Dziś jest:
Wtorek, 3 grudnia 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Zachowamy Twoje dane tylko do naszej wiadomości, chyba że wyraźnie napiszesz, że zezwalasz na ich opublikowanie. Adres email do wysyłania historii do działu "XXI Piętro": xxi@nautilus.org.pl
czytaj dalej
Jaka jest istota życia ? Czy i co znajduje się po drugiej stronie ? Czy zachowujemy świadomość ostatniego wcielenia ? Takie i im podobne pytania stawiałam sobie odkąd tylko pamiętam. Po przeżytych „dziestu” latach, zebraniu wielu informacji i doświadczeń życiowych , już mogę na nie w pewnym sensie odpowiedzieć.
O tym, że życie po opuszczeniu ziemskiej powłoki trwa nadal a świadomość istnieje a nawet się manifestuje na różne sposoby nie trzeba chyba większości czytelników serwisu FN przekonywać. Chciałabym również dołożyć swoją cegiełkę w tym temacie. Mogłabym tu zacząć przytaczać czy interpretować cytaty z różnych publikacji, opisywać mniej lub bardziej naukowe ewentualnie religijne sposoby odpowiedzi na w/w pytania.
Skupię się jednak na tym czego doświadczyłam osobiście. Okazuje się bowiem, że „przegroda” - „zasłona” dzieląca oba światy jest tak naprawdę cienka i przejrzysta jak muślinowy materiał. Posiada wręcz właściwości pozwalające na materializowanie się przedmiotów ze świata duchowego do naszej ziemskiej struktury.
Zacznę od tego, że z racji wykonywanego zawodu, zdarza mi się towarzyszyć ludziom w ostatnich miesiącach, dniach a także ostatnich chwilach ich życia. Przez wiele lat zdołałam zaobserwować , że wszyscy ludzie których znałam i towarzyszyłam im w ostatnim czasie ich ziemskiej egzystencji, to, że odejdą z tego świata przeczuwali, a nawet wiedzieli z całą pewnością, sporo wcześniej . Znali może nie tyle dokładną datę, ale na pewno na kilka miesięcy wcześniej byli świadomi tego, że już wkrótce kontynuacji ich ziemskiej wędrówki nie będzie.
Osoby, którym niewiele zostało czasu na tym świecie dają wyraźnie znać, że wkrótce odejdą i już się nie zobaczymy.
Mam na to wiele dowodów i przykładów, których nie sposób tu opisać w jakiś skrótowy sposób. Na podstawie wielu obserwacji jestem jednak pewna, że każdy z nas będzie wiedział, że zbliża się moment przejścia i odejścia z tego świata. Co ciekawe, z moich obserwacji wynika, że dotyczy to także zwierząt. Wszyscy wiemy, że nasi bracia mniejsi posiadają świadomość i duszę i także potrafią nam coś przekazać mentalnie. Ale miałam pisać o tym, że życie „po drugiej stronie” trwa nadal i istoty z Zaświata mają możliwość manifestowania nam tego na różne sposoby.
Jedną z manifestacji może być osobiste (fizyczne niejako,lecz w formie eterycznej, niewidocznej dla oka) przyjście osoby nieżyjącej już w znanym nam wcieleniu, odwiedzanie osób bliskich ale również obcych jeśli zachodzi taka potrzeba. Doświadczam tego co jakiś czas, opiszę kilka takich zdarzeń.
Pierwsze,
W trakcie kursu, który przed laty robiłam, chcąc wzmocnić i poszerzyć swoje naturalne predyspozycje , fizycznie odczuwałam to, że twórca metody leczenia, której się uczyłam, a który zmarł w 1926 roku,jest fizycznie obecny , że stoi koło nas. To nie była żadna wizja, ani sugestia. Po prostu mimo tego, że nie było Mistrza ,widać on tak skoncentrował swoją energię, że mieliśmy pewność, że jest z nami i to tak samo realny jak np.osoba prowadząca zajęcia, czy my sami. Trudno to opisać. Bardzo ciekawe i nietypowe odczucie.
Inne doświadczenia z pogranicza światów dotyczą mnie i mojej najbliższej rodziny. Tak się niestety złożyło, że gdy oboje moi rodzice odchodzili z tego świata nie było mnie przy nich blisko. Mam taki zawód, że bardzo często wyjeżdżam kilkaset kilometrów od swojego właściwego miejsca zamieszkania w Polsce i nie ma mnie często po kilka miesięcy.
Moja mama odeszła 7 lat wcześniej niż tato. Jak wspomniałam w obu przypadkach była to śmierć dosyć nieoczekiwana i można powiedzieć że nagła. Jednak oboje rodzice w podobny sposób telepatycznie skomunikowali się ze mną przed swoim odejściem. Były to właściwie nie tylko ich słowa, ale także przekazy muzyczne,zrozumiałe tylko dla mnie. Poprzez różne utwory, dali znać co się dzieje. A ja wiedziałam jak te sygnały zinterpretować.
Kilka dni przed śmiercią mamy w mojej głowie ni stąd ni zowąd natrętnie zaczęła się pojawiać piosenka, której nie słyszałam od chyba 30 lat. Zwłaszcza refren natrętnie całymi dniami „dudnił” w moich myślach. Był to utwór starego zespołu Dwa plus Jeden „ Iść , ciągle iść, w stronę słońca”.. Tak między innymi mama dawała mi znać że szykuje się do odejścia w stronę światła.
Prześladowała mnie też wtedy piosenka Anny Jantar pt.”Anna już tu nie mieszka”. Jeśli dodam, że mama miała na imię Anna, to wszystko staje się jasne. Miałam też od niej inne znaki i przekazy, ale zachowam je dla siebie.
Napiszę tylko, że nie od razu po jej śmierci miałam przekaz, że jest nareszcie wolna i szczęśliwa. To stało się dopiero kilka miesięcy później. Tak jakby musiała przejść gdzieś tam w zaświatach coś w rodzaju kwarantanny. Po tym czasie nagle i niespodziewanie w środku dnia ogarnęła mnie duża radość, lekkość i prawie euforia. I do tego bardzo wyraźny głos mamy w mojej głowie, że jest nareszcie wolna, lekka i radosna.
Energia fruwała wokół mnie i ten stan utrzymywał się kilka dni. Niesamowite uczucie , którego do niczego nie można porównać. Nawet odniosłam wrażenie że przekaz jestem nareszcie wolna odnosić się może do uwolnienia się mojej mamy od konieczności następnych wcieleń.
To był od niej znak z tamtej strony, że życie istnieje nadal i jest możliwa komunikacja między naszymi światami. A kilka lat później mój tato odchodząc , także telepatycznie przesyłał mi przekazy słowne i muzyczne. A działo się to w czasie, kiedy leżał w szpitalu w śpiączce farmakologicznej. A jednak jego świadomość i dusza były w niepojęty sposób wolne od cielesnych ograniczeń. Wędrował sobie swobodnie poprzez czas i przestrzeń, ponieważ wtedy także byłam kilkaset kilometrów od domu, a miałam bardzo wyraźny kontakt myślowy z rodzicem.
On z kolei wybrał sobie z wrodzonym poczuciem humoru, z którego był znany , piosenkę Czerwonych Gitar „W drogę”. Przez kilka dni bez przerwy „prześladowała” mnie ta piosenka. Słowa są znamienne, przekaz kogoś kto wie, że wkrótce umrze. Zacytuję fragment :
W drogę ! Żegnajcie chłopcy ! W drogę! Już na mnie czas. Dokąd poniosą oczy... , W drogę !
W drogę, z bagażem zdarzeń, chociaż w kieszeni wiatr... Może wspomniecie czasem, może...
Do przejścia mam tak wiele, drogami, które ledwie znam. Swoje miejsce chciałbym znaleźć sam.
A jakiś czas później , już po pogrzebie kolejny muzyczny znak – pisenka Anny Jantar „Polubiłam pejzaż ten”. Ale również piosenka o tytule „ Nie domykajmy drzwi” . Ja interpretuję to jako znak od taty z zaświatów i że jest mu tam dobrze, ale że pozostaniemy w kontakcie jeśli będzie taka potrzeba i że ten kontakt z drugą stroną jest możliwy , bo drzwi są otwarte.
Muszę jeszcze dodać, że tuż przed przejściem na drugą stronę tata zjawił się u mnie eterycznie i mentalnie i mogłam z nim porozmawiać. Wtedy jak to się działo nie wiedziałam jeszcze że właśnie w tym momencie odchodzi. Dopiero po otrzymaniu wiadomości o której godzinie tata odszedł skojarzyłam, że w tym czasie odwiedził też mnie w domu oddalonym o prawie tysiąc kilometrów od niego.
Opiszę jeszcze zdarzenie w dniu pierwszej rocznicy śmierci taty. Przez ten cały rok było mi dosyć ciężko z tego powodu, że nie byłam przy nim w ostatnich chwilach i nie umiałam sobie z tym poradzić. W rocznicę jego odejścia prosiłam go mentalnie o jakiś znak, o pomoc w uporaniu się z tym problemem. Poszłam akurat wtedy , pogrążona w zadumie nad naszym losem i w różnych wspomnieniach z dzieciństwa, na długi spacer w góry. Po jakimś czasie przysiadłam na napotkanej ławeczce w pobliżu źródełka.
Po chwili , jakby w odpowiedzi na moją tęsknotę i dostałam znak. Pojawił się motyl. Ciemny, brązowy i po krótkich chwili latania wokół mnie usiadł mi na przedramieniu i sobie po nim spacerował przez dobre 5 minut ! Drugą ręką udało mi się wyjąć telefon, żeby zrobić zdjęcie motyla.
Co ciekawe on wcale się nie wystraszył, nie odleciał, choć jak wiadomo motyle są bardzo płochliwe. Zrobiłam kilka zdjęć i krótki filmik, stąd wiem ile czasu ten motyl spacerował sobie po mojej ręce. Byłam zdziwiona , że długo nie odlatywał, jednocześnie wiem, że to był znak od taty a może i on sam na krótko wcielił się w tego motyla, żeby mnie uspokoić.
Oprócz motyla dostałam jeszcze wtedy od taty inny znak, znowu przekaz poprzez tekst starej piosenki.
Nagle w głowie zaczęła mi brzmieć stara piosenka Szczepanika „Żółte kalendarze”.
Przytoczę ją tu tylko we fragmentach, żeby oddać sens i siłę przekazu.
„Dlaczego chcesz zatrzymać....Prąd rzek, szum fal....twoje ły mój płacz...Żal nic tu nie pomoże...Nikt nie zatrzyma biegu rzek, szumu fal....Czy znasz taki dzień, co nie kończy się zmierzchaniem?....Gdy sen ma przyjść słyszę znów twój głos....Wróć do krainy marzeń, gdzie zawsze wiosna trwa....spal żółte kalendarze....żółte kalendarze spal...”
Tymi słowami przemówił do mnie tata z zaświatów a interpretuję je tak :
przeciez wiem, że wszystko przemija i taka jest natura rzeczy. Łzy i smutek nic nie pomogą. Lepiej nie rozpamiętywać przeszłości, tylko patrzeć w przyszłość, gdzie wiosna niesie nowe nadzieje i daje nowe życie.
Na koniec krótko o naszych braciach mniejszych.
Okazuje się, że zwierzęta także wysyłają nam czytelne sygnały a nawet są w stanie nadawać telepatycznie komunikaty do ludzi. Przykładem niech będzie mój ostatni psi przyjaciel towarzyszący mi wiernie przez 11 lat swojego życia.
Jakieś dwa tygodnie przed jego odejściem, miałam wyraźne przekazy od niego, nawet nie tyle przeczucia ile naprawdę całymi zdaniami jakby przekazywał, mówił mi, że już mu coraz ciężej i niewygodniej. Ze ciężko mu się chodzi i że czuje się zmęczony. Że coraz ciaśniej mu w swoim futrze i chętnie by się już uwolnił.
Jakkolwiek abstrakcyjnie brzmi ostatnie zdanie, proszę mi wierzyć !
Co dzień przez dwa tygodnie przed datą jego ostatecznego przejścia przez Tęczowy Most odbierałam takie komunikaty od psiaka. Sądzę, że to był głos jego duszy, która chciała się wyrwać na wolność z coraz bardziej słabego na starość ciała.
Powyższy przykład jest tylko jednym z wielu dowodów na to, że komunikować się można także z braćmi mniejszymi i że jak najbardziej posiadają one duszę i potrafią z nami rozmawiać.
Podsumuję to co napisałam tak :
Uważam, że jeżeli uważnie stąpamy przez życie i jesteśmy otwarci na znaki i przesłania jakie ono nam daje , łatwa staje się komunikacja z tym co pozornie niewidoczne i każdy człowiek tu i teraz ma możliwość zajrzenia na drugą stronę i wędrowania w czasie przestrzeni. Wszyscy mają ten sam wrodzony potencjał, nie każdy jednak z niego korzysta.
MaYa
czytaj dalej
Nasi koledzy prowadzący projekt OTWARTE NIEBO zaproponowali, aby w dziale XXI PIĘTRO pojawiały się także relacje o obserwacjach UFO. Spełniamy ich prośbę i tak świeża relacja z 21 października 2018. Miejsce - warszawskie MIASTECZKO WILANÓW.
From: [dane do wiad. FN]
Sent: Sunday, October 21, 2018 10:44 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Dziwne obiekty nad Miasteczkiem Wilanów
Witam Załogę,
piszę na świeżo, około 10-15 minut po zdarzeniu, które miało miejsce na kilka minut przed godziną 22. Akurat spacerowałem z moim psem, kiedy gdzieś z oddali zaczął docierać do mnie dziwny, nie spotykany nigdy dotąd dźwięk. Początkowo nie byłem w stanie go zlokalizować, jednak wydawało mi się że jego źródło znajduje się gdzieś wysoko. W pierwszym odruchu pomyślałem nawet, że może na wysokości tarasów któryś z mieszkańców ma zamontowany jakiś mechanizm otwierający/zamykający, jednak bardzo szybko zdałem sobie sprawę, że źródło tego dźwięku przemieszcza się. Zacząłem się więc rozglądać i po krótkiej chwili kątem oka dostrzegłem nad moją głową przelatującą grupę 3 białych obiektów, które zanim podniosłem głowę wydały mi się grupą zwykłych dronów.
Jednak kiedy uniosłem głowę byłem w stanie przez 3-4 sekundy przyjrzeć im się lepiej. Obiekty leciały bardzo nisko, dosłownie tuż nad 4-kondygnacyjnym budynkiem mieszkalnym, formując trójkąt. Nie posiadały jednak żadnych typowych dla dronów świateł, czy też kształtu co zupełnie wprawiło mnie w osłupienie.Wydaje mi się, że mogły poruszać się z prędkością około 20-30 km/h. Wydaje mi się, że mogły być to obiekty o wielkości około 50-60 cm, gdyż z dołu były one bardzo dobrze widoczne.
Najciekawszym był jednak ich kształt, który przypominał wyglądem ptaki, jednak - moim zdaniem - wcale nimi nie był. W załączniku wrzucam szkic, jak te obiekty wyglądały obserwowane przeze mnie z dołu.
Emitowane przez obiekty dźwięki były bardzo krótkie, oddzielone pauzami o takiej samej długości (w mojej ocenie około 200-300 ms). Brzmiało to zupełnie tak, jak gdyby ktoś w nieskończoność zapętlał dokładnie taki sam krótki dźwięk.
Mój pies w tym czasie był raczej spokojny - nie szarpał się, nie szczekał. Chyba stał po prostu w miejscu (dokładnie nie wiem ponieważ w tym czasie patrzyłem w niebo). Ja za to wróciłem do domu z gęsią skórką, która utrzymywała się jeszcze przez kilka minut.
Dopuszczam oczywiście możliwość, że byłem po prostu świadkiem niskiego przelotu kaczek. Jednak w przeszłości wielokrotnie miałem okazje obserwować już takie przeloty uprawiając agroturystykę i jednak to, co widziałem dzisiaj tak bardzo ale to bardzo różni się od wcześniejszych obserwacji..
Koordynaty miejsca, w którym doszło do obserwacji:
https://www.google.pl/maps/@52.1565068,21.0801124,259m/data=!3m1!1e3
Zastanawia mnie, czy ktoś już był świadkiem podobnych obserwacji? Po powrocie do domu odrazu sprawdziłem, czy może nie powstały jakieś nowe drony podobne do ptaków, jednak nic takiego nie znalazłem...
Pozdrawiam,
(dane do wiadomości Fundacji Nautilus)
I jeszcze jedna relacja z naszej poczty.
From: [...]
Sent: Sunday, October 21, 2018 8:25 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Kule światła
Witam, kilka godzin temu odwiedziłem mojego wuja którego nie widziałem dziesięć lat. Od słowa do słowa przeszliśmy do tematu Orlenu który wydobywał gaz z działki której jest właścicielem. Nic w tym ciekawego gdyby nie to co później opowiedział mi mój krewny. Otóż przed pojawieniem się Orlenu mój wuj widział nad lasem(ok godziny 2:00),dokładnie w miejscu gdzie miały być wydobywane surowce naturalne, trzy kule światła które wisiały nad drzewami . Kule krążyły po okręgu po czym każda z nich odleciała w inną stronę.
Co ciekawe znajomy mojego wuja który jest pilotem również potwierdza obserwację obiektu (pojedyncza kula) i twierdzi że tego dnia nie było żadnych lotów nocnych. Do tego doszła opowieść o moim innym nieżyjącym już wuju który wracając do domu na skróty śledzony był przez czerwoną kulę która dotrzymywała mu kroku i zatrzymywała się razem z nim (ta sama okolica). Niestety nie da się potwierdzić autentyczności tej opowieści gdyż świadek zmarł w zeszłym roku. Szkoda że nie mogłem porozmawiać z nim osobiście.
Obaj panowie śmiali się że gdyby komuś o tym opowiedzieli uznano by ich za wariatów. Nurtuje mnie kilka pytań (jeżeli nie wciskano mi kitu,chociaż przyznam że opowiadali mi to z kamiennymi twarzami i prosili abym nikomu nic nie mówił i tu również prośba o nie publikowanie tego na waszej stronie) wracając do pytań: Czym są te kule? To czysta energia czy obiekty materialne? , czego mogły szukać w tym miejscu????
Czy te obiekty mogą być niebezpieczne dla ludzi??? Czy ktoś z was mógłby mi polecić jakąś kamerę która nagrywałaby w dobrej jakości film w nocy? (mam możliwość umieszczenia kamery w bezpieczny miejscu z którego można nagrywać okolice i miejsce gdzie widziano obiekty) całe wydarzenie miało trzy lata temu,kto wie co dzieje się tam w nocy. Niestety nie mam możliwości osobistej obserwacji terenu gdyż mieszkam ponad 180km od tego miejsca a obecnie wróciłem do Polski po dziesięcioletniej nieobecności w kraju. Jeżeli zajdzie taka potrzeba podam namiary na to miejsce,prośba jednak by nie udostępniano ich publicznie. Nie chciałbym aby ktokolwiek później dokuczał moim krewnym czy znajomemu mojego wujka który jest pilotem wojskowym. Przyznam że nigdy tak ie interesowałem się tematem obiektów nieznanego pochodzenia. Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na odpowiedź.
Dziękujemy za wiadomość. Czym są te kule? Mogą być energią, mogą być pojazdem, mogą być i jednym i drugim. O tym, jakim sprzętem najlepiej nagrywać UFO pisaliśmy w dziale PYTANIE DO FN. Link poniżej:
https://www.nautilus.org.pl/pytania,250,co-radzicie-w-sprawie-sprzetu-do-obserwacji-ufo.html
czytaj dalej
[...] Witam. Piszę ponieważ myśl o tym i widok ten mam cały czas przed oczami. Mam 43 lata i nigdy w UFO nie wierzyłem. Pod koniec sierpnia miały być spadające gwiazdy i owszem były - oglądaliśmy to zjawisko przez kilka dni z rzędu- wspaniała kanonada ognistych szybkich kulek spadających z nieba. Jednak pierwszego dnia oglądania moja córka postanowiła oglądać dłużej piękne niebo tak gdzieś do północy. Ja poszedłem już spać bo rano do pracy...Gdzieś przed północą słyszę odgłos mojej córki z zachwytem, że spada dużo gwiazd i wołała moją żonę. Nie chciało jej się wstać , ponieważ to są ułamki sekund kiedy gwiazdy spadają, jednak po ciągłym wołaniu w końcu wstała i zobaczyła.... Woła mnie. Lecz po co mam wstawać skoro to ułamki sekund... jednak mnie długo wołały, więc wstałem..
Od tego dnia wierzę w UFO i żałuję że nikt o tym nie pisze.
Zobaczyliśmy setki satelitów płynących na niebie w szyku. Widziałem wiele razy ISIS, kiedyś interesowałem się astronomią, lecz tego zjawiska nie potrafiłbym wytłumaczyć. Wyglądało to jak przelot kilkuset satelitów w szyku z płn. zachodu na południowy wschód. Leciały spokojnie świecąc jednostajnie jasnym światłem, tak jak nasze satelity. jednak było ich kilkaset - może 200-300 w szyku.
Obudziłem syna - oczywiście nie chciał wstać lecz później nie żałował... zadzwoniłem do moich rodziców w domu po sąsiedzku - oni nie spali więc szybko wyszli i zdębieli. Mój Ojciec mając 77 lat nigdy nie widział coś takiego. śmiałem się do niego, że na końcu brakuje tylko "gwiazdy śmierci" z gwiezdnych wojen. Wszystko to trwało ok. 10-15 minut i zniknęło odlatując na południowy wschód. Szukaliśmy informacji w prasie na ten temat, jednak nikt o tym nie pisał. Nie sądzę jednak aby nikt tego nie widział - przecież to była noc spadających gwiazd i wiele osób musiało patrzeć na niebo. Żałuję do dzisiaj , że tego nie sfilmowałem, choć podejrzewam, ze aparat by tego dobrze nie dostrzegł.
Do dzisiaj żywo o tym dyskutujemy co to było i dziwne jest to, że nikt o tym nie pisze.
Obserwacje prowadzone były w Kielnarowej pod Rzeszowem województwo podkarpackie ok. 23.00 11 sierpnia 2018 roku.
I powtarzam od dziś już wierzę w Ufo...
[dane do wiad. FN]
Pięknie dziękujemy za relację, którą dostaliśmy 10 października 2018. Oczywiście nie można wykluczyć, że była to obserwacja bardzo rzadkiego zjawiska, czyli przelotu formacji "setek UFO". Mamy jednak ostatnio do czynienia z prawdziwą "zmorą weselną", która polega na wypuszczaniu przez organizatorów imprez setek małych podświetlanych balonów powiązanych linkami. Efekt jest niesamowity i wbija w ziemię - mieliśmy okazję zobaczyć to na własne oczy w Jadwisinie pod Warszawą, kiedy to "coś" zostało wypuszczone w nocne niebo przez organizatora eventu dla dużej firmy. Potem koledzy żałowali, że nie nagrali tego na kamerę, aby pokazać jako przestrogę w serwisie FN, ale może będzie jeszcze taka okazja.
czytaj dalej
[...] Witam załogę Nautilusa, Przeżyłam trzy dziwne historie. które chciałabym opisać. Gdyby nie Wasze strony prawdopodobnie nie myślałabym o tym. Zdarzyły się wiele lat temu ale dość dokładnie je pamiętam ze względu na niesamowity i niewytłumaczalny dla mnie charakter.
Pierwsza z nich przydarzyła mi się podczas harcerskiego obozu na Mazurach w I lub II klasie liceum. Któregoś dnia nasz zastęp miał w planie podchody.W tym celu wybraliśmy się w głąb lasu. Na pięknej dość dużej polanie ustaliliśmy drzewo,do którego będziemy zmierzać i rozpoczęliśmy zabawę. Schowałam się niedaleko polany i w dość krótkim czasie udało mi się prawie dotrzeć do wyznaczonego punktu. Przycupnęłam za niewielkim krzewem i czekałam na dogodny moment.
Na brzegu pustej polany stała koleżanka i wypatrywała nas.Nagle stało się coś dziwnego .Na środku polany zobaczyłam siedzące dwie młode kobiety i małą 5-6 cio letnią dziewczynkę.Kobiety o czymś rozmawiały a dziewczynka wyciągała z koszyka grzyby. Byłam bardzo zaskoczona dlatego, że wcześniej tych osób na pewno tam nie było. Nie mogły też wejść na polanę nie zauważone. To trwało ułamki sekund i znów widziałam tylko koleżankę i pustą polanę. Byłam na tyle tym poruszona,że zdradziłam swoją kryjówkę i wyszłam do koleżanki pytając czy widziała te siedzące kobiety na polanie ale odparła,że nikogo nie było,bo musiałaby zauważyć. Tu cała historia mogłaby się zakończyć i w pewnym sensie się zakończyła,bo szybko o niej zapomniałam ale......miała związek z inną sytuacją po kilkunastu latach.
Tym razem wybrałam się z moją 6-cio letnią już córką i dwoma koleżankami na grzyby.Był to las niedaleko Otwocka gdzie wówczas mieszkałyśmy. Po jakimś czasie usiadłyśmy na polanie,żeby odpocząc. Koleżanki rozmawiały a ja odeszłam obok,bo wydawało mi się,że widzę pięknego podgrzybka. Podniosłam go, odwróciłam się w stronę siedzących koleżanek i wtedy doznałam uczucia,że to już kiedyś było. Wiem,że wiele osób doznaje takiego uczucia. Mnie też zdarzało się to i wcześniej i pózniej ale nigdy nie udało mi się w takich momentach czegokolwiek kojarzyć prócz tego doznania,że to już było.Wtedy na tej polanie nie tylko czułam,że to już było ale przypomniała mi się tamta polana z Mazur i obraz jaki wówczas widziałam. Byłam pewna,że widziałam ten właśnie fragment z mojego przyszłego życia.Obraz był taki sam -dwie kobiety i dziewczynka wyciągająca grzyby z koszyka.Do dziś jest to dla mnie niesamowita historia,której nie potrafię racjonalnie wytłumaczyć.
czytaj dalej
[...] Witam. Pisze w takiej sprawie. Mojej żony siostra ma 2 dzieci. Chłopczyka i dziewczynke. Kuba bo tak sie nazywa chlopak od jakiegos czasu ma "wymyslonego przyjaciela" bardzo często gada do siebie, rozmawia z kimś. Ostatnio nie tylko w czasie zabawy ale takze jak wykonuje codzienne czynnosci. No i wczoraj moja zona spytala sie go w końcu z kim tak gada...a on odparł że cyt. " ma kolege ducha i z nim rozmawia i ze ten kolega podpowiada mu jak postepowac i jak podejmowac dobre decyzje". Kuba wczoraj uciął trochę włosy młodszej siostrze i powiedział ze to ten kolega mu tak podpowiedział. Co o tym sądzicie? [...]
Dziękujemy za wszystkie historie, które przysyłacie na pokład okrętu Nautilus. Tylko część publikujemy w naszym dziale XXI PIĘTRO, ale wszystkie trafiają do naszego archiwum i wzbogacają naszą wiedzę o tematyce, którą zajmuje się Fundacja Nautilus. Sprawa "wymyślonego przyjaciela" jest bardzo dobrze udokumentowana i jest zbyt wiele relacji o tym, że dzieci mają dar widzenia duchów i niestety bardzo często się zdarza, że jakiś byt wykorzystuje to i staje się "wiernym towarzyszem dziecka". Na szczęście z wieku ok. 5-7 lat możliwość widzenia duchów u dzieci zanika, więc trzeba spokojnie poczekać.
Na koniec w naszym XXI PIĘTRZE jeszcze jedna historia z naszej ostatniej poczty.
From: [dane do wiad. FN]
Sent: Sunday, September 16, 2018 9:22 AM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: RE: Dzień dobry.
Łączność duchowa ze Zwierzętami po Ich śmierci.
Mojej Cioci umarła Suczka, po trzynastu latach życia. Ostatnio zachorowała poważnie, ale nikt, nawet Ciocia nie spodziewał się, że choroba przybierze tak poważny obrót i skończy się śmiercią Ukochanego Zwierzęcia.
Suczka odeszła parę dni temu. Odchodziła bez obecności bliskich Jej Osób. Kiedy wrócili do domu, nie żyła...
Wszyscy przeżywają do dnia dzisiejszego Jej śmierć.
Mną także wstrząsnęła ta wiadomość. Było mi smutno, że umierała sama, nie było nikogo przy Niej... Od dnia Jej odejścia do wczoraj, męczyła mnie myśl o samotnej śmierci Suczki. I dostałam od Niej taką odpowiedź:
"- Wiesz jak ciężko by mi było umierać, jakby nade mną płakali? Dlatego nie chciałam, żeby byli obecni przy mojej śmierci. Kochałam Ich."
Jestem spokojniejsza, bo wiem, że to była decyzja samej Suni. Jestem Jej także wdzięczna za odpowiedź na moje pytanie.
Pozdrawiam Załogę Nautilus. Czytelniczka.
czytaj dalej
[...] Witam serdecznie , Nazywam się [dane do wiad. FN] lat 38 i na wstępie proszę o zachowanie anonimowości.
Zdarzenie, o którym chciałbym opowiedzieć miało miejsce 28.07.2018r o godzinie 18.07 - wiem bo chwilę wcześniej patrzyłem na zegarek.
Wspólnie z małżonką Agnieszką spędzaliśmy ten słoneczny wieczór na tarasie w ogrodzie za domem przy grillu z zimnym drinkiem i fajną muzyczką w tle.
Wygodnie siedząc na krześle kątem oka coś zauważyłem i odruchowo spojrzałem w górę. Na niebie dostrzegłem obiekt(rysunek po prawej) w kolorze prawie czarnego grafitu, na pewno metaliczny. Oniemiały z wrażenia aż wstałem z miejsca i podeszłem parę metrów przed siebie.
STANĄŁEM JAK WRYTY AŻ MI KOPARA OPADŁA!!!!!!!!!!
Obiekt unosił się w bezruchu na wysokości około 100m nad moją głową ale nie centralnie, może 10 stopni w dół. Po upływie jakiegoś niedługiego czasu, myślę że mniej niż 20 sekund obiekt powoli zmienił położenie(rysunek po lewej)
Wszystko to odbywało się totalnie bezdzwięcznie tak jakby otoczenie niczego nie było świadome.
Po zakończeniu manewru z podstawy obiektu dostrzegłem 2 błyski.
Połączenie niebieskiego i fioletowego światła wydobywające się z trzech zewnętrznych okręgów nie było mocne lecz trochę rażące, więc wielu szczegółów nie dostrzegłem. Mijający błysk pzerwał następny - o takiej samej sile lecz czerwony z wielkiego okręgu ze środka obiektu . Po upływie około 5 sekund sekwencja się powtórzyła.
Powoli obiekt zaczął się oddalać w górę i z niewielką prędkością pod kątem około 60 stopni na wysokości około 200m zmienił kurs i prosto przed siebie powoli przyspieszając odleciał. Sekwencyjne błyski następowały raz po raz aż do momentu gdy obiekt znikną w niedalekich kłębiastych chmurach gdzie zobaczyłem je ostatni raz.
Większą część tego zdarzenia widziała również moja żona.
W razie co jestem dostępny a to mój numer [dane do wiad. FN]
Pozdrawiam
czytaj dalej
[...] Dzień dobry Fundacjo:) Na wstępie jak zawsze wszystkiego dobrego. Dziś byłem u mojego dobrego kolegi porozmawiać ma on szerokie horyzonty na wszystko i konwersacja toczy sie nie tylko na temat "pieniedzy i co kto ma"
Dzis rozmowa byla na temat zycia i reinkarnacji mamy takie samo zdanie ze ona jest istnieje i to nie wiara oraz na temat ludzi dlaczego jest tyle zła itp. Kolega ma na imię [tylko do wiad. FN]
Opowiedział mi dziś historie ze szkoly która dotyczyła Pani ktora uczyla matematyki , mowił że któregoś dnia "ześwirowała" i kazała dzieciom wziąć krzesła i iść zabić dyrektora ot tak w jedej sekundzie podczas lekcji. Nie wiem jak dalej sie skonczyło ale otrzymała ksywkę "czarodziejka" ponieważ poźniej w sali lekcyjnej hmm nie wiem jak to opisać ale robiła coś w rodzaju seansu? miała coś w rodzaju wahadełka na nitce czy jakims sznureczku i trzymając owe wahadełko potrafiła powiedziec kto kim byl w poprzednim wcieleniu ,mojemu koledze powiedziała że jest to obecnie jego 4 inkarnacja ze wczesniej zyl w XI wieku jako jakiś książe a ostanim jego wcieleniem był prostytutka francuska ktora zginela w XVIIw podczas jakiejs wojny nie wiem chyba z Hiszpania???
Ps podczas kiedy mowial to mojemu koledze strasznie jej sie zmieniał głos zgrubiał i dostawała innych oczu....dodam jeszcze że należał on do subkultury deathmetal chyba tak to sie pisze miał na sobie kszulke z jakimiś trupimi czaszkami pentagramami wtedy kazała mu to sciagnac bo przyciaga to zlo i demony. Wiem że innym uczniom z klasy tez takie seanse robiła. Osobiscie podchodzę do tego z dystansem można zrzucic na chorbę,ale może coś w tym jest?Mowie konkretnie o tym przypadku poniewaz wiem ze sa na swiecie ludzie ktorzy potrafia takie cos powiedziec.
[dane do wiad. FN]
czytaj dalej
Witam. Mam w chwili obecnej 28 lat. Jestem zdrowa psychicznie, i nic w życiu mi nie dolegało. Moja historia ma zaczątek od około 15 roku życia. Nie wiem, do dziś próbuje znaleźć jakieś wytłumaczenia co do tego, co chcę opisać.
Początki były „niewinne” potem zmieniło się to w horror dla mnie. Gdy kładłam się chcąc spać, zasypiałam. Budziło mnie dziwne uczucie, że coś się stanie. Leząc, widziałam jak z moich nóg wypływa energia (biała mgła) z której materializuje się jakaś postać. tak jakby budowała się od nóg w górę, czyli pojawiały się po kolei: tułów, ręce, niestety nigdy nie widziałam głowy tej postaci. Pojawiało się to w moim życiu co jakiś czas. Przestawiłam łóżko w inne miejsce iii…. Nie wiem dlaczego, ale budziłam się z nogami podniesionymi w górę.
Później…
Podczas mojego snu, na początku czułam jak paraliż obezwładnia moje ciało, a potem lekkie podduszenie, czułam , że coś trzyma mnie za szyje i dusi. Trwało to około 10 min, w których nie mogłam się ruszyć, ani bronić. Kończyło to się w ten sposób, że byłam bardzo wyczerpana, nie miałam siły nawet wstać z łóżka. Następnego dnia czułam się dziwnie z tego powodu.
Trwało to co noc, aż po pewnym czasie ucichło.
Powróciło znów pewnego dnia, lecz o większej sile. Znów drętwienie całego ciała, i duszenie, z tymże, duszeniu towarzyszyła siła, która ciągnęła mnie z łóżka na przedpokój. Były to straszne męki. Znów potarzało się to co noc. Jakaś siła – nie wiem jak to ująć, trzymała mnie za szyję, paraliżowała moje ciało, i z całej siły ciągnęła mnie z łóżka na podłogę. Pamiętam nawet, że kurczowo trzymałam się dolnego fragmentu drzwi, by się bronić. Próbowałam krzyczeć, ale bez skutku. Budziłam się ze strachu, i znów mnie ogarniało uczucie senności i zabawa się powtarzała w kółko. Chciałam nie spać, ale nie mogłam. Znów zasypiałam w ciągu paru sekund- gdzie to jest bardzo dziwne, gdyż normalnie zaśnięcie trwa u mnie około godziny, nawet gdy jestem bardzo zmęczona. W tych momentach wiedziałam co się dzieje, wiedziałam jaki będzie ciąg dalszy. Z całych sił próbowałam nie zasnąć, tylko jedną nogę, potem drugą nogę wystawić za łóżko , wstać i pójść spać do łóżka mojej Mamy. Czułam jakbym lunatykowała.
Później przybył nowy element tego całego zdarzenia: podczas mojego snu, znów drętwienie ciała, duszenie. Otwierałam oczy i widziałam nad moją głową czarną elektryzująca kulę, która „obserwowała mnie”. Nie wiem co to było. Widziałam ją może tylko z 5 razy, potem jej już nie było.
Następnym razem, gdy spałam obudziło mnie przedziwne uczucie, że ktoś mnie obserwuje. Gdy otworzyłam oczy, zobaczyłam białą postać, stojącą w moim pokoju, smutną, to była moja Mama, która spała w pokoju obok. To trwało tylko chwilę. Moment. Pobiegłam przerażona do łóżka Mamy, myśląc, że coś się stało. Na szczęście Mama spała.
To są przykłady tylko, które mnie spotkały, podejrzewałam jakieś otępienie, ale po rozmowie z zaufanym księdzem, zalecił mi modlić się za zmarłych z rodziny. Skorzystałam także z usług psychologa, który stwierdził, że nie mam żadnych odchyleń od normy.
Myślę, że punktem kulminacyjnym był dzień, w którym, zmęczona po nocce wróciłam z pracy. Mieszkałam wtedy w akademiku. Położyłam się spać, byłam sama w pokoju, koleżanki wyjechały do domów. Mój sen był przedziwny. Otóż śniła mi się cała Apokalipsa. Wers po wersie.
Była to wizji o 7 pieczęciach, która kończyła się zagładą ziemi i wszelkiego zła. Widziałam także jeźdźców : Zwycięzca, wojna, głód, i śmierć. Na niebie dwie kule, czerwone, które płonęły, a miedzy nimi był trójkąt, w którym była światłość. Ta światłość do mnie przemawiała ukazując mi kataklizm na świecie. Brat zabijał brata, ludzie byli otępieni, domy w gruzach, wojna, czołgi, żołnierze, To było dla mnie straszne, wszystko obserwowałam – znajdowałam się nie na ziemi, tylko obserwowałam wszystko z boku. Płakałam. Nie mogłam w to uwierzyć, chciałam już się obudzić.
Ale ta światłość nadal do mnie przemawiała. Ukazywała mi wszystkie kataklizmy. Kazała mi się modlić do Matki Boskiej, która może to wszystko ocalić. Zaczęłam mówić „Zdrowaś Mario…” , obudziłam się z tymi słowami w ustach. Co najdziwniejsze, nie wiem dlaczego, ale drzwi od mojego pokoju były otwarte. Nie wiedziałam co o tym myśleć. Siedziałam na łóżku, wzięłam do reki biblię i przeczytałam ze łzami całą Apokalipsę. Wers po wersie mi się dokładnie to samo śniło.
Później przyszedł do mnie do pokoju mój obecny narzeczony mówiąc mi, że Papież zmarł.
Tym bardziej mój sen zdał mi się dziwny.
Jestem osobą wierzącą, ale nie chodzę w każdą niedzielę do kościoła. Nie mówiłam nigdy o nich głośno, jedynie mama wie, oraz narzeczony.
[dane do wiad. FN]
/poniżej zdjęcie z Archiwum FN przysłane przez jednego z naszych czytelników/
czytaj dalej
[...] Witam serdecznie, juz od dluzszego czasu zastanawialam sie, czy powinnam napisac do was i podzielic sie tym, co spotkalo mnie w dziecinstwie. I dzisiaj przez to, ze przez upaly nie spac, pisze do was....
Krotko o mnie: mam 39 lat, od wielu lat mieszkam w Niemczech, z zawodu jestem Informatykiem i pracuje dla Urzedu Panstwowego w Niemczech.
*************
A teraz opowiem po krotce moja historia:
Zdarzenie to mialo miejsce w zimie ok 1986 roku. Z dwojka mojego mlodszego rodzenstwa i mama wracalismy wtedy wieczorem od babci do domu. Musialo byc ok godz. 20:00, bo wyszlismy zaraz po wiadomosciach wieczornych.
Moja babcia mieszkala na obrzezach naszego miasta - Zlotoryji na Dolnym Slasku. W kolo znajduja sie tam tylko pola, lasy I male jeziorko tzw. “Oczko”.
Idac do domu musielismy przejsc przez maly lasek, ktory nie byl wtedy jeszcze oswietlony. Po wyjsciu z niego jakos obrocilam sie za siebie I wtedy zobaczylam, ze po lewej stronie nad tym laskiem wisi jakas bardzo jaskrawa, biala kula. Co dziwne, kula ta mimo ze byla bardzo jasna, to nie razila w oczy. Z rozmiarow (z tamtego miejsca) przypominala ksiezyc podczas pelni,ale byla od niego duzo jaskrawsza i wisiala maksymalnie jakies 3-4 metry nad drzewami. Chcialam to cos koniecznie z bliska zobaczyc I zaczelam prosic mame, zebysmy tam podeszli. Mama bardzo sie bala, I na poczatku nie chciala tam isc, ale tak ja mocno prosilismy, ze w koncu dala sie namowic I poszlismy tam.
Po dojsciu do tego miejsca, znajdowalismy sie moze w odleglosci ok 15-20 metrow od tej kuli. Dopiero z bliska widac bylo, ze wisiala ona nad polem z tylu tego lasku, I tym razem juz tylko jakies 5-7 metrow nad ziemia. Miala ona z tamtej odleglosci maksymalnie ok 0,5-1 metra srednicy I wisiala tam caly czas nieruchomo. Wpatrywalismy sie w nia gdzies ok 20 minut, az w koncu zaczelo nam byc zimno I nudno, bo nic sie nie dzialo. Chcielismy juz isc do domu, gdy nagle kula ta niesamowicie szybkim ruchem przemiescila sie pionowo w gore - na jakies 20 metrow, a nastepnie wolnym i plynnym ruchem zaczela sie od nas oddalac. Podczas tego zdarzenia, byla kompletna cisza. Nie bylo kompletnie nic slychac. Po jakims czasie kula ta zatrzymala sie I wyszedl z niej cienki, jakby laser - promien w strone ziemi. Wygladalo to tak, jakby ten promien czegos szukal, albo cos sprawdzal. Po chwili promien ten zniknal i kula ta znow bardzo wolnym i plynnym ruchem poleciala nad polami w strone innego lasku, ktory w linii prostej znajdowal sie ok 2 km od nas. Lasek ten jest dosc dobrze widoczny, bo w kolo niego sa same pola, i pozatym wtedy lezal tam snieg.
Kula ta wleciala za ten lasek, I po chwili wysunela sie przed niego w nasza strone, tylko ze tym razem nie byla to juz kula, tylko objekt latajacy - talerz, dookola ktorego swiecily kolorowe swiatelka. Nie wiem jak duzy mogl byc ten obiekt, ale moglismy z tamtej odleglosci (I przez to kolorowe oswietlenie) doskonale widziec jego ksztalt. Zaczelismy isc w jego strone. W pewnym momecie obiekt ten zaczal sie chowac za ten lasek. W momecie jak zaczynalismy sie wracac, wysuwal sie on spowrotem na przod. To bylo bardzo dziwne. W pewnym momecie moja mama nie miala juz cierpliwosci I chciala stamtad isc, ale ja nalegalam zebysmy do tego czegos podeszli. Mama byla troche zla na mnie I chyba tez sie bala, ale w koncu powiedziala, ze pojdziemy tam, ale najpierw musimy moja najmlodsza siostre (wtedy miala ona 3 albo 4 letka) do babci zaprowadzic.
Po powrocie, nie bylo widac tam juz niczego.
Prawde mowiac czasami zastanawialam sie, czy moglo wtedy dojsc do czegos wiecej jak tylko obserwacji, ale jesli tak, to ani ja ani moje rodzenstwo i mama nic z tego nie pamietamy - chociaz czasami mialam przypuszczenia.
Bardzo chetnie porozmawialabym o tym z kims, kto sam mial podobne doswiadzenia.
Ps. Przepraszam za pismo, ale nie mialam mozliwosci pisania polskimi znakami na komputerze. Mam nadzieje, ze sie doczytacie. :) Prosilabym rowniez, gdybyscie Panstwo chcieli mojego E-Mail‘a gdzies pokazac, o zachowanie mojej anonimowosci.
Podrawiam goraco,
[dane do wiad. FN]
czytaj dalej
[...] Dobry wieczór, długo zastanawiałam się czy do Państwa napisać aż do dnia dzisiejszego. Chciałam podzielić się moją historią a raczej historią, która dotyczy domu należącego do mojej rodziny. Zanim opisze historie, wiem od męża, że takich spraw macie tysiące i jeśli uznacie, że nie jest warta uwagi to z góry przepraszam ale chociaż jest mi lżej, że w końcu zebrałam się na odwagę.
Zacznę od początku: Dom o którym mowa należy do mojej rodziny od 1935 roku, pobudował go mój pradziadek, który został spalony w 1945 jako żołnierz AK w więźniu w Radogoszczu. Podczas II wojny światowej w tym domu znajdowała się siedziba gestapo. Z opowieści babci wiem, że katowali i zabijali tam ludzi Niemcy, oczywiście wyrzucili moja prababcie oraz Jej syna ( mojego dziadka). Po wojnie wrócili do swojego domu.
Wszystko byłoby pięknie i ta historia mogłaby się skończyć ale nie w 1998 ( miałam wtedy 8 lat ) zobaczyłam tam coś a raczej nie wiem co to było czy zarys człowieka czy raczej chmura białego niczego, słyszałam jak ktoś chodzi po schodach i czuć było obecność tylko nie wiem czego a może kogo, od tamtego czasu nie chciałam spędzać wakacji w tym domu ( dom należał do moich dziadków, nocował tam tylko podczas wakacji) po kilku latach znowu tam spałam i znowu to samo tylko tym razem bez poświaty, powiedziałam o tym mojej mamie bo byłam już większa więc uznałam, ze nie zrobi ze mnie wariatki.
Mama powiedziała, że ma podobne odczucia. Podzieliłam się również tym z moim bratem, który również przyznał, że boi się tam spać bo nie czuje się tam dobrze.Od 15 lat ta nie spałam, po śmierci dziadka i babci dom stoi pusty. Moja mama postanowiła sprzedać nieruchomość ale boi się ze to coś pójdzie ale przejdzie do Nas ( mieszkamy w innym mieście ) przyszły właściciel chce zburzyć dom i postawić jakieś magazyny. Dzisiaj mama poprosiła, żebym zrobiła zdjęcia domu na pamiątkę i zobaczyłam to, zobaczyłam to dopiero po zrobieniu zdjęcia ( dlatego napisałam -mąż mnie poprosił bo się przestraszył ) a może to światło ? może zle zrobiłam zdjęcie? choć nie robiłam pod słońce to jednak chciałabym żebyście powiedzieli mi że to przypadek ze nie muszę się bać.
Ponadto dodam, że w tym domu zmarła moja prabacia ( chciała już iśc do swojego męża) i na działce dostał wylewu mój dziadek który potem zmarł a babcia z samotności a może przez to co tam chodziło zwariowała podobno miała Alzheimera. Proszę o anonimowość. Przepraszam za brak spójności ale gdy i tym pisze ręce mi się trzęsą
[dane do wiad. FN]
Do wiadomości było dołączone zdjęcie - publikujemy je poniżej
czytaj dalej
[...] Dzień dobry, wczoraj rano zmarła moja babcia. Ostatnia żyjąca do tej pory babcia. Miała 90 lat. Prawdziwa, ciepła babcia. Przeżyła w czasie wojny obóz pracy w Niemczech i potworny głód. Stąd zawsze gdy się u niej zjawiałem zawsze pytała czy nie jestem głodny i czy czasem nie chciałbym coś zjeść. Będzie mi jej bardzo brakowało.
W każdym bądź razie wczoraj po pracy gdy wróciliśmy z żoną i synem do domu on jak zwykle bawił się głośno, dokazywał, itp. Wytłumaczyliśmy mu, że jego prababcia właśnie zmarła i jest nam smutno. Syn mając 4 lata wysłuchał tej wiadomości i znów zachowywał się tak jakby nic się nie stało. W pewnym momencie moja żona nie wytrzymała i mówi do synka: "Widzisz jaki tata jest smutny z powodu śmierci babci? Nie jest Ci przykro?". Syn na to "A dlaczego?". Moja żona: "Bo już nigdy babci nie zobaczy". Na to syn zupełnie naturalnie bez żadnego namysłu odpowiedział: "Babcia wróci. Zleci po drabince z chmurki i znów będzie dzidziusiem". I znów dalej zaczął się bawić jakby nigdy nic...
pozdrawiam
[dane do wiad. FN]
czytaj dalej
Dzień dobry
Piszę ponieważ od dwóch lat mam hm...taki problem lub w sumie temat którego raczej chyba nikt nie poruszał na państwa forum ani w Polsce a problem najwyraźniej jest. Borykam się z czymś dziwnym co za mną najwyraźniej "chodzi". Psychicznie i fizycznie.
Nie jest to zjawiskiem UFO więc piszę wstępnie by zapytać czy państwa interesują "potwory" lub "duchy-potwory" nie wiem jak go/to nazwać? :-)
To co ja spotkałam to bym określiła jako strzygę albo osobę fizyczną wyglądającą jak "potwór" ale napewno nie ufo chociaż kto wie bo ta "osoba" różni się od ludzi. Człowiekiem chyba nie jest ale oczywiście bez obrazy - nikogo nie chcę deprecjonować.
Musiałabym wysłać długi list z opisem do państwa od oceny bo to trwało długo i sporo rzeczy się wydarzyło z udziałem tego czegoś więc piszę wstępnie z pytaniem czy przysłać pełen opis, zdjęcia ubrań (moich podartych w niewyjaśnionych okolicznościach) i linki do materiałów z internetu o podobnych przypadkach bo oczywiście zaczęłam szukać czy kogoś spotkało coś podobnego?
Okazuje się, że spotkało i spotyka innych i jest sporo materiałów na ten temat. Wydaje mi się, że to coś z wyglądu podobny jest do istoty znanej pod nazwą "rake" za granicą ale w Polsce nikt tego nie poruszał. Uzbierałam wszelkie możliwe filmy i opisy z tym związane z internetu. Może państwa to zainteresuje?
Rzecz miała miejsce w Warszawie na Młocinach ja jestem z Warszawy ogólnie.
Do dzisiaj nie jestem w stanie określić do końca czy to jest fizyczne czy to duch ponieważ atakowało mnie to w środku samochodu gdy spałam na parkingu nie tylko w nocy ale i o 6 lub 9 rano w dzień. To miała być zabawa jak pobyt pod namiotem i nie oczekiwałam, że coś takiego może łazić w Warszawie. Uznałam, że to bezpieczne spać w ruchliwym miejscu w Warszawie i nie oczekiwałam, że coś się takiego może zdarzyć chociaż wcześniej pod namiotem na wakacjach zdarzyło się raz że coś mnie drapało ale wydaje mi się że może to nie być to samo. Rzecz miała miejsce na przestrzeni roku ponieważ samochód nie był na chodzie i stał na tym parkingu bez możliwości przedstawienia go. (nie był ubezpieczony i nie można było nim jeździć ale go kupiłam z sentymentu i na wypadek gdybym nie miała gdzie spać). Potem gdy już nie spałam w samochodzie to coś mi przychodziło do pokoju w domu w którym wynajmuję pokój. Także kotka właścicieli kiedyś uciekła w momencie gdy to przyszło do mojego pokoju co mnie utwierdziło w przekonaniu, że nie tylko ja to widzę.
Oczywiście jest to kłopot bo mnie to drapie i szeleszczą mi rzeczy w pokoju więc śpię z zapalonym światłem i nie wysypiam się no i wypalam więcej prądu.
To nie był nikt fizyczny ten lub to coś co mnie atakowało w samochodzie bo fizyczny ktoś nie wszedł by przez ścianę ale spotkałam potem osobę w leżącym 50 m. dalej lasku, która poruszała się bardzo dziwnie oraz na ulicy jakby bezdomną która miała twarz podobną do tego czegoś co mnie nawiedzało.Wydaje mi się, że nawiązałam z tym czymś już jakąś relację. Czasem mi tego czegoś szkoda. Do dzisiaj nie wiem czy to fizyczna istota czy bezdomny nawiedzony przez jakąś istotę np. Ale twarz i ruchy ciała tego kogoś były nieludzkie.
Natomiast ta osoba była bardzo chuda i ruch jakby mięśni tej osoby był absolutnie nieludzki. Musiałabym opisać krok po kroku co się działo i co widziałam by to mogli państwo sami ocenić. Niepokoi mnie to, że to sobie jest w lesie w Warszawie i co z tym zrobić?
To coś najwyraźniej porwało mi ubrania bo są uszkodzone w sposób w jaki nie dałoby się zrobić nożyczkami czy nożem a nawet skalpelem. Zachowałam oczywiście te ubrania na wypadek gdybym kiedyś miała je komuś pokazać. Myślałam nawet by dać je jasnowidzowi by sprawdził co zrobiło te rozdarcia.
Zaczęłam przeszukiwać materiały w internecie na ten temat - chyba wszyscy tak robią po tym jak coś zobaczą - czy ktoś widział coś podobnego i z tego co udało mi się znaleźć, to jest sporo informacji w tym nagrań na temat w 90% podobnych stworzeń które poruszają się, piszczą i zachowują w podobny sposób. Tylko, że to są nagrania w znacznej mierze stworzeń bez ubrań natomiast ten ktoś był ubrany w jakby stary garnitur lub marynarkę.
Przeraża mnie fakt, że znalazłam w sieci rok temu przypadkiem film dokumentalny z serii o mordercach. Morderca z tego filmu dokumentalnego jest z wyglądu bardzo podobny do tej osoby i tego stworzenia które wydedukowałam z materiałów z internetu. Ten morderca atakował na terenie Rosji i zabił kilkadziesiąt osób i dzieci.
Musieliby by państwo sami to ocenić na podstawie opisu krok po kroku (a który chciałabym przysłać). Z tego filmu wynika, że ta osoba (fizyczna) mordowała w specyficzny sposób, podobny do tego w jaki sposób ja byłam drapana i nagabywana. Morderca atakował dokładnie te miejsca w których ja czułam albo drapanie albo mam rozwalone ciuchy.
Poza tym ten morderca wabił ofiary do lasu w inteligentny sposób a ja odnoszę wrażenie że to coś także mną manipuluje bym o tym myślała, bym weszła do tego lasku w którym ten ktoś się znajduje. Wydaje się sprawiać bardzo przyjemne wrażenie. Ogólnie rok temu udało mi się to przegonić, ale za to od tamtego momentu nie mogę przestać o tym myśleć.
Dlatego pomyślałam, że nie powinnam bagatelizować sprawy skoro był już morderca podobny do tego czegoś co mnie atakuje.
Ja śpiąc w samochodzie zostałam poinformowana przed Straż Miejską, że "tu chodzą tacy różni" (wiedzieli że śpię w samochodzie jeśli boją się państwo że wkręcam to może uda mi się od nich uzyskać potwierdzenie że spałam tam jakiś czas) i bym uważała więc podejrzewam, że problem stamtąd jest znany i mieszkańcom i straży miejskiej.
Długo nie pisałam bo było mi tej istoty lub człowieka w gruncie rzeczy żal no bo to żywe stworzenie. Nie wiem co państwo mieliby zrobić. Przecież nikt nie pójdzie tam z siatką go szukać lub zaczepiać bezdomnych. Może tylko jasnowidz mógłby coś stwierdzić po ubraniach które są podarte. Ale to niemożliwe bym sobie sama wymyśliła takie piski, krzyki i ataki które potem podobne znajduję w internecie. Jeżeli istnieją strzygi to coś może być tą właśnie strzygą.
Napisałam też, ponieważ niepokoi mnie fakt, że w sieci znajduję filmiki gdzie 10 letnie dzieciaki chodzą po ruinach i lasach i najwyraźniej interesują się takimi miejscami coś je najwyraźniej tam ciągnie. Ja już raczej nie wejdę w żaden pustostan po tym co mnie spotkało. Materiały które znajduję w internecie na ten temat to zwykle materiały z tzw. Urban Exploringu lub Urbexu który jest modny ostatnio.
Nie chcę robić żadnemu stworzeniu ani żadnym osobom krzywdy ale coraz częściej nachodzi mnie myśl czy nie jest moim obowiązkiem tego gdzieś zgłosić. Oczywiście nie wyślę tego sama na policję ale może państwo znają kogoś kto takie materiały zbiera. Na dodatek mam wrażenie że mam z tym kimś kontakt myślowy i wzbudza we mnie litość ogólnie co mnie męczy bo w sumie to coś jest jakoś ze mną ciągle więc nie wiem czy to nie wpływa jakoś negatywnie na moje życie prywatne i otoczenie.
Przyznaję się bez bicia, że dużo szukałam informacji na ten temat w internecie z nudów i czaję się z napisaniem tutaj od dłuższego czasu ale w sumie co mam niby zrobić.
Przedwczoraj znalazłam kolejny nowy film z udziałem podobnego gościa który czai się podobnymi ruchami na podwórku jakiejś kobiety i ją podgląda. Porusza się w specyficzny sposób który ja kojarzę z gościem z lasku. Więc w sumie mam dość i napisałam. Ogólnie i moja historia nie jest mniej przerażająca ale myślę że i tak wszystkiego słowami się nie da opisać.
Co państwo o tym myślą? Czy wysłać pełen opis tego i na jaki adres?
Przeczesałam państwa forum ale chyba nie ma opisu czegoś podobnego. Natomiast mam wątpliwości z podpisywaniem się pod tą historią imieniem i nazwiskiem bo nie chcę by mnie to prześladowało bardziej. Obawiam się, że mówienie o tym publicznie spowoduje, że przetrwam jako ta "dręczona przez jakąś istotę". Siła mediów tkwi w tym, że się wszystko zachowuje na amen i zamiast mieć kłopot z głowy to jeszcze to się zachowa. :-) Prawdopodobnie to głównie mnie powstrzymało przed pisaniem. Oczywiście pieniędzy nie chcę z tego natomiast zastanawiam się, czy nie należy gdzieś tego wysłać.
Tak czy inaczej będę się cieszyć jeśli państwo odpiszą i się jakoś ustosunkują może gdzieś indziej jeszcze to wysłać? Może za jakiś czas ktoś poruszy podobny temat?
Pozdrawiam
[...]
Pięknie dziękujemy za opis tej historii - oczywiście poza XXI PIĘTREM także trafił do naszego Archiwum FN.
czytaj dalej
[...] Witam. Trafiłam na Waszą stronę dopiero teraz, ale filmy na youtube oglądam już jakiś czas,. Wierzę w ich autentyczność , bo sama widziałam niezidentyfikowany obiekt na niebie 2 razy. Raz to był obiekt podobny jak jeden z tych trójkątnych obiektów z relacji pani ze Świecia. Moja obserwacja miała miejsce 25 lat temu w Koninie- nocą. Nie byłam sama, byłam z kolegą i on widział to samo, niestety bardzo niechętnie o tym później mówił.
To było w 1993 roku w marcu lub kwietniu, wracałam późno z pracy w kawiarni, było już ciemno, a odprowadzał mnie kolega, który w tej kawiarni często bywał, była godzina około 23.00. Niebo było bezchmurne, widać było gwiazdy, spojrzałam w górę i zobaczyłam jasny trójkąt ostrokątny, bardzo wyraźny, cały jasny jak żarówka, ale bez poświaty. Po prostu bardzo jasny trójkąt jakby cały świecił.
Ostry kąt to był dziób tego obiektu, a leciał na dość dużej wysokości, na takiej, na jakiej latają samoloty pasażerskie, a może ciut niżej. Mogło to być kilka tysięcy metrów może 9, nie wiem. Szybko to pokazałam koledze i dalej już obserwowaliśmy razem. Obiekt poruszał się dużo szybciej niż samolot, po prostu przemknął po całym niebie w kilka sekund i na końcu zrobił coś jakby pętlę po czym zniknął z widnokręgu nieba. Akurat byliśmy na pustym nieoświetlonym latarniami placu z dala od bloków i innych zabudowań. Teraz ten teren jest zabudowany, ale wtedy był to pusty wielki plac porośnięty trawą i niskimi krzakami. Obecnie w tym miejscu jest w Koninie kompleks sklepów i duży parking.
Tak więc wówczas widzieliśmy kawał nieba nad nami i mogliśmy obserwować cały tor lotu tego obiektu. Patrząc na ten obiekt nie czułam absolutnie żadnego strachu, nie miałam też absolutnie wątpliwości co to jest? Po prostu wiedziałam, że to jest jakiś obcy obiekt pozaziemski, nie samolot, nie jakiś sputnik, świetlik, latawiec, laser czy cokolwiek mi znanego, a co potem sugerowali mi znajomi, którym o tym mówiłam. Każdy traktował to jak wymyśloną historię, wyśmiewał itp. Następnego dnia w pracy, kiedy ten kolega- świadek zdarzenia przyszedł do kawiarni, opowiadaliśmy razem o tym mojemu szefowi- oczywiście nas wyśmiał, może dlatego ten kolega już później nie chciał o tym więcej mówić. To było 25 lat temu, ale pamiętam to jakby to było wczoraj. Całość obserwacji trwała dobrych kilka sekund, rozmawialiśmy w tym czasie z kolegą, mówiliśmy: ,, o! UFO, kurcze UFO....
Potem przez jaki czas upewnialiśmy się, że widzieliśmy to samo, porównywaliśmy do różnych znanych nam pojazdów, przedmiotów, oboje byliśmy pewni, że to było coś nieznanego, innego, nieziemskiego, nietworzonego przez człowieka. Z tym kolegą nie mam dziś już kontaktu, minęło tyle lat, miał na imię Tomek, ale nazwiska nie znam, znałam go tylko z tej kawiarni. Zawsze wierzyłam, że nie jesteśmy sami w kosmosie, od dziecka obserwowałam niebo i może dlatego też wtedy w niebo spojrzałam. Od tej pory wiem, że warto to robić i obserwuję niebo przy każdej okazji, czasami spędzam na tarasie po kilka godzin, ale nigdy już nic takiego nie zauważyłam.
Natomiast wcześniej w wieku 15 lat mieszkając na 4 pietrze w bloku i obserwowałam niebo czasami nawet do świtu. Raz widziałam coś jakby spód ogromnego statku przelatującego tuż nad dachem bloku, ale tak szybko, że ledwo mój wzrok zdołał zarejestrować obraz.
To był ułamek sekundy, coś ogromnego i jakby przezroczystego i czerwonego przeleciało nade mną. W oczach przez moment został mi tylko obraz jakichś części maszyny, ale to nie były światła, to były widoczne jakieś bardzo skomplikowane w budowie urządzenia, tak jak się w filmach widzi spód ogromnych statków komicznych- coś takiego. Jednak prędkość z jaką ten ogromny obiekt się poruszał nie pozwoliła mi zaobserwować nic więcej np kształtu.
Myślę, że mój wzrok zarejestrował coś, czego ludzki wzrok nie powinien zobaczyć, a być może widzą to inne organizmy żywe na ziemi? Zastanawia mnie dlaczego obiekt był przezroczysty i czerwony, czyżbym przez moment widziała w podczerwieni?
Z nikim nie podzieliłam się tą pierwszą obserwacją, nawet nie wiedziałam jak to opisać słowami, ale wiedziałam, że coś jest na rzeczy. Dziś mam 45 lat i niebo obserwuję przy każdej możliwej okazji.
Pozdrawiam serdecznie
[dane do wiad. FN]
czytaj dalej
[...] Witam wszystkich przeglądających "Nautilusa" Chcę przedstawić swoją historię sprzed wielu, wielu lat (gdzieś z początku lat 80-tych. Uczyłem się w Technikum odległego o około 98 km od miejscowości, w której mieszkałem z rodzicami i przyjechałem do domu rodzinnego na ferie zimowe.
Będąc tam w szkole "zakochałem się w dziewczynie" Byłem wtedy chyba w 3 klasie (ona nawet mnie nie zauważała). Pewnej nocy bardzo chciałem ją zobaczyć. Zacząłem mocno o niej myśleć i myśleć. Po pewnym czasie skod przymkniętych powiek zaczęły napływać w moim kierunku "kręgi" energii na tle gwiazd. Zobaczyłem wtedy jej dom. Przez kilka lat myślałem, że to przewidzenia, ale będąc w wojsku w Szczecinie spotkałem w pociągu Leszka Szumana (autor "Życie po śmierci". On potwierdził, że coś takiego (widzenie na odległość) istnieje. Teraz wiem, że mam kolor radiestezyjny INDYGO i potrafię różczką znaleść źródło wody. Potrafię też (oczywiście po ćwiczeniach) przy użyciu wahadełka odczytywać zadawane przez innych odpowiedzi na pytania dotyczące przyszłości.
Pozdrawiam [...]
/poniżej zdj. Leszka Szumana - Archiwum FN/
/okładka jego najsłynniejszej książki - Archiwum FN/
czytaj dalej
[...] Nawiązując do artykułu o piorunach kulistych, przypomniała mi się pewna sytuacja podejrzewam z 2013 roku. Bardzo lubię wychodzić na zewnątrz podczas burzy i patrzeć w niebo a nawet nagrywać przebieg całej burzy. Któregoś popołudnia przechodziła dosyć spora komórka burzowa nad Tomaszowem Mazowieckim, oczywiście wyszedłem jak zwykle na zewnątrz jednak tym razem bez aparatu i dostrzegłem białą kule, promieniującą dosyć mocnym blaskiem.
Jej pojawienie się było poprzedzone błyskiem jednak bez grzmotu. Na moje oko kula ta miała jakieś 20 - 30 cm i oddalona była od 1 km do 1,5 km od miejsca obserwacji. Nie wiem ile przeleciała lotem poziomym, ale widoczna była przez jakieś 40 sekund.
Pozdrawiam.
[...]
//email dotarł na pocztę FN 21 czerwca 2018
I przesyłam Państwu link do filmu nagranego podczas burzy jako ciekawostkę. Przepraszam za słownictwo.
uderzenie w transformator.
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
rozwiń playlistę zwiń playlistę
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie
Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.