Dziś jest:
Środa, 4 grudnia 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Zachowamy Twoje dane tylko do naszej wiadomości, chyba że wyraźnie napiszesz, że zezwalasz na ich opublikowanie. Adres email do wysyłania historii do działu "XXI Piętro": xxi@nautilus.org.pl
czytaj dalej
Ciekawe spojrzenie na sprawę tzw. kamiennych kul, które są znajdowane na całym świecie.
From: [dane do wiad. FN]
Sent: Tuesday, March 29, 2016 6:56 AM
To: Fundacja Nautilus
Subject: kamienne kule
Szanowna Redakcjo,
Znowu pozwalam sobie do Was napisac, tym razem piszę w związku z kamiennymi kulami, które są rozrzucone po całym Świecie. Cześć z nich została zniszczona przez ludzi w “poszukiwaniu złota”. Ale by się nie rozwodzić, do rzeczy.
Kiedyś czytałem na Waszych stronach o doświadczeniach życia po śmierci. Utkwił mi w pamięci opis jaki doświadczył Francuz í ateista (o ile się nie mylę), który opisywał swój pobyt po “drugiej” stronie. Między innymi opisał, że było mu dane zobaczenie na innej planecie rozumnych istot - i co ciekawe te istoty wierzyły w Boga. Dla tych istot Bóg jest symbolizowany w postaci kuli, która jest wg nich doskonałym kształtem. Być może, że właśnie oni odwiedzili w zamierzchłych czasach naszą planetę i czcili Boga tu na Ziemi oraz produkowali te kamienne kule pomagające im wytrwać w ich wierze. Odnoszę wrażenie, że te kule na Ziemi są “religijnymi” pamiątkami po ich pobycie na nas. Być może, że opuścili dawno temu naszą Ziemię albo co też chyba jest prawdopodobne, zostali zasymilowani przez Ziemian.
Można by pokusić sie rownież w Waszym Projekcie Messing o wyjasnienie tej zagadki oraz znaczenia tych kul.
Pozdrawiam
[dane do wiad. FN]
czytaj dalej
Na spalonym słońcem pustkowiu, usianym setkami kraterów po próbnych eksplozjach jądrowych, dostrzeżono tajemnicze nowe instalacje wojska USA. Obiekt nazwany Area 6 mieści się w odległości zaledwie 40 km od słynnego Area 51. Nie wiadomo, co dokładnie amerykańskie wojsko i służby robią na skrywanym lotnisku, ale ma mieć to związek z dronami. To nieduży pas startowy z przylegającym hangarem i różnymi dodatkowymi zabudowaniami. Na lokalizację obiektu wybrano jednak tak odludne i niedostępne dla cywilów miejsce, że przez lata pozostawał niezauważony. Dopiero niedawno dziennikarze z gazety wydawanej w nieodległym Las Vegas zauważyli bazę na nowych zdjęciach satelitarnych umieszczonych w Google Maps i zaczęli bombardować władze pytaniami na temat tajemniczego pasu startowego w Area 6 (ang. "strefa sześć").
Nasza czytelniczka przysłała nam link do portalu http://www.tvn24.pl
http://www.tvn24.pl/baza-w-strefie-6-nowe-lotnisko-na-poligonie-jadrowym,630214,s.html
czytaj dalej
Byliśmy w pobliżu Strefy 51 w 2014 roku. Warto jest zapoznać się z ciekawą relacją, którą znalazł w sieci nasz czytelnik.
Witam Załągę Nautilusa
Przeczytałem właśnie mały artykulik o Karolu Lewandowskim, autorze kanału na Youtube „Wehikuł podróżniczy” o tanich sposobach podróżowania. Opisuje tam między innymi spotkanie w USA z człowiekiem, który twierdzi, że pracował w Strefie 51 i opowiedział mu o jej tajemnicach. Pan Lewandowski twierdzi, że ciężko było mu w to uwierzyć do momentu, gdy zauważył, że mężczyzna opowiadając o tym ma łzy w oczach. Może byłoby warto zainteresować się tą historią.
Poniżej link do rzeczonego artykułu.
http://www.blogroku.pl/2015/gala/wehikul-podrozniczy-o-tajemniczej-strefie-51/dp29czz
Pozdrawiam
Lewandowski jest członkiem większej ekipy "Busem Przez Świat", która zwiedziła już niemal wszystkie kontynenty. - Wydaje się, że świat się dla nas kurczy. Mamy jednak potrzebę wracania do miejsc, w których byliśmy. Chcemy na przykład wrócić do Australii, od innej strony, bo bus miał ograniczenia. Planujemy też po raz trzeci pojechać do Stanów Zjednoczonych - zapowiedział laureat.
Przyznał, że podczas ostatniej podróży po USA zespół miał zdecydowanie więcej czasu na poznawanie ludzi. - Bardzo duże wrażenie wywarło na nas spotkanie z przypadkowo poznanym człowiekiem na stacji paliw. Mieszka w camperze. Podszedł do nas i powiedział, że zobaczył nas z daleka i poczuł, że jest jesteśmy jego pokrewnymi duszami. Powiedział też, że jest bardzo chory i zostało mu niewiele czasu. Szuka kogoś, z kim mógłby się podzielić jakąś swoją tajemnicą, którą trzymał głęboko w sobie - opisywał Lewandowski. O jaką tajemnicę chodzi?
- Nie do końca wiemy, czy to prawda, czy nie, ale opowiadał o tym, jak pracował w osławionej Strefie 51, gdzie rzekomo przetrzymywane są największe tajemnice USA łącznie z kosmitami. Opowiadał, że to, co tam się dzieje, przekracza wszelkie ludzkie pojęcie. Twierdzi, że faktycznie kosmici istnieją i są tam przetrzymywani. Ciężko było mi w to uwierzyć do momentu, kiedy zauważyłem, że ten człowiek, opowiadając o tym, ma łzy w oczach. Mówił o tym z przejęciem i że już mu wszystko jedno – trzymał tę tajemnicę długo, ale wie, że już nikt i nic mu nie zagrozi, więc zaczął nam o tym opowiadać. Nie chcę wchodzić w szczegóły, ale porównywalne to było do "Z Archiwum X".
czytaj dalej
Jeden z naszych czytelników przysłał ciekawego e-maila w sprawie trochę zapomnianego filmu z 2012 roku, na którym "znika skuter".
From: [dane do wiad. FN]
Sent: Wednesday, March 30, 2016 8:16 PM
To: FN
Subject: Nagranie przypadku teleportacji z 2012 roku
Dzień dobry,
Obejrzałem dawno temu nagranie przypadku teleportacji zarejestrowanej w Chinach przez kamerę przemysłową.
https://www.youtube.com/watch?v=qi6ysXcxi80
Bardzo długo sprawa leżała u mnie na półce i oczekiwała na wyjaśnienie, aż do czasu przeczytania bestsellerowej książki The Source Field Investigations Davdia Wilcocka. Autor opisuje istnienie dwóch obiektywnych płaszczyzn rzeczywistości czyli czasoprzestrzeni i przestrzenioczasu spajanych falami grawitacyjnymi (grawitonami?). Czasoprzestrzeń jest to świat fizyczny widziany na co dzień a przestrzenioczas to jest przestrzeń odwiedzana w czasie OOBE czy snu. Podróż w czasie OOBE jest podróżą w czasie.
W pierwszej czas jest względnie stały i liniowy a w drugiej przestrzeń jest względnie stała i liniowa. Obie płaszczyzny mają po trzy wymiary.
Grawitacja natomiast wg autora jest siłą która dociska obiekty do ziemi i siłą przeciwstawną do niej jest siła lewitacji dobrze opisana podczas badań nad lewitacją akustyczną w Tybecie. Jeżeli te siły się równoważą obiekty mogą przemieszczać się pomiędzy czasoprzestrzenią a przestrzenioczasem.
Dlaczego kot Schrodingera jest zarówno żywy jak i martwy?
Tutaj wykraczam ponad słowa autora książki, jeżeli czas jest trójwymiarowy to mamy trzy osie i wynik obserwacji zależy od odległości kota na osi z od osi x i y a obserwator przemieszcza się jako linia pomiędzy osiami x i y. Daje to co najmniej dwa warianty obserwacji: żywy - martwy.
Osie x i y istnieją ponieważ czas ma pewne odchylenia nawet w fizycznym świecie dlatego ruch obserwatora nie jest jednowymiarowy tylko po osi x. Na ten układ współrzędnych jest nałożona kopia w przestrzenioczasie, gdzie osie x, y i z nie dotyczą czasu a przestrzeni.
Przestrzenioczas wyjaśnia dlaczego obserwacja obiektu "przestrzeni" kota nie jest losowa, atomy jego kopii przemieszczają się do układu współrzędnych czasu, nie odwzorowując całego obiektu jednocześnie dlatego jest w tym zawarta losowość wyniku obserwacji. Podobnie może być z rozpadem promieniotwórczym. Znając parametry kopii w przestrzenioczasie i jej interakcje możliwe jest przewidzenie wyniku obserwacji.
Zbierając wszystko w jedno, osoba na filmie świeciła szczególnie ręce i nogi co może świadczyć o niepełnej materializacji z przestrzenioczasu do czasoprzestrzeni. Podobne przypadki były rejestrowane w przeszłości np. pterodaktyle traktowane przez to zjawisko świecenia jako smoki które przedostawały się przez wiry w sieci geomancyjnej. Sieć geomancyjna dobrze opisana w książce Davida Wilcocka jest oparta na strukturach geometrycznych jądra planety Ziemia. Jeżeli wideo jest autentyczne to ta osoba może swobodnie podróżować w czasie, teleportować się, unosić w powietrze o ile umie kontrolować proporcje pomiędzy siłami grawitacji a lewitacji.
Z wyrazami szacunku
Łukasz {dane do wiad. FN]
czytaj dalej
Sen jako ostrzeżenie przed śmiertelnym zagrożeniem w czasie pracy? Jak najbardziej! Taki właśnie sen opisał czytelnik serwisu FN.
From: [dane do wiad. FN]
Sent: Monday, March 28, 2016 7:01 PM
To: FN
Subject: Moja historia ze snami "proroczymi"
Witam mam na imię [...] mam 30 lat na wstępie napiszę że zawsze interesowałem się zjawiskami paranormalnym ,pamiętam kiedyś jak emitowane było np. Nie Do Wiary na tvn to zawsze to oglądałem mimo że ojciec zawsze się zemnie śmiał że jakieś durnoty oglądam itd. Mnie jakoś to tak dziwnie ciągnęło potem oczywiście internet a tam czego dusza zapragnie w tej kwestii dobra ale do rzeczy.
Moja przygoda z dziwnym snem zdarzyła się już jakieś 4 lata temu ale ciągle ją pamiętam gdyż było to związane z wypadkiem w pracy który mógł się zakończyć nawet śmiertelnie. Na szczęście tak się nie stało.
Od 2010 roku pracuję w PKP Energetyka na stanowisku elektromontera ,a konkretnie są to podstacje trakcyjne . Na które systematycznie się jeździ aby dokonywać przeglądów drobnych napraw itp.
Pewnej nocy przyśnił mi się sen że jak każdego dnia właśnie jedziemy na taką podstację i gdy idziemy do tego budynku to zauważamy z brygadą że nad drzwiami wisi ludzki szkielet w ciuchach roboczych zakładowych miał na sobie cały komplet razem z butami,a wisiał tak wysoko że jego buty były na wysokości głowy przeciętnego stojącego człowieka ,jeden z "kolegów" złapał za ten but palcami i takim dziwnym szyderczym bym powiedział uśmieszkiem sobie zażartował "...uhuhu ale sobie tu już długo wisi sam szkielecik został..." i jakby nigdy nic poszedł sobie do budynku - oczywiście snu przez ten czas nikomu nie opowiadałem bo by mnie uznali wiadomo jak to w życiu za jakiego nawiedzonego itd. a tym bardziej że byłem młodym pracownikiem może nawet jeszcze rok nie pracowałem. Minęło może 2 tygodnie i znowu mieliśmy gdzieś jechać na jakąś podstacje ,ale mnie że tak powiem "się udało" i dali mnie do innej brygady nie związanej z podstacjami, w połowie dnia jeden z pracowników do mnie mówi:
-ale miałeś szczęście że dziś z nimi nie pojechałeś
- a dlaczego ? (pytałem gdyż dla mnie to było prawie jak jakaś "kara" -praca tam jest uznawana za lepszą przyjemniejszą, nie wiąże się z przysłowiowym machaniem łopatą ale za to trzeba dużo uwagi i koncentracji)
-wypadek mieli -jeden kolega wsadził łapki nie tam gdzie trzeba i został poparzony dobrze że żyje (był to typ człowieka który uważał że wszystko robi najlepiej a inni to debile;chciał poprawić światłowód do pomiaru 3KV i zrobił to bez tzw polecenia nie wyłączając w tym miejscu napięcia /na zasadzie że się uda) I co najlepsze był to ten sam człowiek który "wystąpił" w moim śnie i łapał za buta wisielca. Oczywiście po tym zdarzeniu został zwolniony z pracy.
Wtedy jak sobie przypomniałem ten sen byłem w szoku ,zjawisko paranormalne które przydarzyło się mi samemu dziwne uczucie...🤔
I co dziwne zaczynam mieć wrażenie że mam coraz częściej takie sny może mniej wyraziste/
W firmie szykował się wyjazd do pewnego miasta odległego na 200km na imprezę firmową z założenia myślałem że pojedziemy w 5 osób jednym autem. Dzień czy może 2 dni przed przyśniło mi się że jak już mieliśmy jechać to zabrakło dla mnie miejsca i zostałem. Gdy naprawdę odjeżdżaliśmy okazało się że mój brygadzista wolał jechać swoim prywatnym autem zabierając 2 kolegów ,ja natomiast pojechałem z pewnym człowiekiem za którym delikatnie mówiąc nikt nie przepada (asperger) i to było celowe aby uniknąć przebywania i konwersacji z tym człowiekiem (jest bardzo męczący,ciągle gada o byle czym,gorzej jak baba,zawsze najmądrzejszy ,mimo że jest ,mgr.inż. z wykształcenia swoim zachowanie zniszczył dla mnie ten tytuł już nigdy nie powiem że ktoś kto ma taki tytuł jest człowiekiem na tzw. "poziomie",panowie i panie po prostu tragedia😱 ) I niestety męczyłem się z nim jako kierowca w tę i z powrotem oczywiście on cały czas gada i odwraca uwagę (on nie prowadzi bo się do tego nie nadaje co ciekawe ,wszyscy mówią że niema tzw. drygu mimo że ma prawko ,ale ludzie boją się mu dawać auta)
Na szczęście ja mam w sobie coś takiego że potrafię się tak skupić że nic do okoła mnie praktycznie nie istnieje. Nawet kiedyś jedna nauczycielka i koledzy mi zwrócili uwagę że ja jestem w swoim świecie i już nie wiem co do mnie dociera.A ja jej na to ze śmiechem że to pomaga mi się skupić na klasówkach☺
Dzięki za przeczytanie tej wiadomości.
czytaj dalej
Od dawna twierdzimy, że dusza Napoleona inkarnowała się w ciele Hitlera. Nasz czytelnik dodał do naszego "śledztwa" kolejny, ważny element.
From: [dane do wiad. FN]
Sent: Monday, March 28, 2016 4:49 PM
To: FN
Subject: Napoleon Bonaparte i Marie-Anne Lenormand.
Witam,
Ostatnio czytałem jeden z waszych artykułów sprzed 11 lat dotyczący podobieństwa pomiędzy Napoleonem, a Adolfem Hitlerem.
Warto do niego dodać, że obaj poderwali dwa wielkie narody Europy nie mając w sobie pełni ich krwii. Napoleon urodził się na Korsyce i jego oryginalne nazwisko brzmiało z włoska Buonaparte. Dopiero w dorosłym życiu zmienił on jego zapis na Bonaparte, aby nadać mu bardziej francuskie brzmienie, a i tak do końca życia mówił z wyraźnym akcentem. Z kolei Adolf Hitler, jak wiadomo, był Austriakiem z pochodzenia, a zdołał pociągnąć za sobą wielki naród niemiecki. Obaj również uderzyli na Rosję, co w kilka lat przyczyniło się do ich zguby.
Ponadto, ciekawy jest pewien wątek, który myślę, że byłby warty poruszenia na waszej stronie - Napoleon i jego otoczenie często korzystali ze wsparcia Marie-Anne Lenormand, która była w tamtej epoce znaną francuską wróżbiarką. Od jej nazwiska pochodzą karty służące do przepowiadania przyszłości, bardzo popularne w dzisiejszych czasach.
Oto fragment ze strony:
". Wśród ważnych postaci, które zwracały się do wróżbiarki o porady, najważniejszym był chyba Napoleon Bonaparte i jego żona Josephine de Beauharnais. Marie Anne przepowiedziała nie tylko ich rozwód, ale też Rewolucję Francuską. Napoleon pojawił się u niej również w 1812 roku z pytaniem o powodzenie inwazji na Rosję. Przepowiedziała mu sromotną klęskę i tak też się stało. Swoim losem interesował się też dowódca kawalerii Napoleona - Joachim Marat. Mlle Lenormand przepowiedziała mu stracenie przed plutonem egzekucyjnym, co ziściło się w 1815 roku."
http://kartylenormand.weebly.com/historia-kart.html
http://www.nautilus.org.pl/?p=artykul&id=526
Spotkałem się również dawno temu z pewnym opisem seansu spirytystycznego na którym wezwano duszę Napoleona i ta, o dziwo, pojawiła się odpowiadając na pytania obecnych osób. Niestety nic więcej nie wiem na ten temat. Może wam uda się coś ustalić.
Pozdrawiam,
[dane do wiad. FN]
czytaj dalej
...Działo się to 5-6 lat temu w okolicach Częstochowy. Pan, który zadzwonił nie podał nazwy miejscowości ani swojego nazwiska. W każdym razie był wtedy na nocnym dyżurze w firmie. Obiekt zamknięty, dozorowany - nikt obcy nie ma prawa tam być. Około północy spacerował po terenie i nagle zobaczył, że zza jednego z urządzeń wychodzi niezwykle wysoka postać. Mężczyzna w kapeluszu. Twarz była całkowicie zasłonięta rondem kapelusza i szalikiem. Nasz świadek patrzył przestraszony przez chwilę, a gdy na moment spuścił wzrok na ziemię i spojrzał znowu to postaci już nie było. Nie było żadnej możliwości, żeby w tym czasie gdzieś się skrył za drzewem czy też innym elementem krajobrazu. Po prostu zniknął.
Sprawa jest tym bardziej dziwna, że jakieś dwa dni później znowu ktoś zauważył tę postać na tym terenie. A kilka tygodni później pokazała się kilku mieszkańcom miejscowości. Na pewno chodzi o tę samą istotę - niezwykle wysoka, w kapeluszu i szaliku zasłaniającym twarz.
Na terenie tego zakładu/fabryki nie wydarzyły się przedtem żadne dramatyczne historie. Nikt nie został zamordowany, nie było żadnego przerażającego wypadku.
czytaj dalej
Jeden z naszych czytelników twierdzi, że odbywa tzw. astralne podróże. W czasie jednej z nich spotkał - jak sam to nazwał - "zjawiskowego anioła". Poniżej jego relacja.
From: [dane do wiad. FN
Sent: Tuesday, March 25, 2014 1:19 PM
To: FN
Subject: zjawiskowy Anioł
W jednej z moich niefizycznych podróży dotarłem do miejsca w wysokim wymiarze, o krystalicznie czystym horyzoncie, w błękicie i świetle.
Patrząc z góry zobaczyłem pode mną kolisty podest w kolorze słońca a na nim postać. Bardziej czułem, że tam jest sylwetka jak ludzka, niż widziałem. Przypominało to mieniący się wieloma barwami kokon.
Opadał na niego słup światła, właściwie to wielu kolorów mieszających się ze sobą: indygo, rubinowy, złoty, szmaragdowy. Strumień zachwycająco pięknych krystalicznych energii spływał na ów kokon.
Przyglądałem się temu, wyczuwając lekkie napięcie - coś ma się wydarzyć…
Wtem kokon pękł i wzdłuż niego pojawiła się kreska światła. Po czym powoli zaczął się otwierać.
I wtedy okazało się, że to są ogromne skrzydła, które zaczęły się rozchylać i odsłoniły postać anioła.
Zacząłem się przyglądać Aniołowi. Ma niesamowicie piękną energię, jest kryształowy, a pływają po nim tęczowe kolory. Ogromne skrzydła, prawie do samych stóp, złożone na plecach w tej chwili, to kryształowe pióra z których wydobywa się lekko pulsujące światło.
Mienią się różnymi kolorami tęczy, różowy przechodzi w fiolet, fiolet w indygo, w chabrowy, szmaragdowy. Tak gra świateł...
Anioł jest przejrzysty i wygląda jak żywy klejnot, stworzony z brylantów.
Twarz ma kobiecą, delikatną, oczy przymknięte. Medytuje.
Ciało, tułów to równie delikatne kryształy. Jakby był obleczony w przylegającą kryształową suknię, uszytą z drobnych a podłużnych kryształowych łusek.
Na głowie ma równie delikatny czepek, wykończony zwisającymi kroplami brylantów.
Cała jego energia delikatnie promieniuje światłością, a jednocześnie pływają po nim kolory tęczy.
Jeszcze takiego Anioła nie spotkałem, aż dech zapiera... Oglądają go ze mną również inne Istoty i wszyscy zastygliśmy w wielkim osłupieniu...
Oczyszcza się w medytacji i widzę jak w jego piersi zapłonęła różowa kula - czakra serca. Kolejny śliczny ozdobnik klejnotu.
Aż mi się lekko zrobiło, jak widzę i opisuję to cudo stworzenia...
My ludzie jesteśmy stworzeni na podobieństwo Aniołów, jednak pamięć o tym została nam odebrana, by doświadczać pełni życia. Tęczy życia.
Pozdrawiam
czytaj dalej
Bardzo osobliwy opis zachowania gołębia przysłał do nas czytelnik. Czy to rzeczywiście możliwe, że ptak... popełnił samobójstwo?
Dziś (19.03.2016) rano o 6.35 ,miałem zadziwiające zdarzenie. Jadąc autem w Warszawie al.Niepodległości zatrzymałem się,a raczej powoli dojeżdżałem do czerwonych światłach.Przed moim autem stało inne auto.Na krawężniku stał gołąb. Jak auta się zatrzymały,gołąb truchtem podszedł,pod aut stojące przede mną i zatrzymał się blisko wewnętrznej tylnego koła.
Pierwsze moje skojarzenie było takie,że chciał coś zjeść pod tym samochodem,ale znajomość zachowań gołębi raczej sugerowało by,że ucieknie od auta. Gdy auta powoli ruszały,gołąb SPECJALNIE wszedł pod koło,podkreślam słowo SPECJALNIE !!!.
Oczywiście nic z jego głowy nie zostało.
Na głos powiedziałem - o rany popełnił samobójstwo-nic innego z tego zdarzenia nie mogło wyniknąć.
Może Wy macie inne wytłumaczenie ????
pozdrawiam
[dane do wiad. FN]
Nie potrafimy tego wytłumaczyć w inny sposób, niż tragiczną w skutkach pomyłką gołębia, który nie przewidział zachowania samochodu.
czytaj dalej
...From: [dane do wiad. FN
Sent: Wednesday, March 16, 2016 11:26 AM
To: FN
Subject: Re: Zadziwiająco trafna prekognicja! - wybory prezydenckie USA -Trump
Szanowni państwo trafiłem na ten materiał dotyczące kandydata na prezydenta Donalda trumpa
Jak to możliwe, że 15 lat wcześniej w serialu Simpson pojawiły się sceny jota w jote zgadzające się z dzisiejszymi wystąpieniami Trumpa? Zgadzają się absolutnie najmniejsze detale, gesty, umiejscowienie publiczności, ochrony. Nawet jeden zwolennik Trumpa upuszcza w tym samym momencie transparent i dokładnie w takii sam sposób... Wydaje się to nieprawdopodobne by był to zbieg okoliczności
https://www.youtube.com/watch?v=7aTNskAOUKs
Jestem ciekaw co Państwo mają do powiedzenia na ten temat.
pozdrawiam
czytaj dalej
Pojawiają się tam, gdzie są silne ludzkie emocje. Na przykład podczas włamania.
Witam na facebooku umieszczono film z włamania. Na końcu filmu są latające smugi może to ORBSY prosze zerknijcie na koniec tego filmu. Są w 4 min filmu
http://warszawawpigulce.pl/okradli-rodzine-z-czworka-dzieci-zabrali-oszczednosci-zycia-rozpoznajesz-ich-wideo/
pozdrawiam serdecznie
stała czytelniczka
[dane do wiad. FN]
Poniżej podobne nagranie z włamania i... także kule orbs.
https://www.youtube.com/watch?v=322BIamcZXI&feature=youtu.be
czytaj dalej
E-mail dostaliśmy 10 marca, ale dziwny dźwięk nasza czytelniczka słyszała 16 lutego 2016.
-----Original Message-----
From: [dane do wiad. FN]
Sent: Thursday, March 10, 2016 8:42 PM
To: FN
Subject: dźwięki
Witam,
Ja też słyszałam taki dźwięk. To nie ściema ani jakieś kombinacje z nagrywaniem. Brzmiało podobnie, jak na wszystkich filmikach. Te dźwięki mają coś ze sobą wspólnego. Ten dźwięk, który słyszałam brzmiał jakby ktoś przycinał blachę piłą elektryczną, fleksem czy jakimś takim narzędziem.
Słyszałam to 16 lutego 2016 roku ok. 18.30 (było już ciemno), za miastem. Nie ma tu żadnego przemysłu, ani pary z kotłowni.
Nie raz słyszałam, jak sąsiedzi używają pił elektrycznych w swoich gospodarstwach ale ten dźwięk był inny. Nie dochodził z żadnego kierunku.
Dochodził z góry...znad lasu. Był podobnie, jak te przedstawione, modulowany, raz głośniejszy, raz cichy, ale generalnie bardzo głośny. Kiedy weszłam do domu aby znaleźć jakieś urządzenie do nagrywania było go słychać i czułam jakby wibracje.
Trwało to może ok. 7 minut.
Nic nie nagrałam.
Najbardziej podobnie brzmiało, jak w nagraniu z Bristolu przedstawionego w artykule.
Aktywność słońca tego dnia była spora, co można sprawdzić w archiwum pomiarów.
Znam wszystkie odgłosy z sąsiedztwa (dalekiego sąsiedztwa), znam odgłosy przelatujących samolotów ale to było zupełnie coś innego.
Całkiem na serio.
Kiedy chwilę później wróciłam do domu wyłączył się telewizor. Mój mąż go ponownie włączył, a on się znów wyłączył. I tak 3 razy. Nigdy wcześniej sam się nie wyłączył i do teraz się to nie zdarzyło.
Pozdrawiam
PS.
Proszę o zachowanie dla siebie mojego adresu e-mailowego. Dziękuję.
czytaj dalej
Czy duch może ugryźć człowieka? Jak najbardziej. Czy tak było w tym przypadku? Trudno powiedzieć, ale historia została przysłana przez naszego czytelnika.
Gdy byłem jeszcze mały,miałem około trzech lat,w nocy nawiedził mnie duch, ja go widziełem jako czarnego psa (wiem,że to niemożliwe żebym pamiętał tę historię,ale większość opowiedziala mi mama kilka dni po tym zdarzeniu pokazałem palcem mojej mamie w książce o psach czarnogo wilczura)który mnie ugryzł w pośladek.
Obudziłem swoim płaczem mame,która myślała że,miełem zły sen.Byłem taki mokry jak bym wyszedł spod prysznica,aserce waliło mi jakby zaraz miało wypaść.
Odpędzałem od siebie ducha.,którego mama niewidziała.po dłuższej chwili wyczuła w pokoju inną atmosferę,zimno i dziwny zapach.Gdy mama mnie tuliła i próbowała uspokoić.Ten duch ukazał się mamie.Widziała go jako czarną zjawę przedstawił się jako dziadek mojego starszego rodzeństwa / ten dziadek nieżył już od około 15 lat i nie był moim, bo ja jestem z drugiego małżeństwa mojej mamy/.Rozmawiał z mamż telepatycznie i powiedział ,że przyszedł żeby mnie zniszczyć.Mama próbowała różnych spospbów żeby się go pozbyć /wode święconą , modlitwa , litanie, różaniec, krzyż/ ale nic nie pomagało on nadal mnie gryzł. Mama obudziła moją starszą o 11 lat siostrę ona odrazu zorientowała się o co chodzi .Położyła się na tapczanie mnie położyła na siebie i skrzyżowała ręce i tak do rana zemną leżała ten duch był ale czuło się jego bezradność i w końcu jak nagle się zjawił tak nagle odszedł . Rano jak mnie mama przebierała to pod pampersem na prawym pośladku miałem ślad ugryzienia przez psa/bielizna i pampers były całe / a sąsiadka pielęgniarka stwierdziła ugryzienie przez psa i kazała nam pójść do lekarza .Mama zrobiła zdjęcie tego pośladka ,ale jak wywołano je to nie było na zdjęciu śladu, a i ugryzienie nagle zgineło. Te przeżycie dobrze pamięta moja mama i siostra i nie chciały by przeżywać tego jeszcze raz .Moja mama i siostra mają dar widzenia duchów i ja chyba też , a mój starszy brat śmieje się z nas że wierzymy w takie brednie .Tylko że my to przeżyliśmy naprawdę i nawet ciężko opisać to przeżycie .To poprostu trzeba przeżyć samemu jak to mówi mama. Mama i siostra miały jeszcze inne spotkania z duchami ,ale to były dobre duchy i te spotkania nie wywarły na nich takiego wrażenia żeby to wspominały i rozmawiały o tym .
Teraz mieszkam gdzieś indziej, ale i tak często nie widze a czuje coś dziwnego.
czytaj dalej
Porządkujemy katalogi, archiwizujemy pliki. Jednym z tekstów, który właśnie trafia do Archiwum FN, jest wywiad z naszym kolegą z pokładu Nautilusa. Jeśli ktoś chce przeczytać, co myśli na temat UFO... - wywiad był opublikowany 2 lipca 2015 roku w "Światowy Dzień UFO".
2 lipca to Światowy Dzień UFO. "Gdy odkryjemy prawdę o istnieniu i wizytach obcych, to będzie oznaczać koniec świata jaki znamy" - mówi w rozmowie z nami szef Fundacji Nautilus badającej zjawiska paranormalne.
Od jak dawna zajmuje się Pan badaniem UFO i innych zjawisk nadprzyrodzonych. Czy to wynika z jakiegoś odkrycia, osobistego doświadczenia?
Na początku chciałbym podkreślić, że nienawidzę określeń "nadprzyrodzone" czy "paranormalne". Walczę z nimi. Jestem pewien istnienia zjawisk, które ma Pan na myśli. Są one więc normalne, ale o nich się nie mówi. Można je uznać po prostu za jeszcze niewyjaśnione. Kiedyś ta aura tajemniczości się skończy i ludzkość uzna to wszystko za fakt. W moim przypadku zainteresowanie UFO wiąże się z bardzo osobistą historią. W 1977 roku, gdy miałem kilka lat, moja już nieżyjąca babcia, stojąc wraz z siostrą obok domu, zaobserwowała potężny obiekt latający o kształcie spodka, który "wisiał" bardzo nisko. Babcia, która była osobą śmiertelnie poważną, opowiedziała mi o tym zdarzeniu, co dogłębnie mną wstrząsnęło. Zauważyłem potem, że wypytywanie o to rodziców czy kogokolwiek, kogo uważam za autorytet, mija się z celem, bo oni nic nie wiedzą. Zmierzyć się z tymi pytaniami mogłem dopiero później, gdy byłem na studiach. Zacząłem czytać różne materiały i książki. A potem było radio Zet i moja audycja "Nautilus", która dała ogromną siłę, jeśli chodzi o możliwość gromadzenia informacji. Później pojawiła się fundacja. Interesuje się już tą tematyką przeszło 30 lat. Po tym czasie jestem już w stanie zaspokoić swój głód wiedzy. Chociaż wiele rzeczy jest dla mnie zagadką, to otworzył się przede mną świat wprost niebywały.
Czy według pańskich badań przypadki lądowania UFO w Polsce są liczne?
One są regularne, ale jednak rzadkie. Trzeba mieć wielkie szczęście, żeby zobaczyć taki obiekt z bliska i jeszcze więcej szczęścia, żeby zrobić mu zdjęcia. Dwa miesiące temu miałem okazję spotkać człowieka, który w 2013 roku zrobił niezidentyfikowanemu obiektowi latającemu rewelacyjne zdjęcia smartfonem . Uważam, że należą one do czołówki fotografii UFO na świecie. A wiarygodność tego człowieka uznaję za bezdyskusyjną, nawet nie zamierzam poddawać tych ujęć żadnym analizom pod kątem fotomontażu. Nie potrzebuję tego, bo gdy rozmawiałem z nim twarzą w twarz i patrzyłem mu w oczy, to wrażenie, z jakim ten człowiek opowiadał o całej sytuacji, przebijało wartość jakichkolwiek badań. Po prostu jest pewna bariera, powyżej której w fundacji Nautilus wiemy, że świadek mówi prawdę. A wspomniane zdjęcia zamierzam przedstawić w Los Angeles na wrześniowym kongresie MUFON-u, czyli największej organizacji ufologicznej w USA, z którą współpracuję. Na te spotkania z różnymi zdjęciami i opisami innych przypadków latam do Ameryki regularnie. Ale proszę pamiętać, że trafia do nas niewielki ułamek relacji o spotkaniach z pozaziemską inteligencją.
A ile Nautilus ma zarejestrowanych przypadków lądowania UFO w naszym kraju?
Robimy to na skalę ogólnopolską od 1995 r., więc mamy zarejestrowanych tysiące przypadków.
Są wśród nich "porwania" przez kosmitów? Bliskie spotkania trzeciego stopnia?
Jak najbardziej. Badamy takie przypadki w sposób szczególny. Są takie zdarzenia jak na przykład to w Zdanach z 2006 roku, któremu poświęciliśmy 10 lat analiz. Ale podróżujemy po całym świecie. W tym roku byliśmy w Hongkongu, Japonii, Szwajcarii. Odkąd wiem, że nie jesteśmy sami we wszechświecie, świat się dla mnie niesamowicie skurczył. Badamy zjawiska niesamowite i przejmujące. Kiedyś ludzkość będzie musiała się zmierzyć z tą wiedzą. I to odkrycie będzie oznaczać koniec świata. Ale nie w sensie apokalipsy i walących się budynków, tylko koniec świata idei. Ludzkość dowie się wtedy, co obcy do nas mówią.
No właśnie, a co według Pana mają nam do przekazania? Czy, tak jak uważa wielu ufologów, mogą nam odpowiedzieć na pytania egzystencjalne: kim jesteśmy, skąd pochodzimy? Twierdzą, że nas stworzyli?
Obcy nie mówią o niczym innym. Jeżdżąc po całym świecie i rozmawiając z ludźmi, którzy mieli z nimi kontakt, ze zdumieniem spostrzegłem, że mają do przekazania te same wiadomości. Jeżeli na przykład jakiś chłop w brazylijskiej dżungli po kontakcie z obcymi opisuje to spotkanie tak samo jak japoński inżynier, to tu nie ma miejsca na wątpliwości. Przylatujący tutaj przedstawiciele pozaziemskich cywilizacji dysponują niesamowicie zaawansowaną technologią i pewnie śmieją się do rozpuku z naszej, ale przede wszystkim mają wiedzę. Nie chodzi o know-how odnośnie techniki budowania bardziej zaawansowanego modelu iPhone'a, tylko wiedzę o duchowości. To jest szok! Oni wraz z rozwojem cywilizacji zaczęli się dowiadywać więcej o duchowości, duszy, Bogu, kreacji czy reinkarnacji i prawach rządzących życiem. Tylko o takich kwestiach chcą nam mówić. Zaś naszatechnologia ma dla nich absolutnie drugorzędne znaczenie.
Proszę pamiętać, że cała ludzkość popełniła wielki błąd i przybysze z kosmosu to widzą. Duchowość musi rozwijać się razem z technologią. Jeżeli się je oddzieli, tak jak my zrobiliśmy, kończy się to tragedią. Zmierzamy ku katastrofie.
Erich von Däniken czy Alan Alford w swoich książkach wprost piszą, że ludzie pochodzą od obcych. Że to oni nas stworzyli.
Bo jest to prawda. Pamiętajmy, że są odmienne rasy obcych z różnych galaktyk. Są takie istoty, które znamy z filmu "Bliskie spotkania trzeciego stopnia" Stevena Spielberga, ale są też tacy, którzy wyglądają identycznie jak my. Obcy zresztą sami mówią, że my i oni to jedno. Różnice widać na przykład w długości życia. Niektóre rasy żyją nawet około 1000 lat. Jakieś zdarzenie wieki temu musiało spowodować, że nabraliśmy cech upodabniających nas do swoich stworzycieli. Albo w jakimś sensie jesteśmy nimi. Stanowi to dla mnie wielką tajemnicę. Pomimo całej dynamiki działania fundacji Nautilus nie jesteśmy w stanie przebić tej bariery niewiedzy, ale trzeba próbować. Być może kiedyś ludzkość pozna prawdę.
Ale czy uważa Pan, że wszystkie te rasy mają wobec nas przyjazne zamiary? Czy są jednak cywilizacje nam wrogie i ludzkości grozi z ich strony Armagedon?
Nie, to drugie twierdzenie jest kompletną bzdurą. Rasy które osiągają stopień rozwoju, pozwalający im na podróże międzygwiezdne, są ze sobą w kontakcie. Mają swojego rodzaju porozumienie, zgodnie z którym nie wolno ingerować w inne światy. Chyba, że to, co się dzieje na danej planecie, zagraża innym światom.
Czyli tworzą rodzaj intergalaktycznego ONZ, dla którego nasza planeta jest czymś na wzór małego afrykańskiego państewka?
Tak, to porównanie jest słuszne. Ale trzeba je urozmaicić o element duchowy. Oni mają identyczną duszę jak my, tylko bardziej rozwiniętą. Zarówno nas jak i kosmitów dotyczy reinkarnacja. Oni mogą się wcielać na Ziemi w ludzkie ciała. Teraz będziemy jechać do jednej z takich osób do Szwajcarii, która zdołała udowodnić fakt swojego nowego wcielenia. A wracając do tematu rzekomego zagrożenia, to żeby wyrzucić wszystkie znane hollywoodzkie produkcje grozy do kosza, wystarczy się rozejrzeć wokół. Jak Pan widzi, nikt nas nigdy nie zaatakował i tego nie zrobi. A ich technika przecież pozwalałaby na zniszczenie nas w ciągu jednego dnia. Ziemia jest zresztą przez obcych nazywana planetą bólu i łez. Oni twierdzą, że to my sami jesteśmy dla siebie zagrożeniem. W fundacji Nautilus mamy prawie 30-letnie doświadczenie rozmawiania z ludźmi, którzy mówią, że spotkali kosmitów. Jeden z najważniejszych elementów weryfikujących prawdziwość ich relacji pojawia się, gdy opisują czym konkretnie zainteresowali się przybysze z gwiazd. Jeżeli ktoś mówi, że zafascynowali się jego nowym telefonem, to taki przypadek przestaje nas interesować. Jest bardzo możliwe, że taka osoba kłamie. Te nasze wszystkie superzaawansowane zabawki są dla nich nieistotnym złomem. Tak samo nasza broń.
Pewnie ufolodzy widzą to tak, jakbyśmy cofnęli się do czasów prehistorycznych i mieli podniecać się maczugą, której używały małpoludy...
Dokładnie tak. Natomiast jeśli ktoś opowiada, że obcych zainteresowały buty albo pasek od spodni, to już zupełnie inna sprawa. Im nie mieści się w głowach, że można żywe zwierzę hodować, zabić je w bestialski sposób, zjeść wnętrze a skórę zamienić w buty. Oni często są zszokowani takimi elementami garderoby albo skórzaną torbą.
A czy pańskim zdaniem rządy światowych mocarstw wiedzą o UFO i ukrywają przed nami prawdę?
Zacznę od lokalnego podwórka. W Polsce w kręgach rządowych nikt się tym nie interesuje. Wypada tu wspomnieć o pułkowniku Ryszardzie Grundmanie, wieloletnim szefie bezpieczeństwa lotów Wojsk Lotniczych i Obrony Powietrznej Kraju, postaci wybitnej. Zbierał przypadki spotkań z obcymi, napisał książkę "UFO w Polsce". Jego archiwum jest porażającym dowodem na prawdziwość tego zjawiska. Jeżeli ktoś kwestionuje raporty wojskowych pilotów, to w ogólnie nie ma z nim o czym dyskutować. Jeśli chodzi o Amerykanów, to oni wiedzą. Ale nie na poziomie prezydenta USA. Dowody na istnienie obcych zbierają poszczególne jednostki wojskowe. Dwa lata temu w Las Vegas miałem okazję rozmawiać na kongresie MUFON-u z grupą osób, które ostatecznie okazały się... dyrektorami NASA (śmiech). Zapytałem ich zdziwiony, co robią na spotkaniu ludzi, zajmujących się UFO. Popatrzyli na mnie z rozbawieniem i powiedzieli, że gdybym pracował w ich agencji, to też musiałbym tu służbowo być. To obrazuje skalę wiedzy na temat kosmitów. Pytałem ich o amerykański rząd i odpowiedzieli, że historie o tajnych programach badań nad UFO można włożyć między bajki.
Czyli Strefa 51 jako sekretne miejsce badań nad latającymi spodkami to zły trop?
Dwa lata temu dotarłem tam, byłem przy wjeździe. Służby specjalne zarekwirowały mi cały bagaż. Mają tam różne zaawansowane samoloty, ale nie mają żadnego statku kosmicznego, jak wielu twierdzi. Nie wierzę w relacje o katastrofie UFO. Omawiamy tak zaawansowaną technologię, że to nie ma prawa się zdarzyć.
Rozbicie statku kosmicznego w słynnym Roswell to Pana zdaniem bzdura?
To miejsce odwiedziłem cztery lata temu, spędziłem tam szmat swojego życia. Rozmawiałem z mieszkańcami, którzy twierdzą, że coś się tam rozbiło. Zebrałem wiarygodne relacje, ale nie wiem, co o tym sądzić. Mam zwyczajnie w tej sprawie wątpliwości.
Czy jest tak, że UFO odpowiada za całą masę innych zjawisk nie z tego świata, które badacie? Opętania, chupacabrę?
Nie wrzucajmy wszystkiego do jednego worka. Istnieją równolegle. Duchy, reinkarnacja, samospalenia i inne zjawiska spirytystyczne są faktami. Chupacabra też istnieje i ta istota akurat może mieć coś wspólnego z obcymi. Miałem okazję ją badać w Polsce, pod Sochaczewem. Tam naprawdę zjawiło się coś, co wysysało ze zwierząt krew i widzieli to świadkowie. To żadna kaczka dziennikarska.
Spory nacisk kładzie pan na naszą i kosmiczną duchowość. Jest Pan wierzący?
Oczywiście.
To jak Pan godzi chrześcijaństwo z wiarą w reinkarnację i życie pozaziemskie?
Nie mam z tym problemu. Dla mnie jasne jest to, że istnieje dusza i że istniał Jezus. Był on tylko, tak samo jak Budda, Kriszna czy Mahomet, awatarem. Było ich na Ziemi sporo. Są różne ścieżki dojścia do źródła. Nie jest tak, że jedna jest dobra, a inne są fałszywe. Ścieżki pasażerów UFO są po prostu bardziej zaawansowane. W momencie gdy ktoś wejdzie w ten świat, stanie się lepszym chrześcijaninem, buddystą, żydem itd. To jest kwintesencja nauki, którą dostajemy od obcych cywilizacji. Radzą nam one, abyśmy powstrzymali swoją drapieżność i zachłanność. Dlatego postrzegam ufologię jako pewną drogę zen (śmiech). Na początku jest odkrycie, że oni naprawdę istnieją i nas odwiedzają, szok! Pomimo że w telewizji o tym się nie mówi i milczą o tym autorytety. Z czasem wchodzi się w to coraz głębiej i człowiek poznaje siebie. To fascynujące, polecam taką drogę każdemu. Oczami wyobraźni widzę Pańskich czytelników, którzy czytając ten wywiad pukają się w czoło. Myślą: "facet zwariował". Ale ja uważam, że nie ma nad czym dyskutować. Rzecz najważniejsza i podstawowa w naszym życiu - która powinna się pojawić w głównych wydaniach wiadomości i na czołówkach gazet- jest uważana za fantasmagorię. Znajdujemy się w jakimś teatrze absurdu.
Rozmawiał Arkadiusz Gołka
czytaj dalej
Tegp e-maila dostaliśmy w marcu ub. roku. Zawiera dość niepokojącą wizję dotyczącą także naszego kraju.
From: [dane do wiad. FN]
Sent: Monday, March 02, 2015 3:33 PM
To: FN
Subject: Wizja dotycząca Polski. Proszę nie zignorować tego maila...
Szanowna Redakcjo Nautilusa.
Po długim wahaniu zdecydowałem się do Was napisać o pewnych przeczuciach (chociaż nie wiem, czy to właściwe słowo), które może dotyczyć losów naszego kraju. Do tej pory zastanawiałem się, czy w ogóle jest sens o tym komukolwiek wspominać, bo było to totalnie abstrakcyjne, ale to, w jakim kierunku podąża sytuacja na Ukrainie powoduje, że moja wizja staje się coraz bardziej realna i niepokojąca...
Najpierw wspomnę o sobie.
Mam 37 lat, pracuję jako menadżer w jednej z firm europejskich. Do wszelkich przepowiedni i wizji byłem nastawiony raczej sceptycznie do czasu, w którym zauważyłem u siebie posiadanie pewnych dziwnych "zdolności" przeczuwania nadchodzących wydarzeń. Nawet nie wiem, jakim słowem te zdolności określić, bo ciężko zdefiniować to, co mnie spotyka. Z jednej strony są to takie krótkotrwałe wizje - taki flash, trwający ułamek sekundy, który bardzo trudno jest opowiedzieć lub zinterpretować, z drugiej strony jest to niesamowicie silne przeczucie, a z trzeciej - potrafię wypowiadać zdania lub stwierdzenia prawie bez świadomości i zastanawiania się nad tym co mówię. Wygląda to tak, jakby coś mówiło za mnie.
Cechą wspólną tych moich wizji jest natomiast to, że nie da się ich wywołać - przychodzą one rzadko, w najmniej oczekiwanym momencie oraz to, że spełniają się w prawie 100%.
Kilka przykładów:
1986 (miałem wtedy 9 lat) - niedziela rano. Oglądając teleranek przyszła mi do głowy myśl, ze mój ojciec, leżący od 3 tygodni w szpitalu zmarł. Trzydzieści minut później zadzwonił telefon ze smutną wiadomością.
1999 - poznałem swoją przyszłą żonę i wiedziałem, że nią zostanie. Po kilku miesiącach był ślub
2000 - przejeżdżając koło dużego, reprezentacyjnego biurowca wypowiedziałem nieświadomie, że fajnie by było tam pracować. Kilka miesięcy później znalazłem prace w firmie mającej tam biuro.
2002 - przechodząc pewna ulicą wypowiedziałem nieświadomie, że będziemy w tym miejscu mieszkać. Po kilku miesiącach kupiliśmy tam mieszkanie.
2003 - bezbłędnie przewidziałem rodzinną aferę z udziałem teścia.
2008 - przeczułem i przewidziałem swój wypadek samochodowy. Pomyliłem się tylko co do miejsca (ale kierunek, w którym będę jechał przewidziałem bezbłędnie)
2012 - będąc za granicą wypowiedziałem nieświadomie, ze fajnie było pracować dla firmy mającej tam siedzibę - spełniło się w 100% po ok. roku.
2013 - podobna sytuacja, bo podczas pobytu we Włoszech w Veronie przewidziałem, że nawiążę kontakty biznesowe z firmą mającą tam swoją siedzibę (chociaż nic wtedy na to nie wskazywało)
Ponadto zawsze pod koniec roku mam silne przeczucia dotyczące tego co się wydarzy w przyszłym roku. Skuteczność wizji - 100%
A także: Wielokrotnie coś mnie zatrzymało w jakimś miejscu wbrew mojej woli. Później okazywało się, że na tej drodze, którą miałem jechać lub iść zdarzał się tragiczny wypadek albo dochodziło do sytuacje, które kończyły się ciężkim pobiciem.
To, co przytoczyłem to wybrane spośród wielu przypadki, a podobnych było dużo więcej.
Wszystkie opisane sytuacje, które mnie spotkały są do potwierdzenia przez moją żonę!
Wydawać się może, że te sytuacje (wizje) wydają się mało wiarygodne dla Was. Wcale się temu nie dziwię, bo nie da się tego racjonalnie wytłumaczyć ani udowodnić, i ciężko też jest w to uwierzyć.
Wracam teraz do jednej, bardzo silnej wizji, która mnie naszła w 2013 roku podczas mojego pobytu w Warszawie. Przypomnę, że był to czas jeszcze na długo przed Majdanem i aneksją Krymu. Otóż przejeżdżając wolno przez miasto, zobaczyłem elegancką kobietę przechodzącą przez przejście dla pieszych. Rozejrzałem się, zwróciłem uwagę na osoby spacerujące po chodnikach, siedzące w kawiarniach spędzające czas można by rzec beztrosko. Powiedziałem do żony siedzącej obok: popatrz jak fajnie, ludzie sobie siedzą w kawiarniach, spacerują i wtedy zupełnie nieświadomie dopowiedziałem: "ALE CO Z TEGO, JAK ONI WSZYSCY SPŁONĄ!" To, co powiedziałem dotarło do mnie dopiero po chwili. Jednak nie potraktowałem tego poważnie, gdyż wydało mi się to całkowicie niedorzeczne. Nawet myśląc o tym zastanawiałem się, w jaki niby sposób miałoby się to stać?
Dzisiaj czytając wiadomości natknąłem się na fragment wypowiedzi jednego z rosyjskich publicystów, który wypowiedział się o stosunkach Rosja - Zachód:
J.F.: Miesiąc temu zostałem zaproszony przez rosyjski pierwszy kanał telewizji do nieznośnie propagandowego programu publicystycznego. Osią dyskusji miało być pytanie, czy Rosja powinna się obawiać prewencyjnego uderzenia jądrowego ze strony USA. Znam sposób myślenia kremlowskiej ekipy i jej propagandystów, dlatego jest dla mnie oczywiste, że pytanie o możliwość użycia broni atomowej przez USA oznacza ni mniej, ni więcej tylko to, że oni sami rozpatrują i dopuszczają jej użycie.
Cały tekst: http://wyborcza.pl/magazyn/1,143553,17496210,Putin_tej_wojny_nie_wygra.html#ixzz3TEoVQVWf
Po tym co przeczytałem stwierdziłem, że moja wizja może okazać się prawdziwa.
Właśnie w tej chwili przypomniałem sobie jeszcze jedno. Całe lato 2013 roku wielokrotnie powtarzałem jak mantrę: "Piękne lato - jak w 1939 roku. Czuję, ze jest to ostatnie lato przed wojną."
Z racji tego, że pragnę pozostać anonimowy i nie szukam rozgłosu, proszę o niepodawanie ani mojego maila ani żadnych moich danych.
Pozdrawiam,
[dane do wiad. FN]
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
rozwiń playlistę zwiń playlistę
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie
Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.