielu materiałów.

Na pokład Nautilusa Radim przysłał kilka zdjęć pokazujących Los Angeles, a także coś jeszcze... Najpierw jednak zobaczmy "Miasto Aniołów", czyli Los Angeles.


































Na koniec kilka zdjęć z przepięknej Santa Monica, w tym najlepsze - z napisem "NAUTILUS" na piasku!

Radim, krásně děkuji za obrázky. Může být síla s Tebou!
FN










zwiń tekst



KULE LODOWE W JASTARNII - styczeń 2014
Sob, 1 luty 2014 04:08 komentarze: brak czytany: 1466x

Na brzegu w Jastarnii pojawiły się lodowe kule – dość osobliwe zjawisko. Napisał o tym na KONTAKT 23 (portal telewizji TVN24) jeden z widzów: "Kule lodowe wciąż leżą na brzegu Jastarni. Zadziwiają wszystkich, nawet najstarszych mieszkańców Półwyspu Helskiego" - napisała Reporterka 24 o nicku Jastarnia, która zamieściła w naszym serwisie kolejne zdjęcia znad Bałtyku.......

czytaj dalej

Na brzegu w Jastarnii pojawiły się lodowe kule – dość osobliwe zjawisko. Napisał o tym na KONTAKT 23 (portal telewizji TVN24) jeden z widzów:

"Kule lodowe wciąż leżą na brzegu Jastarni. Zadziwiają wszystkich, nawet najstarszych mieszkańców Półwyspu Helskiego" - napisała Reporterka 24 o nicku Jastarnia, która zamieściła w naszym serwisie kolejne zdjęcia znad Bałtyku. "Średnica kuli ma około 15 cm" - informuje.

·       "Jastarnia - kule lodowe, które zadziwiają wszystkich, nawet tych najstarszych mieszkańców Półwyspu Helskiego. Średnica kuli ma około 15cm" - pisze Reporter 24.

O niecodziennym zjawisku w Jastarni na brzegu Zatoki Puckiej, Reporterka 24 poinformowała nas w czwartek. Utworzyły się tam lodowe kule, które jak pisze, mają nawet 15 cm średnicy.

Bryły szlifuje woda

Jak powiedział TVN24 prof. Marek Zajączkowski z Instytutu Oceanologii PAN, do powstania lodowych kul przyczyniły się różne czynniki. "Od ponad tygodnia wieje południowo-wschodni wiatr, mamy bardzo niskie temperatury i w tej zatoce fale zawijały się w nieregularny sposób" - poinformował profesor.

"Z reguły fale tworzą otoczaki na plaży w kształcie nieco spłaszczonym i wydłużonym, a w tym przypadku fala toczyła te powiększające się, obmarzające kule w różnych kierunkach i dlatego mają one niemal idealny kulisty kształt" - tłumaczył profesor i dodał, że formę powiększały zamarzające bryzgi fal.

"Jest to rzadko spotykane zjawisko, było notowane na Wielkich Jeziorach Ameryki, w wodach słodkich. U nas zdarzyło się w warunkach słonawo-wodnych, mieliśmy szczęście" - dodał prof. Zajączkowski.

Ostatnio takie zjawisko zostało zaobserwowane na brzegach jeziora Michigan w USA.

Całość tekstu:

http://kontakt24.tvn24.pl/temat,kolejna-odslona-lodowych-kul-to-rzadkie-zjawisko-mielismy-szczescie,112465,html?categoryId=496

 

I jeszcze zdjęcia:









zwiń tekst



CYLINDRY NA ŚNIEGU - z serii "niezwykłe zjawiska w zimie"
Pt, 31 sty 2014 00:04 komentarze: brak czytany: 1258x

W naszym archiwum jest materiał o cylindrach ze śniegi, które czasami pojawiają się na polach. Aby pojawiło się to zjawisko, musi być odpowiedni wiatr i odpowiednia struktura śniegu. Oto materiał z 4 lutego 2009 roku. Śnieżne cylindry zasłały pola NIECODZIENNE ZJAWISKO  Zimowy odpowiednik kręgów zbożowych - śnieżne cylindry wzbudziły zainteresowanie naszego internauty. Pan Ryszard.......

czytaj dalej

W naszym archiwum jest materiał o cylindrach ze śniegi, które czasami pojawiają się na polach. Aby pojawiło się to zjawisko, musi być odpowiedni wiatr i odpowiednia struktura śniegu. Oto materiał z 4 lutego 2009 roku.

Śnieżne cylindry zasłały pola

NIECODZIENNE ZJAWISKO

 

Zimowy odpowiednik kręgów zbożowych - śnieżne cylindry wzbudziły zainteresowanie naszego internauty. Pan Ryszard przesłał na Kontakt TVN24 zaskakujące zdjęcia zjawiska meteorologicznego.

Tysiące niewielkich śnieżnych cylindrów (około 10-25 cm średnicy) zasłało Kotlinę Jeleniogórską w okolicy Cieplic, Sobieszowa i Podgórzyna. Kto je zrobił? – W pierwszej chwili pomyślałem, że to dzieci bawiły się śniegiem. Spostrzegłem jednak, że nie ma wkoło tych tworów śladów butów. Nad ranem się ociepliło i zerwał się wiatr, dlatego jego należy uważać za twórcę tych niespotykanych cylindrów – mówi pan Ryszard.

Po powrocie do domu wyjrzał przez okno na pobliskie pole i zobaczył je całe usiane cylindrami. - Chwyciłem za aparat i poszedłem zrobić zdjęcia. Pole robi niesamowite wrażenie, jakby ktoś poukładał tysiące tych cylindrów. Cylindry są średnicy od 10 do 25 cm i mają za sobą ślady toczenia od 1 metra do 6 metrów, występują tylko na otwartej, w miarę gładkiej przestrzeni - tłumaczy.

Nie tylko naszego internautę zaciekawiło to niecodzienne zjawisko. Jak zdradza pan Ryszard, jego pies wystraszył się śnieżnych (s)tworów.




zwiń tekst



DZIWNE ŚLADY NA ZIEMI NADAL WIDAĆ! - kolejne zdjęcia od naszego czytelnika
Śr, 29 sty 2014 05:36 komentarze: brak czytany: 1201x

Kilka tygodni temu pisaliśmy w serwisie o dziwnych śladach na ziemi, które nagle pojawiły się na posiadłości naszego czytelnika.  http://www.nautilus.org.pl/index.php?p=artykul&id=2717  Dostaliśmy w tej sprawie kolejnego e-maila. From: Lech [...]Sent: Tuesday, January 28, 2014 7:44 PMTo: Fundacja NautilusSubject: Re: niewytumaczlne ślady  p.s. Przesyłam jeszcze kilka.......

czytaj dalej

Kilka tygodni temu pisaliśmy w serwisie o dziwnych śladach na ziemi, które nagle pojawiły się na posiadłości naszego czytelnika.

 http://www.nautilus.org.pl/index.php?p=artykul&id=2717


 Dostaliśmy w tej sprawie kolejnego e-maila.

From: Lech [...]
Sent: Tuesday, January 28, 2014 7:44 PM
To: Fundacja Nautilus
Subject: Re: niewytumaczlne ślady

 p.s.

Przesyłam jeszcze kilka fotografii zrobionych na początku stycznia tego roku.



 Wstając pewnego ranka spojrzałem przez okno. Okno sypialni wychodzi akurat na tą część ogrodu. Zobaczyłem dwa kręgi. Żona też. Po upływie kilku dni pojawiły się pojawiły się elementy tego jak nazywam misiaczka w odległości około 5 m od środka kół. Oglądali to również znajomi. Reakcje były różne, Od tego, że zle wysialiście nawóz po działanie kretów, których nigdy w ogrodzie nie było. Stało się jeszcze coś.W tym samym mniej więcej czasie stwierdziłem, że nie mam oświetlenia lamp z czujnikami ruchu umiejscowionych na zewnątrz budynku. nie poradziłem sobie sam z tym i poprosiłem elektryka. Uszkodzeniu uległa lampa od strony tych kół. Wygniatają ślady w zbożu o wygniataniu trawy nie słyszałem.N ie muszę być anonimowym korespondentem.Podaję numer telefonu komórkowego [...] .Mieszkam w Lesznie/wielkopolskie/. Pozdrawiam.



zwiń tekst



CZY 11 WRZEŚNIA 2014 ROKU ZACZNIE SIĘ III WOJNA ŚWIATOWA?
Pon, 27 sty 2014 22:12 komentarze: brak czytany: 1317x

Ten tekst to efekt naszej wcześniejszej publikacji w XXI PIĘTRZE, która uważnie przeczytał p. Robert (nasz załogant). Oto efekt jego przemyśleń:From: Robert [...]Sent: Monday, January 27, 2014 10:02 AMTo: nautilus@nautilus.org.plSubject: Data wybuchu III Wojny Światowej; Centuria 10 Czterowiersz 72, rozszyfrowanie słowa: d'Angolmois Dzień Dobry,Zaintrygowały mnie dwa artykuły z XXI piętra. .......

czytaj dalej

Ten tekst to efekt naszej wcześniejszej publikacji w XXI PIĘTRZE, która uważnie przeczytał p. Robert (nasz załogant). Oto efekt jego przemyśleń:

From: Robert [...]
Sent: Monday, January 27, 2014 10:02 AM
To:
nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Data wybuchu III Wojny Światowej; Centuria 10 Czterowiersz 72, rozszyfrowanie słowa: d'Angolmois

Dzień Dobry,
Zaintrygowały mnie dwa artykuły z XXI piętra. Zrobiłem obliczenia i otrzymałem datę, która pasuje koniec panowania Putina i prawdopodobnie bliski czas wybuchu III Wojny Światowej. Napiszę w dużym skrócie. Aby zrozumieć proszę przeczytać wpierw oba artykuły (pod cytatami, poniżej poziomej linii mój komentarz z obliczeniami).

Pozdrawiam,
Robert [...]


CZY UKRAINĘ CZEKA KATASTROFA? NIEZWYKŁY SEN CZYTELNIKA SERWISU
http://nautilus.org.pl/?p=21pietro&id=85

Cytat:
"...
W nocy któregoś z ostatnich dni lipca Rosjanie zajmują Wschodnie tereny Ukrainy od Harkowa aż po Odessę i Krym.

NATO wydaje oficjalne ultimatum do końca sierpnia Rosja ma wycofać się z Ukrainy Rosja odpowiada groźbami nuklearnego ataku. NATO ulega - prawie cała Ukraina zostaje wcielona do Rosji ale ludność bardzo zaciekle prowadzi partyzantkę wobec okupanta.

Sprawa wydaje się przegrana NATO na arenie światowej gnie się przed Rosją. Panują w wielu krajach anty natowskie poglądy.

14 września okazuje się, że to tylko przykrywka. NATO dokonuje ataku atomowego na cele rosyjskie. Armię Niemiecka, Polska, Rumuńska, Włoska wkraczają na Ukrainę. Trwa ostrzał Krymu z Morza i naloty na cele rosyjskie.
..."

SŁYNNA CENTURIA NOSTRADAMUSA WYJAŚNIONA?
http://nautilus.org.pl/?p=21pietro&id=82

Cytaty:
"...
Witam.
Chciałbym poinformować was, że najprawdopodobniej rozwiązałem zagadkę związana ze słynna centurią Nostradamusa mówiącą o Królu grozy i o roku 1999.

Centuria 10 Czterowiersz 72
L'an mil neuf cens nonante neuf sept mois,
Du ciel viendra vn grand Roy d'effrayeur:
Resusciter le grand Roy d'Angolmois,
Auant apres Mars regner par bon-heur.

...

Czyli nie chodzi o lipiec a o sierpień. Dlaczego? ano dlatego, że kalendarz juliański jest opóżniony do gregoriańskiego o 13 dni.

Co takiego wydażyło się w sierpniu 1999:
8 sierpnia - Władimir Putin został premierem Federacji Rosyjskiej.
11 sierpnia - ostatnie całkowite zaćmienie Słońca w XX wieku, w Polsce widoczne jako głębokie zaćmienie częściowe.

...

Według mnie przepowiednia ta mówi nam o wielkim wydarzeniu na niebie podczas którego do władzy dojdzie człowiek o wielkiej władzy. Wskrzesi on stare czasy (dzisiaj Putin utożsamiany jest z caratem) i będzie prowadził wiele wojen.

A oto moja intertpretacja tego czterowiersza.

Centuria 10 Czterowiersz 72
W roku 1999 w ósmym miesiącu,
Zaćmienie spowoduje przyjście nowych czasów:
Wskrzesi wielkiego króla d'Angolmois,
W Marsie będzie rządził nieprzerwanie.
"
________________________________

Od siebie dodaję pewne obliczenia, wpierw moja wersja rozszyfrowania słowa: d'Angolmois:

Zapiszmy d'Angolmois inaczej:
> d' An gol mois
Przetłumaczmy to, co się da:
> d' rok gol miesiąc
Skoro jest wskazówka: rok(lata) i miesiąc(e), to spróbujmy zdekodować resztę - zastąpmy litery podobnymi cyframi:
> 6 lat 901 miesięcy
Jeżeli dodamy ten okres czasu do daty zaćmienia 1999-08-11, to otrzymamy datę 2080-09-11. Zdecydowanie za daleko. Postąpmy inaczej - w stylu Nostradamusa - przestawmy cyfry, tj. zapiszmy je w odwrotnej kolejności:
> 6 lat 109 miesięcy
Dodajemy do czasu zaćmienia i obliczenia wyglądają następująco:
Zaćmienie: 1999-08-11
dodajemy 6 lat: 2005-08-11
109 miesięcy, to: 9 lat i 1 miesiąc
dodajemy i otrzymujemy: 2014-09-11

Porównamy z datą ze snu podaną na początku:
"14 września okazuje się, że to tylko przykrywka. NATO dokonuje ataku atomowego na cele rosyjskie. Armię Niemiecka, Polska, Rumuńska, Włoska wkraczają na Ukrainę. Trwa ostrzał Krymu z Morza i naloty na cele rosyjskie. "

Możemy zatem czterowiersz przetłumaczyć tak:

Centuria 10 Czterowiersz 72
W roku 1999 w ósmym miesiącu
zaćmienie spowoduje nadejście nowych czasów:
Wskrzesi wielkiego władcę, który przez 6 lat i 109 miesięcy
tocząc wojny będzie rządził nieprzerwanie.





zwiń tekst



ZMIANY SŁOŃCA WPŁYWAJĄ NA NASZE DNA?
Nie, 26 sty 2014 19:11 komentarze: brak czytany: 1274x

Dość ciekawa obserwacja dotycząca wpływu Słońca na nasz sen. [...] Od początku zeszłego roku regularnie obserwuję Słońce (www.helioviewer.org). Nie będę tym razem pisał o dużych obiektach znajdujących się blisko Słońca, ale o wypływie Słońca na nasze organizmy. Zauważyłem pewną prawidłowość, która jest związana z masywnym wyrzucaniem energii (wybuchy koronalne, wybuchy plazmy) ze Słońca, .......

czytaj dalej

Dość ciekawa obserwacja dotycząca wpływu Słońca na nasz sen.


[...] Od początku zeszłego roku regularnie obserwuję Słońce (www.helioviewer.org). Nie będę tym razem pisał o dużych obiektach znajdujących się blisko Słońca, ale o wypływie Słońca na nasze organizmy. Zauważyłem pewną prawidłowość, która jest związana z masywnym wyrzucaniem energii (wybuchy koronalne, wybuchy plazmy) ze Słońca, która dociera do Ziemi. Mianowicie każdorazowe dotarcie tego promieniowania słonecznego powoduje, że organizm potrzebuje w nocy więcej czasu na regenerację. Przeważnie śpię około 6,5 godziny i to mi wystarcza. Z niedzieli na poniedziałek i z poniedziałku (wczoraj) na dzisiaj ponownie spałem nienaturalnie dla mnie długo (8 godzin), nie obudziły mnie wcześniejsze budziki (pracuję w domu) i wstałem wypoczęty, ale ociężały po nocy. Moja żona miała takie same odczucia po nocy. Proszę to porównać z poniższymi informacjami:

http://zmianysolarne.pl/wiadomosc/wiatr-sloneczny-ogromnej-dziury-koronalnej-dotarl-ziemi



Zauważyłem tę prawidłowość zeszłego lata i powtarza się za zadziwiającą precyzją związaną z oddziaływaniem Słońca. Trudno określić w jaki sposób promieniowanie dochodzące ze Słońca wpływa na nas, ale mogę przypuszczać, że promieniowanie powoduje zmiany w naszych organizmach (może w DNA?) i przez to potrzebujemy więcej czasu na regenerację.

 

Pozdrawiam,

 

Robert [...]



zwiń tekst



ZOBACZYŁA NIEBO I PIEKŁO - relacja Tatjany Biełous
Nie, 26 sty 2014 18:50 komentarze: brak czytany: 1427x

Татьяна Белоус (Анисимова) умерла, увидела небеса и ад Tatiana Biełous (Anisimowa) zmarła, zobaczyła niebiosa i piekło http://www.pronebo.......

czytaj dalej

Татьяна Белоус (Анисимова) умерла, увидела небеса и ад

Tatiana Biełous (Anisimowa) zmarła, zobaczyła niebiosa i piekło

http://www.pronebo.info/rai/video-r/tatjana-belous-anisimova.php

 

W treści tłumaczonego świadectwa podaję szereg uzupełnień z innych filmów video, poszerzających wiedzę na temat omawianego wątku lub opisów niektórych wydarzeń, których nie ma w tłumaczonym filmie z cerkwi „Światło Prawdy”. Jest to 6 – ty film z podanego wyżej wykazu filmów na stronie www.pronebo.info. Свидетельство в церкви „Свет Истины” (1,5 ГБ, 02:51:26, wersja z roku 2006) / „Świadectwo w cerkwi „Światło Prawdy”

Wykorzystano zapis z video Swietłany Nikiforowej.

 

W sumie w opracowaniu o świadectwie Tatiany Biełous podano:

 

1. Tłumaczenie świadectwa Tatiany Biełous w cerkwi „Światło Prawdy”

2. Dwa ciekawe pytania Aleksandra Szewczenko do Tatiany Biełous

3. Tłumaczenie wywiadu Arcybiskupa Eliasza z Tatianą Biełous z blogu gloria.tv na filmie:  < http://gloria.tv/?media=50847 >

 

 

1. Tłumaczenie świadectwa Tatiany Biełous w cerkwi „Światło Prawdy”

Татьяна Белоус. Воскресшая в морге. / Tatiana Biełous. Wskrzeszona w kostnicy

http://skachate.com.ua/docs/2025/index-181063-1.html

05.09.2013

 

Powitanie przez Pastora:

Pastor: Dobry wieczór, przyjaciele! Chwała Bogu! Należymy do cerkwi „Światło Prawdy”  (ros. «Свет истины») miasta Charkowa. Gościmy dzisiaj Panią Anisimową (po mężu Białous) siostrę Tanię. To, co ona dzisiaj wam opowie, to rzeczywiście jest wielki Cud Boży i przesłanie z Niebios dla każdego żyjącego na ziemi.

Tatiana

 

 

Przedstawienie się, lata młodzieńcze, pisanie artykułu o tym, że Boga nie ma

Tatiana: Drodzy przyjaciele! Witam was Miłością Pana naszego Jezusa Chrystusa. Jak pastor już mnie przedstawił, jestem Białous Tatiana Michajłowna, w panieństwie Anisimowa. Wierząca od 16,5 roku. W 17 roku życia objawił mi się Pan Bóg. Wyrosłam w rodzinie oficera wojsk ochrony pogranicza. Tata marzył o chłopcu, urodziła się dziewczynka. Wychowywano mnie jak chłopca. Nie mając 17 lat byłam mistrzem sportu w koszykówce i mistrzem sportu w motokrosie. Strzelałam ze wszystkich rodzajów broni osobistej. Niekiedy celnie, niekiedy niezbyt, ale strzelałam. Było pięknie, wspaniale; byłam prymusem wojskowego przygotowania politycznego, sekretarzem POP na wydziale, było wesoło, wspaniale.

 

Byłam studentką Instytutu Medycznego i jako przyszłemu członkowi Partii Komunistycznej zaproponowano mi przygotowanie na Wielkanoc artykułu do gazety wielkonakładowej (jak powiedział wówczas sekretarz komitetu partii) “o obskurantyzmie religijnym,” że nie ma Boga. Zgodziłam się. Partia powiedziała: „Trzeba”, komsomoł odpowiedział: „Tak jest”.

 

Idę pisać artykuł, ale nie wiem, od czego zacząć. Z tatą byłam w wielkiej przyjaźni. Ze wszystkimi swymi problemami zwracałam się do taty. Pytam: „Tato, od czego zacząć?.”  A on mówi: „Jeżeli możesz, odmów napisania tego artykułu. Z Bogiem nie ma żartów, córko. Mówię to tobie, jako frontowiec”. Odpowiadam: „Tato, no co ty? Nie mogę odmówić.”- „W takim razie, – mówi, – trzeba zdobyć pierwsze źródło”. A co może być tym pierwszym źródłem? Kiedy pisałam artykuły polityczne, to wiedziałam: pierwsze źródło – to Karol Marks, Fryderyk Engels, Włodzimierz Iljicz Lenin. Wszystko jasne. A tu – jakie pierwsze źródło? I ojciec mówi: „Biblia”. Biblia? Ale gdzie ja zdobyć?. „Spróbuj, – mówi,- w cerkwi”.

 

Poszłam do jednej, do drugiej prawosławnej cerkwi. Batiuszki (kapłani, popy – od. A.L.) nawet rozmawiać na ten temat nie chcieli. Wróciłam z niczym i poprosiłam o pomoc tatę. Zdobył on dla mnie przepustkę do biblioteki im. Gorkiego, gdzie wydano mi Biblie. Po raz pierwszy w rękach trzymałam tę księgę. Był to bardzo piękny stary foliał, oprawiony w skórę z dwoma srebrnymi klamrami. Odważnie otworzyłam i zaczęłam czytać. Z pierwszym rozdziałem jakoś jeszcze dałam radę: „Stworzenie świata”. Było to dość ciekawe, ale niezrozumiałe, byłam gotowa się kłócić – przecież Darwin udowodnił pochodzenie człowieka.. Ale kiedy doszłam do rozdziału, w którym podano, kto kogo zrodził, to już dalej nie posuwałam się. Mówię sobie: “No, nie może być! Czy jestem taka głupia, że nic nie rozumiem?. Tak, to na pewno przez to starosłowiańskie pismo. To przez nie nic nie rozumiem”. Ale dalej kartkowałam, kartkowałam, kartkowałam Biblię, aż trafiłam na Dzieje Apostolskie i przeczytałam: “Szawle, Szawle, jak długo będziesz Mnie prześladować?”. „Ciekawe, – myślę, – kto to jest ten Szaweł?”. I wtedy słyszę głos -“A ty, Tatiano, jak długo będziesz Mnie prześladować?” Zmieszałam się, obejrzałam się na boki – w tej maleńkiej salce była tylko bibliotekarka. Patrzy zdziwiona na mnie, a ja pytam ją: „Czy Pani coś do mnie mówiła?” A ona mówi: “Nie. A co Pani słyszała?”, – po angielsku, pytaniem na pytanie. Myślę: „No nie, jeżeli ona tak zapytała, to ze mną coś jest nie w porządku”. Mówię: „Nic”, i po cichu myślę: ”Trzeba jakoś to wyjaśnić”. Przyznaje się, przyjaciele, wydarłam stronę z Biblii. Wydarłam i schowałam do rękawa bluzki, a Biblię zamknęłam i oddałam. Mówię: „Nie, nie, więcej nie będę. Nie będę pracowała, nie chcę.” Odczułam strach, jeszcze nigdy nie bałam się tak bardzo, jak teraz, przyjaciele, Nigdy.

 

Wyszłam z biblioteki i myślę: “Nie, to powietrze, to niebo, wszystko jest piękne, to mi się tylko tak wydawało”. I znów usłyszałam głos: “Jak długo będziesz Mnie prześladować, Tatiano?”. Zaczęłam się rozglądać na boki. Ludzie idą ze swoimi sprawami, nikt nie zwraca na mnie uwagi. Ogarnęło mnie przerażenie! Pytam: “Ktoś ty? Kim jesteś?”. Usłyszałam: “Jestem twoim Bogiem” – głos był władczy, smutny i kochający. Mówię: „ Ja Ciebie nie znam!”. – “Dlatego i prześladujesz, bo mnie nie znasz!”- odpowiedział Pan.

 

Kilka zdań uzupełnienia ze świadectwa w cerkwi „Źródło życia”:

- „A jak mogę Cię poznać? Przecież Ciebie nie widzę?”. -”Twoje duchowe oczy są zamknięte. Poznaj Mnie, Ja poznałem cię jeszcze w łonie twojej matki”. – “Panie, boję się Ciebie! Boję się Ciebie! Nie wiem, kim Jesteś?”. – “Idź do cerkwi i dowiesz się.” Idę. Nie wiem dokąd. Idę po prostu tam, gdzie oczy patrzą.

——————————-

 

Pomyślałam, że zaczyna się u mnie jakaś psychoza. Przecież uczę się na lekarza, uczę się w Instytucie Medycznym, jestem prymusem. Myślę, ze trzeba pójść do katedry psychiatrii, może pomogą. Potem myślę: tak-tak, i od razu powiedzą: „schizofrenia”. Nie, nie pójdę do katedry psychiatrii. W takim stanie biegnę do domu. Potem myślę: nie, trzeba jednak do cerkwi – artykuł nie wychodzi. Trzeba porozmawiać z batiuszką (kapłanem – od. A.L.), opowiedzieć mu.

 

Takie miałam wątpliwości. Zobaczyłam świątynię. Weszłam do środka i zaczęłam batiuszce opowiadać, ale on mnie nie zrozumiał. Przepędza mnie. Powiedział: „Albo wyznasz grzechy, albo odejdź stąd”. Wolałam uklęknąć i mówię: „Tylko ja nie jestem grzeszna. Nie mam się z czego spowiadać. Absolutnie nie mam się z czego spowiadać. Nie grzeszyłam”. Batiuszka odpowiedział: „Nie ma ani jednego bezgrzesznego”, – nakrył mnie dalmatyką – „Powtarzaj za mną modlitwę grzesznika”. Zaczęłam powtarzać za nim modlitwę grzesznika i po każdym słowie mówiłam: „Nie zgrzeszyłam, tego nie było”. W końcu batiuszka schwycił mnie za kołnierz, wyciągnął z cerkwi i powiedział: „Odejdź stąd, bezbożnico. Przyszłaś deprawować lud Boży”. Przykro. Boli. Przepędzono mnie stąd.

 

Idę do domu. Nim przyszłam do domu, ojcu już widocznie powiedzieli. Wydział specjalny pracował bardzo dobrze. I tato powiedział: „Córko, chcesz, abym poszedł do łagru?”. Mówię: „Nie, tato, nie chcę”. – „A dlaczego poszłaś do cerkwi?”. Mówię: „Potrzebna mi była Biblia”. Tata chwycił się za głowę: „Biblia jej potrzebna. Odejdź”, – mówi,- „Odejdź. Niech wszystko się ułoży”.

 

Idę ulicą i płaczę. Jeszcze rano miałam rodzinę, był dom, był instytut. Wszystko miałam, a teraz już nic nie mam, dziękuję Ci, Panie… Odpowiedzi nie ma. Myślę: „A wiec, „dekiel” mój jest na miejscu i mózg w porządku, będziemy się układać.” Idę, płaczę, lituję się nad sobą. Naraz zrozumiałam, że doszłam do peryferii Odessy, dzielnicy Słobodki. Zaczyna siąpić deszczyk, zbliża się wieczór – był miesiąc kwiecień, przed Wielkanocą, przed Niedzielą Palmową. Zrobiło się zimno. Zaczęłam się rozglądać: może jest gdzie znajome miejsce, może do kawiarni wejść, ogrzać się.

 

W kościele Zielonoświątkowców

I naraz, w pewnym momencie widzę, jak ludzie wchodzą na jakieś podwórko – nie na zabawę i nie na pogrzeb. Idą z powagą. Kobiety w chustkach. Takie czyściutkie. Takie urodziwe. Takie spokojne i radosne były u nich twarze, że zechciało mi się pobyć koło nich, koło tych spokojnych ludzi.

 

Poszłam za nimi. Weszłam na podwórko. Patrzę, jak wchodzą oni do domu, opuszczając się o kilka stopni. Poszłam za nimi. Myślę: „Przepędzą, to przepędzą; a może nie przepędzą – ogrzeje się; popatrzę, co to takiego”.

 

Weszłam i patrzę: na ławeczce siedzą mężczyźni i kobiety, w różnym wieku, i dzieci, i starzy ludzie, i śpiewają. Jak ładnie oni śpiewali. „Czy słyszysz Głos Boży?” – śpiewali. Myślę: „Przecież to o mnie, przecież do mnie Bóg mówił”. „Czule tak ciebie woła”. A sama myślę: „Niezłe, czule.” I znów słyszę, jak On pyta mnie: „Jak długo będziesz Mnie prześladować?”

 

Usiadłam cichutko w kącie i zamarłam. Szła służba. Kiedy zakończyło się jedno kazanie, podszedł do mnie kaznodzieja, który głosił kazanie i zapytał: „Dziecko, a ty do kogo przyszłaś? Co tutaj robisz?”. Zmieszałam się i mówię: „Do Boga”. A sama myślę: “Dlaczego tak powiedziałam? A on mówi,- “Przyszłaś pod dobry adres”. Chwała Panu! Służba trwała dalej. Słowo głosili jeszcze dwaj kaznodzieje. Były pieśni, psalmy. Nie znałam wtedy słowa „psalmy” – pieśni. Wszystkie one były o mnie. Było mi tak dobrze. I, kiedy pastor powiedział, czy chciałby kto zawrzeć przymierze z Bogiem, okazać skruchę, wyspowiadać… Znów spowiadać się? Ale jeżeli już drugi raz człowiek mi mówi, że trzeba wyrazić skruchę i wyspowiadać się, to znaczy, że trzeba wyspowiadać się. Wyszłam do przodu. Nogi same poniosły mnie do przodu. W tym dniu Pan odnalazł mnie. A ja odnalazłam Pana. Zostałam członkiem tej cerkwi – Wspólnoty Chrześcijan Wiary Ewangelickiej – Pięćdziesiętników (lub Zielonoświątkowców – ros.- общины христиан веры евангельской — пятидесятников, od Pięćdziesiątnica – Zielone Światki – od A.L.).

 

Życie powróciło do swego zwykłego nurtu. Pastor pojechał ze mną do domu. Wszystko się wyjaśniło. Wkrótce ponownie przyjęto mnie do Instytutu. Jeszcze po kilku miesiącach przyjęłam święty chrzest wodny. Pan Bóg ochrzcił mnie Duchem Świętym, modliłam się różnymi językami. Było wspaniale!.

 

Dorosłe życie, rodzina

Minęły lata. Pan podarował mi wspaniałego męża. Urodziło się pięcioro dzieci: trzech chłopców i dwie dziewczynki. Jedyne niepowodzenie: mąż niewierzący. Dobry człowiek. Wozi mnie do cerkwi, a sam siedzi w samochodzie. Zwracam się do pastora, a on mówi: „Siostro, nie trzęś drzewo, kiedy owoce zielone. Gdy dojrzeją, wstąpi.” Modlę się do Boga, aby szybciej dojrzał mój mąż. I nastała chwila, kiedy on również się nawrócił i przyjął chrzest wodny. Żyjcie, cieszcie się, chwalcie Boga, ale…

 

Choroba nowotworowa i operacja

Bóle głowy. Silne bóle głowy. Tłumaczyłam to tym, że pisałam pracę doktorską, byłam przemęczona, pięcioro  dzieci. Mąż – marynarz, kapitan statków dalekomorskich, nieustannie był na morzu. To przemęczenie,- mówiłam do siebie, -to przemęczenie. Ale środki przeciwbólowe nie pomagały, i postanowiłam przebadać się. Zaczęłam badania na oddziale neurochirurgii, zaproponowano przekazać wyniki do onkologii. Wtedy serce zaczęło mi bić na trwogę. Wydano wyrok: sarkoma, mięsak mózgu. Rak. Umierałam. Umierałam na raka. Pobiegłam do cerkwi. Pytałam, co mam robić. I Pan pobłogosławił operację. Jak zaświadczył mój mąż, Pan powiedział mu: „Będzie żywa”. „Będzie żywa” – i on został z tą wiarą „Będzie żywa”.

 

Położono mnie w szpitalu, rozpoczęto przygotowania do operacji. Bracia i siostry w cerkwi modlili się. Wszystko szło zwykłym nurtem. Nastał dzień operacji. Zawieziono mnie na wózku do sali operacyjnej, położono na stół. Zaczęto podawać narkozę. Następne, co pamiętam: jestem w sali operacyjnej, znajduje się u góry, pod sufitem, patrzę w dół i obserwuję to, co się odbywa i myślę: kogoś operują, ale dlaczego mam taką niewygodną pozycję; trzeba stanąć obok chirurga.

 

Wyjście z ciała

Kiedy stanęłam obok chirurga, to zobaczyłam, że operują mnie. Głowa moja była rozcięta. Popatrzyłam na siebie – przecież stoję obok. Przyjaciele, kiedy człowiek porzuca tę chałupę, to marne ciało, on wychodzi jak ze starego domu, który nigdy nie będzie mu potrzebny, ponieważ jest u niego nowy, lepszy dom. Nie było mi żal tego ciała. Nawet czułam pewna odrazę do niego. Zaczęłam mówić: „Nie trzeba. Nie trzeba. Po co to robicie?”.

 

Nikt tego nie słyszał. Anestezjolog stwierdza: „Puls spada, puls spada, ciśnienie spada. Tracimy ją”. Rozpoczęto reanimację. I w chwili, kiedy chirurg daje komendę: „Od stołu! Włączyć!”, poczułam jakby mnie ktoś liną próbuje wciągnąć do mego ciała. Ale ja nie chcę. Opieram się, nie chcę. „Mi jest niepotrzebne,- krzyczę do nich,- mi jest niepotrzebne to ciało”. Nikt mnie nie słyszy. W końcu lekarz mówi: „Za późno. Koniec. Straciliśmy ją. Trzeba wyjść i powiedzieć rodzinie”. A ja mówię: „Ależ nie, jestem żywa”. Ale nikt mnie nie

słyszał. Zrozumiałam, że oni mnie nie widzą i nie słyszą. Razem z chirurgiem wyszłam z sali operacyjnej.

 

Na końcu korytarza na kolanach stał mój mąż i modlił się. Podnosił on ręce do góry i prosił Boga o miłosierdzie. Podeszłam, pogłaskałam go po policzku i powiedziałam: „Drogi, jestem żywa. Nic mnie nie boli. Tak mi dobrze”. Nie słyszał mnie. Podniósł głowę, spojrzał na boki i nie zobaczył mnie. Nie zobaczył. Słyszę, jak chirurg mówi: „Zrobiliśmy, co było w naszej mocy. Ona odeszła.” Mąż otarł łzy z twarzy i powiedział: „Nie. Mi Bóg powiedział: ona żywa i będzie żyć”. Chirurg spojrzał na zespół operacyjny i powiedział: „No, nie, porozmawiajcie wy. Tylko wariata mi teraz brakuje.” A mąż mówi: „Ależ ja nie jestem wariatem. Mówię wam naprawdę: ona żywa i będzie żyć.” Nie słuchałam, co było dalej, odwróciłam się i zaczęłam wychodzić z tego korytarza.

 

Kiedy zaczęłam wychodzić, to zobaczyłam, że weszłam nie do innego korytarza i nie na schody, a do jakiegoś tunelu. Było tam ciemno. Myślę: „Dokąd przyszłam?. Trzeba wrócić.” I naraz zobaczyłam światło. Było ono wyżej. I poszłam na to światło. Iść było ciężko. Nogi grzęzły, jak gdybym szła po pierzynie, od której jest trudno się odbić. Ze wszystkich stron zaczęły się rozlegać głosy: „Wróć i powiedz ludziom! Wracaj! Jeszcze nie czas! Wracaj!” Dokąd wracać? Tam, gdzie boli? Tam, gdzie brudno? Nie chcę. Nie chcę. Pan mi powiedział, że jestem Jego dzieckiem. Dusza moja uświadomiła sobie, że ciało jest jej niepotrzebne, że zaczęło się inne życie – lekkie, wolne. I z tą świadomością wolności wypadłam z tego tunelu. To było wstrząsające przeżycie. 

 

Wizja niebios

 

Abyście, przyjaciele, zrozumieli, jaka to swoboda, lekkość, radość, przypomnijcie, jak byliście małymi dziećmi. Kiedy skakaliście na kanapie mamy, podskakiwaliście coraz wyżej i wyżej, jak się cieszyliście i śmiali. Nie trzeba przypominać, jak potem nas sztorcowała mama. Ale tę chwilę lotu i radości pomnóżcie jeszcze wiele razy i zrozumiecie to odczucie szczęścia.

 

Uzupełnienie ze świadectwa w cerkwi „Źródło życia”:

Z tego korytarza weszłam do tunelu, takiego ciemnego, długiego tunelu. I tylko daleko, na przedzie – było światło. Szłam przez ten tunel i czułam, jak nogi mnie nie słuchają. Ktoś mnie chwytał i zatrzymywał. Ze wszystkich stron było słychać głosy: “Stój! Stój! Wracaj! Wracaj! Jeszcze nie czas! Wróć i powiedz ludziom!”. Ale ja odpowiadałam: “Nie chcę! Nie chcę wracać! Nie chcę! Tam jest źle! Chce do Boga! Jestem Jego dzieckiem”!

I wyszłam przez ten tunel do innego świata, wypadłam z niego i uniosłam się w górę. To było piękne – uczucie latania, szczęścia, radości! Zewsząd iskrzyło się światło! Ono się mieniło! Na ziemi nie ma takich barw! Drodzy przyjaciele! Ja, nędzna, mogę porównać ten błękit – ze złotem, ale i to porównanie jest bardzo blade w porównaniu do tego, co zobaczyłam. To było tak piękne! Tak radosne! Zaczęłam śpiewać. Zaśpiewałam chwałę Panu Bogu: “Chwała Bogu! Za wszystko Mu chwała! On ma do tego prawo!”. To była szczelna zasłona. Z tej zasłony wychodzili inni. Wychodzili w pięknych błyszczących szatach i odchodzili gdzieś do góry, w dal. “Do wieczności” – pomyślałam. Byli oni piękni.

——————————-

 

Podróżowanie z Aniołem

Kiedy pierwszy zachwyt minął, zaczęłam się rozglądać na boki i zobaczyłam, jak zbliża się do mnie skupione światło. Było piękne i stawało się coraz jaskrawsze w miarę zbliżania się. W tym skupionym świetle zauważyłam figurę człowieka w powiewających szatach. „Dlaczego szaty powiewają, skoro nie ma wiatru?” – pomyślałam, ale nie zaczęłam się nad tym zastanawiać, ponieważ zdecydowałam, że to zbliża się Chrystus. Kiedy zbliżył się do mnie na tyle, że mogłam zobaczyć jego twarz, piękną, zachwycającą twarz, upadłam przed nim na kolana, wyciągając do niego ręce i powiedziałam: „Panie, chwała Tobie! Panie, przyszłam do Ciebie!” A on cofnął się do tyłu i powiedział: „Wstań! Wstań i nie rób tego. Ja nie Chrystus”. Mówię: „A ktoś ty? Kto jeszcze może być tak piękny?” – „Jestem Aniołem! Jestem posłańcem” – odpowiedział on. Mówię: „A ja chcę do Chrystusa. Chcę do Pana” – „A po coś przyszła?, – zapytał Anioł, – Czy nie słyszałaś głosów?”„Słyszałam, ale chce do Pana. Nie chce wracać.”- „Dobrze, – mówi Anioł,- staniesz przed Panem. Chodź za mną.”

 

Gdy się obróciłam się, aby iść za nim, to w tej chwili zauważyłam to, na co do tej pory nie zwracałam uwagi – skąd wyszłam. Wyszłam zza zasłony. Nie z tunelu. To była ciemna brudna zasłona, jak brudna mgła. Była nieprzenikliwa. Wydało mi się, że można wybrudzić się o nią. Spojrzałam, ale brudu na mnie nie było. I w tej chwili z mgły tej wyszedł człowiek. Potem zauważyłam jeszcze i jeszcze jednego. Obróciłam się w inną stronę, ale i stamtąd, zza tej zasłony, z tej mgły wychodzili ludzie. I szli oni dokądś do przodu i do góry. „Do wieczności” – przemknęło mi w głowie. Nagle z mgły wyskoczył zupełnie goły człowiek. Grymas przerażenia był na jego twarzy. Przyjaciele, za każdym razem, gdy przypominam tę twarz, niedobrze mi się robi. Twarz zastygłą w niemym krzyku. On już nie mógł krzyczeć. On starał się wyrwać. Ale wstrętne łapy chwytały go za ramiona, za biodra, za golenie i wciągnęły go z powrotem. W tym niemym krzyku znikł on we mgle.

 

Byłam tak wstrząśnięta, że zatrzymałam się. Anioł poczuł, że nie idę za nim i obejrzał się. Zapytał: „Czemu nie idziesz?”„Kto to”? – pytam. – „To”? – pyta Anioł. Zobaczyliśmy, jak jeszcze kilkoro ludzi wyszło z tej mgły i poszło do przodu. Anioł mówi: „To są dzieci Boże. One idą na spotkanie ze Zbawicielem”. – „A dlaczego oni idą sami? Za mną przyszedłeś ty. Dlaczego nikt po nich nie przyszedł?” – „Dlatego, że ty wrócisz” – powiedział Anioł. Mówię: „Ja nie chcę”. Anioł zignorował moje „nie chcę”.

 

I znów wyskoczył goły człowiek, tym razem kobieta. Mówię: „A to kto”. Poczułam, jak dosłownie przykleiłam się do tego miejsca. Nie mogłam się ruszyć, byłam jak sparaliżowana.

Anioł odpowiedział: :To są ci, którzy starali się uratować swoimi czynami. Oni nie przyjęli Chrystusa jako swego osobistego Zbawiciela. Myśleli, że będą się mogli uratować przez swoje czyny. Starają się wyrwać na Niebiosa, ale grzechy ciągną ich w dół”. Mówię: „I gdzie oni będą?”. – „Zobaczysz” odpowiedział Anioł. „A dlaczego oni są goli?” – pytam. – „Oni są pozbawieni Chwały Bożej. Odzienie prawowiernego – Chwałą Bożą” – odpowiedział Anioł. Szybciutko spojrzałam na siebie. Byłam ubrana. Alleluja! Chwała Panu! Miałam na sobie odzież. Nie byłam goła! Chwała Panu!

 

Z Aniołem kontynuowałam podróż. Anioł nieco z przodu, ja za nim. Przyjaciele moi, teraz, kiedy wróciłam stamtąd, zrozumiałam słowa Chrystusa: „W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce.”  On przygotował te miejsca. On przygotował. Przyjaciele, to, że widzicie tutaj na ziemi piękne kwiaty, słyszycie śpiew ptaków – to tylko słabiutka kopia tego, co czeka was na Niebiosach. Jaskrawość zieleni, jak jaskrawość szmaragdu. Światło, które lało się zewsząd, – to niebieskie złoto, to było zachwycające! Były tam wszystkie barwy, nawet więcej niż widmo tęczy. Światło to przelewało się. Nie było tam tylko jednej barwy – czarnej; nie widziałam jej nigdzie.

 

Posuwaliśmy się coraz wyżej i wyżej. Zachwycałam się każdym miejscem, które mijaliśmy, i potem pomyślałam: „A skąd światło? Słońca przecież nie ma. Jesteśmy gdzieś wyżej.” Kiedy o tym pomyślałam, to zobaczyłam, że Tron Boży oświetla te miejsca i przypomniałam Pismo:

“A miasto nie potrzebuje ani słońca ani księżyca, aby mu świeciły: oświetla je bowiem chwała Boża, a lampą jego jest Baranek.” Alleluja! Oto jak to się odbywa!

 

Uzupełnienie ze świadectwa w cerkwi „Źródło życia”:

Na Niebiosach są rzeki, jeziora. Rzeki biorą początek u Tronu Bożego. Jeziora, lasy, ogrody! To wspaniałe! Ileż nowych zwierząt zobaczyłam! Rozpoznawałam te, które znałam i widziałam te, których nie znałam. Było to bardzo ciekawe. I muzyka, muzyka! Tak mi się podobała! Widziałam ludzi z piękną skórą, wspaniałymi twarzami, poznawałam znajomych, poznawałam przyjaciół. Jedno mnie porażało: jakże to tak – przecież jej było ponad 80, a tutaj ona jest zupełnie młoda!. Tylko się dziwiłam i obracałam na wszystkie strony. Patrzę: a skąd światło? Staje się ono coraz jaśniejsze, milsze, delikatniejsze. I było ono namacalne! To było inne światło, nie takie, jak nasze. Ono było żywe! I jak tylko chciałam o nie zapytać Anioła, to naraz zatrzymaliśmy się. Światło lało się od Tronu Bożego. Tron Boży oświetlał te miejsca. A ja jestem oto taka maleńka (Tatiana rozwiera palce ręki na odległość 10 cm – od A.L.)

——————————–

 

Przed Tronem Pana

Byłam przepełniona uczuciami, ale trzeba było iść za Aniołem. I kiedy chciałam go zatrzymać, to zobaczyłam, że stoimy przed podnóżkiem Tronu. Zrozumiałam, że to podnóżek. Zobaczyłam, że jest on bardzo piękny. Był piękny! Jeszcze raz powtarzam: był piękny! Wspaniały! Tron Boży był wykonany z jakiegoś materiału, który przypominał kość słoniową, wysadzaną diamentami i szmaragdami. Kamienie były ułożone w określonej kolejności i tworzyły wzory, wzory niezwykłe, wstrząsająco piękne. Ale nawet wzory te nie zdołały odwrócić mojej uwagi od szaty, która zakrywała nogi Pana. Chciałam spojrzeć w Twarz Pana. Jak tylko myśl ta przemknęła mi przez głowę, Anioł położył rękę na moją głowę i pochylił ją w dół. Upadłam na kolana. Mówię mu: „Puść. Puść, chce zobaczyć Twarz mego Boga!”. Anioł odpowiedział: „Nikt z żyjących na ziemi nie widział oblicza Boga! Kto widział Chrystusa, ten widział Ojca. Kto widzi Ojca, ten widzi Chrystusa” – powiedział Anioł. Mówię: „Ja nie widziałam oblicza Chrystusa. Chcę zobaczyć oblicze Ojca”. „Ty wrócisz” – powiedział Anioł. On nie kłócił się ze mną.

 

2 uzupełnienia ze świadectwa w cerkwi „Źródło życia”:

a) …Anioł odpowiedział: “Ty wrócisz. Nikt z żyjących na ziemi nie widział oblicza Boga!”“Ale ja nie chcę wracać! Nie chcę wracać – tutaj jest tak dobrze!”. Zapłakałam. I usłyszałam głos Boga. To był głos, który wzywał mnie do nawrócenia. To był ten głos, który prowadził mnie w młodości. “Nie płacz, moje dziecko” – powiedział Pan. “Nie płacz, albowiem będziesz pocieszona. Musisz wrócić i powiedzieć ludziom. Jestem przy drzwiach! Oto przyjdę szybko! Nawróćcie się!”“Panie! Panie, ja zrobię jak Ty chcesz. Panie! Ale mi tak się nie chce. Nie chce mi się tam iść, na tę ziemię.”

b) Księga Życia, poznanie  tajemnicy własnego urodzenia

… Dwaj Aniołowie wynieśli zwój. Kiedy ręka Boga zdjęła pieczęć, zrozumiałam, że jest to moja Księga Życia. Jeden z Aniołów trzymał zwój, odwijając go, a drugi rozwijał to płótno i zobaczyłam na nim, jak na szeroko formatowym ekranie, całe moje życie. Zobaczyłam na nim noc styczniową i kobietę na brzegu morskim, która zwijała się w bólach porodowych. Urodziła niemowlę, przegryzła pępowinę zębami i wrzuciła je do morza. Ale fala wyrzuciła niemowlę na piasek. Wtedy ona ze złością podniosła niemowlę, zawinęła je w szal i dokądś pobiegła. Padała w drodze, była słaba po porodzie. Przybiegła do jakiegoś domku, takiego fińskiego, rzuciła niemowlę na próg i uciekła. Po pewnym czasie wyszedł mężczyzna, potrącił zawiniątko, które potoczyło się po schodach i spadło na ziemię. Mężczyzna upadł i zakrył uszy rękoma – myślał, że to bomba. Ale takiej bomby on nie oczekiwał. Poznałam swego ojca. To był mój ojciec, a w tym zawiniątku byłam ja. Kiedy mnie brano z domu dziecka, to rodzice powiedzieli mi, że zgubili mnie podczas przejazdu do innego miasta. To był rok 1947, tylko co zakończyła się wojna i że mnie zgubili podczas przejazdu z jednego garnizonu do drugiego. Nikt mnie nie zgubił. Po prostu wyrzucono mnie. I kiedy u mego ojca zmarła córka, a żonie postawiono diagnozę – bezpłodność, po operacji ślepej kiszki, to żona mu powiedziała: przecież masz córkę, odszukajmy ją. Tak znalazłam się w rodzinie. Poznałam wiele szczegółów i tajemnic, które były ukrywane w mojej rodzinie. Ta kobieta, która mnie urodziła, moja matka, była kochanką ojca. Pracowała w tym samym garnizonie, razem z moim ojcem, oficerem wojsk ochrony pogranicza. Na ekranie było widać całe moje życie…

———————————–

 

Wizje z Księgi Życia: czytanie Pisma, modlitwy

I zauważyłam to, czego dotąd nie widziałam: że obok Tronu stoją dwaj Aniołowie. Trzymali zwój. Jeden Anioł trzyma i odwija płótno. A drugi rozciąga płótno i na tym płótnie widzę, jak na szeroko formatowym ekranie, trójwymiarowo, całe moje życie.

Nagle usłyszałam ten głos. Ten głos, który wiele lat temu przemówił do mnie w bibliotece. On zapytał mnie: „A co ty zrobiłaś dla Mnie?” Zmieszałam się od tego pytania. Oczekiwałam dowolnego pytania, ale nie takiego. „A co ty zrobiłaś dla Mnie?”- zapytał Pan. „Modliłam się!. Modliłam się, Panie!. Ja stale się do Ciebie modliłam!”. I oto widzę na tym trójwymiarowym ekranie siebie czytającą Biblię. Trzymam Biblię na kolanach i czytam tak: „Aha, tylko żyjcie godnieaha, to wiem, i nie bójcie się nieprzyjaciół,- aha, nie boję się, dobrze. Koniec rozdziału, wszystko”. I poszłam budzić dzieci. Było mi wstyd. Czytałam Biblię wybiórczo, to, co mi się podobało. Przy tym absolutnie nie myślałam o tym, co tam było napisane. Cały czas pamiętałam, że czas idzie, że trzeba obudzić dzieci, dać im śniadanie, jednych wyprawić do szkoły, drugich do przedszkola, a sama muszę iść do pracy. Wszystko to przelatywało w głowie, kiedy oczy moje czytały Biblię.

 

Pan powiedział: „Modliłaś się?”, i zobaczyłam w tej chwili swoje modlitwy: „Daj Boże. Zrób, Boże. Pomóż, Boże.” I Pan dawał, robił i pomagał. I ani jednego podziękowania, chyba że w cerkwi. Kiedy wszyscy dziękowali, kiedy pastor nawoływał: „Podziękujmy Panu”, wtedy i ja dziękowałam, ale tak, wspólnie ze wszystkimi. „Ty zrobiłaś ze Mnie sługę” – powiedział Bóg,- Mówiłem do ciebie przez Słowo. Nie słyszałaś mnie, chociaż czytałaś. Jest napisane: „Pisma badajcie”. Badajcie. I gdybyś badała Pisma, to słyszałabyś Mój głos.”

 

„Panie, przebacz mi! Panie, przebacz mi! Jak dziecko zaczęłam paplać: „Więcej nie będę! Więcej nie będę! Pan mi na to nie odpowiedział, ponieważ zostało mi to wybaczono przez Ofiarę Golgoty. Ale: „A co ty zrobiłaś dla Mnie?”- zapytał Pan.

 

2 uzupełnienia ze świadectwa w cerkwi „Źródło życia”:

a) I Głos zapytał mnie: „A co ty zrobiłaś dla Mnie?” Nagle usłyszałam głos, który wiele lat temu zapytał mnie: „Jak długo będziesz mnie prześladować?” (w bibliotece). Ten głos pocieszał mnie, kiedy chowałam swego pierworodnego chłopczyka. Ten głos piętnował mnie, a ja Mu mówiłam: „Wiem, ciszej, wyspowiadam się i wszystko będzie w porządku”. Ja znałam ten Głos. To był Głos Boga.

——————————-

b) … Odpowiedziałam: „Panie, ja czytałam Słowo Twoje! Czytałam rano i wieczorem po rozdziale”. Na ekranie Księgi Życia widzę siebie nie tylko, jak czytam Biblię, ale równocześnie, co myślę i co robią moje ręce. Oto pewnego ranka zaspałam, zerwałam się z pościeli, szybko jedną ręką stawiam czajnik na gaz, drugą ręką dostaję kanapki, smaruję, trzeba budzić dzieci, budzę je; oj, trzeba przecież przeczytać rozdział z Biblii, przecież to trzeba każdego ranka. Otwieram Biblię na chybił-trafił: psalm 118 (119 w Biblii 1000-lecia – od A.L.). Boże, dlaczego psalm 118 dzisiaj? Drodzy moi, wiecie przecież, że to najdłuższy psalm w Biblii! Dlaczego właśnie dzisiaj, kiedy zaspałam? Dzisiaj przeczytam 149-ty. (150 w Biblii 1000-lecia – od A.L.). Jest najkrótszy. Bóg mówi: „Chciałem, aby twoja dusza się uczyła. Mówiłem do ciebie, a ty nie chciałaś mnie słuchać”. I zobaczyłam, jak żyłam dla siebie, a nie dla Boga… Dlaczego od razu nie powiedziałam Mu, że nic dla Ciebie nie zrobiłam?.

———————————-

 

Wizje z Księgi Życia: płacenie dziesięciny, ofiary

W głowie przemknęły mi myśli: kiedy czytałam Biblię, to wynika z tego, że czytałam ją dla siebie – a Pan do mnie mówił. Modliłam się – i On mi dawał. Prosiłam – i On odpowiadał. On dawał mi wszystko. I rzeczywiście, co ja zrobiłam dla Pana? Przypomniałam – płaciłam dziesięcinę!. „Boże, płaciłam dziesięcinę!” – mówię. Ze wszystkich dochodów płaciłam dziesięcinę, ponieważ dziesiąta część należy do Pana. Jak tylko to wymówiłam, zobaczyłam znów na tym płótnie, jak na ekranie, jak płaciłam dziesięcinę. Mąż, wtedy jeszcze niewierzący, przynosi swój zarobek, ja swój. Ze swego zarobku oddzielam dziesiątą część, żeby odnieść do cerkwi, a z zarobku męża? –  przecież on niewierzący, on nie musi dawać. I dzieci u nas jest pięcioro, a Słowo Boże mówi, że wpierw swoim. Wytłumaczyłam siebie.

 

Nagle zza Tronu wyszedł Malachiasz. Wyszedł, trzymał w rękach Słowo i czytał: „Czy dobrze jest człowiekowi okradać Boga”? Zamarłam. A on czytał dalej: „Przynieście dziesięciny i ofiary do domu Mego, żeby w nim zawsze było pożywienie. Dokąd będziesz okradać Mnie?”. Ofiary… – wcześniej czytałam, ale ani razu dalej swego rozumu słów tych nie puściłam. Mówię: „Panie, to znaczy, że okradałam Ciebie? Przebacz mi, Boże, przebacz”. Zaczęłam płakać. Z oczu poleciały łzy jak grochy. Pan wziął mnie za głowę. Wytarł palcami moje oczy i powiedział: „Nie płacz, dziecko. Przebaczył grzechy twoje Mój Syn na Golgocie.”    

 

4 uzupełnienia do wizji przed Tronem Boga ze świadectwa w cerkwi „Źródło życia”:

a) o dziesięcinie i ofiarach

… Otrzymuję 120 rubli, 12 rubli kładę do Biblii – to dziesięcina… Potem pomyślałam i 6 rubli biorę z powrotem. Boże, synowi buty się rozleciały. Boże, Ty Sam mówiłeś, że wpierw swoim. Boże, w następnym miesiącu położę więcej. Nic nie położyłam w następnym miesiącu.

… Widzę na ekranie: zbierają ofiary. Z dziesięciną mniej więcej jest zrozumiałe, a i to oszukiwałam Pana, a z ofiarami – dlaczego ja? Mam pięcioro dzieci. Bóg jest bogaty. On wspomoże nędzę: tamtemu bratu lub siostrze, szczególnie jeżeli zbiera się na tych, kogo nie znam. A kiedy ofiary na ewangelistów: oni gdzieś tam chodzą, a ja tu mam płacić?… Dobra sprawa. Tak, przyjaciele. Ja o tym myślałam, ale nigdy nie mogłam przypuszczać, że jest to zapisane i że ja to zobaczę. Jeżeli do tego czasu starałam się jeszcze wyrwać spod ręki Anioła, to tutaj teraz zamarłam: jakże mała ręka jest u tego Anioła? Że on nie może mnie zakryć. Jak się schować przed oczami Boga? Mówię: „Panie, okradałam Cię. Przebacz mi, Panie!” Zaczęłam płakać. Z oczu poleciały łzy jak  grochy.

 

b) wizja składania przed Tronem uczynków, owoców

„A co ty zrobiłaś dla Mnie?”. Ja już nie wiem. W końcu powiedziałam: „Ja nie wiem, Boże, co powinnam była zrobić” – „A co Ja powiedziałem Apostołom Piotrowi i jego bratu Andrzejowi, gdy ich wybrałem, przecież czytałaś”. Mówię: „Ale ja nie pamiętam”. Ale Anioł, mój dobry Anioł, podpowiada mi: „Pójdźcie za mną!”. O, wiem: „Pójdźcie za mną, a uczynię was rybakami dusz ludzkich”. – „Tak. A ile dusz przyprowadziłaś do mnie? Gdzie jest snop twój?”. Spojrzałam na swoje ręce. Do tej chwili wydawało mi się, że stoję sama przed Tronem Pana. Bóg zakrył przede mną otoczenie. Zobaczyłam, że przed Tronem wraz ze mną stoją inne dusze, jeszcze inne wychodziły i też stawały przed Tronem. I dusze trzymają snopy. „Pokaż Mi owoce swoje” – mówi Pan. Patrzę na Anioła, on trzyma koszyczek, a w nim tak mało owoców, nawet dziewięciu nie było i nie najlepszej jakości. A obok stoją dusze. Ich Anioły trzymają kosze z pięknymi owocami, a dusze trzymają snopy. U jednego ręce nie mogą go objąć – taki wielki był snop. A inny kładzie swój snop u podnóżka Tronu, a w rękach jego pojawia się inny snop, on znów go kładzie i znów pojawia się u niego nowy… A ja stoję z jednym kłoskiem. Jeden, jedyny kłosek, przyjaciele. Tak się wstydzę. Tak wyciągam ten kłosek do Pana. I myślę, że powinno być jeszcze chociaż pięć – mam pięcioro dzieci. Ale na mój wstyd, to nie moje kłosy. Byłam matką nierozumną. Nauczyłam swoje dzieci bać się Boga. Nie nauczyłam ich kochać Boga. 

 

c) wizja porannej wyprawy do cerkwi

I Pan pokazał mi na ekranie tylko jeden poranek z mego życia i moje dzieci. Kiedy rano przyszłam zdenerwowana z nocnego dyżuru, a tu niedziela – trzeba jechać do cerkwi, a to 30 km! Chwytam dzieci, budzę je, a młodszy woła: „Jeść!”. – „Jakie jeść? Jest post!. Do cerkwi trzeba zachować post”! I oto przyciągam je do cerkwi, na przednią ławkę: „Siedzieć! Ręce!”. Dzieci moje kładą rączki na kolanka i patrzą. – „Tak, Bóg wszystko widzi! Wiedźcie o tym! Tylko niech się które poruszy!”. A sama myślę: „O, jest już nowy katalog mody”. Siadam i z siostrą (we wierze – od A.L.) zaczynam przeglądać zagraniczny katalog mody, który dopiero co pojawił się na Ukrainie. Tak, tego mi nie trzeba; o, to nowość, krem chyba wezmę. I nagle zauważam, że pastor jest przy mównicy. Zaczyna modlitwę. No, nie, nie mógł ze dwie minuty później przyjść! Abym mogła zrobić zamówienie …

Wstyd straszny. Już płaczę. A moje dzieci siedzą, patrzą na kaznodzieję i cicho nienawidzą Boga. Zewnętrznie szczęśliwe, moje dziatki, cicho nienawidzą Boga. To zrobiłam ja, ich matka! To okropne. Dlatego Pan Bóg pozwolił mi wypić bardzo gorzki kielich z każdym z moich pięciorga dzieci. I jeżeli dziś, każdy z moich pięciorga dzieci, i dziewięciorga wnucząt, jest uratowany, wszyscy kochają Boga i służą Mu, to tylko dlatego, że Miłosierny Pan dał im mądrego ojca. Chwała Bogu!

 

d) wizja szatana przy Tronie

I oto płaczę przed Tronem. Jest mi bardzo źle. Ale rozległ się głos, okropny głos, skrzypiący, obrzydliwy, chichotał, on chichotał i mówił Panu: „Oddaj mi ją, ona mi służyła, ona jest moja”. Z przerażeniem popatrzyłam: kto ubiega się o mnie?. To był diabeł. To on przyszedł. Nie pamiętam rysów jego twarzy, ale jego oczy dosłownie nienawidziły mnie. I naraz z przerażeniem zobaczyłam, że u niego koszyk był pełny. Widzę, że to są zupełnie świeże owoce. To było wszystko, co on nazbierał od mojej ostatniej Spowiedzi i Komunii św. do mojej śmierci. Koszyk był pełny. I było w nim wszystko: nieposłuszeństwo, gniew, zawiść, rozdrażnienie, złe słownictwo… Nie zgubił on niczego! Rozumiecie, on nic nie zgubił! On przyniósł wszystko. I w tej chwili ku swemu przerażeniu zrozumiałam, że jeżeli teraz Pan powie „Bierz!” – to będzie to najwyższa sprawiedliwość. To będzie sprawiedliwe. Nie miałam już nadziei na nic. Ale zobaczyłam Golgotę.

——————————–

 

Wizja z Księgi Życia: Golgota

Pan Bóg otworzył ziemię i zobaczyłam Golgotę. Przyjaciele, to, co zobaczyłam, pogrążyło mnie w przerażeniu. Chrystus patrzy na mnie. Jego oczy… On tak na mnie patrzył, tak strasznie cierpiał, patrzył, ale nie sądził mnie. Patrzył z Miłością. Wśród krzyczących „Ukrzyżuj!” byłam ja. To ja na dole ze wściekłością potrząsałam pięściami i krzyczałam: „Ukrzyżuj, ukrzyżuj Go, ukrzyżuj, uwolnij Barabasza”. Krzyczę: „Panie! Jakże to tak? To niemożliwe! Dwa tysiące lat temu mnie jeszcze nie było na ziemi”. Ale Pan z wielkim smutkiem powiedział: „Grzech twój był wtedy. Każdy raz, gdy grzeszysz, to jego krzyżujesz”.

 

Wyobraźcie sobie przyjaciele, kiedy ktoś wam mówi, że jesteście zabójcą i nie prosto zabójcą, a Boga zabójcą, to gdybym była na ziemi w ciele, to ciało rozsypałoby się w proch. Pan Bóg pocieszył mnie. Powiedział: „Słuchaj.” I usłyszałam, jak Chrystus mówił, uspokajając nierządnicę: „Przebaczone są grzechy twoje. Idź i więcej nie grzesz.”  – „Nie będę, nie będę, nie będę więcej grzeszyć!”. – „To dobrze” – powiedział Pan, – żeś to pojęła. A teraz wrócisz.” – „Tak, Panie, wrócę.”- „Patrz” – powiedział Pan.

 

Wizja ziemi

Zobaczyłam – niebo się rozstąpiło i zobaczyłam całą ziemię, od „krańca do krańca”, jak pisze Biblia. Doskonale wiedziałam, że ziemia jest okrągła, że mapy sporządza się w rzucie merkatowskim. Wszystko to wiem, ale to, co zobaczyłam, nie mógł nawet merkator sobie przedstawić podczas sporządzania map. Zobaczyłam nie tylko całą ziemię równocześnie, zobaczyłam każdego człowieka. Dachy na domach były jakby zdjęte. W jednych domach ludzie spali, w innych się bawili, w trzecich pracowali. Każde słowo było zapisywane albo przez Anioła, albo przez demona, którzy szli za człowiekiem. Każda myśl była wyświetlana jak na ekranie i zapisywał ją albo Anioł, albo demon.

 

Ich twarze! Twarze były przerażające! Było tyle potwornie brzydkich, wstrętnych twarzy, że niemożliwe było, aby człowieka nie ogarnęła zgroza. Mówię: „Panie! Jakże to, tylko co byłam na ziemi i nie widziałam tylu tak brzydkich twarzy. Dlaczego są oni tacy potworni? Co się stało?” Pan powiedział: „Widziałaś tylko powłokę, ich ciała. A teraz widzisz ich istotę. To, czym oni są w istocie. Wróć i powiedz ludziom: Czas się kończy! Jestem przy drzwiach. Nawróćcie się! – „Tak, Panie, tak Panie! Ja wrócę! Ja powiem! Powiem, że czas się przybliżył. Powiem, że Jesteś przy drzwiach! Powiem, żeby się nawracali”. – „A teraz zobaczysz to, co widziało niewielu” – powiedział Pan.    

 

Uzupełnienie ze świadectwa w cerkwi „Źródło życia”:

Wizja demonów w cerkwi

Przyjaciele moi! Zobaczyłam całą ziemię, od krańca do krańca! Zobaczyłam swoją cerkiew, zobaczyłam prawosławną cerkiew. Widziałam, jak w jednej prawosławnej cerkwi dzwony kołyszą na dzwonnicy demony. A na dźwięk tych dzwonów idą ludzie, mówią coś między sobą na świeckie tematy, o swoich sprawach. Potem ci ludzie wchodzą do cerkwi, kupują świece, a stojący obok wielki demon dostaje skądś z dołu, z piekła, ogień i podaje im zapalić świeczki. Małe biesy wskakują na ikony, stają tam i robią miny. Ludzie tego nie widzą. Stawiają świece, żegnają się i odchodzą. To straszny widok. Ale zobaczyłam też coś innego, cerkiew prawosławną. Gdzie stał kapłan ze Słowem Bożym i lud na kolanach wielbił Pana. Tam na dzwonach nie było demonów. Nie było. Zakrzyczałam: „Panie, w naszych cerkwiach tego nie ma!”. I zobaczyłam swoją cerkiew. Zobaczyłam, jak idę na Służbę Bożą, czym są zajęte moje myśli. Zobaczyłam braci i siostry (w wierze – dod. A.L.). Na niektórych z nich jechały biesy, one również witały się ze sobą, przeskakiwały z jednego człowieka na drugiego. Szczypały dzieci, aby dzieci grymasiły. I oto wchodzę do cerkwi i biesy również wjeżdżają. Figlują, skaczą po ławkach. To okropne. Mówię: „Jak takie coś może być?” I oto zaczęły się śpiewy. I zrobiło im się nieprzytulnie. Biesy zaczęły się gromadzić grupkami. Zbierają się na jednym, na dwóch… Już nie skaczą po całej świątyni. A kiedy kaznodzieja otworzył Słowo Boże i zaczął czytać, biesy w panice rzuciły się w różne strony. Wciskały się w każdą szczelinę, wyskakiwały przez drzwi, okna, ale daleko nie odchodziły, zostawały obok drzwi. Po spotkaniu (nabożeństwie? – od A.L.) widziałam duszę, która była po spowiedzi, która wyraziła skruchę i odnowiła swoje nawrócenie, przy wyjściu napotkała 2-3 biesów, które na niej jechały przy wchodzeniu do cerkwi. Biesy rzuciły się na nią – ale, aha! Napotkały ogrodzenie! I nie mogą już dostać się do tej duszy przez to, jak ze szkła, niewidoczne ogrodzenie, które odrzuciło ich do tyłu. Ale one nie chcą zostać same, bez gospodarza. Widziałem, jak jeden z braci, gdy wchodził do cerkwi, niósł na sobie jednego biesa, a kiedy wychodził, to rzuciła się na niego cała zgraja. I odszedł on jak grono winogronowe, obklejone jagodami, czyli biesami. Dlatego, że on nie okazał skruchy, nie wyspowiadał się. Pozostał w tym stanie, w jakim przyszedł do cerkwi. Później dowiedziałam się, jak byłam w piekle, że biesom w piekle tez jest bardzo źle. One tam się męczą. I wielkim darem dla nich jest wyjście na powierzchnię. A bies, który utracił swego podopiecznego, wraca do piekła. W piekle przez diabłów jest on karany. Dlatego stara się on przyczepić. Ale te biesy, które jechały wcześniej na swym podopiecznym, one tego nowego spychają. Taki sąsiad jest im niepotrzebny. Nie podejrzewałam, że taka duchowna wojna jest na ziemi. To okropne.

Przyjaciele, dachy domów były jakby zdjęte. Widziałam tych, co śpią i jak, kto i jakie sny im napędza. Jeżeli człowiek, idąc spać, na kolanach prosił Błogosławieństwo od Pana i Pan posłał Anioła ochraniać jego sen, to demony i biesy nie mogą podejść. Człowiek śpi spokojnym snem. A jeżeli człowiek zasnął z grzechami, z których się nie oczyścił, to one (biesy, demony – od A.L.) napędzają koszmary. Pisma Święte mówi: „Niech słońce nie zachodzi nad zagniewaniem waszym”. Zrozumiałam, że jest to po to, aby wróg, kiedy śpimy, nie mógł podejść do nas. Pojednajcie się ze swymi bliskimi.   

——————————–

 

Wizja Niebieskiego Jeruzalem

Anioł wziął mnie za rękę i zaczęliśmy się oddalać od Tronu Pana. Nie chciało mi się odchodzić z tego miejsca. Było tam tak dobrze. Opuszczaliśmy się coraz niżej. Zobaczyłam piękne miasto.

 

Piękne miasto. Miało ono niejedne wrota, ale te, do których zbliżaliśmy się, były wykonane z pełnej perły. Otwierały się one jak skrzydła drzwi. Były to dwie pełne niezwykłej piękności perły. Mieniły się one najróżniejszymi barwami. Były one tak piękne, tak ciepłe i tak delikatne, że chciało się stać wiecznie i patrzeć tylko na nie. Gdy wrota się otwarły, zobaczyłam ten niebieski gród. „Jeruzalem?” – pomyślałam. I Anioł odpowiedział: „Tak. Niebieskie Jeruzalem”. Ulice złote. Nie wiem, może to nie było złoto-metal, ponieważ te kamienie ulic wyglądały jak szlifowane złoto najwyższej próby. Były one tak piękne. Nie można było oderwać od nich oczu.

Zawsze marzyłam, aby pojechać do Paryża i obejrzeć Sobór Paryskiej Bogurodzicy (Katedrę Notre Dame – od A.L.), ponieważ zaliczono go do jednego z cudów świata. To dzieło sztuki. Ale zobaczyłam je na Niebiosach. Było jeszcze piękniejsze, niż na ziemi. I przypomniałam, że i Salomon miał świątynię w widzeniu. Zrozumiałam, że twórcom, którzy kochali Boga, Pan pokazywał to, co czeka nas na Niebiosach i oni starali się powtórzyć to w kopiach. Bez błogosławieństwa Bożego nie mogli by oni stworzyć takiego piękna na ziemi. Ale na ziemi to była tylko kopia, a tutaj te dzieła są jeszcze piękniejsze.

 

Chciałam wejść do miasta, ale Anioł powiedział: „Nic nieczystego nie wejdzie do niego”. Spojrzałam na swoja odzież i ujrzałam kilka plam. Nie wiedziałam, skąd się wzięły, do tej pory ich nie widziałam, ale one były. One były. I wrota się zamknęły. Żałowałam. Żałowałam, że nie wszystko obejrzałam dokładnie. Ale nie mogłam protestować. Szliśmy dalej.

 

4 uzupełnienia ze świadectwa w cerkwi „Źródło życia”:

a) … To było Niebieskie Jeruzalem. Budynki w tym mieście były doskonałe, prawdopodobnie wszystko, co kiedykolwiek zostało stworzone przez geniuszy, zostało tam zgromadzone: zdumiewającej piękności pałace, domy, dzwonnice – wszystko to było ozdobione zadziwiająco pięknymi malowidłami, płaskorzeźbami, ulice wyłożone jakby złotymi płytkami. Chodzą weseli, radośni ludzie, wchodzą do tych domów, bawią się ptaki i zwierzęta, takie wszystkie piękne, takie niezwykłe. Podziwiałam je. Ludzie mnie zauważyli i zaczęli zbliżać się do bramy, ale Anioł wyciągnął prawą rękę i powiedział: “Ona wróci”, i ludzie zatrzymali się. Widziałam braci i sióstr w wierze, tych, którzy odeszli do Wieczności. Machali mi ręką i mówili: “Tobie jeszcze za wcześnie, idź i powiedz, powiedz, że Królestwo Niebieskie jest blisko”. Tak, ja tak bardzo chciałam do nich, przekroczyć granicę do nich, ale Anioł trzymał mnie za rękę. Zrobiliśmy krok do tyłu, brama się zamknęła. Ruszyliśmy dalej. To było zachwycające!

 

b) …W Niebieskim Jeruzalem jeszcze teraz nie ma mieszkańców. To miasto jest przygotowane dla Kościoła. Jest ono gotowe – Jeruzalem Niebieskie! W którym będzie królował Chrystus ze Swoim Kościołem. Jest ono piękne! Widziałam szklane morze, na którym stanie Narzeczona (Oblubienica) Baranka. I mgiełkę nad tym morzem, jak woalkę w stroju Narzeczonej.

 

c) spotkanie znajomego pastora – Murzyna

… Widziałam mieszkańców Nieba, moich znajomych, przyjaciół, którzy odeszli do wieczności. Zobaczyłam pastora z Ghany, to kraj na południu Afryki. Tutaj, na ziemi, bardzo się z nim przyjaźniliśmy się. I kiedy odszedł on do wieczności, z mężem ciężko to przeżywaliśmy, że jeszcze o jednego dobrego człowieka stało się mniej na ziemi. Ale kiedy go zobaczyłam, to zakrzyczałam: „Bracie Nelson! A czemu ty nie czarny?” On był Murzynem. A on odpowiedział: „A ty też nie jesteś biała!” Ze zdziwieniem popatrzyłam na siebie. Przyjaciele! Miałam perłowa skórę, jak różowa perła, podświetlona od wewnątrz. I przypomniałam… „Nie wszyscy umrzecie, ale wszyscy zmienicie się”. Pan Bóg da nam inne ciała. Chwała Mu!

 

d) spotkanie syna, który zmarł w 10 miesięcy po urodzeniu

Na początku spotkania śpiewano „Chwała Panu”. Po raz pierwszy ten psalm usłyszałam na Niebiosach. A teraz usłyszałam go po raz drugi. Pamiętacie, jak dwie piękne dziewczynki tutaj tańczyły? Tak też tańczyli tam młodzieńcy, grupa młodzieńców pod muzykę tego psalmu. Oni tańczyli i wielbili Boga. Od grupy tej Anioł oddzieli jednego chłopca i podprowadził do mnie. I mówi: „Patrz, kogo przyprowadziłem do ciebie!” Patrzę na niego, coś znajomego, ale czy ja go znam? A chłopiec otworzył usta i powiedział: „Mamo! Mamo, dziękuj Bogu!”. A mi jak zasłona spadła z oczu, poznałam swego syna, ale nie 10-miesięcznego. Nie, przyjaciele! To był dorosły młodzieniec. I on tam tańczył i wielbił Pana!. Mówię: „Synku, dlaczego tak wcześnie mnie zostawiłeś? Twoi pięcioro braci i sióstr nie mogli mi ciebie zastąpić”. Chciałam go objąć. I on też zrobił krok ku mnie, ale Anioł wyciągnął rękę i powiedział: „Ona wróci!”. I syn mój cofnął się i powiedział: „Mamo, chwal Boga! Gdybym został na ziemi, to nigdy bym nie trafił do Nieba”. – „Chwała Ci, Panie, żeś rozpoznał mego syna przed tym, nim wpadł w grzech i wziąłeś go wtedy, gdy był on święty! Chwała Tobie, Panie!” Dziś, kiedy męża pytają, ile ma dzieci, mąż odpowiada: sześcioro, pięcioro na ziemi i jeden w niebie.

———————————–

 

Szliśmy dalej piękną drogą. Owoce na drzewach. Drzewo kwitnie, zawiązują się owoce i dojrzewają. To wszystko dzieje się równocześnie na jednym drzewie. Kiedy wyciągnęłam rękę, gałązka się nachyliła i owoc znalazł się w mojej ręce. Nie wiem, jak się nazywa ten owoc, nie ma go na ziemi. Był aromatyczny. Wdychałam ten aromat. I, co było dziwne, głodu nie odczuwałam, i nie chciałam go ugryźć. Ale to zrozumiałam dopiero później, wtedy mi to nawet do głowy nie przyszło. Po prostu wdychałam aromat i śpiewałam Chwałę Bogu. Śpiewałam Chwałę Bogu i widziałam, jak z ziemi podnoszą się również kwiaty. Kwiaty były różne. Były najrozmaitsze. I dokądś się unosiły. Mówię: „Dokąd te kwiaty ulatują?”„To,- mówi Anioł,- Chwała Bogu. Ona niesie się z ziemi, przemienia w kwiaty, splata się we wianek i kładzie się Panu na kolana.” Znów zobaczyłam ziemię oraz śpiewających i chwalących Pana. To były śpiewy cerkiewne. To były śpiewy cerkiewne. Całe życie marzyłam chwalić Boga i mieć ładny głos. Prosiłam Pana: „Panie, daj mi ładny głos, abym mogła śpiewać w chórze. Daj mi słuch, abym słyszała poprawnie muzykę”. Pan mi nie odpowiedział i dopiero tam, na Niebiosach zrozumiałam, dlaczego On jest wielki w różnorodności. I moje śpiewanie i moja chwała – tak, wzlatywały bardzo skromnym kwiatem, ale kiedy wplatały się one we wianek, uzupełniając go, oczu oderwać nie można było. I wianek kładł się na kolana Pana, a On błogosławił.

 

Zaczęłam się oddalać, obróciwszy głowę do tyłu. Anioł dotknął mnie i powiedział: „Patrz do przodu, a nie do tyłu”. I kiedy jeszcze raz w swym nieposłuszeństwie spróbowałam odwrócić głowę, to już tam nic nie zobaczyłam, ponieważ było tam jasne światło, przez które trudno było cokolwiek zobaczyć. Ale ja już chwaliłam Boga. Cieszyłam się. Zrozumiałam: ładny głos jest mi niepotrzebny. Komu Pan dał chwalić Go ładnym głosem, niech chwali. Kto nie ma ładnego głosu, niech chwali takim głosem, który został mu dany od Pana. Bogu jest to przyjemne. To przyjemne.

 

Aromat chwały! Nie zauważyłam, gdzie się podział owoc z mojej ręki, ale nie żałowałam, ponieważ dalej następowały miejsca jeszcze piękniejsze, jeszcze ciekawsze. Wyszliśmy na skraj lasu, gdzie drzewa – każdy listek chwalił Boga. Pięknym dźwiękiem chwalił Boga: „Hosanna! Hosanna na Wysokościach!”. Wszystko się radowało.

 

Zobaczyłam morze. Szklane morze, jak w Objawieniu Jana. Ale szkło – to nie było szkło okienne. Nawet nie kryształ. Było jeszcze bardziej przeźroczyste, piękne, jak woda. Pytam: „A tam co, są ryby?” Anioł mówi: „To jest miejsce dla Narzeczonej. Narzeczony przygotował miejsce dla niej.” Jakże to jest piękne – Kościół – Narzeczona Boga – na tym szklanym morzu. Tak mi się zechciało pozostać tam i poczekać na Kościół. Ale Anioł powiedział: „Twoja pycha może cię zgubić”. Znów zawstydziłam się. „Panie, przebacz mi” – wyszeptałam.

 

Szliśmy po trawie, która pomagała iść. Nie było żadnego zmęczenia. Nogi zanurzały się w wilgotnej, delikatnej trawce, która pieściła stopy i odczuwałam lekkość od tego dotyku. Lekkość we wszystkim, święto i radość.

 

Zobaczyłam piękny domek. Zawsze porównuję go z domkiem piernikowym, ponieważ mój biedny rozum nie może znaleźć nic lepszego, ładniejszego dla porównania. Zechciało mi się wejść do niego. Zapytałam: „Kto mieszka w tym domku? Czy jest on zamieszkały?” – „Zaraz zobaczysz” – powiedział Anioł i znów mocno wziął mnie za rękę.

Całość: http://dzieckonmp.wordpress.c

zwiń tekst




CUD W BARNAUŁ (SYBERIA, 1965) - uzdrowienie duszy i ciała ateistki
Nie, 26 sty 2014 18:45 komentarze: brak czytany: 1297x

Niezwykła relacja o pobycie "w innym świecie" Rosjanki, która potem opisała to jako "cud nawrócenia". Tekst przysłał jeden z czytelników FN. Cud w Barnauł (Syberia, 1965) - uzdrowienie duszy i ciała ateistki      Boski Cud przywrócenia Życia ciału 40-letniej niewiasty, po 4 dobach pobytu Duszy poza ciałem w Nadprzyrodzonej Rzeczywistości Pana Boga. .......

czytaj dalej

Niezwykła relacja o pobycie "w innym świecie" Rosjanki, która potem opisała to jako "cud nawrócenia". Tekst przysłał jeden z czytelników FN.

Cud w Barnauł (Syberia, 1965) - uzdrowienie duszy i ciała ateistki 


    Boski Cud przywrócenia Życia ciału 40-letniej niewiasty, po 4 dobach pobytu Duszy poza ciałem w Nadprzyrodzonej Rzeczywistości Pana Boga. Kławdij Ustisina (ateistka), matka dziecka, zmarła podczas operacji chirurgicznej 19 lutego 1965 roku, o godz. 11:00, a powróciła do Życia ziemskiego 23 lutego 1965 roku, o godz. 4:00. Na powrót stała się żyjącym Człowiekiem za Wolą Pana Boga. Poniżej relacja niewiasty Cudownie Przywróconej do Życia ziemskiego i jednocześnie Cudownie Uzdrowionej.


    Byłam wielką grzesznicą. Bardzo bluźniłam przeciw Cerkwi Świętej. Żyłam grzesznie i całkowicie oddana ciemnej mocy szatańskiej – lecz Miłosierdzie Boskie nie pozwoliło przepaść mej Duszy.

    Zachorowałam na raka w 1963 r. Chorowałam 3 lata. Nie leżałam, leczyłam się chodząc do lekarza. Pragnęłam otrzymać pomoc w cierpieniach, lecz nie było skąd jej otrzymać. Na ostatnie 6 miesięcy zaniemogłam tak, że nie mogłam nawet napić się wody.

    Następowały silne wymioty. W końcu zostałam umieszczona w szpitalu. Byłam wielką ateistką, to specjalnie dla mnie wezwano z Moskwy najlepszego specjalistę profesora. 19 lutego 1965 roku, o godz. 11:00, dokonano operacji, podczas której stwierdzono złośliwy nowotwór w jelitach. Podczas tego nastąpiła u mnie śmierć. Gdy otwierano jamę brzuszną, Dusza moja uniosła się ponad moje ciało i została między dwoma lekarzami. Ze strachem patrzyłam na moje ciało, na moją chorobę. Cały żołądek i jelita pokryte były guzami.

    Dziwiłam się, dlaczego jest nas dwie. Równocześnie stoję i leżę. Zobaczyłam, jak lekarze wyciągają moje wnętrzności i kładą na stół, mówiąc: „W miejscu, gdzie winna znajdować się dwunastnica, jest jeden śluz. Wszystko przeżarte”. Gdy wszystko wybrano, powiedzieli: „Jak ona żyła, jeśli w niej nie ma nic zdrowego?”. Potem lekarze założyli klamry na brzuch. Operacji dokonywał Żyd (Izrael Isajewicz Nieimak) w asyście swoich 10 lekarzy, którzy powiedzieli, żeby ciało moje oddano młodym lekarzom na praktykę. Zaniesiono je do trupiarni. Widzę, że leżę nago. Następnie przykryto mnie prześcieradłem.

    Do trupiarni przyszedł brat z moim synkiem Andrzejem, który podszedł do mnie, pocałował w czoło; płacząc mówił: „Mamusiu, umarłaś. Jestem jeszcze malutki. Jak będę bez ciebie żyć. Nie mam też ojca”. Obejmowałam go i całowałam. On jednak nie zwracał na to uwagi. Widziałam wszystko, jak płakał mój brat i syn.

    W pewnym momencie znalazłam się w domu, gdzie przyszła teściowa – matka pierwszego męża mojego. Była tu również moja siostra. Z pierwszym mężem rozeszłam się, gdyż był wierzącym i praktykującym. Zaczął się podział mojego majątku. Byłam bogata. Wszystko zdobyłam nieuczciwie. Siostra zaczęła wybierać najlepsze rzeczy, a teściowa prosiła, by zostawiła cokolwiek dla mojego syna. Ona jednak nic nie dała i zaczęła ubliżać teściowej. Mówiła, że to dziecko nie jest jej synem i że ona nie jest dla niego krewną. Gdy wymyślała, widziałam diabłów. Notowali każde obelżywe słowo, ciesząc się. Następnie siostra i teściowa zamknęły drzwi i wyszły. Siostra z tobołem udała się do domu.

    Będąc grzesznicą, bardzo się dziwiłam, że znowu lecę na wysokości. Znalazłam się nad miastem Barnauł, a potem zrobiło się ciemno, ciężko. Widziałam miejsca, gdzie niegdyś bywałam w młodości…

    Nad czym leciałam, nie wiem – na powietrzu czy na obłoku – wyjaśnić tego nie potrafię. Gdy doleciałam do pierwszego podniebnego przystanku, dzień był pochmurny. Następnie zrobiło się bardzo jasno, nie mogłam patrzeć. Położono mnie na czarną platformę. W czasie mojego dalszego lotu znajdowałam się w pozycji leżącej. Na czym leciałam, nie wiem. Niby na dykcie, lecz miękkiej i koloru czarnego. Zamiast ulicy była tu aleja, wzdłuż której rosły niewysokie krzewy i gałązki, jakich nigdy nie widziałam i na których były cienkie liście, jakby zaostrzone z obu stron; dalej widać było piękne drzewa, a na nich bardzo piękne liście różnych kolorów. Między drzewami nowiutkie domki, w których nikogo nie widziałam, a wkoło nich przepiękna trawa…

    Gdzie jestem? Gdzie ja przybywam? Do wioski czy miasta? Nie widzę żadnych zakładów, fabryk ani ludzi. Kto tu mieszka? A potem patrzę niedaleko: Wysoka i Piękna Kobieta w długim odzieniu i złocistej pelerynie. Za Nią chłopiec, który rzewnie płacze i o coś prosi, lecz Ona nie zwraca na niego uwagi. Pomyślałam: „Cóż to za Matka, która nie chce tego dać, o co ją prosi?”. Kiedy Ona zbliżyła się do mnie, chłopiec upadł pod jej nogi, znowu zaczął o coś prosić, lecz ja nic nie rozumiałam. Chciałam Ją zapytać, gdzie jestem. Podeszła do mnie i Mówi: „Boże, gdzie ją dać (umieścić)?”. Stała, złożywszy ręce na piersiach i patrząc w Niebo.

    Zadrżałam mocno, gdyż zrozumiałam, że umarłam, a Dusza moja znajduje się w Niebie, ciało na ziemi. Natychmiast pomyślałam, że mam dużo grzechów i przyjdzie mi za nie odpowiedzieć. Zaczęłam mocno płakać. Obróciłam głowę, by zobaczyć BOGA, usłyszałam jak Powiedział: „Odeślij ją z powrotem. Przyszła za wcześnie”.

    Zrozumiałam wreszcie, że Kobieta to Królowa Niebios, a chłopiec to mój Anioł Stróż, który chodził za Nią i płakał, prosząc o mnie.

    PAN BÓG Mówił dalej: „Naprzykrzyło MI się bluźnierstwo i grzeszne Życie. Chciałem Zetrzeć ją z powierzchni ziemi za karę, ale jej ojciec ubłagał MNIE”.

    Dobroć mego rodzonego ojca: ciągłe jego Modlitwy spowodowały Miłosierdzie Boże.

    Potem PAN BÓG Powiedział: „Należy jej pokazać na co zasłużyła”. W mgnieniu oka znalazłam się w piekle. Po mnie zaczęły łazić straszliwe gady, ogniste języki, z języków leci ogień, inne gady wokół mnie. Smród nieznośny, żmije wpijały się we mnie, zaczęły po mnie łazić robaki grubsze od palca – ogony o długości na ćwierć palca. Łaziły po mnie włażąc d otworu tylnego i przedniego, do uszu, nosa, ust. Ból nie do zniesienia. Krzyczę w niebogłosy, lecz zmiłowania i żadnej pomocy znikąd.

    Zjawia się zmarła po spędzeniu płodu [przerwaniu ciąży – aborcji]. Widzę, stoi kobieta i prosi BOGA o Miłosierdzie. ON Powiedział: „Jak MNIE na ziemi nie uznawałaś, dzieci zabijałaś w łonie swoim, ludziom radziłaś nie rozmnażać „biedoty” – wam dzieci niepotrzebne, a u MNIE zbędnych nie ma. Daję wszystko wszystkim, wszystkiego starcza dla Mego Stworzenia”.

    Wtedy BÓG Powiedział do mnie: „Dałem ci chorobę, żebyś pokutowała. Ty do końca bluźniłaś MI. Teraz nie Uznaję ciebie”. Zawirowało wszystko ze mną i poleciałam. Stamtąd buchnął smród, a Ziemia się wyrównała, bym mogła na nią patrzeć. Następnie zobaczyłam swoją Cerkiew, którą lżyłam. Kiedy otworzyły się drzwi, wyszedł duchowny w białej szacie. Wtedy BÓG Zapytał: „Kto to jest?”. Odpowiedziałam: „To jest duchowny”. A GŁOS Mówił dalej: „A ty mówiłaś, że to nierób. Lecz on nie nierób, tylko prawdziwy pasterz, nie zdrajca. Wiedz, że jakiego by nie był stopnia służy BOGU. Jeśli Ojciec Duchowny nie przeczyta, nie wypowie nad tobą Modlitwy Rozgrzeszenia, to JA ci nie Przebaczę”.

    Wtedy zaczęłam prosić: „BOŻE, Pozwól mi wrócić na ziemię. U mnie jest chłopiec”. BÓG Odpowiedział: „Wiem, u ciebie jest dziecko, tobie go bardzo żal. Tak, żal ci jednego, a u MNIE was tyle, że nie do zliczenia. Żal mi was trzy tysiące razy więcej, na jakiej byście się złej drodze nie znaleźli. Po co pragniecie nabywać duże bogactwa? Po co czynicie przestępstwa? Widzisz, jak teraz rozchwytują twój majątek. Do kogo trafiło całe twoje bogactwo? Dziecko dali do przytułku, a twoja nieczysta Dusza przyszła służyć tu ideologii piekła. Do kina uczęszczacie, pieniądze ofiarujecie diabłu, do Cerkwi nie chodzicie.

    Czekam, kiedy się przebudzicie ze snu grzesznego i wyrazicie skruchę. Ratujcie się sami i ratujcie Dusze wasze.

    Módlcie się. Czasu zostaje niewiele. Wkrótce PRZYJDĘ SĄDZIĆ ŚWIAT. Módlcie się!”.

    Mówię: „BOŻE, jak się modlić – nie wiem”. „Ta Modlitwa jest MI Droga, którą mówicie ze szczerego serca, z głębi Duszy. Mówcie: <>. Módlcie się z serca, ze łzami skruchy i taka Modlitwa będzie dla MNIE przyjemna”.

    Potem zjawiła się MATKA BOŻA i znów stanęłam na tę platformę. Nie leżałam, lecz stałam. KRÓLOWA NIEBIOS Mówi do BOGA: „Na czym ją opuścić. U niej włosy są krótkie”. GŁOS BOSKI Mówi: „Daj warkocz do prawej ręki, pod kolor włosów”.

    Kiedy KRÓLOWA NIEBIOS poszła po warkocz, to widziałam, jak ONA przeszła do dużych Wrót, które składały się ze splotów warkoczy o linii ukośnej, jak Wrota Ołtarza w Cerkwi o niewypowiedzianej piękności. Podeszła do nich KRÓLOWA NIEBIOS i one same się otworzyły. Weszła do środka, do jakiegoś ogrodu. Ja zostałam w miejscu, gdzie stałam. Obok mnie stał Anioł, ale nie pokazał twarzy. Zapragnęłam prosić BOGA o pokazanie mi Raju! „BOŻE – mówią, że tu jest Raj”. BÓG przemilczał, a kiedy przyszła KRÓLOWA NIEBIOS, Powiedział do NIEJ: „Pokaż jej Raj”. I podniosła Zasłonę i po lewej stronie zobaczyłam czarnych osmolonych ludzi, podobnych do szkieletów. Była ich wielka niezliczona ilość. Bił od nich straszliwy smród. Z ich wyschniętych gardziel wydobywał się jęk proszący o picie, lecz nie podaje im nikt ani kropli wody. Słyszę, jak mówią: „Ta Dusza przyszła z Ziemskiego Raju, idzie od niej wonny zapach”. Wspominam, jakby to było teraz.

    Czuję ten nieznośny smród i rozważam, że Człowiekowi jest Dane na ziemi Prawo Wyboru i Czas Osiągnięcia Zbawienia swej Duszy do Życia Pozagrobowego. Jeśli nie pracuje nad Zbawieniem, to czeka Człowieka znalezienie się w tych strasznych miejscach, które oglądałam.

    KRÓLOWA NIEBIOS wskazała na tych czarnych ludzi i Powiedziała: „I u was w Ziemskim Raju jest Droga Miłosierdzia, nawet ta woda. Dawajcie jałmużnę, ile kto może ze swojego serca, jak Powiedział BÓG w Ewangelii: <> i u was jest nie tylko dużo wody, ale także wszelkich innych dostatków. Należy starać się wspomagać potrzebujących, szczególnie tą Wodą (Święconą), którą mogą ugasić pragnienie niezliczone rzesze męczących się tu ludzi. Dobrodziejstwa tego niewyczerpalne zasoby zawierają morza i rzeki, znajdujące się u was. >”.

    W oka mgnieniu doznałam męczarni jeszcze większych niż te, które wiedziałam na początku. W ciemności i ogniu przybiegały do mnie biesy (szatani) i pokazywały wszystko, co najgorsze i mówiły: „Oto ci, którzy nam służyli na ziemi”. I ja sama czytałam swoje uczynki, zapisane dużymi literami i dziwiłam się. Z ust biesów wylatywał ogień, zaczęli bić i męczyć mnie. Od nieznośnego bólu krzyczałam. Słychać było słabe jęki, a kiedy błysnął ogień widziałam ich wszystkich. Wyglądały strasznie. Chude szyje, wyciągnięte – oczy wyłupiaste i mówią do mnie: „Oto i ty przyszłaś do nas koleżanko. Żyłaś na ziemi, nikogo nie lubiłaś i myśmy nikogo nie kochali – ni sług Bożych, ani biednych, lecz tylko grzeszyliśmy i bluźniliśmy BOGU, słuchaliśmy odstępstw od BOGA, a prawdziwych pasterzy potępialiśmy i nigdy nie wyrażaliśmy skruchy. Ci, którzy grzeszyli tak, jak my – lecz okazali skruchę szczerego serca – uczęszczali do Cerkwi, dawali jałmużnę, pomagali biednym, to oni znajdują się na wierzchu, w Czyśćcu i będą Zbawieni do Życia Wiecznego”.

    Bardzo się przestraszyłam, zadrżałam. Wydało mi się, że już jestem tu wiecznie. Zrobiło mi się bardzo ciężko, a oni dalej: „Będziesz z nami żyć i męczyć się na wieki, jak my”.

    Zjawiła się MATKA BOŻA. Zrobiło się jasno, wszystkie biesy upadły, a Dusze zwróciły się do KRÓLOWEJ NIEBIOS: „Nie zostawiaj nas tu, tyle się męczymy”, wody nie ma ani kropli, a upał nieznośny”. Wylewają gorzkie łzy.

    MATKA BOŻA bardzo płakała i Mówiła: „Kiedy żyliście na ziemi, nie uznawaliście MNIE. Nie prosiliście pomocy. Nie kajaliście się. Nie modliliście się do SYNA MOJEGO i do BOGA. JA nie Mogę przekroczyć Woli OJCA NIEBIESKIEGO i dlatego nie Mogę wam Pomóc i Prosić za wami. Pomogę tym cierpiącym, za których modli się Cerkiew i rodzina oraz pomogę czyniącym dobre uczynki”.

    Gdy byłam w piekle, dawali mi jeść różne robaki – żywe i zdechłe, śmierdzące. Krzyczałam i mówiłam: „Jak ja będę to jeść!” A mnie powiedziano: „Postu nie przestrzegałaś, gdy żyłaś na ziemi. Teraz robaki jedz, żaby i wszystko paskudztwo”.

    Potem zaczęliśmy się podnosić z MATKĄ BOŻĄ. Ci, którzy byli w tym piekle, zaczęli głośno krzyczeć: „Nie zostawiaj nas MATKO BOŻA”. I znów nastąpiła ciemność.

    Ja stałam na tej platformie. Gdy KRÓLOWA NIEBIOS złożyła Ręce na Piersiach, Zapytała PANA BOGA: „Jak Mam z nią postąpić? Gdzie ją dać?”. BÓG Odpowiedział: „Opuść ją na ziemię za włosy”. I tu pojawiły się taczki bez kół, ale one jechały. Było ich 12 sztuk. KRÓLOWA Powiedziała: „Stawaj prawą nogą i idź naprzód, i idź tak do ostatniej taczki, zawsze prawą nogą naprzód, a lewą przystawaj”.

    I tak szłam, KRÓLOWA NIEBIOS szła obok mnie. Gdy doszłam do ostatniej taczki, za nią była przepaść. MATKA BOŻA Mówi: „Opuszczaj prawą nogę, potem lewą”. Powiedziałam: „Boję się upaść”. ONA Odpowiada: „Tak trzeba”. Spytałam czy się nie zabiję. Odpowiedziała: „Nie, nie zabijesz się”. Dała mi warkocz do prawej ręki. Wstrząsnęła i poleciałam na ziemię.

    Widzę na ziemi jeżdżące samochody. Ludzie idą do pracy i widzę, że lecę na plac nowego bazaru i cicho lecę do trupiarni, gdzie leżało moje ciało i w oka mgnieniu stanęłam na ziemi.

    Ale co było robić… Poszłam do trupiarni. Była zamknięta, lecz weszłam i patrzę, leży moje ciało martwe, głowa i ręce zwisały. Jedna strona ciała była przełożona nieboszczykiem. A kiedy Dusza weszła w ciało – ja tego nie wiem, tylko odczułam zimno. Mocno zgięłam kolana, przycisnęłam do łokci. W tym czasie przynieśli na noszach martwego mężczyznę z obciętymi przez pociąg nogami.

    Otworzyłam oczy i wszyscy, którzy to zobaczyli, ze strachu uciekli. Widzę, że leżę na boku, a kiedy mnie kładli to leżałam na plecach. Wszystkich kładą na plecach.

    Gdy ci, którzy pozostali jeszcze w trupiarni zobaczyli, że leżę zgięta, przestraszyli się i też uciekli. Potem przyszło dwóch sanitariuszy i dwóch lekarzy. Zarządzili, by natychmiast przenieść mnie do szpitala.

    Zebrało się mnóstwo lekarzy, zaczęli ogrzewać ciało. Działo się to 23 lutego 1965 roku, o godz. 4:00. Na moim ciele było 8 szwów: 3 na piersiach, pozostałe na rękach i nogach. Lekarze praktykowali na mnie. Kiedy mnie rozgrzewali, otworzyłam oczy i za dwie godziny zaczęłam mówić.

    Stopniowo przychodziłam do siebie. Odżywiano mnie sztucznie. Na dwunasty dzień otrzymałam śniadanie: bliny (placki ziemniaczane) ze śmietaną i kawę.

    Powiedziałam, że jeść nie będę tego. Krzyczeli na mnie. Wszyscy na sali zwrócili na mnie uwagę. Natychmiast przybiegli lekarze i pytali, dlaczego nie chcę jeść. Odpowiedziałam: „Dzisiaj jest piątek, niepostnych posiłków jeść nie będę”. Zaczęłam lekarzom i siostrom opowiadać gdzie byłam i co widziałam. Kto nie przestrzega Postu w środę i piątek oraz narusza każdy inny Post, to zamiast mięsa czy innego posiłku po śmierci będzie dostawał robaki, a w miejsce mleka – ropuchy i inne paskudztwa. Wszystkich grzeszników, którzy nie ukorzą się przed duchownym, nie otrzymają rozgrzeszenia, czekają w piekle gady…

    Jedna kobieta, lekarz, w czasie mego opowiadania czerwieniła się i bladła, a inni z wielkim zainteresowaniem słuchali. Potem zebrało się dużo lekarzy i ludzi, a ja wszystkim opowiadałam co widziałam i słyszałam, a najważniejsze to, że mnie nic nie boli.

    Przychodziło do mnie dużo ludzi, ja opowiadałam wszystkim i pokazywałam swoje rany.

    Milicja zaczęła odpędzać ode mnie naród, a w końcu przewieziono mnie do innego szpitala. Na drugi dzień położyli mnie na stół operacyjny. Główny lekarz (Walentina Wasilewna Alabiewa) zdjęła klamry i odkryła brzuch i powiedziała: „Dlaczego kroili człowieka? U niej wszystko zdrowe”. Poprosiłam, żeby mi nie zakrywać oczu, gdyż nie będzie to dla mnie przykry widok. Lekarze znów wyciągnęli mi wnętrzności na stół, a ja patrzyłam w lustro. Zapytałam: „Co u mnie za choroba?”. Lekarz powiedział: „U pani wszystko zdrowe, wszystkie wnętrzności jak u niemowlęcia”. Przyszli także lekarze, którzy wykonywali pierwszą operację. Ze zdumieniem mówili: „Gdzie ta poprzednia choroba? U niej wszystko było zgniłe. A teraz zdrowe!”.

    Między innymi pytano: „Kławdij, czy coś cię boli?”. Powiedziałam, że nie. Lekarze biegali po sali, jak nieprzytomni. Ze strachu brali się za głowy, załamywali ręce, bledli i byli jak martwi. Powiedziałam, że BÓG Objawił SWOJĄ MOC, po to, żebym żyła i mówiła innym, że nad nami JEST MOC NAJWYŻSZEGO. Potem powiedziałam prof. Izraelowi Izajewiczowi: „Jak mogliście się tak pomylić?”. Odpowiedział: "W tobie nie było niczego zdrowego, NAJWYŻSZY ciebie Przerodził”. Wtedy ja jemu: „Jeżeli JEMU wierzycie, to ochrzcijcie się i weźcie ślub”. On był żydem i słuchał z niedowierzaniem. Widziałam całe swoje wnętrzności, jak lekarze zakładali szwy i gdy założyli ostatni, Alabiewa Wasilewna Walentina, która robiła drugą operację, wyszła na korytarz, padła na stopnie i głośno płakała. Zapytano ją: „Co, Kławdij umarła?”. Ona: „Jestem tym zdumiona, że u niej taka siła. Ona nawet nie stęknęła. Czy to nie CUD BOSKI? To widać, że BÓG jej Pomaga”. I mówiła jeszcze, że kiedy leżałam pod narkozą, prof. Izrael Isajewicz – który robił pierwszą operację 19 lutego 1965 roku – starał się wszelkimi sposobami namówić lekarzy do uśmiercenia mnie, lecz ona kategorycznie sprzeciwiła się. Przy drugiej operacji uczestniczyło wielu lekarzy z różnych szpitali.

    Prosiłam o wezwanie tego duchownego, którego dawniej lżyłam i wszystko mu opowiedziałam, wyspowiadałam się i przyjęłam Komunię Świętą. Ojciec ten odprawił Nabożeństwo, otrzymałam rozgrzeszenie i natychmiast po tym poszłam do Komitetu Miejskiego Partii i oddałam legitymację. Dawna Kławdij – bezbożna aktywistka – już nie istnieje.

- - - -

    Obecnie mam 40 lat i przy Pomocy KRÓLOWEJ NIEBIOS odzyskałam zdrowie i z Miłości do BOGA NAJWYŻSZEGO chodzę do Cerkwi i staram się prowadzić Życie po chrześcijańsku.

    Chodzę po drogach, dworcach, pociągach i opowiadam wszystkim wszystko, co mnie się przydarzyło, a BÓG mi we wszystkim Pomaga.

    A teraz radzę wszystkim, kto nie chce narazić się na Wieczne Potępienie i męki po śmierci, niech Wierzy w BOGA.


    Jeżeli w tym liście jest coś niezrozumiałego, proszę Pisać do mnie. Mój adres [stan na rok 1965] to:

Ałtajski Kraj (ZSRR), Zachodnia Syberia, Gorod Barnauł, ul. Krupakoj 95, Ustisina Kławdij. Rok 1965.



zwiń tekst



CZY W 2014 ROKU DOJDZIE NA ZIEMI DO... TRAGICZNEJ W SKUTKACH EKSPLOZJI ATOMOWEJ?
Sob, 25 sty 2014 20:59 komentarze: brak czytany: 1162x

Tak wynika przynajmniej z zapisu, który trafił na naszą skrzynkę email. Oto treść tej przepowiedni/nieprzepowiedni: Znalezione w sieci Posted  w dniu 21 Styczeń 2014 Moi drodzy, nie chciałbym nikogo straszyć, udostępniam ten status, aby uświadomić sobie że warto dążyć do tego abyśmy byli cały czas w Łasce Uświęcającej – warto się zastanowić Ks. Egzorcysta R.Ch.(imię i .......

czytaj dalej

Tak wynika przynajmniej z zapisu, który trafił na naszą skrzynkę email. Oto treść tej przepowiedni/nieprzepowiedni:

Znalezione w sieci

Posted  w dniu 21 Styczeń 2014

Moi drodzy, nie chciałbym nikogo straszyć, udostępniam ten status, aby uświadomić sobie że warto dążyć do tego abyśmy byli cały czas w Łasce Uświęcającej – warto się zastanowić

Ks. Egzorcysta R.Ch.(imię i nazwisko nie podaję dla bezpieczeństwa)
Ukochani. Jeszcze raz potwierdzam, że rok 2014 ma być rokiem oczyszczenia.Ma dojść do:
kataklizmu,
trzech dni ciemności
i wiele milionów ludzi ulegnie zagładzie.

Jedna z widzących w Medjugorie potwierdza to mówiąc, że Matka Boża powiedziała, ze będzie to rok wielkiego oczyszczenia dla Kościoła Katolickiego.

Nieżyjący już o. Badeni ( zm. 11 marca 2010 r.) napisał książkę: “Uwierzcie w koniec świata”. Pisze w niej, że w czasie odprawiania Mszy św. dostał nakaz od Jezusa mówienia o Paruzji. Pisze też w swojej książce: “Pewien rodzaj zła bardzo wyraźnie prowokuje gniew Boga. (…) Masowa aborcja i pedofilia. To są dwie zbrodnie, które budzą gniew Boga, wyraźnie to widzę. Aborcja dokonywana w milionach, pedofilia popełniana wśród ludzi z różnych środowisk, także katolickich!”

Osoba widząca ze Stalowej Woli mówi również iż Matka Boża potwierdza wybuch atomu na ziemi i jest to już dopuszczone przez Boga Ojca.

Postarajmy się więc w tym roku szczególnie żyć w Łasce uświęcającej, bo chociaż ta katastrofa i oczyszczenie ma byc zapowiedziane na 3 dni przed tymi wydarzeniami przez widzących i kapłana to jednak nie zawsze będziemy może mieli dostęp do konfesjonału.

Kupcie świece i proście kapłanów aby wam poświęcili na te trzy dni ciemności.

Mówicie innym o tym co ma nadejść. Nie dziwcie sie jeżeli ludzie was wyśmieją w domu, w zakładach pracy i wśród znajomych. Wy mówcie z całą powagą, a może ktoś się nawróci i pójdzie do spowiedzi i tak uratujecie jedna duszę od potępienia.

Z błogosławieństwem i powagą ks. R. Ch. michalita, egzorcysta.



zwiń tekst



CZY NA FILMIE NATIONAL GEOGRAPHIC JEST OBIEKT UFO?
Sob, 25 sty 2014 19:46 komentarze: brak czytany: 1132x

Mam Ciekawy material dla Was , także do zbadania .Przesylam Wam Film National Geographic w ktorym nie wiem czy celowo czy nie ale producenci nie wytuszowali NOL'i , podobnego do tego co sfotografowal Polak. przesylam Link i krotki opis do filmu z wyszczegolnieniem tego co spostrzeglem. Prosze Was o publikacje tego poniewaz jest to niepodwazalny dowod na to ze zjawisko NOL jest sprawa faktyczna i powazna.......

czytaj dalej

Mam Ciekawy material dla Was , także do zbadania .


Przesylam Wam Film National Geographic w ktorym nie wiem czy celowo czy nie ale producenci nie wytuszowali NOL'i , podobnego do tego co sfotografowal Polak. przesylam Link i krotki opis do filmu z wyszczegolnieniem tego co spostrzeglem. Prosze Was o publikacje tego poniewaz jest to niepodwazalny dowod na to ze zjawisko NOL jest sprawa faktyczna i powazna.

Z drugiej strony ten film mnie uswiadomil w tym ze nie jestesmy sami i ze warto wpatrywac sie w filmy ... jak i niebo i nie tylko w nocy :) Szkoda ze nie mam kamery ktora by potrafila na sekunde uchwycic 2000 klatek ... bo bym wam dostarczyl szokujacych dowodow ( szczegolow nie zdradze przez maila )




Richard Hammond's Engineering Connections S03E05 Space Shuttle HD

opis:
14,25 lewy gorny rog ... metaliczny obiekt kolo znaczka national geographic ( automatyczna sonda ...)
16,25 cos w zwolnionym kadrze przelatuje z zawrotna predkoscia po niebie miedzy rakietami 
16,57 ten sam obiekt w zwolnionym tempie , po moich obliczeniach wzgledem wielkosci rakiet  to obiekt poruszal sie z przyblizona predkoscia okolo 45 000 km/h ???? (szok)
obiekt jak widac na filmie przelatuje pomiedzy warstwami chmor czyli pomiedzy 2000m do 22000m

25,45 bardzo szybki obiekt pod logo national geographic... lot z lewej strony do prawej ....

P.S. napiszcie co o tym myslicie ? A doprowadze was do miejsca gdzie po przeprowadzeniu swoich badan ( bedziecie zszokowani )

POZDRAWIAM WIELKI FAN :)
--
Mvh "Yare"




zwiń tekst



STRONA
1 2 3
Nowsze Nowsze
Strona 1 / 3

Wejście na pokład

Wiadomość z okrętu Nautilus

ONI WRACAJĄ W SNACH I DAJĄ ZNAKI... polecamy przeczytanie tekstu w dziale XXI PIĘTRO w serwisie FN .... ....

UFO24

więcej na: emilcin.com

Sob, 3 luty 2024 14:19 | Z POCZTY DO FN: [...] Mam obecnie 50 lat wiec juz długo nie bedzie mnie na tym świecie albo bede mial skleroze. 44 lata temu mieszkałam w Bytomiujednyna rozrywka wieczorem dla nas był wtedy jedno okno na ostatnim pietrze i akwarium nie umiałem jeszcze czytać ,zreszta ksiażki wtedy były nie dostepne.byliśmy tak biedni ze nie mieliśmy ani radia ani telewizora matka miała wykształcenie podstawowe ojczym tez pewnego dnia jesienią ojczym zobaczył swiatlo za oknem dysk poruszający sie powoli...

Dziennik Pokładowy

Sobota, 27 stycznia 2024 | Piszę datę w tytule tego wpisu w Dzienniku Pokładowym i zamiast rok 2024 napisałem 2023. Oczywiście po chwili się poprawiłem, ale ta moja pomyłka pokazała, że czas biegnie błyskawicznie. Ostatnie 4 miesiące od mojego odejścia z pracy minęły jak dosłownie 4 dni. Nie mogę w to uwierzyć, że ostatnią audycję miałem dwa miesiące temu, a ostatni wpis w Dzienniku Pokładowym zrobiłem… rok temu...

czytaj dalej

FILM FN

EMILCIN - materiał archiwalny

archiwum filmów

Archiwalne audycje FN

Playlista:

rozwiń playlistę




Właściwe, pełne archiwum audycji w przygotowaniu...
Będzie dostępne już wkrótce!

Poleć znajomemu

Poleć nasz serwis swojemu znajomemu. Podaj emaila znajomego, a zostanie wysłane do niego zaproszenie.

Najnowsze w serwisie

Wyświetl: Działy Chronologicznie | Max:

Najnowsze artykuły:

Najnowsze w XXI Piętro:

Najnowsze w FN24:

Najnowsze Pytania do FN:

Ostatnie porady w Szalupie Ratunkowej:

Najnowsze w Dzienniku Pokładowym:

Najnowsze recenzje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: OKRĘT NAUTILUS - pokład on-line:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: Projekt Messing - najnowsze informacje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: PROJEKTY FUNDACJI NAUTILUS:

Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.