Dziś jest:
Środa, 4 grudnia 2024

Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy... 
/Albert Einstein/

XXI Piętro
HISTORIE PRZESŁANE PRZEZ ZAŁOGANTÓW
Wyślij swoją historię - kliknij, aby rozwinąć formularz


Zachowamy Twoje dane tylko do naszej wiadomości, chyba że wyraźnie napiszesz, że zezwalasz na ich opublikowanie. Adres email do wysyłania historii do działu "XXI Piętro": xxi@nautilus.org.pl

Twoje imię i nazwisko lub pseudonim

Twój email lub telefon

Treść wiadomości

Zabezpieczenie przeciw-botowe

Ilość UFO na obrazie




UFO w kształcie trójkąta nad Brodnicą (ok. dziesięciu lat temu)
Wt, 15 luty 2022 18:34 komentarze: brak czytany: 2084x

[...] Witam. Miałem do Państwa napisać już bardzo dawno temu. Za każdym razem kiedy wchodzę na Waszą stronę bądź z innych źródeł czytam informacje na temat NOLi miałem chęć wysłać wiadomość. Coś jednak mnie za każdym razem powstrzymywalo. Tym razem pomyślałem że w końcu się przelamne. Otóż historia która dziala się już dawno temu bardzo utkwila mi w pamięci.Jak wspomnialem zdarzyło się to już dość.......

czytaj dalej


[...] Witam. Miałem do Państwa napisać już bardzo dawno temu. Za każdym razem kiedy wchodzę na Waszą stronę bądź z innych źródeł czytam informacje na temat NOLi miałem chęć wysłać wiadomość. Coś jednak mnie za każdym razem powstrzymywalo. Tym razem pomyślałem że w końcu się przelamne. Otóż historia która dziala się już dawno temu bardzo utkwila mi w pamięci.
Jak wspomnialem zdarzyło się to już dość dawno i nie pamiętam dokładnej daty. Na pewno był to sierpień ale którego roku to już ciężko powiedzieć. Podejrzewam iż był to rok 2003 albo 2004. Samo zdarzenie pamiętam dokładnie. Cała sytuacja działa się gdy chodziłem jeszcze do gimnazjum. Druga bądź trzecia klasa. Miałem dobrego towarzyszą wspólnych spotkań z którym często przesiadywalismy w parku na takie koło fosy Zamku Krzyżackiego, a właściwie jej wieży. Praktycznie każdego dnia wieczorami przesiadywalismy tam i rozmawialiśmy. Któregoś późnego popołudnia zaobserwowalismy coś czego zupełnie się nie spodziewaliśmy.

Ciężko jest mi do tej pory uwierzyć w to co widzieliśmy ale to prawda! Otóż siedząc sobie na owej tamie i mając przed sobą rzekę Drwęce zauważyliśmy, że z naszej tylnej prawej strony (od strony policji) przelatuje naprawdę duży obiekt. Pamiętam jakby było to wczoraj. Pogoda byla naprawdę wspaniała. Bezchmurne niebo. Bardzo ciepło. Robiło się delikatnie szaro. Jak już wspomniałem wcześniej to coś przelatywalo do nas od tyłu że skosa.

Obiekt ten wydawał się naprawdę wielki, ciężko powiedzieć jak byl duży gdyż ciężko było określić jego wysokość. Tak czy siak zakrywal naprawdę kawał nieba. Kształt miał trójkątny i był czarny (niebo robiło się delikatnie szare i mozna było spokojnie odróżnić kolor). Na każdym trzech rogów miał światło. Nie były to światła na tyle mocne że razily w oczy lecz całkiem intensywne i jednostajne. Koloru raczej białego. Pojazd ten przesuwal się bardzo powoli, sama obserwacja trwała ok. 2min. Przemieszczal się w stronę do której wcześniej byliśmy zwróceni. Po czym nagle zniknął. Pamiętam, że w trakcie obserwacji jeszcze śmiałem się do kolegi że leci bombowiec B2 gdyż leciał w stronę jednostki wojskowej. Sama obserwacja w zadnym stopniu nie budziła w nas niepokoju. Raczej staraliśmy się sobie w jakiś sposób wytłumaczyć to co widzieliśmy. W całej historii ciekawe jest to że po jakimś roku z kolegą straciliśmy tak dobry kontakt. Po wielu latach utraconej znajomości spotkaliśmy się w zeszłym roku. Z ciekawości zapytałem go czy pamięta to co widzieliśmy. Ten potwierdził obserwacje.
Trochę ułożyło mi że w końcu do Państwa napisałem. Najwyraźniej ciazylo mi to zdecydowanie za długo. W razie chęci kontaktu pozostawiam swój nr tel. [...] i dane osobowe [....]. (dane bardzo bym prosił tylko dla redakcji). Pozdrawiam.

p.s.

Przepraszam że jeszcze raz pisze ale przez słownik wprowadziły mi się pewne błędy których wcześniej nie zauważyłem. Głęboko liczę na to że może ktoś jeszcze z Brodnicy albo okolic zauważył to samo co my i kontaktował się.z Państwem. W razie gdybyście mieli takie informacje proszę o odpowiedź. Jeszcze raz serdecznie pozdrawiam




zwiń tekst



Ten pies zobaczył jakiś niewidzialny byt
Sob, 12 luty 2022 01:04 komentarze: brak czytany: 3413x

[...] Witam załogę Nautilusa! Jakiś czas temu na waszej stronie ukazał się artykuł dotyczący naszych braci mniejszych - ich widzenia tego,czego ludzkie oko dostrzec nie potrafi - duchy. Sądzę,że rzeczywiście tak jest,iż zwierzęta widzą coś więcej niż my,że potrafią zobaczyć ducha.Opiszę Wam sytuację,jaka miała miejsce w mieszkaniu mojej koleżanki ok.2 lat temu.Miała ona psa,który miał wtedy 10 miesięcy.......

czytaj dalej


[...] Witam załogę Nautilusa! Jakiś czas temu na waszej stronie ukazał się artykuł dotyczący naszych braci mniejszych - ich widzenia tego,czego ludzkie oko dostrzec nie potrafi - duchy. Sądzę,że rzeczywiście tak jest,iż zwierzęta widzą coś więcej niż my,że potrafią zobaczyć ducha.Opiszę Wam sytuację,jaka miała miejsce w mieszkaniu mojej koleżanki ok.2 lat temu.
Miała ona psa,który miał wtedy 10 miesięcy. Pewnej nocy,leżąc w łózku i czytając książkę,do jej pokoju wszedł jej pupilek.Jak zawsze popałętał się po pokoju i zachowywał się tak jak zawsze normalnie.

Ale gdy zegar wybił 12stą w nocy, pies zaczął się dziwnie zachowywać. Nagle skierował swój wzrok w pusty kąt pokoju i zaczął szczekać. Zaczął szczekać i po chwili skakać do pustej ściany! Kolezanka nie wiedziala co sie dzieje,co w jej psa wstąpiło.Nigdy się tak nie zachowywał.Potrwało to jeszcze kilka minut,po czym pies się uspokoił. Kolezanka mowila,ze patrzyla na poczatku z przerażeniem na zachowanie jej psa,nie wiedziała co ma zrobić. Przestraszyla sie i nie chciala go uspokajać,bała się.ale po chwili postanowila to zrobic, i choc jak twierdzi,nie od razu sie uspokoił,to po chwili się udało.

Żeby tego było mało,znajoma twierdzi rowniez,ze po uspokojeniu psa,słyszała kroki w przedpokoju.Nie był to nikt z mieszkających z nią osób z rodziny,bo rano pytała,czy ktoś wstawał do ubikacji bądź łazienki.Wszyscy spali jak zabici.
Myślę,że coś w tym jest,że pies kolezanki coś zobaczył w tym kącie.Kto wie,czy nie jakiegoś duszka :)
PS: Droga fundacjo,chciałabym również,abyście obejrzeli film własnie o zwierzętach.Film ten nosi tytuł "Earthlings",czyli po polsku "Ziemianie".Film ten ukazuje, jak ludzie są bezwzględni wobec naszych braci mniejszych na całym świecie, jak wygląda sytuacja w rzeźniach (gdyby każdy wiedział,jak wygląda,zapewne ludzie patrzyliby inaczej na to,co jedzą,ja osobiście po tym filmie mam wstręt do mięsa i przechodzę na wegetarianizm), również ile te zwierzęta muszą przez nas wycierpieć, wszystko dla naszej wygody, aby robić futra, ubrania ze skór itd.itp. Ten film jest wręcz wstrząsający.Na końcu autorzy przekazują,aby ten film podać dalej. Wysyłam Wam linka, film ten trwa ponad godzinę,ale warto go obejrzeć:


Pozdrawiam, Monia.



zwiń tekst



I wtedy ten głos powiedział...
Śr, 26 sty 2022 18:50 komentarze: brak czytany: 4423x

[...] Dobry wieczór, chciałabym o czymś opowiedzieć. Mianowicie pewnego wieczoru, gdy miałam ok. 8 lat bawiłam się z moją o 2 lata starszą siostrą. Zabawa polegała na tym, że budowałyśmy z krzeseł i koców "tunele" (tak to nazywałyśmy). Jedna z nas się chowała po czym druga pytała czy już może szukać. Więc tak jak zwykle siostra się w nim schowała i na moje pytanie, czy już, usłyszałam cichutką, niewyraźną.......

czytaj dalej


[...] Dobry wieczór, chciałabym o czymś opowiedzieć. Mianowicie pewnego wieczoru, gdy miałam ok. 8 lat bawiłam się z moją o 2 lata starszą siostrą. Zabawa polegała na tym, że budowałyśmy z krzeseł i koców "tunele" (tak to nazywałyśmy). Jedna z nas się chowała po czym druga pytała czy już może szukać.

Więc tak jak zwykle siostra się w nim schowała i na moje pytanie, czy już, usłyszałam cichutką, niewyraźną, wymawianą szeptem odpowiedź - "nie wiem". Wydawało mi się to dziwne bo siostra nigdy nie odpowiadała w taki sposób, zawsze mówiła, że tak. Dlatego jeszcze raz zapytałam i znowu usłyszałam to bardzo ciche - "nie wiem". Byłam pewna, że to ona, no bo niby kto inny. Jednak po kilku latach wspólnie przypomniała nam się ta sytuacja. Jak się okazało siostra też to słyszała, myślała, że robię sobie z niej żarty, jednak jak się okazało nie byłam to ja, ani siostra. Rodzice byli w zupełnie innym pokoju, więc to też nie mogli być oni, bo głos ewidentnie dobiegał z naszego pokoju. Nie chce nawet pisać co czułam jak się o tym dowiedziałam...

Pozdrawiam serdecznie

[...]




zwiń tekst



O DUCHU, KTÓRY RZUCA PRZEDMIOTAMI
Sob, 22 sty 2022 05:55 komentarze: brak czytany: 2179x

[...] Serdecznie witam całą Załogę! Kilka razy już do Was pisałem, niektóre listy zostały nawet opublikowane, nie chciałbym jednak zostać posądzony o zmyślanie, bądź kłamanie.   Przeczytawszy ostatnie artykuły o zjawach i widmach nawiedzające ludzi w różnych okolicznościach, postanowiłem podzielić się moimi doświadczeniami. Miało to miejsce w ubiegłoroczne wakacje. Nie jestem w stanie dokładnie określić.......

czytaj dalej


[...] Serdecznie witam całą Załogę! Kilka razy już do Was pisałem, niektóre listy zostały nawet opublikowane, nie chciałbym jednak zostać posądzony o zmyślanie, bądź kłamanie.
 
 Przeczytawszy ostatnie artykuły o zjawach i widmach nawiedzające ludzi w różnych okolicznościach, postanowiłem podzielić się moimi doświadczeniami. Miało to miejsce w ubiegłoroczne wakacje. Nie jestem w stanie dokładnie określić dnia, gdyż działo się to na przestrzeni dwóch / trzech tygodni.
Otóż: pochodzę z niewielkiej miejscowości o nazwie [...] niedaleko Ostrowa Wielkopolskiego. Moja rodzina buduje dom we wsi [...]. Dom znajduje się na terenie ogrodu, który w XIX wieku należał do hrabiostwa zamieszkującego dwór znajdujący się tuż obok mojego domu. Swego czasu często tam przychodziłem, aby zrelaksować się i posiedzieć na słońcu. Będąc w środku - a konkretnie w salonie otwartym na piętro słychać było wyraźny tupot oraz walenie w sufit. Początkowo myślałem, że to jakieś zwierzę. Po 'zbadaniu' całego piętra i poddasza nic nie znalazłem. Żadnych śladów.
Któregoś dnia, gdy jak zwykle siedziałem w salonie rozmawiając przez komórkę usłyszałem ogromny huk, poprzedzony 'standardowym' tupotem, który starałem się ignorować.
Odgłos był tak głośny, że usłyszała go moja przyjaciółka, z którą wtedy rozmawiałem.
W związku z tym, że dom nie był wykończony w jednej z sypialni stało plastikowe wiadro. Usłyszałem jak to 'coś' wrzuca do tego wiadra jakieś przedmioty. Mocno zdenerwowany poszedłem na górę krzycząc, waląc w ściany, hałasując. W wiadrze leżało kilka kawałków drewna. Później, będąc już na dole, poczułem dotknięcie w ramię. To było zimne i przenikliwe.
To jednak nie koniec historii związanej z tym domem. Gdy byłem w ogrodzie (w kilka dni po zdarzeniu z wiadrem zobaczyłem postać wychodzącą zza rogu domu. Był to mężczyzna, około 40, był zgarbiony, jakby konał. Na sobie miał pożółkłą koszulę. Kojarzyła mi się z XIX-wiecznymi strojami. Jakieś 30 minut później zobaczyłem w oknie kuchni stojącą dziewczynkę. Miała pomięte, czarne włosy, ubrana była jakby w pożółkłą koszulkę nocną. Machała do mnie.

Proszę o anonimowość. Nie szukam rozgłosu, nie mam powodu by kłamać.
Podaję swój numer telefonu, gdyby był potrzebny.

[...]




zwiń tekst



UFO i niezwykła opowieść mojego taty
Nie, 16 sty 2022 16:43 komentarze: brak czytany: 1349x

[...] Droga Fundacjo Nautilus!Jestem Eliza i bardzo mnie zaciekawił artykuł o UFO. Często zastanawiam się czy ono istnieje i lubię sobie czytać takie historie. Powiem, że niektóre mi mrożą krew w żyłach. Powiem, że wierzę w UFO, bo według mnie na Ziemi jest tyle nieodgadniętych zagadek. Chciałam opowiedzieć historię mojego taty. Spowodował ten mały pasek na dole z historią jakiegoś mężczyzny pomyślałam.......

czytaj dalej


[...] Droga Fundacjo Nautilus!

Jestem Eliza i bardzo mnie zaciekawił artykuł o UFO. Często zastanawiam się czy ono istnieje i lubię sobie czytać takie historie. Powiem, że niektóre mi mrożą krew w żyłach. Powiem, że wierzę w UFO, bo według mnie na Ziemi jest tyle nieodgadniętych zagadek. Chciałam opowiedzieć historię mojego taty. Spowodował ten mały pasek na dole z historią jakiegoś mężczyzny pomyślałam, że to będzie ciekawe.

Nie byłam świadkiem kosmitów itp.Mój tata często opowiada o dziwnym zdarzeniu. Mamy dwa pokoje - jeden duży salon (mieszkamy w bloku na 2 piętrze) i drugi balkonowy rodziców. Często chorowałam i dlatego z pewnością tej nocy spałam z mamą w pokoju balkonowym. Tata spał w salonie... W środku nocy lecz nie wiem dokładnie... tyle co z opowiadań taty. Spał i ponoć dwóch kosmitów tak jakby rozdzielili blok. Mówił, że przed nim rozpościerało się niebo pełne gwiazd. Nie mógł się ruszyć i najdziwniejsze przy nim stali dwaj kosmici. Dokładnie jeden pomarańczowy był niski, a drugi zielony wysoki.

Jedynym dowodem na to, że byli to coś co było najdziwniejsze. Któryś ponoć zaczął wylewać na nogę taty jakiś płyn. I ten płyn wsiąknął w nogę czy coś w tym stylu. Potem kosmici zniknęli, zamknął się blok i mój tata
wstał. Poszedł do toalety, bo bolała go, czy też piekła strasznie noga zobaczył co mu się stało i kiedy się zapytałam, czy się bał powiedział, że nie). Rano widziałam ten ślad się utrzymywał przez kilka dni, była to taka rana dziwna, taka jakby od kwasu jakaś wypalona (porównując do takiej paprzącej się dziury i w dół smuga )paprała się przez kilka dni.

Dzisiaj nic po tym nie zostało, po kilku miesiącach zniknęło. Mój tata nie mógł sobie nic zrobić w nocy i to w łóżku, bo nie posiadamy żadnych kwasów, czy też substancji. Mój tata nie pracuje w żadnym zakładzie tylko jest urzędnikiem i w swoim życiu przeżył wiele innych niewyjaśnionych sytuacji, np. wywoływanie duchów, ale zaprzestał, bo jest to zakazane przez kościół, przeżył także jakieś przepowiednie. Jako małe dziecko bałam się takich historii i często nie podnosiłam głowy, żeby spojrzeć w niebo, jednak byłam ciekawa.

Teraz już się nie boję, ale nie chciałabym przeżyć tego co mój tata. Wierzę jemu, bo nie opowiadał tego tylko mi, ale większości osób, które u nas były. Nie wierzę także w to, żeby mój tata kłamał na takie tematy. Myślę, że trudne to musi być do uwierzenia, gdy nie widzi się tego samemu na oczy albo nie słyszy.
Myślę, że nie uznacie tej historii jako nowe zmyślone opowiadanie, czy wrabianie ludzi, bo napisałam to po prostu z pytaniem: "Czy to możliwe, żeby coś się takiego stało, bo nigdzie indziej nie słyszałam o takiej sytuacji?

Dziękuje :)

[dane do wiad. FN]




zwiń tekst



Ta dziewczyna ma dar kontaktu ze zwierzętami...
Pon, 10 sty 2022 06:27 komentarze: brak czytany: 2925x

[...] Dotyczy telepatii. Rok temu poznałam młodą 20-letnią dziewczynę z Radzynia Podlaskiego. Mieszkam w Gdyni a ona wynajęła u mnie pokój. Była tu cały rok. I zaczęły się dziać niesamowite rzeczy. Okazuje się, że posiada ona od dzieciństwa różne nieziemskie talenty ale nikomu o tym nie mówiła. Tylko mnie. Mam 5 kotów i ona z nimi rozmawia. słyszy jak koty porozumiewają się telepatycznie między sobą.......

czytaj dalej


[...] Dotyczy telepatii. Rok temu poznałam młodą 20-letnią dziewczynę z Radzynia Podlaskiego. Mieszkam w Gdyni a ona wynajęła u mnie pokój. Była tu cały rok. I zaczęły się dziać niesamowite rzeczy. Okazuje się, że posiada ona od dzieciństwa różne nieziemskie talenty ale nikomu o tym nie mówiła. Tylko mnie. Mam 5 kotów i ona z nimi rozmawia. słyszy jak koty porozumiewają się telepatycznie między sobą -jest wesoło .

Czyta w ludzkich myślach. Słyszy ludzkie myśli w autobusie. Ostatnio opowiadała mi o górze Giewont i ukrytych w niej skarbach i rycerzach, którzy wyjdą na wolność za 4 lata. Ma dar jasnowidzenia. Słyszy co mówią konie na Krupówkach w Zakopanem jak skarżą się na złe traktowanie, mówi o weterynarzach, zwierzętach w zoo itd.itd, itd. Dziewczyna jest bardzo skromna, cicha i wrażliwa. Nie ukończyła liceum , bo wciąż bolała ja głowa. Nie miała szczęśliwego dzieciństwa, bo rodzice się rozwiedli, mieszka z babcią. Nazywa się [...] . Przyjechała do mnie na kilka dni do niedzieli. Uważam, że prasa powinna o niej napisać. [...]

Sprawa trafiła do naszego Projektu Messing. To właśnie ten projekt zbiera informacje o ludziach posiadających niezwykłe zdolności. Tego typu osoby jak ta opisana przez naszą czytelniczkę zdarzają się. Oto przykład przedstawiony w filmie dokumentalnym "Anna i Zwierzęta".

 Anna Breytenbach – Komunikacja ze zwierzętami Anna Breytenbach była specjalistka w branży IT po odbyciu kursu tropiciela, zdała sobie sprawę że to jest jej pasja, którą zaczęła ćwiczyć i kształtować. Po odkryciu w sobie zdolności komunikacji międzygatunkowej, zrezygnowała z pracy i oddała się całkowicie swojej pasji, którą bardzo pokochała i stała się jej codzienną pracą. Teraz znana specjalistka od telepatycznej komunikacji ze zwierzętami, opowiada o swoich doświadczeniach w tej dziedzinie i uczy, jak możemy dostrajać się do innych istot zamieszkujących naszą Planetę, by skutecznie się z nimi komunikować.

Choć wielu twierdzi, że ma ona szczególne zdolności, Anna z uśmiechem przekonuje, że może to robić każdy z nas. Jak to robić i co jest celem takiej komunikacji? W jaki sposób jej praca pomogła czarnej panterze Spirit i polepszyła los wielu innych zwierząt, z którymi zetknął ją los? Przedstawiamy Wam dokument o pracy i zdolnościach tej niezwykłej osoby.

Należymy do świata zwierząt i roślin, dlatego warto nauczyć się z nimi rozmawiać aby każdy wiedział o swoich potrzebach i skupiał się na budowanie trwałych, przyjaznych i otwartych relacji. Bez strachu, gniewu, agresji i dyskryminacji. Wszystkie istoty zamieszkujące Ziemię mają prawo głosu, mają prawo być wysłuchane, człowiek który świadomie żyje, czuje to i z odpowiedzialnością podchodzi do własnych decyzji, które wpływają na zewnętrzny świat. W dzisiejszym świecie podejście do tych istot jest bardzo przedmiotowe, wręcz uważa się że zwierzęta jak i rośliny nie mają uczuć i nie myślą.

Z doświadczenia Ani widać, że są bardzo wrażliwe i wiedzą czego potrzebują, a także rozumieją otaczający ich świat bardziej niż człowiek. Zwierzęta i rośliny, żyją w tu i teraz, to stan do którego człowiek rozpaczliwie dąży, dlatego z racji tego wymagają szacunku i odpowiedniego traktowania, za to że istnieją, czują się jedną współczującą świadomością, która próbuje zrozumieć zachowanie człowieka wobec nich.



zwiń tekst



Czy to była tylko intuicja? Niezwykłe wydarzenie z dzieciństwa
Nie, 21 luty 2021 02:55 komentarze: brak czytany: 2884x

Witam FN. Chciałbym się podzielić z wami pewnym zdarzeniem które miałem w dzieciństwie. Chodzi dokładnie o przewidywanie zdarzeń które za chwile się wydarzą. Miałem wtedy około 8-12 lat. Rozbieżność w latach dość spora ale ciężko mi określić w jakim wieku wtedy byłem. Kojarzę, że było to w mniej więcej takim wieku. Sytuacja wyglądała tak, że mieszkaliśmy wtedy w bloku na osiedlu. Mieszkaliśmy na 3.......

czytaj dalej


Witam FN. Chciałbym się podzielić z wami pewnym zdarzeniem które miałem w dzieciństwie. Chodzi dokładnie o przewidywanie zdarzeń które za chwile się wydarzą.

Miałem wtedy około 8-12 lat. Rozbieżność w latach dość spora ale ciężko mi określić w jakim wieku wtedy byłem. Kojarzę, że było to w mniej więcej takim wieku. Sytuacja wyglądała tak, że mieszkaliśmy wtedy w bloku na osiedlu. Mieszkaliśmy na 3 piętrze. Ja na podwórku przy takich płytkach brukowych które były pozostawione przy bloku na przeciwko schowałem sobie zabawki.

Byłem w pokoju przez który miałem bardzo dobry widok na całe osiedle ( mój podwórek ). W pewnym momencie do pokoju weszła moja starsza o 5 lat starsza. Zawołałem ją, i powiedziałem, że wiem co się zaraz stanie. Ona na to, że na pewno nie, no i stanęliśmy przy oknie i powiedziałem że jej pokaże. No i najpierw powiedziałem, że zaraz zza rogu bloku z naprzeciwka wyjdzie mój kolega Łukasz i przechodząc obok mojej skrytki o której nie miał prawa wiedzieć zacznie tam węszyć i zabierze moją zabawkę.

Oczywiście nie minęło 5-7 sekund i tak dokładnie się stało. Ale Siostra powiedziała, że pewnie podejrzał kiedyś, że ją tam schowałem tą zabawkę i dlatego tak zrobił. Ja oczywiście zaprzeczyłem i postanowiłem jej nadal udowodnić, że potrafię powiedzieć co będzie dalej. Wskazałem, że on najpierw pójdzie i siądzie sobie na ławkę posiedzi sobie tam przez jakąś chwile i pójdzie do sklepu po loda a następnie wróci i pójdzie do piaskownicy. Ku zdziwieniu mojej siostry stało się dokładnie tak jak Ja to powiedziałem. Ja nie czułem wtedy zdziwienia a wiem, że miałem ogromne przekonanie , ze właśnie tak się to stanie. Pisząc teraz do was przypominam sobie, że to była jakaś taka achwila kiedy Ja poprostu czułem ogromną pewnośc tego co zaraz ma nastąpić.

Musze w tym momencie zaznaczyć ze teraz nie mam żadnych zdolności przewidywania i super intuicji.

Wracając do tych przeczuć przyszłych wydarzeń to w późniejszym czacie także bardzo często zdarzało mi się mieć coś na styl przewidywania ale to raczej nazwał bym to superintuicją. w szkole podstawowej i późniejszej licealnej byłem najlepszym piłkarzem. Zawsze dawałem z siebie 120% i wiem że to był mój sposób na sukces ale też wiem, czego inni nie wiedzą ze bardzo często kiwając się przeciwnikiem czy tez idąc sam na sam na obrońców miałem ogromne przeczucie co zrobią, w jaki sposób zaatakują czy też w którą strone pójdą. Ciążko mi nazwać czy too takrze było przewidywanie przyszłości chodz ja sam bardziej bym to nazwał superintuicją która w grze w piłkę sprawdzała się w 100% i dzięki niej miałem ogromną przewagę nad kolegami.

Pozdrawiam całą załogę FN
3-Mjcie się

[dane do wiad. FN]




zwiń tekst



Intrygujące wydarzenie obok słynnej Muchołapki w Górach Sowich
Czw, 18 luty 2021 21:44 komentarze: brak czytany: 2998x

[...] piszę bo przydarzyło mi się wczoraj (16 maja 2018 - przyp. FN) coś niezwykłego . Przy okazji będąc w Górach Sowich, postanowiłem zajechać do Jugowic , gdzie znajduje się "muchołapka" czyli budowla , na której niemcy testowali pojazdy antygrawitacyjne, wg. Witkowskiego i wycieczka jak wycieczka , podjechałem pod bramę kompleksu "Riese" zrobiłem zdjęcieprzejechałem bramę i podjechałem pod sam .......

czytaj dalej


[...] piszę bo przydarzyło mi się wczoraj (16 maja 2018 - przyp. FN) coś niezwykłego . Przy okazji będąc w Górach Sowich, postanowiłem zajechać do Jugowic , gdzie znajduje się "muchołapka" czyli budowla , na której niemcy testowali pojazdy antygrawitacyjne, wg. Witkowskiego i wycieczka jak wycieczka , podjechałem pod bramę kompleksu "Riese" zrobiłem zdjęcie

przejechałem bramę i podjechałem pod sam obiekt i wtedy nagle momentalnie temperatura w układzie chłodzenia auta drastycznie się podniosła ,na granicy uszkodzenia uszczelki pod głowica , musiałem wyłączyć silnik. Cały czas siedziałem w samochodzie , nagle zaczęła mnie boleć głowa i dziwnie zacząłem się czuć, wtedy do mojego samochodu zaczeło zbliżac się jakieś zwierzę , to był kot, który wszedł pod auto , i wyszedł , zaczął się dziwnie na mnie patrzeć .

Poczułem się tak nieswojo w tamtym miejscu,że musiałem szybko uciekać mimo zagotowanej wody , po opuszczeniu terenu "Riese" licznik temperatury się nagle unormował a ja pojechałem dalej do pokoju na terenie Ludwikowic Kłodzkich, gdzie wynajmowałem jako turysta i to o czym chciałem napisac zdarzyło się koło godz 23:30 , poszedłem zrobić herbatę i w głowie usłyszałem głos - ziemianinie...ziemianinie ...nic więcej tylko to , poczułem również obecność kogoś kto był choć nikogo nie widziałem , oprócz czasami dziwnych błysków w kuchni ...obecność była na tyle wyczuwalna ,że musiałem w nocy uciekać z tamtego miejsca , gdyż zacząłem się bać [...]

[dane do wiad. FN]

 

/poniżej zdjęcia z Archiwum FN/





zwiń tekst



Kilka słów o tzw. 'nocnych światłach', ale także o... ncnej zmorze
Pon, 15 luty 2021 19:31 komentarze: brak czytany: 1808x

[KONTAKT] Piszę już trzeci raz o NL tj nocnych światłach. Przeczytałam w Nautilusie o próbach kontaktu z NL, o ile dobrze zrozumiałam. Ktoś zastosował sygnalizację świetlną. Pomyślałam że opiszę swoje doświadczenia. Najpierw jedno niezwiązane z tematem listu, ale dające do myślenia.Jestem stałą czytelniczką Nautilusa i często czytałam o zmorach nocnych. Myślałam że to zjawisko nie istnieje i jest .......

czytaj dalej


[KONTAKT] Piszę już trzeci raz o NL tj nocnych światłach. Przeczytałam w Nautilusie o próbach kontaktu z NL, o ile dobrze zrozumiałam. Ktoś zastosował sygnalizację świetlną. Pomyślałam że opiszę swoje doświadczenia. Najpierw jedno niezwiązane z tematem listu, ale dające do myślenia.

Jestem stałą czytelniczką Nautilusa i często czytałam o zmorach nocnych. Myślałam że to zjawisko nie istnieje i jest tylko tworem wyobraźni ludowej. Zapragnęłam doświadczyć i miewałam ataki zmory wielokrotnie.Za każdym razem odpędzałam ją imieniem Jezus. Raz słyszałam nawet jej głos. Czasem nawet bałam się położyć spać, kiedy obejrzałałam film "Egzorcyzmy Annelise Michel" uświadomiłam sobie że przecież mogłam zostać opętana.

Teraz nie miewam już ataków .Codzienny różaniec, należę do grupy modlitewnego wsparcia i koniec zmory. I tu przejdę do tematu.NL nie reagują na światła reflektora lecz na światło duszy. Rozmawiam z nimi o tym że chciałabym by ludzie poznali prawdę o sobie,,,ze jedynym sposobem na zakończenie dewastacji Ziemi jest brak mięsa w diecie.

Wczoraj mówiłam im o Jezusie. O Jego życiu i czego nas nauczył. Poświęcił życie byśmy mogli mieć nadzieję na lepszą przyszość i przekazał nam wielką mądrość. Nie mam wielu tematów którymi mogę zainteresować ale gdy opieram się na Jezusie zawsze mnie słuchają z powagą. Objawia się to m ich wzmożoną aktywnośćią na niebie. Czasem jednak mam wrażenie że to co tam jest jest ze strony ciemnośći. Podobno jest taka możliwość.

Myślę że jest to bardzo duchowe zjawisko i trzeba raczej zaświecić sercem by dostrzec jego głębię a nie tylko światełka pomykające po niebie. Jego duchowość nie polega na religii lecz na tzw. wibracji i tp. Nie znam się na tym, ale przypuszczam, że po prostu trzeba starać się mieć lepsze życie. Zjawisko opętania i kontaktu ma jedną cechę wspólną ,oddziaływanie na mózg i jego pracę. Przyczepia się do czakramów ta zmora i się wydaje że jej nie ma a ona jest. Tak i w przypadku tych NL tworzą się nici astralne które nas łączą ze sobą tak żę są obecni mimo że niby ich nie ma.Nie posiadam odpowiedniej wiedzy i czasu by lepiej i jaśniej opisać to zjawisko. Zależy mi na tym by obaczyć trzy obiekty lecące jednocześnie. To jest eksperymentu ciąg dalszy.

[dane do wiad. FN]


 



zwiń tekst



Kolumna dzwinych mnichów w kapturach
Sob, 6 luty 2021 14:54 komentarze: brak czytany: 3220x

[...] Dzień dobry. Chciałbym przytoczyć kilka opowieści mojego znajomego. Nie podam jego personaliów, ani moich, ponieważ pochodzimy z małego miasta, gdzie wszyscy się znają. Przedstawię go jako Jan, aby łatwiej mi było opisywać. Miejscowość to Miechów, województwo małopolskie. Jan posiada zdolności medium, co zapewne sprawia, że widzi więcej niż inni.Pierwsza historia miała miejsce kilkadziesiąt .......

czytaj dalej


[...] Dzień dobry. Chciałbym przytoczyć kilka opowieści mojego znajomego. Nie podam jego personaliów, ani moich, ponieważ pochodzimy z małego miasta, gdzie wszyscy się znają. Przedstawię go jako Jan, aby łatwiej mi było opisywać. Miejscowość to Miechów, województwo małopolskie.
Jan posiada zdolności medium, co zapewne sprawia, że widzi więcej niż inni.

Pierwsza historia miała miejsce kilkadziesiąt lat temu, gdy Jan był jeszcze młodym chłopakiem. W ciepły wieczór stał przed domem wraz z kilkoma innymi osobami. Wtedy jeden dorosły facet zapytał - "czy ktoś widzi to co ja?". Tylko Jan również to widział. W odległości kilkudziesięciu metrów przechodziła kolumna zakapturzonych mnichów, którzy śpiewali jakąś starą pieśń i żadnemu z nich nie było widać twarzy, tylko jakaś ciemna plama zamiast twarzy. Nikt chyba nie miał odwagi podejść do tej pielgrzymki. Dodam tylko, że Miechowie funkcjonował kiedyś zakon Bożogrobców. Kilka lat temu byłem gdzieś w pobliżu miejsca tego wydarzenia. Wsiadałem do samochodu. Godzina była późna, coś koło północy. Zapinam pasy i kilka metrów przed sobą zobaczyłem ogniki, które zapalały się i gasły, latały jak zwariowane. Trwało to kilkadziesiąt sekund. Jestem człowiekiem wyjątkowo strachliwym. Dlatego dostałem strasznej gęsiej skórki i dosłownie zamarłem w bezruchu. Przypomniałem sobie od razu opowieść znajomego. Jednak nic innego nie widziałem.

Druga historia wydaje mi się nieprawdopodobna. Jan jako dwudziestoparolatek wybrał się z kolegami na szukanie w Noc Świętojańską złotego kwiatu paproci. Jan z jednym kolegą został w samochodzie a dwóch pozostałych poszło do lasu. Wrócili a w zasadzie przybiegli po kilkudziesięciu minutach bladzi i roztrzęsieni. Podobno udało im się znaleźć złotą paproć. Jeden z nich ją zerwał i nagle zaczęła ich gonić kilkumetrowa fala wody. Wyrzucili znalezisko i przybiegli do auta. Podobno trudno było im nie uwierzyć, w takim byli stanie.

Następna opowieść to też młodzieńcze lata. Jan z kolegami umówili się na ognisko w lesie z jakimiś dziewuszkami. Ognisko również miało być w lesie. Gdy szli z oddali widzieli już palące się ognisko, słychać było głośne śmiechy. Jednak po przybyciu na miejsce spotkania śmiechy ucichły i żadne ognisko się nie paliło, nie było nawet żaru. Jedynie do okoła paleniska poukładane były gruszki. Jak się później okazało, dziewczyny w ogóle nie przyszły.

Dodam też, że Jan będąc w wojsku urządzał seanse spirytystyczne, będąc przy tym dobrym medium. Kiedyś w mieszkaniu kolegi wywołał ducha Hitlera, który bardzo przeklinał, a gdy matka kolegi weszła do mieszkania w trakcie owego seansu duch tak się wkurzył, że rozwalił telewizor.

Być może na te zjawiska miało wpływ właśnie wywoływanie duchów, aczkolwiek pierwsza historia miała miejsce jeszcze przed tym jak Jan zaczął się tym interesować. Jan twierdzi też, że widział ufo kilka razy w życiu, ale nie znam szczegółów.
Ja osobiście znalazłem kiedyś ufo na zdjęciu, zresztą wysłałem je do Państwa fundacji. To było w Krościenko nad Dunajcem. Proszę o ukrycie mojego maila.

Pozdrawiam,

Marek





zwiń tekst



Ogniste, czerwone kule!
Wt, 2 luty 2021 20:29 komentarze: brak czytany: 1471x

„Ogniste, czerwone kule” – tak zwykł określać je mój dziadek. W okresie przed II wojną światową, przez jakiś czas mieszkał on ze swoją ciotką (siostrą ojca) i jej mężem. Byli życzliwymi ludźmi i mogąc zaoferować mu dogodniejsze warunki życia i kontynuowania edukacji, przygarnęli go do siebie. Wujek był Żydem, a za to, że związał się z ciotką, został wykluczony ze swojej społeczności, wydziedziczony.......

czytaj dalej


„Ogniste, czerwone kule” – tak zwykł określać je mój dziadek. W okresie przed II wojną światową, przez jakiś czas mieszkał on ze swoją ciotką (siostrą ojca) i jej mężem. Byli życzliwymi ludźmi i mogąc zaoferować mu dogodniejsze warunki życia i kontynuowania edukacji, przygarnęli go do siebie. Wujek był Żydem, a za to, że związał się z ciotką, został wykluczony ze swojej społeczności, wydziedziczony i bezwarunkowo odrzucony przez swoją rodzinę. Przeszedł na katolicyzm, zmienił nazwisko, ożenił się z ciotką i został całkowicie zaakceptowany przez jej bliskich. Dziadek zawsze wypowiadał się o nim bardzo ciepło i z dużym szacunkiem. Co gorsze, jego własna rodzina przypomniała sobie o nim później, w trakcie aresztowania przez Niemców, przed wywózką do obozu, podpowiadając, że mają syna, który mógłby się zabrać tam z nimi.
Na szczęście wówczas udało się go skutecznie ukryć. Zginął jednak później, tuż przed końcem wojny, na progu swego własnego domu – zabity wcale nie przez Niemców, ani nie przez Rosjan...

To co opiszę zdarzyło się na krótko zanim miały miejsce wszystkie te tragiczne wydarzenia. Któregoś letniego wieczoru, kiedy w domu robiło się już ciemno i wszyscy szykowali się do snu, po pokoju zaczęły energicznie przemieszczać się w różnych kierunkach „ogniste, czerwone kule”. Dziadek opowiadał, że ten widok go tak zaszokował, że automatycznie wycofał się w najdalszy kąt i ze strachu nie mógł wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Potem zamarł w bezruchu i tylko przyglądał się niespotykanemu zjawisku. Ciotka zareagowała zgoła odmiennie.

Dziadek zawsze powtarzał, że była niezwykle odważną kobietą. Żałuję, że nie miałam okazji jej nigdy poznać, bo umarła przed moim urodzeniem. Być może hart ducha odziedziczyła po swojej matce, która pół życia spędziła „składając” ludzi z bliższej i dalszej okolicy, którzy ze złamaniami, ranami czy kontuzjami ściągali do niej. Dziadek opowiadał, że jego babka zawsze miała ręce pełne roboty, bo oprócz normalnych obowiązków, dochodziły jeszcze te – pomagała ludziom bezinteresownie.
Ciotka, jak relacjonowała mu później, postanowiła, że nie będzie się bać we własnym domu i że musi sprawdzić co to jest. Zdecydowała więc, że to „złapie” a przynajmniej dotknie. I udało jej się to...

Według dziadka całe zjawisko, przeciągało się. Być może przez szok jakiego doznał – wydawało mu się, że czas się na chwilę zatrzymał. Jednak kule w końcu zniknęły, a ciotce po wszystkim zostały tylko poważnie poparzone dłonie. Na szczęście jej matka, babka dziadka, jakoś sobie z tymi ranami poradziła swoimi sposobami. Myśląc czasami nad zjawiskiem, które akurat wtedy miało tam miejsce, najbardziej przychylam się do tego, że był to piorun kulisty. Ale pewności nie mam.

[dane do wiad. FN]




zwiń tekst



Błyszczące cygaro
Nie, 17 sty 2021 07:00 komentarze: brak czytany: 2800x

[...] Moje pierwsze doświadczenie z obcymi miało miejsce na Wybrzeżu Gdańskim w roku 1982 lub coś koło tego-głośna sprawa opisywana w gazetach. Mieszkałam wówczas na ulicy Piastowskiej ,kilkaset metrów od brzegu morza . Pod wieczór wyszliśmy z moim chłopakiem z klatki bloku i poszliśmy na spacer pobliskim deptakiem w kierunku morza... Nagle na niebie - wysoko nad taflą morza - pojawiło się błyszczące.......

czytaj dalej


[...] Moje pierwsze doświadczenie z obcymi miało miejsce na Wybrzeżu Gdańskim w roku 1982 lub coś koło tego-głośna sprawa opisywana w gazetach. Mieszkałam wówczas na ulicy Piastowskiej ,kilkaset metrów od brzegu morza . Pod wieczór wyszliśmy z moim chłopakiem z klatki bloku i poszliśmy na spacer pobliskim deptakiem w kierunku morza...


Nagle na niebie - wysoko nad taflą morza - pojawiło się błyszczące rozświetlone cygaro , a po chwili wyleciały z niego ruchliwe kuleczki , które wyczyniały na niebie cuda , poruszając się z prędkością z jaką nie poruszają się do dziś żadne ziemskie maszyny... Pokaz szalonych kuleczek trwał dosyć długo , po czym każda z nich po kolei wleciała w głąb cygara a po chwili cygaro oddaliło się w ułamku sekundy ... Od tamtej pory - jak to zwykle bywa - już zawsze interesowałam się zjawiskami związanymi z UFO i tak trwa do dnia dzisiejszego :)

Któregoś dnia obejrzałam sobie program z naszym Kapitanem w roli głównej , w którym opowiadał o niezwykłej postaci z kosmosu , przy czym wymieniając Jego imię stwierdził cytuję : Nie myślcie że kiedy wymawiam jego imię to Jego tutaj nie ma ... on wszystko wie... " Bardzo mnie to stwierdzenie zaciekawiło i ja postanowiłam , ot tak dla hecy wymówić sobie w wolnej chwili imię tej postaci... No i ... Okazało się , że faktycznie przybyła i do dziś prawdopodobnie jest ze mną .

Rozpoznaję to po nienormalnym zachowaniu mojej Kotki , moim szalejącym telewizorze i potężnych łunach o zmiennych kształtach wokół moich lamp w salonie , czego nie widać gołym okiem , a dopiero wtedy gdy robię zdjęcia . Kiedyś zaczęłam się śmiać sama z siebie że to wszystko jest niemożliwe , że to tylko jakieś śmieszne zbiegi okoliczności i że w ogóle to po prostu bzdury...w końcu co innego widzieć Ich na niebie a co innego mieć Ich w domu...

I wtedy to nagle wszystkie moje światła - włącznie z lampką na baterię(którą mam w kuchni w ramach oszczędności i niezależnego źródła światła) - wyłączyły się w jednym momencie a po 10 minutach włączyły z powrotem- oczywiście włącznie z lampką na baterię . Nie wymieniam tego imienia , wręcz zapomniałam jak brzmi , bo szczerze mówiąc wolałabym cofnąć czas , głównie ze względu na moją kotkę , która momentami bardzo się boi i sprawia mi to ogromny ból i smutek - niestety nie potrafię jej ochronić przed nieznanym - ona Ich widzi i słyszy , ja nie :(

[...]



zwiń tekst



UFO w 1941 roku: to były światła wśród łąk...
Pon, 25 luty 2019 04:52 komentarze: brak czytany: 1477x

Witam serdecznie! Od dłuższego czasu jestem wiernym czytelnikiem (a także oglądaczem i czasem słuchaczem ;-) ) Waszego serwisu, kibicuję z całego serca Wam i temu co robicie, to doprawdy wspaniałe! Chciałbym podzielić się z Wami wiedzą o pewnym wydarzeniu, którego co prawda nie byłem uczestnikiem, gdyż miało to miejsce czasie II Wojny Światowej, a lat liczę raptem 21... Historię znam od mojego dziadka.......

czytaj dalej


Witam serdecznie! Od dłuższego czasu jestem wiernym czytelnikiem (a także oglądaczem i czasem słuchaczem ;-) ) Waszego serwisu, kibicuję z całego serca Wam i temu co robicie, to doprawdy wspaniałe! Chciałbym podzielić się z Wami wiedzą o pewnym wydarzeniu, którego co prawda nie byłem uczestnikiem, gdyż miało to miejsce czasie II Wojny Światowej, a lat liczę raptem 21... Historię znam od mojego dziadka, którą z kolei przekazał mu jego ojciec, a mój pradziadek.

Było to w 1941 roku, niedaleko miasta Skalbmierz na Małopolsce... Miasteczko, podobnie jak pobliskie wsie, położone jest wśród pofałdowanego terenu, skupionego wokół starorzecza Nidzicy, lewobrzeżnego dopływu Wisły. Do lat 70-tych był to również teren dosyć podmokły, bagnisty, i niejednokrotnie obserwowano tu zjawisko "błędnych ogników". Lecz właśnie w latach 70-tych przez okoliczne łąki przekopano kanał, który starej Nidzicy odebrał sporą część wody i osuszył bagniska. W 1941 roku, była to jednak głęboka rzeka, dosyć szeroka, z wartkim prądem, z powodzeniem napędzająca pobliski młyn.

Właśnie do owego młyna, właściciel jego, a mój pradziadek, pewnego jesiennego wieczora, wracał ze swoim znajomym z pobliskiej wsi, Kolonii Sielceckiej. Młyn ten znajdował się (i znajduje nadal) przy drodze do wsi Kobylniki, oddalonej od niego o ok. 600m. Droga prowadzi w większości wzdłóż pierwotnego koryta Nidzicy. Odległość z Kolonii Sieleckiej do młyna, w linii prostej wynosi około 2 km, klucząc polnymi drogami, około 3 km. Pradziadek z towarzyszem byli mniej więcej w połowie drogi, gdy nagle na pobliskich bagnach, w odległości może kilkuset metrów, zabłysnęły dwa silne światła. Przypominały reflektory samochodowe, więc mężczyźni przestraszyli się, że to nadjeżdzają Niemcy. Schowali się zatem wśród rosnących przy drodze krzewach i obserwowali zjawisko.

Tymczasem dwa "reflektory" z wolna ruszyły, kierując się mniej więcej w ich kierunku, w stronę drogi. Nie było słychać żadnego dźwięku silnika, nic, ponadto owe światła wydawały się "płynąć" nad łąkami. Gdy zbliżyły się do rzeki, pradziadek z przyjacielem ciekawi byli w którą stronę skręcą, czy w stronę młyna, czy w stronę Skalbmierza. Swiatła jednak nie skręciły, a dosłownie "przeszły nad rzeką", udając się w stronę okolicznych kamieniołomów, znanych wśród miejscowych jako Kamionka Sielecka, sąsiadujących z pobliską wsią Sielec Biskupi.

I wtedy stała się rzecz dziwna, bo światła zaczęły sunąć ruchem wahadłowym, wysuwając się na przód to jedno to drugie. Po jakimś czasie światła zanikły na terenie Kamionki. Przestraszeni mężczyżni wyszli z ukrycia i czym prędzej pobiegli do młyna. Tam dowiedzieli się, że mniej więcej w czasie ich obserwacji, mieszkańcy zauważyli niesamowite, jasne światło, jakby ktoś na okna nakierował z zewnątrz silny reflektor.

To w sumie tyle. Mógłbym jeszcze dodać, że ludzie nad okolicą obserwowali przeloty ognistych kul, i że przed wybuchem wojny, w 1939 roku, widziano w środku nocy efekt "płonącego horyzontu", ale nie chcę być nadto tendencyjny... ;-)
Trudno mi objąć umysłem co to było? UFO? Nieznane zjawisko atmosferyczne? Eksperymentlana broń niemiecka? Wybór pozostawiam Wam :-)
 
 
Z góry dziękuję za uwagę i pozdrawiam!!!
 
[...]

p.s.

Przesyłam również kilka objaśnionych zdjęć, które powninny zwizualizować miesce wydarzenia (w tym jedno dosyć dramatyczne), a także prowizoryczną mapkę.









Witam.

Chcę zapytać Waszą organizację o pewien incydent, który przydarzył mi się
kilkanaście lat temu.

Oto opis incydentu:
Była noc, jechałem samochodem przez las, na tylnym siedzeniu i patrzyłem
przez szybę na gwiazdy. Przez kilka sekund zobaczyłem wyraźnie na niebie
pomarańczowe światło (jasne, ale nie rażące w oczy, okrągłe, rozmiar
postarałem się oddać w załączonym obrazku), a wokół niego 3 symetrycznie
rozłożone białe światełka (podobne do najjaśniejszych gwiazd).
Pomarańczowe światło stało w miejscu, białe światełka powoli oddalałby się
od pomarańczowego.

Załączam narysowany przeze mnie obrazek, księżyc umieściłem dla oddania
wielkości świateł.

Interesuje mnie, czy poza moim przypadkiem, odnotowano podobne.

Pozdrawiam,

[...]


/poniższy opis dotarł na naszą pocztę 5 maja 2020/

Chciałbym opowiedzieć swoją historię o UFO.
Byłem świadkiem wielokrotnej obserwacji.
Mieszkam we wsi [...] koło Częstochowy.
Zdarzenia miały miejsce w lutym 2016 roku.
Słyszałem przekaz telepatyczny tuż przed
obserwacjami że w mojej wsi będą kosmici.

Pewnego wieczoru leżałem w łóżku w oknach nie było firanek. Zaobserowałem chaotycznie poruszającą się gwiazdę po niebie tuż nad moim domem. Obudziłem się w nocy o godzinie 4.30
Wyjrzałem za okno swojego pokoju przy zgaszonym świetle.
Za ogrodzeniem sąsiada za drzewami choinkowymi na pustym polu dostrzegłem dziwne światła wielkości reflektorów samochodowych ułożone poziomo w równej odległości. Miało to miejsce z soboty na niedzielę. Miejsce obserwacji to teren nierówny pagorkówaty porośnięty głównie chaszczami i drzewami samosiejkami

Kilka dni później poszedłem z rodzicami do kościoła.

Po mszy wybraliśmy się na cmentarz. Jak szliśmy aleją i uliczką
zobaczyłem za ogrodzeniem cmentarza dziwne światło wielkości lampy latarki unoszące się do góry które zgasło po czym zapaliły się dwa światła czerwone tej samej wielkości. Świadkami obserwacji są rodzice. W pobliżu cmentarza znajdują się lasy i tereny zielone.

Było to w trudnodostępnym miejscu gdzie nie ma wejścia od ulicy i strony cmentarza. Kilka dni później wyszedłem na spacer do sklepu wieczorem. Idąc ulicą widziałem pomarańczową kulę światła wielkości lampy ulicznej. Myślałem ze to chiński lampion.

Niestety kula zniknęła i pojawiła się po drugiej stronie ulicy w innym miejscu na podobnej wysokości . Wracałem kilka dni później z kościoła z ojcem. Idąc ulicą zaobserowaliśmy bardzo jasną gwiazdę wielkości satelity ISS wiszącą nieruchomo w powietrzu. Stanęliśmy i zaczęliśmy się przypatrywać obiektowi. Obiekt nieoczekiwanie zaczął się oddalać od miejsca obserwacji i zniknął wyłączając oświetlenie. Byłem pewnego dnia z rodzicami w kościele parafialnym. Był wieczór ciemno.

Wychodząc z kościoła dostrzegłem dziwny obiekt przypominający drona nadlatujący od strony cmentarza oraz pobliskiego lasu oświetlony czerwonym i zielonym światłem

Świadkami są rodzice którzy obserwowali całe to zdarzenie
Obiekt przeleciał dosłownie nad naszymi głowami i kościołem.
W czasie trwania tych obserwacji bardzo źle się czułem. Miałem paraliż senny. Wydawało mi się że jestem prześladowany przez dziwną postać z innego wymiaru która mnie dusiła i dotykała. Czułem podczas snu jak podnosi mi się kołdra i pościel. Miałem koszmary senne. Między innymi koszmar lub sen o kosmitach
Chciałbym poinformować że wszystko ustąpiło po ustaniu
zdarzeń i incydentów. Wyczuwalny był również specyficzny zapach
w powietrzu. Wietrzna pogoda. Warunki pogodowe. Pochmurno. Brak słońca. Temperatura dodatnia. Zamglenia i mgły.
Dostaliśmy ciekawy telefon od babci z Jeleniej Góry.
Opowiadała że widziała dziwny pas światła poruszający
się za oknem jej mieszkania w tym samym czasie.
Nie widziałem kosmitów. Tylko światła nocne.
Chciałbym tak bardzo zachować anonimowość.
Proszę zamieścić historię na stronie lub witrynie.

[...]



zwiń tekst



Zagadkowy kamień z wyraźnym otworem
Czw, 3 sty 2019 11:22 komentarze: brak czytany: 4490x

Bardzo ciekawą historię zgłosił nam czytelnik serwisu. Znalazł kamień z otworem na leśnej drodze w okolicach miejscowości Kaczki (k. Wejherowa). Być może jest toi naturalna formacja, ale zawsze z tyłu głowy jest pytanie, czy przypadkiem nie mamy do czynienia z czymś, co mieści się w dziedzinie zjawisk niewyjaśnionych (np. UFO).W naszym dziale XXI PIĘTRO - Twoja Historia tym razem zamieszczamy e-mail.......

czytaj dalej


Bardzo ciekawą historię zgłosił nam czytelnik serwisu. Znalazł kamień z otworem na leśnej drodze w okolicach miejscowości Kaczki (k. Wejherowa). Być może jest toi naturalna formacja, ale zawsze z tyłu głowy jest pytanie, czy przypadkiem nie mamy do czynienia z czymś, co mieści się w dziedzinie zjawisk niewyjaśnionych (np. UFO).

W naszym dziale XXI PIĘTRO - Twoja Historia tym razem zamieszczamy e-mail ze zdjęciami.

From: [...]
Sent: Sunday, March 22, 2020 1:32 PM
To: Fundacja Nautilus
Subject: Re: W końcu ten dzień nadszedł. zagadka UFO z z 2016 rozwiązana

Witam Fundacjo,

W nawiązaniu do artykułu:

https://www.nautilus.org.pl/artykuly,3882,kolejny-tajemniczy-otwor-w-ziemi-znaleziony-w-polsce-w-lesie.html

chciałem zgłosić kamień z otworem na leśnej drodze sfotografowany wczoraj w okolicach miejscowości w której mieszkam, Kaczki.
Miejscowość Wejherowo, o której mowa w artykule mamy w odległości ok. 65 km. Ale tez niejednorazowo znajdujemy otwory w ziemi o średnicy ok 4-5 cm w naszym lesie. Z synkiem często ich zasypujemy na spacerze.

Otwór w tym kamieniu ma średnice ok 3-4 cm może miec już sporo lat, pamiętam go od 2012 roku jak tu zamieszkałem.
Kamień leży akurat po środku leśnej drogi, wystaje tylko wierzchówek. Kamień raczej jest duży, bo otwór mierzy może 10-12 cm głębokości cm i nie jest na wylot. Zastanawiam czy jego pochodzenie jest naturalne czy ktoś po środku lasu sobie po prostu tak wywiercił.

Znaki graniczne i geodezyjne nie stosują raczej otworów, tylko krzyżyki ale na wcześniej wbitych betonowych słupkach.
 
Nie wiem czy spotykaliście się z takim czymś? W załączniku zdjęcia.

Pozdrawiam,
[...]





Dziękujemy pięknie za zgłoszenie. Oczywiście teraz nie mamy szans tam pojechać, ale zanotowaliśmy sobie to miejsce. W ostatnich latach dostaliśmy ponad sto zgłoszeń o niezwykłych kamieniach, które znaleźli nasi czytelnicy. Ta sprawa zostanie dołączona do tego katalogu. Kiedyś pokażemy wszystkie tego typu wiadomości i zdjęcia w oddzielnej publikacji.

I jeszcze e-mail, który dostaliśmy w sprawie tego kamienia.


From: [...]
Sent: Sunday, March 29, 2020 12:02 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Zagadkowy kamień z wyraźnym otworem

Droga Fundacjo,
chciałbym się odnieść do historii kamienia z wyraźnym otworem, którą niedawno zamieściliście w sekcji XXI Piętro:
https://www.nautilus.org.pl/xxi-pietro,1091,28-marca-2020--zagadkowy-kamien-z-wyraznym-otworem.html
Być może wyjaśnienie tej zagadki przedstawia dr Franc Zalewski. Franc Zalewski jest doktorem geologii i stawia bardzo ciekawą tezę: Jego zdaniem przed tysiącami lat na ziemiach polskich budowano monumentalne budowle z kamienia, podobne do tych z Puma Punku (tak, tak tego Puma Punku w Boliwii!). Gdzie są zatem pozostałości tych budowli w Polsce? Proponuję obejrzeć wykład pana doktora:


Nie jestem geologiem ani specjalistą od obróbki kamieni, ale dla mnie argumentacja tego naukowca jest bardzo przekonująca.
Pozdrawiam
Andrzej


  

zwiń tekst



Inteligetna kula obok czołgu
Wt, 27 luty 2018 10:05 komentarze: brak czytany: 1922x

[…] Witam. Postanowilem napisac do panstwa i podzielic sie po prostu tym co spotyka mnie lub spotykam sie ja w moim zyciu. W mlodym wieku odbywalem zasadnicza sluzbe wojskowa w 1995 roku. Pomijajac szczegoly tego, moja jednostka "koncowa"po szkolce byla w Braniewie. Tzw.cyrk. Bardzo czesto mielismy poligony strzelania itd.Jedno z takich cwiczen odbywalismy na Pierzchalak. Jako ze bylem dzialonowym.......

czytaj dalej

[…] Witam. Postanowilem napisac do panstwa i podzielic sie po prostu tym co spotyka mnie lub spotykam sie ja w moim zyciu. W mlodym wieku odbywalem zasadnicza sluzbe wojskowa w 1995 roku. Pomijajac szczegoly tego, moja jednostka "koncowa"po szkolce byla w Braniewie. Tzw.cyrk. Bardzo czesto mielismy poligony strzelania itd.

Jedno z takich cwiczen odbywalismy na Pierzchalak. Jako ze bylem dzialonowym czolgu i mielismy nocne strzelanie z "broni czolgowej" zaraz po wystrzelaniu amunicji otworzylismy klapy na wierzyczce i razem z moim mechanikiem czyli kierowca usiedlismy na zewnatrz. Bylo cieplo i zrobilo sie bardzo cicho az moge powiedziec ze mimo tego wszystkiego przyjemnie.

Nagle na koncu lufy czolgu lub na tej dlugosci pojawilo sie cos czego nie mozna nazwac obiektem ale wiadome bylo ze jest swiadome, sterowane. Coś, co było świadomie poruszające się!

Zlecialo przed nas jakby po wykresach, po ktorych mialo sie poruszac. Bylo nieruchome okolo 20 sec. po czym oddalilo sie, odlecialo wg tego samego wykresu tylko unosząc się w druga strone. Jak sie okazalo widzielismy to my dwaj.

Gdy odlecialo spojrzelismy sie na siebie i w jednym momencie sie spytalismy nawzajem:

- widziales to???

Uzgodnilismy, ze nie bedziemy tego opowiadać dalej. Mijaly lata. Spotkalismy sie z tym kolega przypadkowo. Obydwaj sie ucieszylismy na takie spotkanie kumpla z wojska. Na koniec rozmowy spytalem sie go po prostu:

- pamiętasz to coś?

Odparl:

- oczywiście, ze tak.

Od tamtej pory swiadomiej patrzylem na niebo. Obecnie mieszkam w UK. Tutaj oczywiscie spotkalem cos co nie jest pospolite do obserwacji. Jestem osoba wierzaca ale zdecydowanie roznie sie od pospolitego mochera. Wierze w stworzyciela i syna jego Jezusa i rowniez w reinkarnacje bo uwazam ze to jest sprawiedliwe dla nas...Modle sie do nieba i podczas mojej modlitwy.. Co dziwne,wiedzialem ze musze spojrzec w lewa strone i ze mam tam to zobaczyc. Mieszkam w Londynie i swiatla samolotow sa geste jak gwiazdy. Mimo to to swiatlo sie wyroznialo. Bylo wieksze mocniejsze. Śledzilem je, zatrzymalo sie i wypuscilo mniejsze swiatlo ktore jakby wypluło to mniejsze swiatlo. Potem wyhamowało po chwili do zera by nagle jednoczesnie z wiekszym braciszkiem ruszyc dokladnie ta samo predkoscia i trajektornia.

Kilka lat pozniej oczywiscie przez okno rowniez w Londynie mialem okazje zobaczyc jasno-ognista kule ktora jakby odbijala sie od ziemi. Gdy byla w powietrzu zatrzymywala sie jakby szukala miejsca gdzie ma wyladowac lub sie odbic. Nie chce tu zbytnio wdawac sie w swoje prywatne zycie itd ale mam sny ktore przypominaja mi moje terazniejsze zycie. Jednak to sa chwile z bardzo mlodych lat i po takim snie budze sie i przypominam sobie ze TAK to bylo teraz pamietam. Jednym z nich bylo to ze widzialem taki obiekt w ksztalcie rakiety na niebie, oczywiscie w nocy. Gwiazdy swiecily bardzo jasno podobnie jak ksiezyc a TO bylo bardzo blisko mojego wzroku.

To z grubsza o tym. Nie jestem wariatem chociaz..kto wie:-)

Postanowilem do Was napisac bo Was szanuje i podziwiam. Szanuje za to co robicie a podziwiem bo walczycie - w pelnym tego slowa znaczeniu. Pozdrawiam i trzymajcie sie Panowie.

[dane do wiad. FN]





zwiń tekst



STRONA
1 2 3 4 5 6 7 8 9
Nowsze Nowsze
Strona 1 / 9

Wejście na pokład

Wiadomość z okrętu Nautilus

ONI WRACAJĄ W SNACH I DAJĄ ZNAKI... polecamy przeczytanie tekstu w dziale XXI PIĘTRO w serwisie FN .... ....

UFO24

więcej na: emilcin.com

Sob, 3 luty 2024 14:19 | Z POCZTY DO FN: [...] Mam obecnie 50 lat wiec juz długo nie bedzie mnie na tym świecie albo bede mial skleroze. 44 lata temu mieszkałam w Bytomiujednyna rozrywka wieczorem dla nas był wtedy jedno okno na ostatnim pietrze i akwarium nie umiałem jeszcze czytać ,zreszta ksiażki wtedy były nie dostepne.byliśmy tak biedni ze nie mieliśmy ani radia ani telewizora matka miała wykształcenie podstawowe ojczym tez pewnego dnia jesienią ojczym zobaczył swiatlo za oknem dysk poruszający sie powoli...

Dziennik Pokładowy

Sobota, 27 stycznia 2024 | Piszę datę w tytule tego wpisu w Dzienniku Pokładowym i zamiast rok 2024 napisałem 2023. Oczywiście po chwili się poprawiłem, ale ta moja pomyłka pokazała, że czas biegnie błyskawicznie. Ostatnie 4 miesiące od mojego odejścia z pracy minęły jak dosłownie 4 dni. Nie mogę w to uwierzyć, że ostatnią audycję miałem dwa miesiące temu, a ostatni wpis w Dzienniku Pokładowym zrobiłem… rok temu...

czytaj dalej

FILM FN

EMILCIN - materiał archiwalny

archiwum filmów

Archiwalne audycje FN

Playlista:

rozwiń playlistę




Właściwe, pełne archiwum audycji w przygotowaniu...
Będzie dostępne już wkrótce!

Poleć znajomemu

Poleć nasz serwis swojemu znajomemu. Podaj emaila znajomego, a zostanie wysłane do niego zaproszenie.

Najnowsze w serwisie

Wyświetl: Działy Chronologicznie | Max:

Najnowsze artykuły:

Najnowsze w XXI Piętro:

Najnowsze w FN24:

Najnowsze Pytania do FN:

Ostatnie porady w Szalupie Ratunkowej:

Najnowsze w Dzienniku Pokładowym:

Najnowsze recenzje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: OKRĘT NAUTILUS - pokład on-line:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: Projekt Messing - najnowsze informacje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: PROJEKTY FUNDACJI NAUTILUS:

Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.